Dziewięć Lisów VS Biały Wąż
Drużyna 7 biegła już od paru godzin nie mogąc trafić na żadną z innych drużyn. Gdy po kilku godzinach poszukiwań nic nie znaleźli postanowili zatrzymać się na nocleg i poszukać pożywienia. Po kilku minutach znaleźli już wszystko i rozbili obóz pod olbrzymim drzewem. Gdy zasiedli do kolacji rozpoczęli dyskusję
-Hmm... Mam jakieś złe przeczucia. - powiedział blondyn
-Heh, jesteś po prostu przewrażliwiony. Na tym egzaminie nie ma genina który mógł by się z nami równać... No może poza tym Rodzeństwem Piasku i tą drużyną z Taki. - powiedział czarnowłosy
-Cóż zobaczymy. Ale nie martwmy się na zapas. - powiedziała Haruno
-Może masz rację. Hej Ryuki, jedz. - powiedział dając lisowi mięso które ten szybko zaczął jeść - Widzę że ci smakuje. - lisek pomerdał radośnie ogonem. - Jedz ile wlezie, jutro będziesz potrzebował dużo sił.
-Ok, to kto pierwszy ma warte? - spytał Sasuke
-Ja. - powiedział blondyn - Obudzę was jak będzie wasza kolej.
-Ok. Dobranoc. - powiedziała Sakur(w)a gdy kładła się spać. Naruto zaczął rozsyłać swoją czakrę we wszystkich kierunkach aby w razie kłopotów wyczuć wroga.
Przez godzinę gadał jeszcze z Sasuke lecz po chwili czarnowłosy zasnął.
"Ech, no to teraz jeszcze kilka godzin nudy..." - nie dokończył przemyśleń gdyż zauważył że blask ogniska odbija się od czegoś w krzakach. Myśląc że może to być broń wroga szybko wyciągnął katanę i będąc przygotowanym na atak podszedł powoli do krzaków. Gdy nie usłyszał żadnego dźwięku odsunął gałęzie i ze zdziwieniem zauważył mały kryształ leżący na ziemi. Szybko go podniósł i przyjrzał mu się.
-Hmm... Dziwne, w okolicy Konohy nie ma przecież nefrytu. - powiedział do siebie, wyrzucił kryształ i odszedł w stronę ogniska. Po chwili gdy Naruto nie widział go, kryształ zaczął się powoli powiększać.
*********
Z rana Sakura obudziła kompanów i przygotowała śniadanie i podała chłopakom.
-Jedzcie, za chwilę wyruszamy. - powiedziała dając im i lisowi pieczone ryby.
Po kilku minutach, gdy zjedli swoje ryby i wyruszyli. Po chwili usłyszeli odgłosy walki. Ciągnięci przez ciekawość postanowili zobaczyć przebieg walki. Usiedli na drzewie w pobliżu miejsca walki i przypatrzyli się walczącym.
-Hmm... Hinata, Kiba i Shino walczą z jakimiś dzieciakami z Kiri. Ciekawe kto wygra? - szepnął Sasuke
-Zobaczymy. - odparł blondyn i zaczął się przyglądać walce. Shino zaczął atakować przeciwnika.
-Hijutsu: Mushidama. - kilka set robaków poleciało na dziewczynę z Kiri i w kilka chwil uwięziło ją
-Cholera. Suiton: Mizurappa! - jeden z chłopaków z Kiri szybko złożył pieczęcie i wypuścił strumień wody na robaki atakujące geninke. Woda rozproszyła robaki a dziewczyna zaczęła leczyć obrażenia jakie jej zadały.
-Raiton: Raiso Gekishin!- drugi chłopak szybko poskładał kilka pieczęci i wypuścił na Aburame klika dysków energi.
-Juuken!!! - przed Shino pojawiła się dziedziczka klanu Hyuga i za pomocą czakry odbiła pociski lecące na niego
-GATSUGA!!! - nagle zza krzaków wyskoczył Kiba i Akamaru i wspólnie zaatakowali geninów powalając ich na ziemię - Mam go! - gdy przestał wirować pokazał zwój nieba swojej drużynie
-Nieźle Kiba. - powiedział bez nawet cienia zadowolenia Aburame - Teraz możemy iść w stronę wieży.
-Chciałbym się jeszcze rozejrzeć i sprawdzić poziom innych. - powiedział bez namysłu
-A-A-Ale K-Kiba-kun, powinniśmy się udać do wieży i poczekać na innych. - powiedziała Hinata
-Oj tam. Mamy jeszcze cztery dni do zakończenia drugiego egzaminu. Możemy pozdobywać trochę informacji. - Inuzuka próbował przekonać swoich kompanów
-Hmm... To nie najgorszy pomysł. Przy odrobinie szczęścia dowiemy się czegoś o naszych przeciwnikach. - odezwał się Aburame
-N-No to na co czekamy? - zapytała biało oka, po czym aktywowała swoje doujutsu - Byakugan... A teraz w drogę. - powiedziała i skoczyła na gałąź pobliskiego drzewa, a za nią Kiba z Akamaru i Shino.
Na pobliskim drzewie
-Hmm... Nie są tacy słabi jak myślałem. - odezwał się czarnowłosy
-Taa... Na razie unikajmy walki z kimkolwiek z Konohy. Nie chcę żeby się dowiedzieli o moich umiejętnościach (Naruto nigdy nie pokazał co tak naprawdę umie, poza Kage Bunshin oczywiście).
-Ok. Chodźmy. - powiedziała różowa.
Po godzinie biegania po lesie Naruto i spółka postanowili przystanąć i odpocząć.
-Eh. Wygląda to tak jakby wszyscy unikali nas jak ognia. - powiedział blondyn
-Tak. Mam już tego powyżej uszu. - powiedział zdenerwowany Uchiha - Nie po to tyle trenowaliśmy żeby teraz po prostu biegać po lesie!
-Uspokój się Sasuke jeszcze będziesz miał okazję powalczyć... - nagle jego wypowiedź przerwał dźwięk przypominający latającą broń - Słyszeliście? Chyba niedaleko ktoś walczy.
