'Trójkątna Pieczęć Zła'
Gdy Naruto się obudził nie znajdował się ani na polanie na której walczył z Orochimaru ani pod drzewem gdzie Sakur(w)a zaniosła Sasuke. Był w zalanym wodą pomieszczeniu. Od razu wstał i podszedł do krat naprzeciwko niego.
-Hej! Kurama! - krzyknął - Jesteś tam!?
-A gdzie mam być? - odpowiedział zirytowany - O co chodzi, Naruto?
-Co się stało kiedy ten gość mnie ugryzł? - spytał
-Wpuścił do twojego ciała swoją czakrę. Chciał ją zapieczętować wewnątrz ciebie. - powiedział a blondyn był... lekko przerażony
-Ch-chyba nie powiesz że mu się udało? - zapytał
-Nie. Od razu ją usunąłem. - odpowiedział na pytanie
-Uff... Całe szczęście. - nagle zamarł - A-a co z S-Sasuke?
-No cóż, nie sądzisz chyba że potrafię usunąć czakrę tego gościa na odległość.- odpowiedział - Jego czakra była mroczna... Niezwykle silna, nie sądzę że dałbym sobie z nią radę na odległość.
-Soka. Może staruszek hokage coś na to poradzi. - powiedział w stronę lisa - Dobra, trzeba by się obudzić.
-Nie ma sprawy. - powiedział i utworzył rękę z czakry
-Huh? A ta ręka po co? - zapytał z wyrazem twarzy 'WTF?'
-Po to. - nagle ręka trzepnęła Naruto w łeb wystarczająco mocno żeby stracił przytomność.
-Hej! Kurama! - krzyknął - Jesteś tam!?
-A gdzie mam być? - odpowiedział zirytowany - O co chodzi, Naruto?
-Co się stało kiedy ten gość mnie ugryzł? - spytał
-Wpuścił do twojego ciała swoją czakrę. Chciał ją zapieczętować wewnątrz ciebie. - powiedział a blondyn był... lekko przerażony
-Ch-chyba nie powiesz że mu się udało? - zapytał
-Nie. Od razu ją usunąłem. - odpowiedział na pytanie
-Uff... Całe szczęście. - nagle zamarł - A-a co z S-Sasuke?
-No cóż, nie sądzisz chyba że potrafię usunąć czakrę tego gościa na odległość.- odpowiedział - Jego czakra była mroczna... Niezwykle silna, nie sądzę że dałbym sobie z nią radę na odległość.
-Soka. Może staruszek hokage coś na to poradzi. - powiedział w stronę lisa - Dobra, trzeba by się obudzić.
-Nie ma sprawy. - powiedział i utworzył rękę z czakry
-Huh? A ta ręka po co? - zapytał z wyrazem twarzy 'WTF?'
-Po to. - nagle ręka trzepnęła Naruto w łeb wystarczająco mocno żeby stracił przytomność.
*********
Gdy blondyn otworzył oczy zauważył że Sakura siedzi nad Sasuke z zapłakaną twarzą. Gdy próbował wstać, nagle zabolała go głowa.
"Cholera, zabiję Kuramę!" - pomyślał po czym zauważył że Sakura patrzy się na niego - Sakura... Co z nim?
-Źle. Nie budzi się i z godziny na godzinę jego czakra słabnie. - powiedziała a po chwili krzyknęła - Czemu!? Czemu to z nim jest tak źle, a nie z tobą!? Mógłbyś umrzeć zamiast niego!
-Zamknij się! - Sakurę zdziwił lekko ton niebieskookiego, on prawie nigdy nie wrzeszczał - Po pierwsze on jeszcze nie umarł. A po drugie... Nie wydzieraj się jak tylko coś się stanie. Ktoś może nas znaleźć. Pilnuj Sasuke, pójdę po jakieś zioła. - złożył bardzo charakterystyczną pieczęć - Kage Bunshin no Jutsu. Zostań i pilnuj ich. - klon tylko skinął głową, a blondyn i lis poszli w stronę rzeczki nad którą walczyli ostatnio z wężem Orochimaru. Po kilku minutach dotarli na miejsce i zaczęli szukać ziół. Po kilkunastu minutach, gdy znaleźli wszystkie i już mieli wracać, usłyszeli odgłosy walki.
"Cholera, dobrze że to nie Orochimaru." - pomyślał gdy wyczuł czakrę - "Kto to może być?"
Naruto i Ryuki zaczęli iść w kierunku miejsca walki. Gdy był już blisko wskoczyli na pobliskie drzewo i zauważyli walczących.
"Ooo. To może być ciekawe" - pomyślał. W bitwie walczyła drużyna z Taki przeciwko drużynie z Oto.
-Grr! Zejdźcie nam z drogi, mamy misję do wykonania! - krzyknęła dziewczyna z Oto
-Heh. Nic nas nie obchodzi wasza misja. Teraz się nie liczy, ponieważ walczycie z nami. - powiedział Izo
-No nic, najpierw ich zabijemy a potem zajmiemy się tym Uchihą. - powiedział jeden z geninów z Oto
"Co!? Oni chcą zabić Sasuke!?"
-Zobaczymy czy wyjdziecie z tego starcia żywi. KATON: GOUEN NO JUTSU! - Izo szybko złożył kilka pieczęci i wydmuchnął sporej wielkości płomień który pędził na czarnowłosego chłopaka. Gdy był już blisko nagle został zdmuchnięty przez potężną falę powietrza. - Nie są tacy źli.
-I co ty na to, dzieciaku? - zapytał gdy kolejna fala sprężonego powietrza leciała na niego. Izo stał spokojnie gdy nagle przed nim pojawiła się ściana z wody
-Suiton: Suijinheki!- krzyknęła nagle Kori
-Nieźle, ale co powiecie na to... Kyomeisen! - nagle potężna fala dźwięku rozbiła ścianę wody i powaliła geninów
-Ahh! - z uszu geninów Taki płynęła krew
-Heh. Z dźwiękiem nie możesz się równać. Poza światłem nie ma nic szybszego. Nie wygracie. - powiedział pewny siebie
-Futon: Kiryuu Ranbu! - nagle zza krzaku wyskoczyła zielonowłosa i wypuściła potężną wichurę która bez problemu powaliła i poprzecinała zamaskowanego genina z Oto.
