Notki nie było dość długo, jak na moje standardy, kiedyś to nadrobię. Czytajcie to co będzie pod notką
Kraj fal i Hyoton
Naruto obudził się się szturchany przez coś. Gdy odwrócił się zobaczył Ryukiego trzymającego w pysku kartkę.
-Ryuki, co to za kartka? - zapytał zaspany blondyn, biorąc od lisa kartkę i czytając ją
Naruto, o dziesiątej wyruszamy spod bramy wioski na misję.
Weź ze sobą prowiant, śpiwór, broń i jakieś leki.
Nie spóźnij się.
Kakashi
Naruto krzyknął - Tak! - po czym pobiegł się spakować. Wziął swoją katanę, kunaie, shurikeny, suszone mięso (dla Ryukiego), żywność i leki. Zabrał ze sobą także zwój z techniką Juha Sho. Gdy skończył się pakować spojrzał na zegar i skamieniał. Było za pięć dziesiąta. Wybiegł z domu w takim tempie, jakby go Shinigami gonił. Po pięciu minutach był przy bramie, gdzie stał Kakashi (NIE SPÓŹNIŁ SIĘ?! świat się wali ;p), Sasuke, lepiąca się do niego Sakura oraz jakiś starzec.
-Kakashi sensei. - powiedział blondyn a jounin odwrócił się w jego stronę - Na czym polega nasza misja i kim jest facet? - Naruto wskazał na starca.
-Nie napisałem ci w wiadomości? - zapytał, a Naruto pokręcił przecząco głową - To jest pan Tazuna, budowniczy. Mamy go eskortować do kraju fal. - kiedy Uzumaki usłyszał gdzie będą eskortować budowniczego skamieniał. W końcu będzie mógł się dowiedzieć czegoś więcej o Klanie Uzumaki. W zwoju znalezionym przez Ryukiego była także zaznaczona zbrojownia klanu, która znajdowała się w kraju fal.
Postanowił że spróbuje przekonać Kakashiego aby zostali jakiś czas w kraju fal. Po kilku minutach byli już w drodze.
-Kakashi sensei - powiedział blondyn - może zostaniemy kilka dni w kraju fal?
Jounin zastanawiał się chwilę, po czym powiedział - Czemu nie. Słyszałem że kraj fal to piękne miejsce.
-Tak, ale biedne. - powiedział Tazuna ze smutkiem w głosie - Kiedyś tak nie było ale...
-Jak to? - zapytał Kakashi - Kiedyś mimo że byliście małym narodem to ponoć kraj nie należał do biednych. - stwierdził
-To było przed atakiem wiosek. - powiedział - Wtedy byliśmy jedną z dwóch osad na wyspie, ale my byliśmy prostymi ludźmi a nie shinobi jak ludzie z Uzushio-gakure. Oni zapewniali nam ochronę, a my dostarczaliśmy im żywność. - skończył mówić - Jednak po wojnie shinobi z osady rozproszyli się po wyspach i kontynencie, a z czasem przybyło to kilku nieprzyjemnych typów którzy chcieli wykorzystać położenie wyspy.
-Więc ktoś was nęka? - zapytała Haruno
-Tak. - powiedział, po czym dodał - Znacie niejakiego Gato?
Shinobi pokiwali głowami - To on jest odpowiedzialny za biedę w kraju fal. - dodał
-Ten słynny biznesmen? - zapytał zszokowany Kakashi
-Tak. A most który aktualnie buduje, jest naszą jedyną szansą na wydostanie się z biedy. - powiedział
-Dobra, pospieszmy się. - powiedział jounin, a genini odpowiedzieli - Hai.
Po godzinie marszu byli już niedaleko brzegu, nagle Naruto, Sasuke i Kakashiego coś zaniepokoiło. Obok drogi znajdowała się kałuża, a nie padało od co najmniej miesiąca. Postanowili że zignorują to i pójdą dalej nie tracąc czujności. Po chwili dookoła Kakashiego owinęły się łańcuchy i pocięły go na kawałki.
-KAKASHI SENSEI! - krzyknęła Sakura, a z krzaków wyskoczyli dwaj shinobi Kiri-gakure
-Kim jesteście!? - krzyknął blondyn
-Jesteśmy Demoniczni Bracia z Kiri. - powiedzieli chórem.
Nagle jeden z nich padł na ziemię nieprzytomny, gdy drugi się obrócił został kopnięty tak że poleciał kilka metrów w tył.
-Kakashi sensei, żyjesz! - wrzasnęła na cały głos Sakura - Ale jak?
-Sakura, to było zwykłe Kawarimi no jutsu. - powiedział Sasuke a różowa poczuła się zawstydzona
Kakashi westchnął, a po chwili podszedł do braci.
-Czego od nas chcieliście? - zapytał
-Czemu niby mam ci odpowiadać?! - prychnął jeden z braci
-Jak nie odpowiecie to czeka was straszna tortura. - powiedział złowieszczym głosem jounin
-Tak? I co nam zrobisz? Będziesz rzucał w nas kunaiami? A może senbonami? - zapytał drugi
-Nie, wystarczy mi to. - pokazał na piórko które trzymał w ręce. - Sasuke, Naruto przytrzymajcie go na chwilę.