-Najwidoczniej. Chodźmy to zobaczyć. Przynajmniej się nie zanudzimy na śmierć. - powiedział jakby od niechcenia i wskoczył na pobliską gałąź
-Eh. - to jedyny komentarz jaki Uzumakiego
Po kilku sekundach byli w pobliżu pola walki. Jak się okazało znowu było to starcie Kiri, tylko tym razem przeciwnikiem było Rodzeństwo Piasku... a właściwie tylko jeden z nich, Sabaku no Gaara.
-Hmm... To ten cały Gaara. Z tego co widzę posługuje się piaskiem ze swojej tykwy na plecach (GENIUSZ! co nie?). - powiedziała Sakura (aha, na jej poziom to rzeczywiście geniusz)
-Taa... Mam przeczucie że wiem kto wygra. - powiedział czarnowłosy
-Zdychaj bachorze!!! - krzyknął jeden z shinobi Kiri a latające dookoła senbony skierowały się na Gaarę. Gdy uderzyły powstała ogromna chmura pyłu - Hahahaha!!! Zabiłem go! I co dalej jesteście tacy pewni sie...
-Sabaku Kyu. - z chmury pyłu wyłonił się lecący z zawrotną prędkością piasek.
"Hmm... Czyli jednak miałem rację." - odezwał się Kurama
"Miałeś rację... w czym?" - spytał lekko zdezorientowany blondyn (wiecie najpierw napisałem tu zdezintegrowany, potem to zmieniłem)
"Nie wyczułeś tej czakry, prawda? Nie dziwię się, Ichibi zwykle miesza ją z piaskiem. Dzięki temu ciężej go wyczuć." - powiedział
"Co!? A więc Gaara jest... jinchuurikim?" - spytał z niedowierzaniem blondyn
"Taa... I wcale nie ma... przyjaznego nastawienia do innych." - powiedział z grymasem lis
"Zauważyłem." - przerwał przemyślenia widząc że piach spętał starszego genina z Kiri
-Sabaku Soso. - gdy zacisnął wyciągniętą rękę w pięść piach zmiażdżył człowieka i rozprysł jego krew po okolicy
-Aaa!!! B-b-b-b-błagamy, zostawcie nas. M-macie z-zwój. - powiedział i postawił swój na ziemi
-Zwój nieba! Ok tchórze, możecie spadać. - powiedział do nich
-A-a-arigatou.
-Sabaku Kyu. - rudy wyciągnął przed siebie obie ręce i skierował piach na dwójkę shinobi
-N-n-n-n-n-n-nani!? Przecież m-mieliście nas puścić wolno. - powiedział będąc związany piachem
-To nie ja tak powiedziałem ale on. - wskazał lalkarza - Sabaku Soso. - ponownie to miejsce zostało użyźnione
-Eh. Musisz tak zabijać każdego z kim walczysz? - spytał zirytowany
-Tak. - odpowiedział i ruszył w kierunku wieży
Na drzewie
-Ten Gaara... Ciekawy gość. - powiedział Uzumaki
-Ciekawy!? - ryknęła banshee - On zabił trzech ludzi bez mrugnięcia okiem! A ty go nazywasz ciekawym!? Naprawdę... tylko potwór powiedział by tak o kimś kto cieszy się z zabijania... - nie pozwolono jej powiedzieć następnego zdania, gdyż została spoliczkowana (TYLKO!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?) przez Sasuke
-Mówiłem ci że jeszcze raz nazwiesz Naruto potworem to cię zabiję!!! - ryknął czarnowłosy - Ale ponieważ jesteśmy w połowie drugiego egzaminu to nic ci nie zrobię! A teraz chodźmy. - powiedział gdy ochłonął
Po przeprosinach Sakury (nieprawdziwych) ruszyli dalej. Po kilku godzinach biegu postanowili zrobić kolejny postój.
-Hmm... Może lepiej zjedzmy coś. Nie wiadomo kiedy będziemy musieli walczyć, a lepiej mieć pełen zapas energii. - powiedział po chwili Uzumaki
-Dobry pomysł. - powiedział czarnowłosy - Rozpalę ogień, a ty idź po ryby. Niedaleko widziałem rzeczkę. Sakura, stań na straży. - gdy skończył blondyn poszedł w kierunku który wskazał mu czarnowłosy, różowy szatan stanął na straży a Sasuke rozpalił ogień. Po kilku minutach blondyn wrócił z kilkoma rybami.
-No, w końcu. Ileż można czekać? - powiedziała zirytowana banshee
-Nie było mnie kilka minut, a ty jeszcze narzekasz? - odpowiedział zirytowany - Poza tym jak będziesz tyle jeść to będziesz... gruba. Nie mówię że nie jesteś ale...
-Jak ty do mnie mówisz!?!?!? ZABIJĘ!!! - powiedziała i rzuciła się na blondyna. Jednak Sasuke ją uprzedził i sam wbił mu kunai w brzuch. - S-Sasuke-kun! Więc sam postanowiłeś w końcu zabić tego demona...
-Zamknij się! - wrzasnął na nią i zwrócił się do blondyna - A ty... mów gdzie jest Naruto!
Blondyn był zaskoczony i krzyknął - O czym ty mówisz, Sasuke!? To ja jestem Naruto!
-A więc gdzie jest twoja katana? - powiedział wskazując na plecy blondyna - Naruto nigdy by jej nie zgubił. A poza tym nie kłócił by się z tą różową debilką. Więc mów, GDZIE JEST NARUTO!!!
Na ustach blondyna pojawił się uśmieszek - Nie jesteś taki zły, Uchiha Sasuke! - nagle blondyn znikł w obłokach dymu, a na jego miejscu pojawił się czarnowłosy mężczyzna o białej cerze - Pozwólcie że się przedstawię. Jestem Orochimaru.
-Wnioskuję że moje imię już znasz więc powiedz, czego chcesz? - powiedział
-To proste. - wyciągnęli kunaie - Chcę sprawdzić jak jesteś potężny. Walcz! - natychmiast ruszył na Uchihę lecz ten zablokował jego atak, jednak Orochimaru już składał pieczęcie
"O cholera to jest..."
-Futon: Daitoppa! - w Sasuke uderzyła fala powietrza a Orochimaru już miał go trafić kunaiem gdy ten szybko złożył pieczęcie i krzyknał
-Katon: Hosenka no jutsu! - małe ogniste pociski uderzyły w białoskórego i w zetknięciu z nim eksplodowały - Udało się?