-O cholera, Dosu!!! - krzyknęła dziewczyna która po chwili skierowała się na zielonowłosą z senbonami w ręku, jednak Fu okazała się szybsza. Od razu chwyciła trzymane na plecach tanto i sierp połączone łańcuchem i zablokowała cios, po czym wyprowadziła kontratak który rozciął brzuch dziewczyny.
-Kin!!! Cholera, zapłacisz za to! - powiedział trzeci gdy wypuszczał niezwykle silną falę powietrza
-Hmm... Nieźle ale w walce na wiatr nie wygrasz. - złożyła kilka pieczęci - Futon: Daitoppa! - fala wiatru wypuszczona przez Fu okazała się wystarczająco silna by zneutralizować atak mężczyzny
-Heh. Następny atak będzie dwukrotnie silniejszy... - gdy spojrzał na miejsce gdzie stała dziewczyna, nie znalazł jej jednak po chwili poczuł przeszywający ból w klatce piersiowej, a gdy spojrzał w dół zauważył że przebija go tanto dziewczyny. - Ch-cholera. Szybka je-jesteś.
-Dzięki. - odpowiedział wyjmując tanto z jego klatki piersiowej, a następnie zaczęła przeszukiwać jego kaburę. Po kilku sekundach znalazła zwój i rzuciła go swojej drużynie.
-Heh. Wiedziałem że przekonanie ojca, żebyś mogła z nami ruszyć na egzamin się nam opłaci, demonie. - powiedział Izo łapiąc zwój.
-Zamknij się! - warknęła. Blondyn zauważył że dziewczyna jest wykończona psychicznie, zapewne ciągłymi obelgami i wyzwiskami ze strony drużyny, jednak mimo tego postanowił się nie wtrącać i odejść.
"Kiedyś się wam za to oberwie. Przyrzekam." - pomyślał po czym razem z lisem odeszli.
-Źle. Nie budzi się i z godziny na godzinę jego czakra słabnie. - powiedziała a po chwili krzyknęła - Czemu!? Czemu to z nim jest tak źle, a nie z tobą!? Mógłbyś umrzeć zamiast niego!
-Zamknij się! - Sakurę zdziwił lekko ton niebieskookiego, on prawie nigdy nie wrzeszczał - Po pierwsze on jeszcze nie umarł. A po drugie... Nie wydzieraj się jak tylko coś się stanie. Ktoś może nas znaleźć. Pilnuj Sasuke, pójdę po jakieś zioła. - złożył bardzo charakterystyczną pieczęć - Kage Bunshin no Jutsu. Zostań i pilnuj ich. - klon tylko skinął głową, a blondyn i lis poszli w stronę rzeczki nad którą walczyli ostatnio z wężem Orochimaru. Po kilku minutach dotarli na miejsce i zaczęli szukać ziół. Po kilkunastu minutach, gdy znaleźli wszystkie i już mieli wracać, usłyszeli odgłosy walki.
"Cholera, dobrze że to nie Orochimaru." - pomyślał gdy wyczuł czakrę - "Kto to może być?"
Naruto i Ryuki zaczęli iść w kierunku miejsca walki. Gdy był już blisko wskoczyli na pobliskie drzewo i zauważyli walczących.
"Ooo. To może być ciekawe" - pomyślał. W bitwie walczyła drużyna z Taki przeciwko drużynie z Oto.
-Grr! Zejdźcie nam z drogi, mamy misję do wykonania! - krzyknęła dziewczyna z Oto
-Heh. Nic nas nie obchodzi wasza misja. Teraz się nie liczy, ponieważ walczycie z nami. - powiedział Izo
-No nic, najpierw ich zabijemy a potem zajmiemy się tym Uchihą. - powiedział jeden z geninów z Oto
"Co!? Oni chcą zabić Sasuke!?"
-Zobaczymy czy wyjdziecie z tego starcia żywi. KATON: GOUEN NO JUTSU! - Izo szybko złożył kilka pieczęci i wydmuchnął sporej wielkości płomień który pędził na czarnowłosego chłopaka. Gdy był już blisko nagle został zdmuchnięty przez potężną falę powietrza. - Nie są tacy źli.
-I co ty na to, dzieciaku? - zapytał gdy kolejna fala sprężonego powietrza leciała na niego. Izo stał spokojnie gdy nagle przed nim pojawiła się ściana z wody
-Suiton: Suijinheki!- krzyknęła nagle Kori
-Nieźle, ale co powiecie na to... Kyomeisen! - nagle potężna fala dźwięku rozbiła ścianę wody i powaliła geninów
-Ahh! - z uszu geninów Taki płynęła krew
-Heh. Z dźwiękiem nie możesz się równać. Poza światłem nie ma nic szybszego. Nie wygracie. - powiedział pewny siebie
-Futon: Kiryuu Ranbu! - nagle zza krzaku wyskoczyła zielonowłosa i wypuściła potężną wichurę która bez problemu powaliła i poprzecinała zamaskowanego genina z Oto.
-O cholera, Dosu!!! - krzyknęła dziewczyna która po chwili skierowała się na zielonowłosą z senbonami w ręku, jednak Fu okazała się szybsza. Od razu chwyciła trzymane na plecach tanto i sierp połączone łańcuchem i zablokowała cios, po czym wyprowadziła kontratak który rozciął brzuch dziewczyny.
-Kin!!! Cholera, zapłacisz za to! - powiedział trzeci gdy wypuszczał niezwykle silną falę powietrza
-Hmm... Nieźle ale w walce na wiatr nie wygrasz. - złożyła kilka pieczęci - Futon: Daitoppa! - fala wiatru wypuszczona przez Fu okazała się wystarczająco silna by zneutralizować atak mężczyzny
-Heh. Następny atak będzie dwukrotnie silniejszy... - gdy spojrzał na miejsce gdzie stała dziewczyna, nie znalazł jej jednak po chwili poczuł przeszywający ból w klatce piersiowej, a gdy spojrzał w dół zauważył że przebija go tanto dziewczyny. - Ch-cholera. Szybka je-jesteś.
-Dzięki. - odpowiedział wyjmując tanto z jego klatki piersiowej, a następnie zaczęła przeszukiwać jego kaburę. Po kilku sekundach znalazła zwój i rzuciła go swojej drużynie.