Genini i Ryuki natychmiast chwycili jednego z braci, a Kakashi zaczął go łaskotać
-N-Nie... muhahahahahaha... nie wytrzy... hahahaha... nie wytrzymam... buhahahaha... powiem... hahaha... powiem wszystko... hahahahaha - Kakashi przestał
-Eh, wynajął nas Gato abyśmy zabili tego budowniczego - jeden z braci wskazał Tazunę - jego most mógł zepsuć interesy Gato.
-Rozumiem... - jounin wyciągnął z kamizelki zwój, rozwinął go i krzyknął - FUIN! - bracia zostali otoczeni czakrą, a po chwili zostali wchłonięci przez zwój.
-Kakashi sensei! - krzyknął blondyn - Nauczysz mnie tego jutsu?
-Proste to nie będzie, chociaż spróbować nie zaszkodzi... Ale dopiero gdy dotrzemy do kraju fal. - powiedział po czym spojrzał na Tazunę - Nie masz nam czegoś do powiedzenia?
-Eh, chyba nie ma czego ukrywać. Tak, Gato poluje na mnie abym nie dokończył mostu. -mówił - Zatrudnił wieli shinobi i najpewniej kazał im, mnie zabić. Ale nie stać nas na opłacenie nawet misji rangi B, a co dopiero A. Więc musiałem posłużyć się fortelem i udawać że to zwykła misja rangi C.
-Eh. Dzieciaki musimy zadecydować czy wracamy do wioski czy pomagamy Tazunie. - powiedział jounin, a po chwili odezwała się Sakura
-Powinniśmy wracać. Ci ludzie mogą być na zbyt wysokim poziomie dla takich geninów jak my. - powiedziała pewna siebie, lecz Naruto się wtrącił.
-Nie możemy ich tak zostawić, przecież jeśli zostawimy go teraz to ludzie Gato go dopadną. - Ryuki pomachał ogonem na znak zgody.
-No to zróbmy głosowanie. Kto jest za tym by pomóc Tazunie? - Naruto i Sasuke podnieśli ręce. - No to chyba ustalone, idziemy do kraju fal. - powiedział.
-Arigatou - powiedział staruszek.
-Nie ma za co.
*********
Następnego dnia.
Drużyna 7 wraz z Tazuną dopływali do kraju fal, gdy nagle Tazuna się odezwał
-Słuchajcie, choć Gato wysłał większość ludzi w pogoń za mną, to krążą plotki że najsilniejsi ciągle stacjonują tutaj.- powiedział - Musimy być ostrożni.
Shinobi pokiwali głowami. Nagle Ryuki zawarczał, a gdy się odwrócili w stronę w którą patrzył, przerazili się. Stał tam jeden z członków Siedmiu Mistrzów Miecza, Zabuza. Po chwili odezwał się.
-Hej, wy tam, oddajcie mi tego starca to nic wam się nie stanie. - powiedział.
-Ty jesteś Momochi Zabuza. Próbowałeś zabić Yondaime Mizukage, Yagurę który kilka lat później uciekł z wioski. - powiedział Kakashi.
-O! Czyż to nie kopiujący ninja Kakashi, który skopiował ponad tysiąc technik? - zapytał Zabuza - Ja to mam szczęście. Wykonam zlecenie i jeszcze zarobie na twoim ciele.
-Chyba w snach. - powiedział i ruszył na Zabuzę z kunaiem w ręku. Gdy się zbliżył Zabuza zamachnął się swoim mieczem i uderzył, na szczęście jounin zablokował go kunaiem.
-Tylko na tyle cię stać, Kakashi? - missing ninja odskoczył od niego po czym złożył pieczęć i powiedział - Kirigakure no jutsu. - po kilku sekundach cała okolica została spowita mgłą.
"Kuso" - pomyślał szaro włosy i nagle poczuł mocny kopniak. Poleciał parę metrów do tyłu.
-Jesteś za słaby. - dobiegł go zewsząd złowieszczy złowieszczy głos. - Suiton: Daibakufu no Jutsu - w stronę jounina poleciał duży słup wodny. Gdy Kakashi go zauważył szybko poskładał pieczęcie i krzyknął - Doton: Doryūheki - na linii lotu słupa wody pojawiła się ściana z rzeźbami buldogów, która po wchłonięciu jutsu została pocięta przez Zabuzę.
"Cholera, nie mogę z nim walczyć w tej mgle" - pomyślał Kakashi. Nagle go olśniło
-Naruto! - krzyknął - Dasz radę rozproszyć tę mgłę?!
-Spróbuję. - powiedział i zaczął składać pieczęcie, a po chwili krzyknął - Futon: Kamikaze!!!
Olbrzymia wichura przeszła przez całą okolice rozwiewając mgłę. "Te dzieciaki są niezłe" - pomyślał Zabuza.
-Nieźle ale to za mało. - powiedział
-Katon: Gokakyu no jutsu! - krzyknął Sasuke zza pleców Naruto, a w stronę Zabuzy poleciała duża kula ognia.
-Katon? Przecież wiesz że mam Suiton, co ci to da? - zapytał z kpiną w głosie i po złożeniu dużej ilości pieczęci powiedział - Suiton: Suijinheki. Natomiast Kakashi pomyślał "Czyżby planowali to zrobić?".