-Nie. - nagle poczuł silny cios w plecy i z ogromną prędkością wrąbał w drzewo (polszczyzna ;)) - Na mnie potrzeba czegoś więcej, Sasuke-kun.
-Tak? To spróbuj tego. KATON: KARYU ENDAN!!! - gdy Orochimaru zauważył lecący na niego płomień było już za późno by go uniknąć. Płomień uderzył w niego spychając go na drzewo.
-To pewnie bolało. - powiedział sam do siebie
-Ciebie będzie bardziej. Futon: Kazekiri no jutsu. - czarnowłosy ledwo uskoczył przed ostrzem wiatru w myślach mówiąc sobie "To będzie długa bitwa."
Po kilku minutach, gdy zjedli swoje ryby i wyruszyli. Po chwili usłyszeli odgłosy walki. Ciągnięci przez ciekawość postanowili zobaczyć przebieg walki. Usiedli na drzewie w pobliżu miejsca walki i przypatrzyli się walczącym.
-Hmm... Hinata, Kiba i Shino walczą z jakimiś dzieciakami z Kiri. Ciekawe kto wygra? - szepnął Sasuke
-Zobaczymy. - odparł blondyn i zaczął się przyglądać walce. Shino zaczął atakować przeciwnika.
-Hijutsu: Mushidama. - kilka set robaków poleciało na dziewczynę z Kiri i w kilka chwil uwięziło ją
-Cholera. Suiton: Mizurappa! - jeden z chłopaków z Kiri szybko złożył pieczęcie i wypuścił strumień wody na robaki atakujące geninke. Woda rozproszyła robaki a dziewczyna zaczęła leczyć obrażenia jakie jej zadały.
-Raiton: Raiso Gekishin!- drugi chłopak szybko poskładał kilka pieczęci i wypuścił na Aburame klika dysków energi.
-Juuken!!! - przed Shino pojawiła się dziedziczka klanu Hyuga i za pomocą czakry odbiła pociski lecące na niego
-GATSUGA!!! - nagle zza krzaków wyskoczył Kiba i Akamaru i wspólnie zaatakowali geninów powalając ich na ziemię - Mam go! - gdy przestał wirować pokazał zwój nieba swojej drużynie
-Nieźle Kiba. - powiedział bez nawet cienia zadowolenia Aburame - Teraz możemy iść w stronę wieży.
-Chciałbym się jeszcze rozejrzeć i sprawdzić poziom innych. - powiedział bez namysłu
-A-A-Ale K-Kiba-kun, powinniśmy się udać do wieży i poczekać na innych. - powiedziała Hinata
-Oj tam. Mamy jeszcze cztery dni do zakończenia drugiego egzaminu. Możemy pozdobywać trochę informacji. - Inuzuka próbował przekonać swoich kompanów
-Hmm... To nie najgorszy pomysł. Przy odrobinie szczęścia dowiemy się czegoś o naszych przeciwnikach. - odezwał się Aburame
-N-No to na co czekamy? - zapytała biało oka, po czym aktywowała swoje doujutsu - Byakugan... A teraz w drogę. - powiedziała i skoczyła na gałąź pobliskiego drzewa, a za nią Kiba z Akamaru i Shino.
Na pobliskim drzewie
-Hmm... Nie są tacy słabi jak myślałem. - odezwał się czarnowłosy
-Taa... Na razie unikajmy walki z kimkolwiek z Konohy. Nie chcę żeby się dowiedzieli o moich umiejętnościach (Naruto nigdy nie pokazał co tak naprawdę umie, poza Kage Bunshin oczywiście).
-Ok. Chodźmy. - powiedziała różowa.
Po godzinie biegania po lesie Naruto i spółka postanowili przystanąć i odpocząć.
-Eh. Wygląda to tak jakby wszyscy unikali nas jak ognia. - powiedział blondyn
-Tak. Mam już tego powyżej uszu. - powiedział zdenerwowany Uchiha - Nie po to tyle trenowaliśmy żeby teraz po prostu biegać po lesie!
-Uspokój się Sasuke jeszcze będziesz miał okazję powalczyć... - nagle jego wypowiedź przerwał dźwięk przypominający latającą broń - Słyszeliście? Chyba niedaleko ktoś walczy.
-Najwidoczniej. Chodźmy to zobaczyć. Przynajmniej się nie zanudzimy na śmierć. - powiedział jakby od niechcenia i wskoczył na pobliską gałąź
-Eh. - to jedyny komentarz jaki Uzumakiego
Po kilku sekundach byli w pobliżu pola walki. Jak się okazało znowu było to starcie Kiri, tylko tym razem przeciwnikiem było Rodzeństwo Piasku... a właściwie tylko jeden z nich, Sabaku no Gaara.
-Hmm... To ten cały Gaara. Z tego co widzę posługuje się piaskiem ze swojej tykwy na plecach (GENIUSZ! co nie?). - powiedziała Sakura (aha, na jej poziom to rzeczywiście geniusz)
-Taa... Mam przeczucie że wiem kto wygra. - powiedział czarnowłosy
-Zdychaj bachorze!!! - krzyknął jeden z shinobi Kiri a latające dookoła senbony skierowały się na Gaarę. Gdy uderzyły powstała ogromna chmura pyłu - Hahahaha!!! Zabiłem go! I co dalej jesteście tacy pewni sie...
-Sabaku Kyu. - z chmury pyłu wyłonił się lecący z zawrotną prędkością piasek.
"Hmm... Czyli jednak miałem rację." - odezwał się Kurama
"Miałeś rację... w czym?" - spytał lekko zdezorientowany blondyn (wiecie najpierw napisałem tu zdezintegrowany, potem to zmieniłem)
"Nie wyczułeś tej czakry, prawda? Nie dziwię się, Ichibi zwykle miesza ją z piaskiem. Dzięki temu ciężej go wyczuć." - powiedział
"Co!? A więc Gaara jest... jinchuurikim?" - spytał z niedowierzaniem blondyn
"Taa... I wcale nie ma... przyjaznego nastawienia do innych." - powiedział z grymasem lis
"Zauważyłem." - przerwał przemyślenia widząc że piach spętał starszego genina z Kiri
-Sabaku Soso. - gdy zacisnął wyciągniętą rękę w pięść piach zmiażdżył człowieka i rozprysł jego krew po okolicy
-Aaa!!! B-b-b-b-błagamy, zostawcie nas. M-macie z-zwój. - powiedział i postawił swój na ziemi
-Zwój nieba! Ok tchórze, możecie spadać. - powiedział do nich
-A-a-arigatou.