-Heh. Wiedziałem że przekonanie ojca, żebyś mogła z nami ruszyć na egzamin się nam opłaci, demonie. - powiedział Izo łapiąc zwój.
-Zamknij się! - warknęła. Blondyn zauważył że dziewczyna jest wykończona psychicznie, zapewne ciągłymi obelgami i wyzwiskami ze strony drużyny, jednak mimo tego postanowił się nie wtrącać i odejść.
"Kiedyś się wam za to oberwie. Przyrzekam." - pomyślał po czym razem z lisem odeszli.
*********
Gdy bitwa się skończyła zielonowłosa postanowiła odpocząć. Jednak, jej drużyna nie miała zamiaru robić postoju.
-Rany. Ile będę musiała was prosić żebyśmy się zatrzymali. Padam z nóg. - powiedziała
-Więc dlaczego nie pożyczysz czakry od tego przeklętego żuka? - zapytała zirytowana Kori
-Mogę spróbować... ale wiesz co się może stać.
-Nie martw się. To Konoha, a nie Taki. Nawet jak coś zniszczysz to rada Taki nie będzie cię za to karać. - powiedział Izo
-Niech wam będzie... - powiedziała i zaczęła zagłębiać się w swój umysł.
Po kilku sekundach znalazła się w zalanym kamiennym tunelu. Zaczęła niepewnie podchodzić do krat naprzeciwko niej, gdy nagle usłyszała znajomy głos.
-Hahaha. Co to ma być? Jakieś święto że tutaj przychodzisz, Fu? (a żebyś wiedział Choumei. Święta idą a w piątek miał metełoryt jebłutnąć w ziemię) - powiedział gigantyczny owad, podlatując do krat - Niech zgadnę... Chcesz abym ci pożyczył swojej czakry. Mam rację?
-Zgadłeś, ale jak znam życie mi jej nie dasz więc... Chyba pójdę. - powiedziała i zaczęła się oddalać gdy nagle żuk się odezwał
-Kto ci powiedział że ci jej nie dam? - powiedział zaskakując zielonowłosą - Dam ci ją, dam. Chcę zobaczyć do czego zdolny jest ten rudzielec.
-Rudzielec? Masz na myśli tego z Suny? Tego Sabaku no Gaarę? - spytała
-Taa... Chcę zobaczyć do czego będzie zdolny po uwolnieniu Ichibiego. - powiedział, wywołując u Fu zdziwienie na twarzy - No tak... Zapomniałem że ty nie potrafisz wyczuwać czakry biju.
-A... C-czy są jeszcze jacyś inni jinchuuriki poza mną i tym Gaarą? - spytała z nadzieją że może się z nimi zaprzyjaźni
-Hmm... Nie wyczuwam innych. Musieli by się zaprzyjaźnić ze swoim biju... A coś takiego jest niemożliwe. - odpowiedział śmiejąc się - Gdybym kiedyś spotkał jednego z nas, który zaprzyjaźnił się ze swoim jinchuurikim to bym mu przywalił za głupotę! Wy ludzie nigdy nie zaprzyjaźnicie się z czymś co jest od was silniejsze, ponieważ zawsze chcecie to wykorzystać!
-Eh... To ja już pójdę. - zaczęła odchodzić
-Jeszcze jedno, Fu... - powiedział - Miej się na baczności... Gdy będę miał szansę, zabiję cię i wydostanę się stąd. - dziewczynę przeszedł lekki dreszcz
-Wtedy... Będę gotowa... na śmierć. - powiedziała i zniknęła
-Na to nikt nie jest gotowy, Fu. Nikt.
W prawdziwym świecie drużyna z Taki biegła przed siebie (Fu biegła instynktownie) gdy nagle zielonowłosa otworzyła oczy.
-No w końcu. I jak? Masz tą czakrę czy nie? - dopytywał się Izo
-Możemy ruszać. - dała jedynie taką odpowiedź, po czym przyspieszyła
-Eh... Dobra wieża jest tylko dzień drogi z... - nagle nim i pozostałymi zachwiała potężna fala czakry - C-c-co to jest!?
-Nie wiem. - odpowiedziała Fu - Ale niedaleko walczy ktoś, kto nie jest jakimś słabeuszem. Może sprawdzimy kto to?
-Nie zły pomysł. Prowadź. - rozkazał
Dziewczyna bez jakichkolwiek emocji ruszyła przed siebie. Po kilkunastu minutach dotarli w pobliże miejsca walki. Pierwszym co rzuciło im się w oczy to pewien chłopak...
-Hej spójrzcie. Czy to nie ten sam chłopak który nam groził przed egzaminami. - powiedział Izo obserwując walkę - Zobaczmy na co go stać...
Fu spojrzała podejrzliwie na Izo
-Mam nadzieję że nie zamierzasz się wtrącać. - powiedziała
-Nie twoja sprawa. A teraz... lepiej obserwujmy. - odpowiedział i zaczął oglądać walkę
Blondyn ruszył na zamaskowanego genina składając pieczęcie, a po chwili krzyknął
-Futon: Daitoppa! - na genina ruszyła potężna fala powietrza. Gdy była już kilka metrów od niego, ten wyciągnął przed siebie rękę i po prostu wchłonął czakrę z techniki. Blondynowi i obserwatorom szczęki opadły.
-Moją zdolnością jest absorbowanie czakry, więc używanie jakichkolwiek technik jest bezużyteczne... - nagle jednak poczuł za sobą niezwykłe ciepło, a gdy się odwrócił zauważył pędzącą na niego kulę ognia a za nią stojącego lisa. W ostatniej chwili uskoczył przed płomieniami - Heh... Ten twój zwierzaczek nie jest wcale taki słaby, ale czy to wszystko co potraficie?
-Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytał na co ten tylko pokiwał głową - Więc... Giń!
Nagle zamaskowany został przebity przez katanę blondyna
-Gha... - odkaszlnął krwią - J-jak?
-Jesteś za wolny. To wszystko. - odpowiedział po czym wyjął katanę a genin upadł martwy na ziemię - No dobra, to kto następny?
-Heh, ja będę twoim przeciwnikiem. - odezwał się nagle drugi zamaskowany - Zobaczymy czy dasz sobie radę ze mną.
-Zadam pytanie. Jak długo wytrzymasz?
-Zobaczysz. - powiedział i wyciągnął kunai - Atakuj!