-KAGE BUNSHIN NO JUTSU!!! - krzyknął Naruto a dookoła niego pojawiło się dziesięć klonów, a po chwili zaczęli składać pieczęcie i krzyknęli razem - Futon: Daitoppa - powstały strumień powietrza sprawił że kula ognia zwiększyła się do nieprawdopodobnych rozmiarów.
-O cholera! - wrzasnął na całe gardło Zabuza i natychmiast zaczął uciekać lecz z drugiej strony natknął się na dwa klony i Ryukiego. Z paszczy Ryukiego poleciały małe kule ognia a dwójka klonów krzyknęła po złożeniu pieczęci - Futon: Kamikaze!!! - kule ognia zmieniły się w burze ognistą, Zabuza widząc że nie da rady uniknąć uderzenia postanowił zmniejszyć obrażenia które otrzyma. Złożył kilka pieczęci i krzyknął - Suiton: Mizurappa! - spora ilość wody poleciała i zderzyła się burzą ognia zmniejszając ją, jednak to nie wystarczyło i płomienie uderzyły w miecznika. Kiedy para opadła zauważyli że Zabuza ciągle stoi.
-To... było... niezłe. - powiedział dysząc
-A teraz już po tobie. - powiedział jounin zbliżając się do missing ninja, jednak po chwili się zatrzymał gdy zauważył że Zabuzę trafił senbon.
-Nani! - krzyknął blondyn gdy obok ciała miecznika pojawił się oinin .
-Dziękuje wam za pomoc. - powiedział - Dzięki wam udało mi się go zabić.
-Kim jesteś? - zapytał Sasuke
-Oininem z Kiri-gakure - odpowiedział - Jeszcze raz arigatou. - po wypowiedzeniu tych słów zniknął razem z ciałem Zabuzy.
-Eh, no dobra płyńmy dalej (jakby co dalej są na wodzie) - powiedział Kakashi. Gdy dopływali szaro włosy zauważył zmartwioną twarz Uzumakiego
-O co chodzi, Naruto? - zapytał się go
-Coś mnie niepokoi, ale nie wiem co. - powiedział
-Jesteś zestresowany i tyle.
-Może masz rację sensei. - odpowiedział
*********
Wieczorem, dom Tazuny
-Musicie być zmęczeni podróżą, odpocznijcie sobie. - powiedziała córka Tazuny
-Arigatou - powiedzieli chórem jednak po chwili odezwał się Naruto - Mogę się przejść po wyspie? - zapytał, wszyscy poza Sasuke byli zdziwieni, po chwili odezwał się Tazuna.
-Można wiedzieć po co? - zapytał
-Podobno tutejsze okolice są piękne, a chciałem pozwiedzać na własną rękę. - odpowiedział i już miał wychodzić, gdy jounin go zatrzymał - Masz wrócić przed 12, jasne?
-Hai. - po czym wybiegł razem z Ryukim.
Najpierw skierowali się w stronę góry. Gdy tam dobiegli przeszukali całą okolicę lecz nic nie znaleźli... no prawie nic, znaleźli kopalnie w której było sporo czarnego kryształu, najpewniej obsydianu, lecz nie wiedział po co ktoś go wydobywał więc poszedł dalej. Teraz kierowali się w stronę lasu, a gdy tam dotarli znaleźli tylko szczątki dawnej akademii Uzushio-gakure. Po dokładnym przeszukaniu Naruto znalazł zwoje o podstawach fuinjutsu, trochę pustych zwojów i wskazówki na temat pieczętowania przedmiotów w zwojach, a Ryuki znalazł zwój z drzewem genealogicznym Uzumaki. Postanowił je przejrzeć później, a w międzyczasie udał się do trzeciego miejsca na mapie, na wyspę na jeziorze. Gdy tam dotarł zauważył że na wyspie są jakieś ruiny. Postanowił że je zbada. Jakież było jego zdziwienie gdy znalazł tutaj zejście do podziemi. Wszedł tam po drodze znajdując pochodnie i prosząc Ryukiego aby ją zapalił. Gdy zszedł na dół zobaczył wielką komorę a gdy podszedł bliżej zauważył resztki paleniska.
"Czy to są resztki jakiejś kuźni?" - zapytał sam siebie
Po chwili przyglądania się palenisku spojrzał w prawo i zauważył tam napis 'Magazyn', gdy tam wszedł pierwsze co rzuciło mu się w oczy to czarny kryształ. Natychmiast pomyślał "Oni z niego coś kuli?", po chwili blondyn zauważył że lis pobiegł do drugich wrót z napisem 'Zbrojownia'. Od razu tam pobiegł i znalazł tam zaledwie kilka kunai, shurikenów i miecz z obsydianu. Miecz różnił się od jego jedynie rękojeścią, nie była jakimś kawałkiem metalu owiniętym szmatą tylko był wykonany z biało-srebrnego metalu, najpewniej platyny, a czarne ostrze, mimo iż wydawało się być wykonane z obsydianu było idealnie gładkie.
Pod nim był napis 'Rikudou no Katana'.