-Sabaku Kyu. - rudy wyciągnął przed siebie obie ręce i skierował piach na dwójkę shinobi
-N-n-n-n-n-n-nani!? Przecież m-mieliście nas puścić wolno. - powiedział będąc związany piachem
-To nie ja tak powiedziałem ale on. - wskazał lalkarza - Sabaku Soso. - ponownie to miejsce zostało użyźnione
-Eh. Musisz tak zabijać każdego z kim walczysz? - spytał zirytowany
-Tak. - odpowiedział i ruszył w kierunku wieży
Na drzewie
-Ten Gaara... Ciekawy gość. - powiedział Uzumaki
-Ciekawy!? - ryknęła banshee - On zabił trzech ludzi bez mrugnięcia okiem! A ty go nazywasz ciekawym!? Naprawdę... tylko potwór powiedział by tak o kimś kto cieszy się z zabijania... - nie pozwolono jej powiedzieć następnego zdania, gdyż została spoliczkowana (TYLKO!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?) przez Sasuke
-Mówiłem ci że jeszcze raz nazwiesz Naruto potworem to cię zabiję!!! - ryknął czarnowłosy - Ale ponieważ jesteśmy w połowie drugiego egzaminu to nic ci nie zrobię! A teraz chodźmy. - powiedział gdy ochłonął
Po przeprosinach Sakury (nieprawdziwych) ruszyli dalej. Po kilku godzinach biegu postanowili zrobić kolejny postój.
-Hmm... Może lepiej zjedzmy coś. Nie wiadomo kiedy będziemy musieli walczyć, a lepiej mieć pełen zapas energii. - powiedział po chwili Uzumaki
-Dobry pomysł. - powiedział czarnowłosy - Rozpalę ogień, a ty idź po ryby. Niedaleko widziałem rzeczkę. Sakura, stań na straży. - gdy skończył blondyn poszedł w kierunku który wskazał mu czarnowłosy, różowy szatan stanął na straży a Sasuke rozpalił ogień. Po kilku minutach blondyn wrócił z kilkoma rybami.
-No, w końcu. Ileż można czekać? - powiedziała zirytowana banshee
-Nie było mnie kilka minut, a ty jeszcze narzekasz? - odpowiedział zirytowany - Poza tym jak będziesz tyle jeść to będziesz... gruba. Nie mówię że nie jesteś ale...
-Jak ty do mnie mówisz!?!?!? ZABIJĘ!!! - powiedziała i rzuciła się na blondyna. Jednak Sasuke ją uprzedził i sam wbił mu kunai w brzuch. - S-Sasuke-kun! Więc sam postanowiłeś w końcu zabić tego demona...
-Zamknij się! - wrzasnął na nią i zwrócił się do blondyna - A ty... mów gdzie jest Naruto!
Blondyn był zaskoczony i krzyknął - O czym ty mówisz, Sasuke!? To ja jestem Naruto!
-A więc gdzie jest twoja katana? - powiedział wskazując na plecy blondyna - Naruto nigdy by jej nie zgubił. A poza tym nie kłócił by się z tą różową debilką. Więc mów, GDZIE JEST NARUTO!!!
Na ustach blondyna pojawił się uśmieszek - Nie jesteś taki zły, Uchiha Sasuke! - nagle blondyn znikł w obłokach dymu, a na jego miejscu pojawił się czarnowłosy mężczyzna o białej cerze - Pozwólcie że się przedstawię. Jestem Orochimaru.
-Wnioskuję że moje imię już znasz więc powiedz, czego chcesz? - powiedział
-To proste. - wyciągnęli kunaie - Chcę sprawdzić jak jesteś potężny. Walcz! - natychmiast ruszył na Uchihę lecz ten zablokował jego atak, jednak Orochimaru już składał pieczęcie
"O cholera to jest..."
-Futon: Daitoppa! - w Sasuke uderzyła fala powietrza a Orochimaru już miał go trafić kunaiem gdy ten szybko złożył pieczęcie i krzyknał
-Katon: Hosenka no jutsu! - małe ogniste pociski uderzyły w białoskórego i w zetknięciu z nim eksplodowały - Udało się?
-Nie. - nagle poczuł silny cios w plecy i z ogromną prędkością wrąbał w drzewo (polszczyzna ;)) - Na mnie potrzeba czegoś więcej, Sasuke-kun.
-Tak? To spróbuj tego. KATON: KARYU ENDAN!!! - gdy Orochimaru zauważył lecący na niego płomień było już za późno by go uniknąć. Płomień uderzył w niego spychając go na drzewo.
-To pewnie bolało. - powiedział sam do siebie
-Ciebie będzie bardziej. Futon: Kazekiri no jutsu. - czarnowłosy ledwo uskoczył przed ostrzem wiatru w myślach mówiąc sobie "To będzie długa bitwa."
*********
-Futon: Kamikaze! - w olbrzymiego węża uderzyła potężna wichura która przesunęła go kilka metrów do tyłu - Cholera, jak to coś zabić?! - Naruto znów musiał się uchylić przed ogonem węża -Jak tak dalej pójdzie to będzie źle... Mam pomysł. Ryuki! - lis spojrzał na blondyna - Użyj Gokakyu. - lisek od razu wykonał polecenie, a z jego pyska wyleciała pokaźnych rozmiarów kula ognia, a Uzumaki składał pieczęcie
-Futon: Daitoppa! - połączenie ognistej kuli z podmuchem wiatru uderzyło w węża. Gdy Uzumaki zauważył że wąż się zwęgla odetchnął z ulgą... by zaraz zostać wbitym w pobliskie drzewo.
-Kuso! On żyje? Musiał zrzucić skórę. - powiedział do siebie widząc że wąż wychodzi z ziemi. - Spróbujmy tego... - po złożeniu kilku pieczęci wystawił rękę przed siebie i zamachnął się nią - FUTON: JUHA SHO!!!