-Proszę bardzo. - blondyn zaczął pędzić na przeciwnika z ogromną prędkością, lecz gdy jego katana miała go przeciąć, ona zatrzymała się jakby uderzyła w twardą... gumę - Nani!? - powiedział i od razu odskoczył
-Heh, jak widzisz potrafię wyciągnąć swoje kości ze stawów a następnie dzięki czakrze sprawić że będę elastyczny niczym guma. - powiedział - Jest to bardzo przydatne w walce z użytkownikami kenjutsu, taijutsu oraz Futonu, Dotonu i Suitonu. Teoretycznie nie mam słabości.
-Na pewno? Zobaczymy... Ryuki, teraz! - nagle zza krzaków wyskoczył lis i wydmuchnął kilka małych kul ognia, które jednak genin ominął a następnie uderzył lisa, tak że ten stracił przytomność - Ryuki!!! Teraz to oberwiesz, Kage Bunshin no jutsu!!!
Dookoła zamaskowanego genina pojawiły się cztery klony które razem z Naruto składały różne pieczęcie. Po chwili każdy z nich wykonał jedną z technik:
-Futon: Daitoppa!!! - w stronę zamaskowanego poleciała fala powietrza przed którą próbował uskoczyć lecz nie mógł gdyż jego nogi były zanurzone w... błocie.
-Doton: Doryu Taiga!!! - jeden z klonów przykładał do ziemi obie ręce
-Futon: Kamikaze!!! - kolejne fale powietrza leciały na genina
-Doton: Dosekiryu!!! - ogromny smok z błota i kamieni zaczął lecieć na zamaskowanego okularnika
-Futon: Juha Sho!!! - prawdziwy Naruto wykonał zamach ręką i wytworzył potężne ostrze wiatru
(Naruto Hijutsu: Masowe Napierdalanie Dotonem i Futonem. W skrócie NH: MNDiF)
wywołując zdziwienie na twarzach obserwatorów z Taki, w końcu Juha Sho było jednym z trzech najrzadziej spotykanych jutsu Futon.
Gdy na zamaskowanego pędziły cztery techniki o niszczycielskiej sile ten się tylko lekko uśmiechnął. Po chwili jutsu zderzyły się z okularnikiem tworząc olbrzymie ilości pyłu. Jednak nagle spod ziemi wyszedł przeciwnik blondyna i owinął się dookoła niego.
-Ha! I co ty na to, gówniarzu!? - krzyknął
-Eh, był zbyt nieostrożny. Już po nim. - powiedział szeptem Izo
-Obawiam się... że masz rację. - powiedziała ze smutkiem zielonowłosa
-Masz jakieś ostatnie życzenie? - zapytał z drwiną
-Tak. Chcę byś wiedział jak brzmią dwa słowa które usłyszysz przed śmiercią. - powiedział lekko zaskakując okularnika
-Myślisz że mnie zabijesz? Możesz spróbować. No więc jak brzmią te dwa słowa? - spytał śmiejąc się
-Te słowa brzmią... Shinra Tensei. - nagle niezwykle silna fala energii rozerwała zamaskowanego na kawałki, co przeraziło Izo, Kori oraz trzeciego genina. Jednak po chwili ochłonęli i zaczęli się przypatrywać blondynowi - Co jest? Wyglądasz na przerażonego.
-Tylko ci się tak zdaje. Widziałem bardziej przerażające rzeczy. - odparł szaro włosy - Nazywam się Yakushi Kabuto. Pozwól że zakończę tą walkę. - nagle złożył kilka pieczęci, podbiegł do blondyna i położył mu rękę obok szyi mówiąc - Juinjutsu: Ten no Juin, Kai. - nagle jego ręka zabłysła czakrą, lecz poza niewielkim ukłuciem Yakushi nie zauważył żadnego efektu
-Hmm... Biorąc pod uwagę miejsce w które celowałeś obstawiam że jesteś pomocnikiem tego Orochimaru. - Uzumaki odrzucił Kabuto - Pieczęć którą próbował na mnie założyć została usunięta!
Yakushi zamarł "C-co t-takiego? On usunął pieczęć lorda Orochimaru? Cz-czym on jest?"
-Poddaję się. - powiedział zaskakując blondyna i podglądaczy - Łap. - rzucił zwój w stronę blondyna
-C-co? - blondyn wciąż nie dowierzał, lecz mimo to złapał zwój
-Jesteś dla mnie zbyt silnym przeciwnikiem... Na razie. - odpowiedział - Cóż... Powodzenia w eliminacjach.
Powoli zaczął się wycofywać a po chwili zniknął w cieniu
-Eh... Za prosto. - tymi słowami zaskoczył geninów
-No, no. Może jednak będzie z nim trochę zabawy. - powiedziała Kori
-Racja. Chodźmy...
-I jak podobała się wam moja walka? - blondyn patrzył na gałąź na której stali
"J-jakim cudem nas zauważył?" - pomyślał Izo
-Po prostu wyczułem waszą czakrę. - powiedział
-C-co!? Potrafisz czytać w myślach!? - spytał zaskakując swoich towarzyszy
-Heh... Tak. - powiedział - Ale na razie tylko w aktualnych. Czytanie wspomnień wymaga większego doświadczenia.
-A-ale jak... - w słowo Kori wciął się niebieskooki
-... to możliwe? - powiedział - To zdolność pewnego dojutsu, lecz nie musicie wiedzieć jakiego.
Wszyscy poza zielonowłosą stali osłupieni aż w końcu Izo się odezwał
-Dlaczego nas tak nienawidzisz? - spytał
-To proste. - po chwili przerwy powiedział - NIENAWIDZĘ LUDZI, KTÓRZY TRAKTUJĄ BIJU I JINCHUURIKI JAK BROŃ, LUB DEMONY!
Wewnątrz duszy Fu, Nanabi aż podskoczył ze zdziwienia, podobnie jak Fu w realnym świecie.
-Hmm... A można wiedzieć dlaczego tak faworyzujesz jinchuuriki i biju? - spytała Kori
-Może dlatego że znam jinchuuriki Kyuubiego. - Fu aż drgnęła gdy wypowiedział te słowa - Jinchuuriki powinni być traktowani jak bohaterzy za to że w ich duszach mieszkają biju, które także nie powinny być traktowane tak jak traktuje je większość ludzi.