Gdy Naruto przeczytał nazwę miecza zaniemówił, a gdy go chwycił poczuł nagły przypływ czakry
-N-nani co się dzieje? - zapytał zdezorientowany
-Ten miecz należał do Rikudou Sennina, jest w nim zamknięta czakra mędrca jednak mówi się że jedynie wybraniec może dotknąć miecza i wchłonąć tą potężną czakrę. - skończył wypowiedź swoją Kyuubi
-A więc... jestem wybrańcem? - zapytał zdezorientowany
-Chyba tak. A teraz czuje coś dziwnego. - powiedział a blondyn się zdziwił
-Coś dziwnego? To znaczy? - zapytał
-Czakra którą wchłonąłeś jest identyczna jak ta która podtrzymuje pieczęć. - powiedział
-Że co!!! - wydarł się - Ale myślałem że to Yondaime Hokage założył na mnie pieczęć.
-Jak teraz mi to przypominasz to pamiętam że wtedy także czułem tą czakrę, jednak zanim zdążyłem się przyjrzeć zostałem zapieczętowny jednak usłyszałem zdziwienie twoich rodziców. - powiedział
-Rozumiem... zaraz, zaraz czy to znaczy że... MOIM OJCEM BYŁ YONDAIME!!!??? - wydarł się
-Cholera, wygadałem się... no nic, miałem nadzieje że powie ci to Sandaime albo twój ojciec chrzestny ale cóż. - powiedział
-Mogłeś mi powiedzieć wcześniej... zaraz... MÓJ OJCIEC CHRZESTNY!!!??? - i znowu się wydarł
-Tak, jednak ja ci więcej nie powiem. Pytaj się Sandaime. - powiedział i poszedł spać
-Co za futrzak. - warknął Naruto po czym wrócił do rzeczywistości.
Ryuki leżał obok niego czekając aż skończy swoją pogawędkę z Kyuubim. Gdy ten otworzył oczy lis zerwał się z miejsca.
-Spokojnie Ryuki. - powiedział blondyn - Poszukajmy jeszcze czegoś.
Po chwili cała zbrojownia była wyczyszczona ze wszystkiego. Naruto i Ryuki znaleźli nawet plany kuźni obsydianu i broni które można w niej wykonać.
-No myślę że można już wracać, Ryuki.- lis spojrzał w jego stronę - Idziemy - wskoczył mu na ramię (nie Naruto Ryukiemu na odwrót) i ruszyli, lecz Naruto miał w planach odwiedzić jeszcze raz kopalnie i zabrać stamtąd jak najwięcej obsydianu (ten to wybiega myślami do przodu). Gdy był już na miejscu udało mu się zabrać jakieś dziesięć zwojów, czyli jakieś dwadzieścia worków (fuinjutsu Uzumaki czyni cuda, normalnie zmieścił by się jeden worek do zwoju). Obładowany zwojami wrócił do domu Tazuny. Kakashi od razu się go wypytał gdzie był.
-Byłem w pobliżu góry, w lesie i nad jeziorem. - odpowiedział
-A te zwoje? - Kakashi wskazał na zwoje wystające z plecaka Uzumakiego
-Sensei to... rodzinne sprawy. - odpowiedział a jouninowi oko drgnęło.
-Czyżby chodziło ci o... sprawy Klanu Uzumaki? - Naruto zdziwił się - Żona mojego senseia była z klanu Uzumaki.
-Żona twojego senseia? Czyli moja mama? - Kakashi skamieniał - Jaka była?
-Charakter masz po niej. - powiedział uśmiechając się - A skąd o tym wiesz?
-Kyuubi się wygadał. - powiedział jak gdyby nigdy nic a Kakashi wyglądał jak zjawa (nie, nie był przeźroczysty)
-K-Kyuubi, tak? - zapytał aby się upewnić że się nie przesłyszał
-Tak. - powiedział
-Nie próbuje przejąć nad tobą kontroli?
-Nie, a nawet czasem pomaga, na przykład sam bym nie dał rady ustać na wodzie. - mówił
-Eh, ok ale teraz idź spać trzeba jutro ochraniać Tazunę. - rozkazał
-Hai. - powiedział sennym głosem
Wskoczył do łóżka, a za nim Ryuki i oboje poszli spać
Pod nim był napis 'Rikudou no Katana'.
Gdy Naruto przeczytał nazwę miecza zaniemówił, a gdy go chwycił poczuł nagły przypływ czakry
-N-nani co się dzieje? - zapytał zdezorientowany
-Ten miecz należał do Rikudou Sennina, jest w nim zamknięta czakra mędrca jednak mówi się że jedynie wybraniec może dotknąć miecza i wchłonąć tą potężną czakrę. - skończył wypowiedź swoją Kyuubi
-A więc... jestem wybrańcem? - zapytał zdezorientowany
-Chyba tak. A teraz czuje coś dziwnego. - powiedział a blondyn się zdziwił
-Coś dziwnego? To znaczy? - zapytał
-Czakra którą wchłonąłeś jest identyczna jak ta która podtrzymuje pieczęć. - powiedział
-Że co!!! - wydarł się - Ale myślałem że to Yondaime Hokage założył na mnie pieczęć.
