niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 9

Eliminacje

  

Rano wszyscy poza Uzumakim byli już na nogach, więc Sasuke uknuł nikczemny plan. Ryuki podszedł do blondyna i zaczął go lizać po twarzy.
-Umm... Daj mi jeszcze pospać... - wymamrotał, jednak Ryuki nie miał zamiaru spełnić jego życzenia, i po kilku chwilach przywalił mu ogonem w łeb - Aa! Kto?! Gdzie!? - od razu zrozumiał kto to zrobił gdy zauważył tarzających się ze śmiechu Sasuke i Ryukiego - GRR!!! Tak sobie pogrywacie!? Futon: Daitoppa!
-Eee... Nie cz-czekaj my... AAA!!! - nie dokończył swojej wypowiedzi gdyż podmuch zmusił go do lotu ekspresowego w stronę pobliskiej rzeki
-Następnym razem użyję Kamikaze! - krzyknął rozwścieczony, słysząc dwa głośne chlupnięcia - Eh... No dobra gdzie jest śnia... Kuso!!! - warknął rozwścieczony gdy zauważył że zdmuchnął cały prowiant - Eh... Trzeba będzie iść po nich.
Po kilku minutach doszedł nad rzeczkę i zaklął pod nosem
-Cholera... Mamy kolejny dzień z głowy... Panuj nad sobą następnym razem, Naruto... - powiedział do siebie, widząc lezącego pod drzewem Sasukę oraz wychodzących z wody Sakurę i Ryukiego - Uhh... Kage Bunshin no jutsu! - obok niego pojawiły się dwa klony - Wy weźcie Sasuke, a ja wezmę Ryukiego... Nic ci nie jest? - zapytał oschle dziewczynę gdy jeden z klonów wziął Sasuke
-N-nie...
Ryuki wskoczył blondynowi na ramię, po czym razem ruszyli do obozu, wcześniej zbierając kilka jadalnych korzeni i roślin i łpiąc kilka ryb.
-Ryuki. - lis spojrzał na blondyna - Obiecaj że więcej nie przystaniesz na pomysły Sasuke. Dobra?
Lisek niechętnie na to przystanął. Po kilku minutach byli z powrotem w obozie. Lis wydmuchnął niewielki płomyk na ognisko, które natychmiast się zajęło i położył się obok swojego pana. Gdy po kilku minutach on i lis napełnili brzuchy, blondyn zastanawiał się co można by zrobić przez resztę dnia.
"Hmm... Kurama? Masz jakiś pomysł co moglibyśmy robić przez ten dzień?" - spytał się lisa
"Proponuję potrenowanie Shotonu oraz tamtego jutsu." - zaproponował po chwili
"Hmm... To nie jest taki zły pomysł." - odpowiedział - "Od razu biorę się do roboty." - wstał i ruszył kilka metrów kilka metrów od obozu
-Ej, Ryuki. - lis zwrócił na niego uwagę - Jakby się obudzili to mnie powiadom. - lis pokiwał jedynie ze zrozumieniem głową - Kage Bunshin no justu!!! - dookoła niego pojawiło się około pięćdziesięciu klonów których większość od razu zajęła się treningiem technik Shoton, część rozproszyła się po okolicy celem wypatrywania ewentualnych wrogów, natomiast on i dwa wyróżniające się klony odeszły parę metrów i zaczęły trenować zupełnie inną technikę...