-M-mam pytanie. - odezwała się nagle zielonowłosa - Czy... Czy mógłbyś mi podać imię tego jinchuuriki?
Blondyn chwilę się zastanawiał, po czym odpowiedział - Jeśli staniesz ze mną do walki na egzaminie to ci go przedstawię. Zgoda?
Fu przez chwilę się zamyśliła po czym odpowiedziała - Zgoda.
-No to do zobaczenia na eliminacjach. - powiedział po czym posłał jeszcze ciepły uśmiech zielonowłosej i zniknął za krzakami.
-Eh... Lepiej się zbierajmy. Hej, Fu chodź! - krzyknął do ciągle uśmiechniętej jinchuuriki
-Eee... Co? A, tak tak, już idę. - odpowiedziała i rzuciła przelotne spojrzenie w miejsce gdzie zniknął blondyn, po czym ruszyła za kompanami.
-Rany. Ile będę musiała was prosić żebyśmy się zatrzymali. Padam z nóg. - powiedziała
-Więc dlaczego nie pożyczysz czakry od tego przeklętego żuka? - zapytała zirytowana Kori
-Mogę spróbować... ale wiesz co się może stać.
-Nie martw się. To Konoha, a nie Taki. Nawet jak coś zniszczysz to rada Taki nie będzie cię za to karać. - powiedział Izo
-Niech wam będzie... - powiedziała i zaczęła zagłębiać się w swój umysł.
Po kilku sekundach znalazła się w zalanym kamiennym tunelu. Zaczęła niepewnie podchodzić do krat naprzeciwko niej, gdy nagle usłyszała znajomy głos.
-Hahaha. Co to ma być? Jakieś święto że tutaj przychodzisz, Fu? (a żebyś wiedział Choumei. Święta idą a w piątek miał metełoryt jebłutnąć w ziemię) - powiedział gigantyczny owad, podlatując do krat - Niech zgadnę... Chcesz abym ci pożyczył swojej czakry. Mam rację?
-Zgadłeś, ale jak znam życie mi jej nie dasz więc... Chyba pójdę. - powiedziała i zaczęła się oddalać gdy nagle żuk się odezwał
-Kto ci powiedział że ci jej nie dam? - powiedział zaskakując zielonowłosą - Dam ci ją, dam. Chcę zobaczyć do czego zdolny jest ten rudzielec.
-Rudzielec? Masz na myśli tego z Suny? Tego Sabaku no Gaarę? - spytała
-Taa... Chcę zobaczyć do czego będzie zdolny po uwolnieniu Ichibiego. - powiedział, wywołując u Fu zdziwienie na twarzy - No tak... Zapomniałem że ty nie potrafisz wyczuwać czakry biju.
-A... C-czy są jeszcze jacyś inni jinchuuriki poza mną i tym Gaarą? - spytała z nadzieją że może się z nimi zaprzyjaźni
-Hmm... Nie wyczuwam innych. Musieli by się zaprzyjaźnić ze swoim biju... A coś takiego jest niemożliwe. - odpowiedział śmiejąc się - Gdybym kiedyś spotkał jednego z nas, który zaprzyjaźnił się ze swoim jinchuurikim to bym mu przywalił za głupotę! Wy ludzie nigdy nie zaprzyjaźnicie się z czymś co jest od was silniejsze, ponieważ zawsze chcecie to wykorzystać!
-Eh... To ja już pójdę. - zaczęła odchodzić
-Jeszcze jedno, Fu... - powiedział - Miej się na baczności... Gdy będę miał szansę, zabiję cię i wydostanę się stąd. - dziewczynę przeszedł lekki dreszcz
-Wtedy... Będę gotowa... na śmierć. - powiedziała i zniknęła
-Na to nikt nie jest gotowy, Fu. Nikt.
W prawdziwym świecie drużyna z Taki biegła przed siebie (Fu biegła instynktownie) gdy nagle zielonowłosa otworzyła oczy.
-No w końcu. I jak? Masz tą czakrę czy nie? - dopytywał się Izo
-Możemy ruszać. - dała jedynie taką odpowiedź, po czym przyspieszyła
-Eh... Dobra wieża jest tylko dzień drogi z... - nagle nim i pozostałymi zachwiała potężna fala czakry - C-c-co to jest!?
-Nie wiem. - odpowiedziała Fu - Ale niedaleko walczy ktoś, kto nie jest jakimś słabeuszem. Może sprawdzimy kto to?
-Nie zły pomysł. Prowadź. - rozkazał
Dziewczyna bez jakichkolwiek emocji ruszyła przed siebie. Po kilkunastu minutach dotarli w pobliże miejsca walki. Pierwszym co rzuciło im się w oczy to pewien chłopak...
-Hej spójrzcie. Czy to nie ten sam chłopak który nam groził przed egzaminami. - powiedział Izo obserwując walkę - Zobaczmy na co go stać...
Fu spojrzała podejrzliwie na Izo
-Mam nadzieję że nie zamierzasz się wtrącać. - powiedziała
-Nie twoja sprawa. A teraz... lepiej obserwujmy. - odpowiedział i zaczął oglądać walkę
Blondyn ruszył na zamaskowanego genina składając pieczęcie, a po chwili krzyknął
-Futon: Daitoppa! - na genina ruszyła potężna fala powietrza. Gdy była już kilka metrów od niego, ten wyciągnął przed siebie rękę i po prostu wchłonął czakrę z techniki. Blondynowi i obserwatorom szczęki opadły.
-Moją zdolnością jest absorbowanie czakry, więc używanie jakichkolwiek technik jest bezużyteczne... - nagle jednak poczuł za sobą niezwykłe ciepło, a gdy się odwrócił zauważył pędzącą na niego kulę ognia a za nią stojącego lisa. W ostatniej chwili uskoczył przed płomieniami - Heh... Ten twój zwierzaczek nie jest wcale taki słaby, ale czy to wszystko co potraficie?
-Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytał na co ten tylko pokiwał głową - Więc... Giń!
Nagle zamaskowany został przebity przez katanę blondyna
-Gha... - odkaszlnął krwią - J-jak?
-Jesteś za wolny. To wszystko. - odpowiedział po czym wyjął katanę a genin upadł martwy na ziemię - No dobra, to kto następny?