-Jak teraz mi to przypominasz to pamiętam że wtedy także czułem tą czakrę, jednak zanim zdążyłem się przyjrzeć zostałem zapieczętowny jednak usłyszałem zdziwienie twoich rodziców. - powiedział
-Rozumiem... zaraz, zaraz czy to znaczy że... MOIM OJCEM BYŁ YONDAIME!!!??? - wydarł się
-Cholera, wygadałem się... no nic, miałem nadzieje że powie ci to Sandaime albo twój ojciec chrzestny ale cóż. - powiedział
-Mogłeś mi powiedzieć wcześniej... zaraz... MÓJ OJCIEC CHRZESTNY!!!??? - i znowu się wydarł
-Tak, jednak ja ci więcej nie powiem. Pytaj się Sandaime. - powiedział i poszedł spać
-Co za futrzak. - warknął Naruto po czym wrócił do rzeczywistości.
Ryuki leżał obok niego czekając aż skończy swoją pogawędkę z Kyuubim. Gdy ten otworzył oczy lis zerwał się z miejsca.
-Spokojnie Ryuki. - powiedział blondyn - Poszukajmy jeszcze czegoś.
Po chwili cała zbrojownia była wyczyszczona ze wszystkiego. Naruto i Ryuki znaleźli nawet plany kuźni obsydianu i broni które można w niej wykonać.
-No myślę że można już wracać, Ryuki.- lis spojrzał w jego stronę - Idziemy - wskoczył mu na ramię (nie Naruto Ryukiemu na odwrót) i ruszyli, lecz Naruto miał w planach odwiedzić jeszcze raz kopalnie i zabrać stamtąd jak najwięcej obsydianu (ten to wybiega myślami do przodu). Gdy był już na miejscu udało mu się zabrać jakieś dziesięć zwojów, czyli jakieś dwadzieścia worków (fuinjutsu Uzumaki czyni cuda, normalnie zmieścił by się jeden worek do zwoju). Obładowany zwojami wrócił do domu Tazuny. Kakashi od razu się go wypytał gdzie był.
-Byłem w pobliżu góry, w lesie i nad jeziorem. - odpowiedział
-A te zwoje? - Kakashi wskazał na zwoje wystające z plecaka Uzumakiego
-Sensei to... rodzinne sprawy. - odpowiedział a jouninowi oko drgnęło.
-Czyżby chodziło ci o... sprawy Klanu Uzumaki? - Naruto zdziwił się - Żona mojego senseia była z klanu Uzumaki.
-Żona twojego senseia? Czyli moja mama? - Kakashi skamieniał - Jaka była?
-Charakter masz po niej. - powiedział uśmiechając się - A skąd o tym wiesz?
-Kyuubi się wygadał. - powiedział jak gdyby nigdy nic a Kakashi wyglądał jak zjawa (nie, nie był przeźroczysty)
-K-Kyuubi, tak? - zapytał aby się upewnić że się nie przesłyszał
-Tak. - powiedział
-Nie próbuje przejąć nad tobą kontroli?
-Nie, a nawet czasem pomaga, na przykład sam bym nie dał rady ustać na wodzie. - mówił
-Eh, ok ale teraz idź spać trzeba jutro ochraniać Tazunę. - rozkazał
-Hai. - powiedział sennym głosem
Wskoczył do łóżka, a za nim Ryuki i oboje poszli spać
*********
Rano, na moście
-Te kamienie połóżcie tam - wskazał skraj mostu - a te pręty też.
-Eh, nudno tu Kakashi sensei - narzekał blondyn a Ryuki tylko go poparł
-Wiem, ale musimy pilnować aby nic się mu nie stało. - powiedział
-Tak, tak ale... - przerwał gdy wyczuł czakrę w powietrzu - Zaczyna się coś dziać!
Kakashi, Sasuke i Ryuki także coś wyczuli, jedynie różowa nic nie wyczuła.
-Ej, o co wam chodzi?! - wrzasnęła (głupia różowa banshee -nowe przezwisko Haruno)
-Cicho. - uciszył ją Kakashi - Pilnuj Tazuny - ta posłusznie podbiegła do Tazuny. W samą porę, nagle mgła pokryła cały most, a przed Kakashim, Naruto, Sasuke i Ryukim pojawili się oinin Kiri i Zabuza.
-Mówiłem że coś mi nie grało. - powiedział Naruto.
-Teraz wyrównamy rachunki, Kakashi - powiedział Zabuza - Haku! Zajmij się nimi.
-Hai, Zabuza-sama. - powiedział i zaatakował geninów senbonami, ci wyciągnęli miecze i odbijali igły.
"Nie są tacy źli" - pomyślał i zaatakował formując pieczęcie i mówiąc - Suiton: Sensatsu Suish. W stronę Naruto i Sasuke poleciały igły z wody, na szczęście Ryuki użył Gokakyu i je zatrzymał. Sasuke nie pozostawał w tyle, uformował pieczęcie i krzyknął - Katon: Endan - w stronę Haku poleciał słup ognia.
-To wszystko? - zapytał i już formował pieczęcie - Suiton: Mizurappa - ogromy słup wody poleciał i zderzył się z Endanem co wytworzyło dużo mgły, jednak po chwili mgła się rozwiała, a Naruto formował pieczęcie. Po chwili machnął ręką i krzyknął.