*********

Trening blondyna skończył się wieczorem. Przez czas szkolenia klonom i blondynowi udało się częściowo udoskonalić trzy jutsu: Omiwatari no jutsu, służące do przebijania przeciwników i unieruchamiania ich, Suisho Kyo, służące do tworzenia kryształowych klonów jak i do obserwowania otoczenia za pomocą kryształów, oraz Suisho Ro służące do więzienia przeciwników jako żywych dekoracji wnętrz. Gdy siedział przy ognisku dojadając swoją porcję korzonków, gdy nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Zaskoczony, odwrócił się by zauważyć czarnowłosego Uchihę a obok lisa.
-Uff... Nie strasz mnie tak, Sasuke. - powiedział do chichoczącego Uchihy - Nie chciałbym cię potraktować moim Futonem.
Czarnowłosy od razu przestał się śmiać - Taa... Znokautowałeś nas. 'Dzięki.'
-Nie ma za co. Mogę ci jeszcze poprawić. - zaproponował, a po chwili obaj wybuchli śmiechem
-Nie, podziękuję.. - odpowiedział po chwili - Jak tam trening?
-Skąd wiesz że trenowałem? - zapytał - Obudziłeś się wcześniej?
-Nie, po prostu cię znam, a poza tym ziemia dookoła jest zniszczona. - powiedział - No chyba że ktoś nas zaatakował?
-Na szczęście nie... Mam szczerą nadzieję że nie spotkamy już tamtego gościa. - powiedział z nadzieją
-Oby. - odpowiedział - No może lepiej idź spać, a ja postoję na straży. Chyba nie zostało ci wiele czakry?
-No cóż... Trochę jeszcze jej ma... Ale chcę sprawdzić pewne jutsu. - blondyn błyskawicznie złożył kilkanaście znaków i wystawił przed siebie ręce - Shoton: Suisho Kyo! - z rąk blondyna wysunął się niewielki kryształ w kształcie dysku który następnie zwiększył swoją powierzchnię, tworząc sześciokątne lustro. Uzumaki wykonał szybko kolejne pieczęcie i spojrzą w swoje odbicie, przesyłając czakrę do kryształu - Suisho Bunshin na jutsu! - odbicie natychmiast wyszło z tafli szkliwa które następnie się rozpadło
-To są... Kryształowe klony? - zapytał z ciekawością w głosie czarnowłosy
-Taa... Może ci się przydać. - powiedział blondyn
-Nie zniknie gdy zaśniesz?
-Nie powinien... Przynajmniej tak mi się wydaje... Ewentualnie może mieć spowolniony czas reakcji, to wszystko.
-Rozumiem. - odparł - Cóż, widzimy się jutro. - stwierdził, wskakując i przysiadając na pobliskiej gałęzi
-Do jutra. - powiedział układając się do snu obok Ryukiego.

*********

Ranek.
Różowo włosa powoli podniosła się z pozycji leżącej, rozglądając się po okolicy. Pierwszym co zauważyła był blondyn siedzący obok ogniska. Niechętnie wstała i podeszła do niego.
-Już się obudziłaś? Śniadanie jest gotowe. Zjedzmy i będziemy wyruszać. - powiedział, odwracając się w jej stronę - Sasuke już zjadł. Czekamy tylko na ciebie.-Hai. - odparła
Po kilkunastu minutach spakowali wszystko i ruszyli w drogę do wieży. Biegli przez las około godzinę, gdy nagle usłyszeli odgłosy walki. Bez namysłu pobiegli w tamtym kierunku, chcąc .
Gdy dotarli na miejsce zauważyli że członek jednej z drużyn jest ranny a czerwonowłosa kunoichi zajmuje się jego leczeniem, natomiast walczy białowłosy chłopak przeciwko trzem genninom z Suny
-Heh... Myślisz że dasz radę nam trzem? - zapytał brązowowłosa dziewczyn
-Przy was myśleć nie muszę. - powiedział białowłosy - Karin, zajmij się ranami Kuroiego. Jestem ciekaw na co ich stać.
-Jasne, Shiro. - odpowiedziała i wróciła do leczenia
-Tak więc... - powiedział przyjmując pozycję obronną - Kto pierwszy?
-Jak poradzisz sobie z tym... - powiedział czarnowłosy gdy poskładał kilka pieczęci - Doton: Doryu Taiga! - pole bitwy zmieniło się w wielką rzekę błota a on znowu składał pieczęcie - Doton: Dosekiryu! - na białowłosego chłopaka ruszył sporych rozmiarów smok z błota, natomiast on złożył kilka pieczęci i wystawił przed siebie rękę
-Raiton: Raigeki. - z ręki białowłosego wyleciały błyskawice, które bez problemu zniszczyły glinianego smoka a następnie skierowały się na czarnowłosego
-Grr... Nie lekceważ mnie - szybko poskładał kolejne pieczęcie - Doton: Doryudan no jutsu! - błoto dookoła zaczęło zbierać się w jednym miejscu i przybierać formę smoczej głowy, a gdy głowa się uformowała zaczęła wystrzeliwać pociski z błota w stronę nadciągającej z ogromną prędkością wiązki energii elektrycznej. Zderzając się z energią wywoływały małe wybuchy ale poza tym nie było żadnego efektu. Po chwili wiązka energii przebiła czarnowłosego genina z Suny, paraliżując go i pozbawiając przytomności.
-Ren!!! Cholera zapłacisz nam za to! - po chwili drugi genin razem z dziewczyną składali pieczęcie - Katon: Gouen no jutsu!!! - razem z brązowowłosą wydmuchnęli spore snopy ognia lecące na Shiroiego, gdy nagle ten zaczął składać liczne pieczęcie
-Pokażę wam coś... Czujcie się zaszczyceni... - nagle skończył składać pieczęcie i wystawił przed siebie obie ręce - Raiton: Shiro Tsuin Kaminari! - z jego rąk wyleciały dwie białe błyskawice które przebiły się przez płomienie i trafiły pozostałą dwójkę geninów. Energia szybko rozprzestrzeniła się po ich ciałach, również ich paraliżując. Gdy było po wszystkim białowłosy podszedł do nic i zaczął przeszukiwać by po chwili znaleźć zwój który od razu schował do kabury. Po kilku minutach podszedł do czerwonowłosej i czarnowłosego.
-I co z nim, Karin? - zapytał się czerwonookiej - Da radę biec?
-Ta. Ale nie może walczyć przez około tydzień dopóki nie zagoją się jego rany. - powiedziała
-Rozumiem. Wiec musisz na siebie uważać, Kuroi. - powiedział
-Taa... Możemy się zbierać. - odparł wstając - Zostało nam mało czasu.
-Kilkanaście godzin. - powiedziała czerwonooka - Lepiej jak się pospieszymy.
-Masz rację. Koniec pogaduszek. - powiedział Shiro skacząc na pobliską gałąź - Ruszajmy! Ten paraliż nie będzie trwał wiecznie.
-Eh... Jak zawsze narwany. Kiedyś go to zgubi. - powiedziała - Chodźmy, Kuroi.
Obydwoje wskoczyli na gałąź i pobiegli za Shiro.
-No, no, no. Widzę że nie tylko Suna i Taki ma interesujących shinobi. - powiedział blondyn - Z tego co zauważyłem byli z Kusy. Ciekawi są.
-Taa... Ale lepiej będzie jak my też ruszymy. - odpowiedział czarnooki - W końcu jak powiedziała ta Karin, zostało nam kilkanaście godzin. A ja nie zamierzam zostać zdyskwalifikowany.
-Ja też. Pospieszmy się. - dodał błękitnooki po czym przeskoczył na inną gałąź i ruszył w stronę wieży