-Heh, ja będę twoim przeciwnikiem. - odezwał się nagle drugi zamaskowany - Zobaczymy czy dasz sobie radę ze mną.
-Zadam pytanie. Jak długo wytrzymasz?
-Zobaczysz. - powiedział i wyciągnął kunai - Atakuj!
-Proszę bardzo. - blondyn zaczął pędzić na przeciwnika z ogromną prędkością, lecz gdy jego katana miała go przeciąć, ona zatrzymała się jakby uderzyła w twardą... gumę - Nani!? - powiedział i od razu odskoczył
-Heh, jak widzisz potrafię wyciągnąć swoje kości ze stawów a następnie dzięki czakrze sprawić że będę elastyczny niczym guma. - powiedział - Jest to bardzo przydatne w walce z użytkownikami kenjutsu, taijutsu oraz Futonu, Dotonu i Suitonu. Teoretycznie nie mam słabości.
-Na pewno? Zobaczymy... Ryuki, teraz! - nagle zza krzaków wyskoczył lis i wydmuchnął kilka małych kul ognia, które jednak genin ominął a następnie uderzył lisa, tak że ten stracił przytomność - Ryuki!!! Teraz to oberwiesz, Kage Bunshin no jutsu!!!
Dookoła zamaskowanego genina pojawiły się cztery klony które razem z Naruto składały różne pieczęcie. Po chwili każdy z nich wykonał jedną z technik:
-Futon: Daitoppa!!! - w stronę zamaskowanego poleciała fala powietrza przed którą próbował uskoczyć lecz nie mógł gdyż jego nogi były zanurzone w... błocie.
-Doton: Doryu Taiga!!! - jeden z klonów przykładał do ziemi obie ręce
-Futon: Kamikaze!!! - kolejne fale powietrza leciały na genina
-Doton: Dosekiryu!!! - ogromny smok z błota i kamieni zaczął lecieć na zamaskowanego okularnika
-Futon: Juha Sho!!! - prawdziwy Naruto wykonał zamach ręką i wytworzył potężne ostrze wiatru
(Naruto Hijutsu: Masowe Napierdalanie Dotonem i Futonem. W skrócie NH: MNDiF)
wywołując zdziwienie na twarzach obserwatorów z Taki, w końcu Juha Sho było jednym z trzech najrzadziej spotykanych jutsu Futon.
Gdy na zamaskowanego pędziły cztery techniki o niszczycielskiej sile ten się tylko lekko uśmiechnął. Po chwili jutsu zderzyły się z okularnikiem tworząc olbrzymie ilości pyłu. Jednak nagle spod ziemi wyszedł przeciwnik blondyna i owinął się dookoła niego.
-Ha! I co ty na to, gówniarzu!? - krzyknął
-Eh, był zbyt nieostrożny. Już po nim. - powiedział szeptem Izo
-Obawiam się... że masz rację. - powiedziała ze smutkiem zielonowłosa
-Masz jakieś ostatnie życzenie? - zapytał z drwiną
-Tak. Chcę byś wiedział jak brzmią dwa słowa które usłyszysz przed śmiercią. - powiedział lekko zaskakując okularnika
-Myślisz że mnie zabijesz? Możesz spróbować. No więc jak brzmią te dwa słowa? - spytał śmiejąc się
-Te słowa brzmią... Shinra Tensei. - nagle niezwykle silna fala energii rozerwała zamaskowanego na kawałki, co przeraziło Izo, Kori oraz trzeciego genina. Jednak po chwili ochłonęli i zaczęli się przypatrywać blondynowi - Co jest? Wyglądasz na przerażonego.
-Tylko ci się tak zdaje. Widziałem bardziej przerażające rzeczy. - odparł szaro włosy - Nazywam się Yakushi Kabuto. Pozwól że zakończę tą walkę. - nagle złożył kilka pieczęci, podbiegł do blondyna i położył mu rękę obok szyi mówiąc - Juinjutsu: Ten no Juin, Kai. - nagle jego ręka zabłysła czakrą, lecz poza niewielkim ukłuciem Yakushi nie zauważył żadnego efektu
-Hmm... Biorąc pod uwagę miejsce w które celowałeś obstawiam że jesteś pomocnikiem tego Orochimaru. - Uzumaki odrzucił Kabuto - Pieczęć którą próbował na mnie założyć została usunięta!
Yakushi zamarł "C-co t-takiego? On usunął pieczęć lorda Orochimaru? Cz-czym on jest?"
-Poddaję się. - powiedział zaskakując blondyna i podglądaczy - Łap. - rzucił zwój w stronę blondyna
-C-co? - blondyn wciąż nie dowierzał, lecz mimo to złapał zwój
-Jesteś dla mnie zbyt silnym przeciwnikiem... Na razie. - odpowiedział - Cóż... Powodzenia w eliminacjach.
Powoli zaczął się wycofywać a po chwili zniknął w cieniu
-Eh... Za prosto. - tymi słowami zaskoczył geninów
-No, no. Może jednak będzie z nim trochę zabawy. - powiedziała Kori
-Racja. Chodźmy...
-I jak podobała się wam moja walka? - blondyn patrzył na gałąź na której stali
"J-jakim cudem nas zauważył?" - pomyślał Izo
-Po prostu wyczułem waszą czakrę. - powiedział
-C-co!? Potrafisz czytać w myślach!? - spytał zaskakując swoich towarzyszy
-Heh... Tak. - powiedział - Ale na razie tylko w aktualnych. Czytanie wspomnień wymaga większego doświadczenia.
-A-ale jak... - w słowo Kori wciął się niebieskooki
-... to możliwe? - powiedział - To zdolność pewnego dojutsu, lecz nie musicie wiedzieć jakiego.
Wszyscy poza zielonowłosą stali osłupieni aż w końcu Izo się odezwał
-Dlaczego nas tak nienawidzisz? - spytał
-To proste. - po chwili przerwy powiedział - NIENAWIDZĘ LUDZI, KTÓRZY TRAKTUJĄ BIJU I JINCHUURIKI JAK BROŃ, LUB DEMONY!
Wewnątrz duszy Fu, Nanabi aż podskoczył ze zdziwienia, podobnie jak Fu w realnym świecie.