-FUTON: JUHA SHO!!! - w stronę Haku poleciało ostrze z wiatru, a Naruto krzyczał w umyśle "YATTA, UDAŁO SIĘ!". Nagle Haku zaczął formować nikomu nieznane pieczęcie, a po chwili powiedział.
-Hyoton: Makyo Hyosho. - po wypowiedzeniu nazwy techniki przed ostrzem wiatru zmaterializowało się lodowe lustro, w które wszedł zamaskowany, a po chwili dookoła Naruto, Sasuke i Ryukiego pojawiło się jeszcze dwadzieścia luster, a w każdym z nich odbicie Haku.
-P-przecież to jest Kekkei Genkai Klanu Yuki - Hyoton! - powiedział - Czytałem o nim, ale myślałem że jego członkowie nie żyją.
-Więc słyszałeś o moim klanie. - powiedział zamaskowany chłopak
-Tak.
-Wybaczcie mi że muszę was zaatakować. - powiedział
-To wszystko? - zapytał i już formował pieczęcie - Suiton: Mizurappa - ogromy słup wody poleciał i zderzył się z Endanem co wytworzyło dużo mgły, jednak po chwili mgła się rozwiała, a Naruto formował pieczęcie. Po chwili machnął ręką i krzyknął.
-FUTON: JUHA SHO!!! - w stronę Haku poleciało ostrze z wiatru, a Naruto krzyczał w umyśle "YATTA, UDAŁO SIĘ!". Nagle Haku zaczął formować nikomu nieznane pieczęcie, a po chwili powiedział.
-Hyoton: Makyo Hyosho. - po wypowiedzeniu nazwy techniki przed ostrzem wiatru zmaterializowało się lodowe lustro, w które wszedł zamaskowany, a po chwili dookoła Naruto, Sasuke i Ryukiego pojawiło się jeszcze dwadzieścia luster, a w każdym z nich odbicie Haku.
-P-przecież to jest Kekkei Genkai Klanu Yuki - Hyoton! - powiedział - Czytałem o nim, ale myślałem że jego członkowie nie żyją.
-Więc słyszałeś o moim klanie. - powiedział zamaskowany chłopak
-Tak.
-Wybaczcie mi że muszę was zaatakować. - powiedział
*********
Kakashi co chwile odpierał atak Zabuzy, ale tracił powoli siły.
-Coś nie tak, Kakashi? - zakpił miecznik
"Jak tak dalej pójdzie to przegram, muszę użyć mojego Sharingana" - myślał odsłaniając oko
-Oho, czyż to nie słynny Sharingan?
-Jesteś jednym z niewielu którzy go zobaczą. - odparł
-Zobaczymy jak poradzisz sobie z tym... - powiedział i zaczął składać pieczęcie, jednak był zdziwiony tym że jounin formuje te same pieczęcie, w tym samym tempie - Suiton: Suiryudan no jutsu - krzyknęli oboje a dwa wielkie smoki z wody zderzyły się ze sobą w powietrzu, niszcząc nawzajem.
-Jesteś naprawdę niezły ale... - nagle nastąpiła olbrzymia eksplozja z końca mostu.
*********
Naruto odpierał senbony swoim mieczem a Sasuke kunaiem, gdy nagle w pobliżu nastąpiła eksplozja która zniszczyła lustra Haku, a ich oraz Haku zepchnęło jakiś metr do tyłu przy okazji niszcząc jego maskę.
-Nani! - krzyknął zdziwiony Naruto, jego zdziwienie i przerażenie wzrosło tym bardziej że z miejsca eksplozji wyszedł chłopak w masce lisa. - T-to nie możliwe. Znowu ty!?
-Dawnośmy się nie widzieli. - powiedział
-Czego od nas chcesz!? - krzyknął Sasuke
-Od was? Niczego. Chcę użytkownika Hyoton. - mówił
-Czego chcesz ode mnie? - zapytał lekko przestraszony Haku
-Twojego Kekkei Genkai. WALCZ!!! - zaczął formować pieczęcie, a po chwili krzyknął - KATON: GOKAKYU NO JUTSU!!! - Widząc to Naruto krzyknął - Sasuke, Ryuki szybko! - ci od razu zrozumieli o co chodzi i oboje wystrzelili z ust kule ognia, blondyn natomiast stworzył dziesięć klonów i razem z nimi formował pieczęcie - FUTON: JUHA SHO! - z kulami ognia połączyły się ostrza wiatru tworząc ogniste ostrze które brnęło pochłaniając po drodze kule ognia i lecąc na zamaskowanego.
-Nieźle... ale to za mało. KATON: GOUKA MESSHITSU!!! - strumień ognia zmiótł ostrze ognia i leciał w stronę geninów i Haku. Jednak w ostatniej chwili Haku chwycił geninów i lisa i wskoczył do jednego ze swoich luster i zniknął. Pojawili się obok Kakashiego i Zabuzy.
-Nic wam nie jest? - zapytał Kakashi patrząc na geninów
-Haku, co się stało? - zapytał widząc przerażenie na twarzy chłopaka
-T-ten chłopak ch-chce mój Hyoton.