Potężne ostrze wiatru uderzyło w węża... niestety, zostawiło zaledwie niewielkie wcięcie w jego skórze.
"CO!? Przecież Juha Sho jest jednym z najsilniejszych jutsu futonu a na nim zostawiło zaledwie niewielkie cięcie!? Muszę iść na całość." - pomyślał i wyciągnął Rikudou Katanę a po chwili napełnił ją czakrą wiatru.
-Jak poradzisz sobie z tym, gadzie!? - po chwili zamachnął się mieczem i olbrzymia fala powietrza ruszyła w kierunku węża. W chwili uderzenia powstała chmura pyłu, która zasłoniła widok Uzumakiemu. - Udało się? - blondyn dostał szybko odpowiedź w postaci uderzającego ogona który musiał zablokować - Cholera, czyli jednak muszę użyć TEGO. No dobra, KURAMA!!! - krzyknął i aktywował Rinnegan
"Jasne." - odpowiedział mu głos w jego głowie
-Rikudou no Yaiba! (Ostrze bóstw) - w stronę węża poleciało ostrze z żółtej czakry które przecięło węża i kilka drzew za nim (wiecie jakie w lesie śmierci są wielkie drzewa). Blondyn był lekko zaskocony ogromem zniszczeń, jednak nie miał czasu by się nad tym zastanawiać gdyż przyklęknął na jedno i zaczął nierówno oddychać.
"Ta technika jest mocna... ale i wyczerpująca. Zużyła co najmniej połowę mojej czakry." - pomyślał - No to trzeba wracać. Dzisiaj wąż na obia... - nie dokończył gdyż usłyszał wybuch z okolicy w której się zatrzymali -Cholera. Czyżby ten wąż miał mnie tylko odciągnąć? Muszę się pospieszyć. - ruszył biegiem w stronę obozu. Gdy tam dotarł był przerażony. Sakura była przyszpilona do drzewa kunaiami (Nie była martwa. A szkoda.) a Sasuke resztkami sił próbował walczyć z nieznajomym mężczyzną o czarnych włosach. Nagle mężczyzna zaczął składać pieczęcie
"Cholera, to jest..." - blondyn także zaczął składać pieczęcie
-Futon: Kiryuu Ranbu! - na Uchihę poleciała wichura skupiona w spirali jednak ku zdumieniu Orochimaru z krzaków wyskoczył blondyn krzycząc
-FUTON: JUHA SHO!!! - z wichurą starło się potężne ostrze wiatru ostatecznie remisując z nią - Zdaje mi się że zdążyłem w ostatniej chwili. Co nie, Sasuke? - powiedział przenosząc go pod pobliskie drzewo
-Taa... Uważaj, on... jest silny. - powiedział dysząc
-Spokojnie. - powiedział sadzając Sasuke i idąc w stronę wężowego - Więc, kim jesteś?
-Nazywam się Orochimaru. A jestem tutaj by zobaczyć na co stać Sasuke. - powiedział
-Wiec... Zobaczysz na co stać mnie. - zaczął składać pieczęcie podobnie jak Orochimaru a po chwili obaj krzyknęli - Futon: Daitoppa! - dwa strumienie powietrza zderzyły się i po chwili rozproszyły
-Wiesz... - zaczął biało skóry - Nie jesteś taki zły jak myślałem.
-Dzięki. - dobiegł go głos zza pleców - Ryuki razem. - z paszczy lisa wyleciały małe kule ognia - Futon: Kamikaze! - na czarnowłosego (nie Sasuke) leciała teraz ognista wichura która po uderzeniu, eksplodowała. Blondyn pozostał jednak czujny i słusznie, gdyż po chwili musiał zablokować kilka... węży? Był naprawdę zdziwiony.
-Sen'eijashu. - nagle usłyszał dookoła siebie kilka takich samych głosów - Futon: Kiryuu Ranbu!
Gdy Orochimaru był już pewny zwycięstwa, a wichury niemal dotykały blondyna ten powiedział tylko dwa słowa - Shinra Tensei. - nagły podmuch powietrza po prostu zdmuchnął pędzące na niego wichury
-C-co takiego!? - nagle zauważył oczy blondyna - N-n-nie możliwe... Rinnegan!
-Tak. A teraz proszę - przygotował się do skoku - GIŃ! - skoczył i złożył kilka pieczęci po czym krzyknął - Futon: Daitoppa! - potężna fala powietrza posłała Orochimaru na pobliskie drzewo, wbijając go w nie - I jak to jest być wbitym z taką siłą? - spytał ironicznie blondyn
-Zaraz się przekonasz. - powiedział stojąc za nim i jedną ręką wbijając go w drzewo obok
-Gha. - odkaszlnął krwią
-Umieraj, Futon: Kaze no Hebi! - na blondyna poleciały węże ze sprężonego powietrza
-Cholera... więc to mój koniec? - spytał przymykając lekko oczy - Sayonara.
Gdy węże uderzyły Uzumakiego wzniósł się pył który wszystko przysłonił
-T-t-to niemożliwe. - powiedział załamany czarnowłosy
-Możliwe. A teraz zostawię ci mały pre... - nie dokończył zdania ponieważ poczuł że w jego plecy wbijają się shurikeny - Więc jednak przeżyłeś? Nieźle ale teraz będzie twój... - spojrzał na swoje plecy (on może obracać głowę o 360 stopni) - C-co!?!?!? P-przecież to jest Kessho: Rokkaku Shuriken. - gdy spojrzał na blondyna był jeszcze bardziej zdziwiony. Dookoła blondyna znajdowała się gruba warstwa kryształu która się z każdą chwilą powiększała.
"Kurama?" - lis spojrzał na niego również zdziwiony - "Nie wiesz przypadkiem co się stało?"
"Jestem tak samo zaskoczony jak ty, ale... to jest chyba Shoton. Z tego co słyszałem żona staruszka także go posiadała" - powiedział szokując Uzumakiego
"Staruszka? To znaczy..."