-Hmm... A można wiedzieć dlaczego tak faworyzujesz jinchuuriki i biju? - spytała Kori
-Może dlatego że znam jinchuuriki Kyuubiego. - Fu aż drgnęła gdy wypowiedział te słowa - Jinchuuriki powinni być traktowani jak bohaterzy za to że w ich duszach mieszkają biju, które także nie powinny być traktowane tak jak traktuje je większość ludzi.
-M-mam pytanie. - odezwała się nagle zielonowłosa - Czy... Czy mógłbyś mi podać imię tego jinchuuriki?
Blondyn chwilę się zastanawiał, po czym odpowiedział - Jeśli staniesz ze mną do walki na egzaminie to ci go przedstawię. Zgoda?
Fu przez chwilę się zamyśliła po czym odpowiedziała - Zgoda.
-No to do zobaczenia na eliminacjach. - powiedział po czym posłał jeszcze ciepły uśmiech zielonowłosej i zniknął za krzakami.
-Eh... Lepiej się zbierajmy. Hej, Fu chodź! - krzyknął do ciągle uśmiechniętej jinchuuriki
-Eee... Co? A, tak tak, już idę. - odpowiedziała i rzuciła przelotne spojrzenie w miejsce gdzie zniknął blondyn, po czym ruszyła za kompanami.
*********
Naruto i Ryuki już powoli dochodzili (BEZ SKOJARZEŃ PROSZĘ) do miejsca gdzie przebywali Sakura i Sasuke. Po kilkunastu minutach byli już na miejscu. Gdy byli już pod samym drzewem, Naruto zauważył że czarnowłosy się już przebudził, lecz co gorsze, zauważył że pieczęć na jego szyi daje się mu we znaki.
-Hej, Sasuke! - czarnowłosy od razu zauważy blondyna - Widzę że ta pieczęć daje ci się we znaki.
-Ta... Nawet nie wiesz... - nagle Sasuke zauważył coś - Zaraz, zaraz przecież ciebie też ugryzł więc jak...
-Kyuubi no Kitsune! - powiedział - Od razu usunął pieczęć.
-Soka... Ghh - nagle chwycił się za szyję - Cholera, to boli nawet jak się poruszam.
-Taa... - blondyn aktywował Rinnegan i zaczął się przyglądać pieczęci
-I co? Da się to usunąć? - spytał
-Nie. Nie z twoimi obecnymi siłami witalnymi. - odparł i dezaktywował dojutsu - Ale mogę spróbować to zapieczętować. Trochę ćwiczyłem przed egzaminami więc...
-Nie kończ, po prostu to zrób. - powiedział nie dając skończyć blondynowi
-No dobra... Siądź prosto. - czarnowłosy zrobił co mu kazano - A teraz przygotuj się, to może zaboleć. - zaczął składać pieczęcie a po kilku minutach przyłożył rękę do pieczęci wężowego krzycząc - SANKAKU FUIN WARU! (trójkątna pieczęć zła) - natomiast Uchiha krzyczał z bólu
-SASUKE-KUN!!! - krzyknęła Sakura (I tak wszyscy krzyczeli ;p) - Naruto! Co ty mu robisz!? - jednak blondyn nie odpowiedział ale całą swoją uwagę poświęcił pieczęci, po chwili jednak banshee go potrąciła chcąc zdobyć jego uwagę - Słuchaj mn...
-Jasna cholera!!! - nagle z pieczęci uwolniła się ogromna ilość czakry która rozwaliła na kawałeczki drzewo pod którym byli - Muszę to ustabilizować!!! - zaczął powoli stabilizować czakrę
Po kilku minutach pieczęć została nałożona a Sasuke już ledwo dychał
-Huh... Więc teraz pieczęć nie będzie mi przeszkadzać... - nagle w słowo wciął mu się Uzumaki
-W normalnym funkcjonowaniu i zwykłych bitwach nie, ale gdy będziesz skrajnie wyczerpany może ona przejąć nad tobą kontrolę.
-C-co!? Ale myślałem że ta pieczęć jest niezwykle silna...
-Bo jest... Gdy nikt nie przewie lub nie zakłóci pieczętowania. - spojrzał oskarżycielsko na debilkę banshee - Niestety pewna różowa mi przeszkodziła przez co omal nie rozerwało cię na strzępy. - czarnowłosy już wszystko rozumiał - Niestety nie można jej już uzupełnić tak więc...
-Dam sobie jakoś radę. - powiedział, na co blondyn się uśmiechnął - Teraz jedynym wyzwaniem będzie zdobycie zwoju ziemi...
-Nie sądzę. Łap. - rzucił w stronę Uchihy zwój
-Aaa... Ty... JAK!? - wrzasnął
- Gdy wracałem z ziołami zaatakowała mnie grupka ludzi Orochimaru. Zabiłem ich i zdobyłem zwój.
- Gdy wracałem z ziołami zaatakowała mnie grupka ludzi Orochimaru. Zabiłem ich i zdobyłem zwój.
-Heh. Wszystko robisz sam, co nie? - zapytał żartobliwie
-No niestety. - odparł z uśmiechem - A właśnie. Przy okazji złapałem kilka ryb, chcecie. - powiedział do towarzyszy i rzucił jedną lisowi, który od razu zaczął pałaszować
-Jeszcze się pytasz? Dawaj. - powiedział czarnowłosy
-Ale ty rozpalasz ognisko (drewno mają z drzewa pod którym siedzieli) - powiedział śmiejąc się
-Wykorzystujesz poszkodowanego? - zapytał chichocząc
-Tak. - odpowiedział śmiejąc się
**********************************************************************************
Tak więc... Przybieżeli do Betlejem... Co ja śpiewam?
Opa Gangam Style! ... Gangam Style!
Umm... Przepraszam zapomniałem się. Tak więc oto nowa notka. Mam nadzieję że się spodoba.
Jakie jest według was najśmieszniejsze anime a jednocześnie momentami wzruszjące?
Bo według mnie Bleach.
ps. KISHIMOTO JA CIĘ ZA***** JAK MOGŁEŚ UŚMIERCIĆ NEJIEGO?! MASZ TO NAPRAWIĆ.
Pozdrawiam moich czytelników, A szczególnie Shi-Nobi-Chan (jak odpokutujesz bo jak nie to...) i znudzoną. Życzę im weny. Szkoda że nie możemy się podzielić opłatkiem ;(.
Sayonara.