-Co!? - zapytał zdziwiony
-To co słyszałeś. A teraz oddajcie chłopaka. - mówił wychodząc z dymu
-Nigdy - krzyknął Zabuza
-Jakbyś był w stanie mnie pokonać. - mówił spokojnie - Zobaczymy jak poradzisz sobie z tym, Katon: Goryuka no jutsu - w stronę zgromadzonych leciały trzy ogniste smoki. Kakashi i Zabuza niewiele myśląc złożyli w ekspresowym tempie pieczęcie i krzyknęli chórem - Suiton: Suiryudan no Jutsu - gdy smoki się ze sobą zderzyły powstała niesamowita ilość pary, po chwili Sasuke poleciał parę metrów do tyłu. a chłopak zbliżał się do Haku z zawrotną prędkością. Gdy miał już przebić go kataną drogę zablokował mu Zabuza.
-Uparty jesteś. - powiedział - Ale to za mało.
Gdy to powiedział jego katana zapłonęła ogniem i powoli topiła miecz Zabuzy.
"Cholera, nie dam rady go pokonać" - pomyślał po czym krzyknął - Haku, uciekaj!
Po powiedzeniu tych słów, katana zamaskowanego przecięła miecz Zabuzy i przebiła go.
-ZABUZA-SAMA!!! - wrzasnął Haku
-Teraz twoja kolej... - nie dokończył ponieważ musiał uniknąć kilku dużych kul ognia. Na miejscu z którego poleciały stali Naruto i Ryuki - No to najpierw wy. - powiedział i skoczył w stronę Naruto kopiąc go i odpychając na kilka metrów, nagle Ryuki skoczył w jego stronę lecz zamaskowany jedynie się zaśmiał i przebił nogę Ryukiego - Zdychaj w cierpieniach, kundlu. Muhahahaha!!!
Nagle w jego stronę poleciała kula ognia, którą bez problemu uniknął. Gdy spojrzał w stronę z której poleciała kula zauważył, że czarnowłosy ciągle stoi, lecz bardziej interesowały go jego oczy. Zamiast czarnych tęczówek miał czerwone z dwiema tomoe.
"Sharingan? Nieźle" - pomyślał chłopak - Twoje oczy mogą mi się przydać.
-Nie dostaniesz ich! - krzyknął i ruszył z kunaiem w ręku na przeciwnika, ten jednak odparł atak jak gdyby nigdy nic.
-Sam jesteś za słaby. - powiedział po czym pociął Sasuke (nie na kawałki), ten zakrwawiony upadł a Kakashi szybko się nim zajął.
-Twoja kolej, blondynie. - powiedział i zaczął się zbliżać do Uzumakiego, ten był sparaliżowany, lecz gdy zamaskowany chciał go przebić, Naruto otoczyła czerwona czakra a blondyn się podniósł.
-Teraz zobaczymy kto jest silniejszy! - krzyknął i zaatakował mieczem
Jednak zamaskowany tylko się zaśmiał i powiedział - Wiesz... też tak potrafię - po chwili otoczyła go czerwona czakra z tą różnicą że on miał trzy ogony.
-N-n-nani! - wrzasnął Naruto a w głowie słyszał krzyk.
-O cholera. Naruto, uważaj on ma moją czakrę! - wrzasnął przestraszony Kyuubi
"Co!? Jak to możliwe?!" - wrzasnął w myślach
-To w nim Yondaime zapieczętował moją czakrę! - mówił szybko Kyuubi
"Cholera" - pomyślał i nagle poczuł ból w klatce piersiowej. Gdy spojrzał w dół, zauważył że przebija go katana chłopaka.
-Jestem od ciebie lepszy pod każdym względem, nie pokonasz mnie. - gdy to powiedział chciał skrócić Naruto o głowę, lecz nagle odepchnęła go jakaś potężna siła, odleciał jakieś dziesięć metrów do tyłu, zanim się zatrzymał.
-C-co to było? - zapytał z trudem dowierzając. Gdy blondyn podniósł głowę, zamaskowanego ogarnął strach. Naruto zamiast błękitnych oczu, miał fioletowe z czarnymi pierścieniami.
-R-R-Rinnegan!? - wrzasnął - Jak to możliwe!?
Natomiast w umyśle Naruto
-NANI!? Jak to możliwe że on ma oczy staruszka!? - wrzeszczał z niedowierzaniem lis
Z powrotem na zewnątrz
-No nic. Oczy Rikudou Sennina nie dadzą ci wygranej! - wrzasnął i pobiegł z wyciągniętą kataną, jednak Naruto także wyciągnął miecz otoczony żółtą czakrą. Gdy miecze się zderzyły nastąpiła eksplozja która odepchnęła obu walczących. Naruto uniósł rękę na której pojawiła się czarna kula i powiedział - Bansho Ten'in - zamaskowany zaczął lecieć w stronę blondyna, a gdy był blisko Naruto przywalił mu w mordę. Prawa górna część jego maski spadła i Uzumaki mógł zobaczyć jego oko, które ku przerażeniu blondyna było Sharinganem.
-N-nani, Sharingan? - spytał Naruto
-Rośniesz w siłę, Uzumaki. Kiedyś jeszcze się spotkamy. - powiedział i zniknął w płomieniach a oczy Naruto przybrały normalny kolor, ale nie kształt, źrenica przypominała oko Kyuubiego.
-Wygrałem. - powiedział do siebie i podszedł do siedzącego obok ciała Zabuzy, Haku - Co z nim?