"Um, sorry Rikudou Sennina. Ale w każdym razie podobno to jutsu może bez problemu konkurować z Mokutonem, Hashiramy Senju." - Naruto szczęka opadła - "Do tej pory nie wiadomo czy jest to połączenie ziemi i powietrza, czy całkiem nowy element. Ale najpewniej to drugie"
Nagle osłona Uzumakiego zaczęła się zmieniać i przybierać formę lisa a z tej formy wyłoniło się jeszcze osiem lisów
"Czyli kryształ który wczoraj znalazłem..." - mówił nie dowierzając
"Tak, to pewnie wytwór twojej czakry." - powiedział
"Soka. No dobra to teraz trzeba nazwać to jutsu które się utworzyło." - powiedział po chwili
"Umm... Mogę ci zaproponować nazwę?" - spytał
"Pewnie, dawaj." - powiedział i przybliżył się do krat. Lis szepnął mu na ucho nazwę a ten się tylko uśmiechnął - "Idealna."
Z powrotem w prawdziwym świecie.
Jutsu się uformowało i przybrało postać jednego olbrzymiego i ośmiu małych lisów. Nagle odezwał się Naruto
-Shoton Hijutsu: Kessho Kyuu Kitsune! - lisy ryknęły na wężowego - Zobaczymy jak sobie z tym poradzisz... - nagle jeden z małych lisów skruszył się a blondyn wymówił nazwę która pojawiła się w jego umyśle - Shoton: Shuriken Ranbu! - kawałki lisa przybrały kształty shurikenów i ruszyły na Orochimaru.
-Kuso! Futon: Kiryuu Ranbu! - wichura lekko spowolniła nadlatujące shurikeny jednak Orochimaru i tak oberwał kilka razy, jednak po chwili zauważył że kolejne trzy lisy rozbiły się na kawałeczki, lecz tym razem zaczęły się łączyć a Uzumaki wypowiedział nazwę kolejnej techniki
-Shoton: Hasho Koryu! - w wężowego poleciał ziejący ogniem kryształowy smok. Jednak na tego białoskóry był częściowo przygotowany. Uderzył go z pomocą swoich klonów Kamikaze i większość roztrzaskał jednak część go trafiła powodując dość rozległe rany.
-Cholera muszę to szybko skończyć. - powiedział do siebie i wyciągnął z ust miecz Kusanagi, widząc że kolejne dwa lisy zmieniły się w olbrzymie shurikeny
-Shoton: Kyuu Kyodai Rokkaku Shuriken! - gdy je wypuścił czarnowłosy próbował ich unikać lecz udało się to tylko z ośmioma, a każdy z nich przeciął każde drzewo w które trafiły. Dziewiąty Orochimaru zablokował swoją kataną. Gdy odbił shuriken od razu ugryzł się w palec wykonał pięć pieczęci i przykładając dłoń do drzewa powiedział
-Kuchiyose no Jutsu! - nagle z drzewa wypełzł olbrzymi wąż który zaatakował kryształowego lisa, jednak Uzumaki był szybszy i po złożeniu kilku pieczęci pozostałe dwa lisy połączyły się
-Shoton: Kyodai Suisho Shirudo! - nagle z kryształu uformowała się sześciokątna tarcza która zatrzymała atak węża. Gdy wąż próbował się przebić dziewiąty lis rozerwał go swoją łapą po czym skierował się na Orochimaru. Jednak nagle z ręki wężowego uformował się gigantyczny biały wąż który po prostu zmiażdżył lisa. Naruto gdy wylądował obok Sasuke wyglądał jakby zobaczył ducha.
-Ta technika... jest wspaniała, ale ty ledwo byłeś wstanie ją utrzymać. Najwidoczniej na pokonanie mojego węża użyłeś zbyt wiele czakry. - powiedział podchodząc do nich - Ale nie martwcie się, zostawię wam mały prezent. - nagle złożył kilka pieczęci i jego głowa się wydłużyła i nagle ugryzł Sasuke w szyje, a następnie Naruto - Najpewniej jedno z was zginie... niedługo zobaczymy które. - powiedział i zniknął. Nagle Sasuke zaczął krzyczeć z bólu. Po chwili upadł nieprzytomny na ziemię a na jego szyi pojawił się znak w postaci trzech tomoe. Sakura natychmiast do niego podbiegła i udzieliła mu tyle pomocy ile mogła, a następnie przeniosła go pod korzenie drzewa. Nagle jednak Naruto także zaczął krzyczeć lecz u niego nie pojawił się znak, lecz z rany na szyi zaczęła wyciekać fioletowa i czerwona czakra, a po chwili zniknęły a blondyn zemdlał. Sakura w myślach mówiła do siebie "Cholera, najchętniej bym go tam zostawiła ale jeśli umrze to Sasuke-kun mnie zabiję." Przeklęła pod nosem i po chwili zaciągnęła blondyna pod korzenie i niechętnie go opatrzyła. Po kilku minutach zastawiła pułapki i zaczęła pilnować
***********************************************************************************
Tak wiem krótkie to jak cholera, ale cóż... ostatnio Pokemon teraz Bleach. I mam trochę nauki więc nie mam czasu a czasami i chęci do pisania. A tak poza tym za bardzo w przyszłość wybiegam myślami i wymyślam na przyszłość. Możecie tą notkę uznać za spóźniony prezent na mikołaja. A właśnie wiecie że mam już ponad 2 tysiące wejść na bloga? nie? No to teraz wiecie. Sayonara
"Jasne." - odpowiedział mu głos w jego głowie
-Rikudou no Yaiba! (Ostrze bóstw) - w stronę węża poleciało ostrze z żółtej czakry które przecięło węża i kilka drzew za nim (wiecie jakie w lesie śmierci są wielkie drzewa). Blondyn był lekko zaskocony ogromem zniszczeń, jednak nie miał czasu by się nad tym zastanawiać gdyż przyklęknął na jedno i zaczął nierówno oddychać.