Bardzo fajny rozdział, najfajniejsza rozmowa z drużyną Fu. Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuńOj Shi- Nobi- chan ... no ale nic, w końcu wczoraj były święta, więc, chyba można jej wybaczyć. W końcu święta to czas przebaczenia i w ogóle....
OdpowiedzUsuńWidzę, że ty też masz żałobę, po śmierci Neji'ego? Cóż... xD Ja osobiście jestem zacofana jeśli chodzi o mangę i anime, ale też już do mnie dotarła ta sensacja
A wracając do tematu
Notka była świetna,a zwłaszcza ten fragment, w którym się Naru popisał przed Fuu ≧∇≦
To było taakie sweet!
Naru jak zwykle roz*** system...
nic dodać nic ująć
(w skrócie NDNU)
Tak więc pozdrawiam, życzę weny i smacznego jajka.... ee... to znaczy dużo prezentów rzecz jasna ^^
Bye
Nobiś: Oooo... *wzrusza się* dobry z ciebie człowiek Znudzona-chan...
UsuńShi: Tylko, że... my nienawidzimy świąt (<== wredny antychrysta)
Rini: Zresztą kto by je lubił gdyby zjerzdzała się do niego cała rodzinka (56 osób), a potem przyjerzdza dwa razy więcej, a ta osoba musi się potem opiekować ponad 20 dzieci. Śmierć na miejscu X.x
Nic mi o tym nie mów... w tym roku, chyba drugi raz miałam święta w swoim domu. Całe szczęście mam nieco mniejszą rodzinkę...
UsuńJa mam większego farta... Rodzina do mnie nie przyjeżdża na święta :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńKUR** PRZESADZIŁEM Z TYMI WYKRZYKNIKAMI!!!
Shi: Zazdroszczę... O.o Nie przyjerzdża? Tez ce!
UsuńNobiś: Nawet nie wspominaj ;_____________; proszę!!! Ja chce przeżyć jeszcze te 3 lata z myślą, że jednak nie może być gorzej!!!
Czyżbym wyczuwał parkę NaruFuu, Milordzie ? :D
OdpowiedzUsuńNobiś: GOOOOMEEEENNNNNEEEEE!!!
OdpowiedzUsuńShi: Sorka Rob-chan, ale nam starzy zajebali kompa ;_____; (<== Jest uzależniona)
Rini: A co do noci to naprawdę zajebista. Jak Naruciak ich pozabijał i potem do Fuu-chan (Fuu pisze się przez dwa u!!!), że ją zapozna... ze sobą xD
Uzu: A rozmowa Roku z Fuu... Mega <3 Ale wątpie by nasz ćmotylek (Rokubi) naprawdę przywalił Kuramie-onii-san :*
Ann: Ja się zgadzam z Naruto - też bym wykorzystała poszkodowanego (nie, nie seksualnie =.=")
Kuro: A ja na święta śpiewam Oppa Christmas Style przeplatane z Jingle Booms <3 (<== Kabaret Achmed Martwy terrorysta wersja świąteczna)
N: Co do Najia to i tak raczej będzie coś w stylu "stay alive", bo potem pewnie Naruciak coś tam: Ziumomomomo Rikudo Mode! a potem będzie takie: Miagia-czary-zium-stuk Back to your body
So, don't worry... be Happy (Aye! Fairy Tail 4ever)
San: Znajądz życie to wyjdzie z tego NaruFuu, ale spoko, bo oni do siebie naprawdę pasują... really puzzle
Shi: tak btw to ta scena z pieczętowanie... Sakur(w)a banshee? Toż ona hańbi ten zacny tytuł...
Nobiś: Na święta życzymy weny, ale my raczej nienawidzimy świąt, więc będzie jeszcze gorzej...
Sayonara
Rini - dzięki za przypomnienie że Fuu pisze się przez 2 u . Zapomniałem.
UsuńUzu - To nie jest Rokubi (6 ogonów)!!! To jest Nanabi (7 ogonów)!!!
Shi - Podaj gorszą nazwę bo tego różowego gówna inaczej nie umiem opisać
Shi-Nobi-Chan... ODPOKUTOWAŁAŚ!!! :D I'm happy.
ekhem... Czy tylko ja nie ogarniam tego zdania ?? ._.
Usuń"Co do Najia to i tak raczej będzie coś w stylu "stay alive", bo potem pewnie Naruciak coś tam: Ziumomomomo Rikudo Mode! a potem będzie takie: Miagia-czary-zium-stuk Back to your body
So, don't worry... be Happy (Aye! Fairy Tail 4ever)"
...
Aye, sir!
Próba przetłumaczenia:
UsuńCo do Nejiego to i tak będzie żył, bo potem Naruś jakoś tam zdobędzie Tryb Sześciu Ścieżek! A potem będzie Czary - mary (tak konkretnie to Gedo: Rinne Tensei) i gość będzie żył.
Nobiś: Nop, o to chodzi! Rob-chan ty to od razu zrozumiałeś o co biega :D A Happy to taka postać z FT
UsuńShi: A to Nanabi... coś mi się pomerdało... Bo tu chodzi o tzw Rogatyńca Japońskiego... ta, ona była siódma... Nom, to to dzięk za poprawienie :D
Rini: A tak btw, skoro nie ma jednak cudownego end of the word to powiemy tylko:
Ile wpadek miał Kaczyński,
ile dziewczyn miał Łyżwiński,
ile Giertych miał idei,
ile w Tusku jest nadziei.
Ile Lepper miał wyskoków - tyle szczęścia w Nowym Roku.
Notka ciekawa, ale fajnie by było gdyby notki były częściej niż 2/miesiąc. Wszystkiego najlepszego, weny, czasu i szczęśliwego nadchodzącego nowego 2013 roku.
OdpowiedzUsuńNobiś: Ohayo Rob-chan! Zapraszamy cię do LA. Patrz na naszej stronie pod zakładką Liebsrten Award ==> http://opka-by-shinobi-chan.blogspot.com/p/liebster.html
OdpowiedzUsuńNo nie powiem notka fajna... chociaż trochę przesada z tymi jazdami na Sakurę... wiem że dużo osób Jej nie lubi i włączając w to Ciebie. Ale takie coś jak "SakuRwa" to już przesada i duża dziecinada. W opowiadaniach trzeba trzymać klimat a nie jechać na postaciach których się nie lubi.
OdpowiedzUsuń