-Nie żyje. - powiedział z łezką w oku.
-Przykro mi.
-To nie twoja wina. - odpowiedział
-Trzeba go pochować.
-Tak. Chodźmy. - ruszyli niosąc ciało Zabuzy
*********
Kakashi i Sakura leczyli rany Sasuke i Ryukiego gdy nagle zauważyli że w ich stronę idzie Haku i Naruto niosący Zabuze.
-Naruto... czy on... - pytał Kakashi
-Tak, Zabuza nie żyje. - powiedział smutnym głosem
-Haku, przykro mi.
-Nie czas rozpaczać. Najpierw go pochowajmy a potem... - urwał gdyż nie miał żadnego planu.
-Może przeprowadzisz się do Konohy? - propozycja Naruto zaskoczyła Haku
-Naprawdę... mogę? - spytał zaskoczony Haku
-Cóż, formalności musisz załatwić z Hokage, ale myślę że pozwoli ci zostać. - powiedział Kakashi
-Arigatou.- powiedział z łezką w oku
-Proponuje go pochować tam. - wtrącił się do rozmowy Sasuke wskazując pobliskie wzgórze.
-Myślę że to dobry pomysł. - powiedział Haku
Po godzinie grób Zabuzy był gotowy a Haku wytworzył na nim lodowe kwiaty.
"Żegnaj Zabuza-sama" - powiedział w myślach Haku, a po chwili odeszli.
*********
Minął miesiąc od śmierci Zabuzy, a Naruto i spółka jedli właśnie kolacje w domu Tazuny gdy nagle odezwał się Kakashi.
-Naruto. - chłopak spojrzał na niego - Nie pytałem się o to wcześniej. Co się stało z tym chłopakiem w masce i czemu twoje oczy wyglądają jak lisie?
Naruto po chwili odpowiedział - Ten chłopak uciekł, jednak wcześniej udało mi się rozbić część jego maski i zobaczyłem jego oko... to... był Sharingan. - powiedział a wszyscy zbledli
-Co!? Przecież klan Uchiha został wybity sześć lat temu. - powiedział Kakashi
-Wiem, ale to może nie jest jego oko? - powiedział blondyn
-To możliwe. W końcu po masakrze nie znaleziono ciał zabitych Uchiha. Ale teraz inna sprawa, co z twoimi oczami? - zapytał
-Nie jestem pewien. Podczas walki poczułem nagły przypływ czakry Kyuubiego, a ten zamaskowany koleś gdy zobaczył moje oczy nazwał je, Rinneganem, gdy zobaczyłem wtedy swoje odbicie widziałem że zamiast błękitnych oczu miałem fioletowe z czarnymi kręgami. - gdy skończył mówić każdy w pokoju był blady.
-L-Legendarny Rinnegan? Na pewno mówił o nim? - zapytał mocno zdziwiony użytkownik Hyoton
-Tak
-Ja tam nie wierze że Naruto mógł by mieć jakieś dojjutsu - powiedziała różowa banshee
-Pożyjemy, zobaczymy - powiedział jounin
-Dobra, chodźmy lepiej spać bo jutro idziemy do Konohy - powiedział Haku
-Racja, dobranoc. - powiedział senny Sasuke
Z rana cała grupa ruszyła do Konohy.
Z rana cała grupa ruszyła do Konohy.
**********************************************************************************
Witam, notka była by wcześniej ale musiałem się uczyć na konfirmacje i przeszkadzała mi mała hiena (siostrzeniec). Prośba: Rozreklamujcie mnie trochę plis. Jeśli chcecie możecie mi zadawać pytania w komentarzach na które będę odpowiadał. I ostatnia sprawa, mówcie jaka jest wasza ulubiona para (ogólnie). Narka i... Ave Naruto
Shi: Oczywiście, że cię poreklamuje. No problemo. Albo wiesz co, zapisz się do Katalogu Narutowych ff-ów. U nas na stronie jest link^^...
OdpowiedzUsuńNobi-chan: A tak btw to "Naruto biegł jakby go Shiznigami gonił" i "Kakashi byl blady jak zjawa" było MEGA!!! Uwielbiam mocne porównania.
Rini: Poza tym jesteśmy happy, bo tak samo jak my lubisz (chyba) minecraft!
Uzu: A ja pozostawie to bez komentarza, bo czegoś takiego nie da się opisać słowami.
Anne: Czekamy na nexta!
Kuro: Sayo~!
Uzu: A tak po za tym to: PIERWSZE!!!
UsuńShi: Ulubiona para... Hmn... Zapewne NaruHina, KibaHanabi/KonoHanabi, SuiKarin albo NaruFuu i MenHina.
Kuro: Sayo~! Again...
Arigatou!
UsuńWybacz że to powiem ale... Precz z NaruHina
Hej:D Notka jak zwykle świetna:D Dziękuje za powiadomienie mnie o newsie:D Hmmmmm ulubiona para no przecież NaruSaku:D Pozdrawiam:D Szejmin:)
OdpowiedzUsuńNaruHina !! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńGDZIE TY TU DO KU*** NĘDZY WIDZISZ TO ZŁO!?!?!? SZCZEŹNIJ W PIEKLE SZATANIE!!! xD
Usuń