"Ta technika jest mocna... ale i wyczerpująca. Zużyła co najmniej połowę mojej czakry." - pomyślał - No to trzeba wracać. Dzisiaj wąż na obia... - nie dokończył gdyż usłyszał wybuch z okolicy w której się zatrzymali -Cholera. Czyżby ten wąż miał mnie tylko odciągnąć? Muszę się pospieszyć. - ruszył biegiem w stronę obozu. Gdy tam dotarł był przerażony. Sakura była przyszpilona do drzewa kunaiami (Nie była martwa. A szkoda.) a Sasuke resztkami sił próbował walczyć z nieznajomym mężczyzną o czarnych włosach. Nagle mężczyzna zaczął składać pieczęcie
"Cholera, to jest..." - blondyn także zaczął składać pieczęcie
-Futon: Kiryuu Ranbu! - na Uchihę poleciała wichura skupiona w spirali jednak ku zdumieniu Orochimaru z krzaków wyskoczył blondyn krzycząc
-FUTON: JUHA SHO!!! - z wichurą starło się potężne ostrze wiatru ostatecznie remisując z nią - Zdaje mi się że zdążyłem w ostatniej chwili. Co nie, Sasuke? - powiedział przenosząc go pod pobliskie drzewo
-Taa... Uważaj, on... jest silny. - powiedział dysząc
-Spokojnie. - powiedział sadzając Sasuke i idąc w stronę wężowego - Więc, kim jesteś?
-Nazywam się Orochimaru. A jestem tutaj by zobaczyć na co stać Sasuke. - powiedział
-Wiec... Zobaczysz na co stać mnie. - zaczął składać pieczęcie podobnie jak Orochimaru a po chwili obaj krzyknęli - Futon: Daitoppa! - dwa strumienie powietrza zderzyły się i po chwili rozproszyły
-Wiesz... - zaczął biało skóry - Nie jesteś taki zły jak myślałem.
-Dzięki. - dobiegł go głos zza pleców - Ryuki razem. - z paszczy lisa wyleciały małe kule ognia - Futon: Kamikaze! - na czarnowłosego (nie Sasuke) leciała teraz ognista wichura która po uderzeniu, eksplodowała. Blondyn pozostał jednak czujny i słusznie, gdyż po chwili musiał zablokować kilka... węży? Był naprawdę zdziwiony.
-Sen'eijashu. - nagle usłyszał dookoła siebie kilka takich samych głosów - Futon: Kiryuu Ranbu!
Gdy Orochimaru był już pewny zwycięstwa, a wichury niemal dotykały blondyna ten powiedział tylko dwa słowa - Shinra Tensei. - nagły podmuch powietrza po prostu zdmuchnął pędzące na niego wichury
-C-co takiego!? - nagle zauważył oczy blondyna - N-n-nie możliwe... Rinnegan!
-Tak. A teraz proszę - przygotował się do skoku - GIŃ! - skoczył i złożył kilka pieczęci po czym krzyknął - Futon: Daitoppa! - potężna fala powietrza posłała Orochimaru na pobliskie drzewo, wbijając go w nie - I jak to jest być wbitym z taką siłą? - spytał ironicznie blondyn
-Zaraz się przekonasz. - powiedział stojąc za nim i jedną ręką wbijając go w drzewo obok
-Gha. - odkaszlnął krwią
-Umieraj, Futon: Kaze no Hebi! - na blondyna poleciały węże ze sprężonego powietrza
-Cholera... więc to mój koniec? - spytał przymykając lekko oczy - Sayonara.
Gdy węże uderzyły Uzumakiego wzniósł się pył który wszystko przysłonił
-T-t-to niemożliwe. - powiedział załamany czarnowłosy
-Możliwe. A teraz zostawię ci mały pre... - nie dokończył zdania ponieważ poczuł że w jego plecy wbijają się shurikeny - Więc jednak przeżyłeś? Nieźle ale teraz będzie twój... - spojrzał na swoje plecy (on może obracać głowę o 360 stopni) - C-co!?!?!? P-przecież to jest Kessho: Rokkaku Shuriken. - gdy spojrzał na blondyna był jeszcze bardziej zdziwiony. Dookoła blondyna znajdowała się gruba warstwa kryształu która się z każdą chwilą powiększała.
"Kurama?" - lis spojrzał na niego również zdziwiony - "Nie wiesz przypadkiem co się stało?"
"Jestem tak samo zaskoczony jak ty, ale... to jest chyba Shoton. Z tego co słyszałem żona staruszka także go posiadała" - powiedział szokując Uzumakiego
"Staruszka? To znaczy..."
"Um, sorry Rikudou Sennina. Ale w każdym razie podobno to jutsu może bez problemu konkurować z Mokutonem, Hashiramy Senju." - Naruto szczęka opadła - "Do tej pory nie wiadomo czy jest to połączenie ziemi i powietrza, czy całkiem nowy element. Ale najpewniej to drugie"
Nagle osłona Uzumakiego zaczęła się zmieniać i przybierać formę lisa a z tej formy wyłoniło się jeszcze osiem lisów
"Czyli kryształ który wczoraj znalazłem..." - mówił nie dowierzając
"Tak, to pewnie wytwór twojej czakry." - powiedział
"Soka. No dobra to teraz trzeba nazwać to jutsu które się utworzyło." - powiedział po chwili
"Umm... Mogę ci zaproponować nazwę?" - spytał
"Pewnie, dawaj." - powiedział i przybliżył się do krat. Lis szepnął mu na ucho nazwę a ten się tylko uśmiechnął - "Idealna."
Z powrotem w prawdziwym świecie.
Jutsu się uformowało i przybrało postać jednego olbrzymiego i ośmiu małych lisów. Nagle odezwał się Naruto
-Shoton Hijutsu: Kessho Kyuu Kitsune! - lisy ryknęły na wężowego - Zobaczymy jak sobie z tym poradzisz... - nagle jeden z małych lisów skruszył się a blondyn wymówił nazwę która pojawiła się w jego umyśle - Shoton: Shuriken Ranbu! - kawałki lisa przybrały kształty shurikenów i ruszyły na Orochimaru.
-Kuso! Futon: Kiryuu Ranbu! - wichura lekko spowolniła nadlatujące shurikeny jednak Orochimaru i tak oberwał kilka razy, jednak po chwili zauważył że kolejne trzy lisy rozbiły się na kawałeczki, lecz tym razem zaczęły się łączyć a Uzumaki wypowiedział nazwę kolejnej techniki
-Shoton: Hasho Koryu! - w wężowego poleciał ziejący ogniem kryształowy smok. Jednak na tego białoskóry był częściowo przygotowany. Uderzył go z pomocą swoich klonów Kamikaze i większość roztrzaskał jednak część go trafiła powodując dość rozległe rany.
-Cholera muszę to szybko skończyć. - powiedział do siebie i wyciągnął z ust miecz Kusanagi, widząc że kolejne dwa lisy zmieniły się w olbrzymie shurikeny
-Shoton: Kyuu Kyodai Rokkaku Shuriken! - gdy je wypuścił czarnowłosy próbował ich unikać lecz udało się to tylko z ośmioma, a każdy z nich przeciął każde drzewo w które trafiły. Dziewiąty Orochimaru zablokował swoją kataną. Gdy odbił shuriken od razu ugryzł się w palec wykonał pięć pieczęci i przykładając dłoń do drzewa powiedział
-Kuchiyose no Jutsu! - nagle z drzewa wypełzł olbrzymi wąż który zaatakował kryształowego lisa, jednak Uzumaki był szybszy i po złożeniu kilku pieczęci pozostałe dwa lisy połączyły się
-Shoton: Kyodai Suisho Shirudo! - nagle z kryształu uformowała się sześciokątna tarcza która zatrzymała atak węża. Gdy wąż próbował się przebić dziewiąty lis rozerwał go swoją łapą po czym skierował się na Orochimaru. Jednak nagle z ręki wężowego uformował się gigantyczny biały wąż który po prostu zmiażdżył lisa. Naruto gdy wylądował obok Sasuke wyglądał jakby zobaczył ducha.
-Ta technika... jest wspaniała, ale ty ledwo byłeś wstanie ją utrzymać. Najwidoczniej na pokonanie mojego węża użyłeś zbyt wiele czakry. - powiedział podchodząc do nich - Ale nie martwcie się, zostawię wam mały prezent. - nagle złożył kilka pieczęci i jego głowa się wydłużyła i nagle ugryzł Sasuke w szyje, a następnie Naruto - Najpewniej jedno z was zginie... niedługo zobaczymy które. - powiedział i zniknął. Nagle Sasuke zaczął krzyczeć z bólu. Po chwili upadł nieprzytomny na ziemię a na jego szyi pojawił się znak w postaci trzech tomoe. Sakura natychmiast do niego podbiegła i udzieliła mu tyle pomocy ile mogła, a następnie przeniosła go pod korzenie drzewa. Nagle jednak Naruto także zaczął krzyczeć lecz u niego nie pojawił się znak, lecz z rany na szyi zaczęła wyciekać fioletowa i czerwona czakra, a po chwili zniknęły a blondyn zemdlał. Sakura w myślach mówiła do siebie "Cholera, najchętniej bym go tam zostawiła ale jeśli umrze to Sasuke-kun mnie zabiję." Przeklęła pod nosem i po chwili zaciągnęła blondyna pod korzenie i niechętnie go opatrzyła. Po kilku minutach zastawiła pułapki i zaczęła pilnować
***********************************************************************************
Tak wiem krótkie to jak cholera, ale cóż... ostatnio Pokemon teraz Bleach. I mam trochę nauki więc nie mam czasu a czasami i chęci do pisania. A tak poza tym za bardzo w przyszłość wybiegam myślami i wymyślam na przyszłość. Możecie tą notkę uznać za spóźniony prezent na mikołaja. A właśnie wiecie że mam już ponad 2 tysiące wejść na bloga? nie? No to teraz wiecie. Sayonara
Shi: No widzisz jaki z nas dobry człowiek. Link - let's like it :D
OdpowiedzUsuńNobiś: Sorka, ale dziaiaj nie zdążymy doczytać rozdziału, więc jureo ci napiszemy komentarz.
Rini: A napisalyśmy dzisiaj bo paczymy i jesteśmy PIERWSZE :DDD
Uzu: To do jutra.
Sayo~! Nara~!
P.S. Menma-kuuun~ Where are you? I wanna see ya and your fight with Naru-chan <3
Rozdział fajny, nawet bardzo ;D Czyżbyś chciał uśmiercić Sasuke? A może Naru, który zostanie ożywiony kiedyś tam? Dobra, nieważne. 2k wejść ? Gratuluję ! ;D To, że masz dużo nauki, to i ja wiem, znam ból 2 klasy gimnazjum, bo sam do niej aktualnie chodzę :( Ja pizgam, to wszystko(oprócz twojej notki :) ) jest poje... Dobra, nie będę przeklinał, powalone. Ale życzę dobrych ocen, więcej wejść i chęci do pisania - składam życzenia, bo nie mogę dać spóźnionego prezentu ;D
OdpowiedzUsuńShi: Druga to nic, zobaczysz jak będzie w trzeciej *śmieje się złowrogo*
UsuńShi, nie strasz mnie. A tak w ogóle to gdzie jest twój zapowiedziany wczoraj komentarz? Ja chce twój komentaż!!! ;)
UsuńNo nieee! o.o
OdpowiedzUsuńNaru rządzi. Sakur(w)a ... no coment. Jak ona tak może! Przecież... przecież Naru...! I ... i on... on też?? Ale... jak? Oni nie umrą prawda? Naru nie może zginąć!
Rozdział nie jest wcale aż tak krótki.
Są dni gorsze i lepsze, więc wiesz...
Ja mam np. teraz to samo -.-
Naoglądałam się jakichś tam anime ( oczywiście nie chodzi mi o Naruto, bo to akurat nic by nie utrudniało ) i teraz nie mogę nic napisać, nooo... to mnie denerwujee~ T.T
W każdym razie pozdro.
Muszę wkuwać na fizykę, bo mam jutro BTS3, jak to mówi mój nauczyciel... ( Bardzo Trudny Sprawdzian nr 3, jakby ktoś nie wiedział...)
PS: Co wy tak narzekacie na tą szkołę... Wiadomo buda, to buda i być może nie powinnam się w tej kwestii wypowiadać, bo to dopiero 1-sza klasa, ale bez przesady ;)
...
Boże... co ja piszę... nie przejmuj się tym...
PS2: Zobaczysz, za jakieś parę miesięcy będziesz miał 15 tys. wyświetleń... mówię ci ;)
Ave~
Twój blog został nominowany do LA więcej informacji tuttaj --- > http://moje-nominacje-wiktoria-bugno.blogspot.com/p/liebster-award-6.html
OdpowiedzUsuń