*********

2 godziny później
Naruto i pozostali biegli już od kilku godzin w stronę wieży. Po kilku minutach zauważyli ją kilkanaście metrów przed sobą. Gdy dobiegli do bram, te otworzyły się przed nimi wpuszczając do środka. Gdy weszli, nie zastali nikogo kto by ich oczekiwał.
-Wygląda na to że nikogo tutaj niema. - powiedziała pewna siebie różowa
-Hmm... A może... - blondyn się zamyślił - Sasuke. Podaj mi zwój. - czarnooki rzucił zwój przyjacielowi, a ten wyciągnął swój a po chwili je rozwinął. Nagle wszystko spowiła gęsta mgła. Po chwili, gdy mgła znikła można było zobaczyć że obok nich stoi Kakashi!
-Yo.
-K-Kakashi-sensei? - spytał zdziwiony Naruto
-Hmm... A kogo się spodziewałeś? - zapytał
-No... Na przykład Haku, albo staruszka Hokage. - odparł
-Heh... Wczoraj wróciłem z misji więc pomyślałem że przywitam się z wami podczas egzaminu. - powiedział uśmiechnięty - No a poza tym mimo wszystko jesteśmy drużyną... Będę musiał sprawdzić czego nauczył was Haku.
-Taa... A gdzie inne grupy? Na pewno nie jesteśmy pierwsi. - powiedział czarnowłosy
-Nie, nie jesteście. - odparł - Pozostali zaraz tutaj przyjdą.
Po kilku minutach do sali weszły wszystkie drużyny. Z Konohy były cztery drużyny: drużyna 7, 8, 9, 10, drużyna z Suny: rodzeństwo piaskum oraz drużyna z Taki i Kusa. Po chwili każda drużyna ustawiła się by wysłuchać Hokage.
-Tak więc, witam wszystkich którzy zdali drugi egzamin. - powiedział uroczyście - Wiem że natrudziliście się aby tutaj dostać, ale... - nagle wszyscy zaczęli uważnie przyglądać się Hokage - ...niestety, przeszło więcej drużyn niż się spodziewaliśmy i dlatego jesteśmy zmuszeni przeprowadzić eliminacje. Zaczną się one za kilka minut. Resztę wyjaśni Hayate-san. - skończył mówić, a kilku geninów nie było pewnych czy da radę w eliminacjach.
-Dziękuje Hokage-sama... khh, khh! - kaszlnął parę razy - Tak więc... Najpierw chciałbym się spytać czy ktoś nie chce zrezygnować z powodu ran odniesionych w lesie lub innych powodów? Khh, khh! - spytał a czarnowłosy genin z Kusy podniósł rękę
-Rezygnuje. - powiedział Kuroi - Nie mam już sił na walkę...
-W takim razie dobrze. Khh, khh! Czy ktoś jeszcze? - odczekał chwilę - Dobrze. W takim wypadku przejdziemy od razu do losowania uczestników pierwszego pojedynku. - Powiedział a po chwili nad posągiem za nim wyłonił się ekran na którym po chwili zaczęły się wyświetlać imiona zawodników. Po chwili znano już uczestników pierwszej bitwy.
Pierwsza bitwa: Uchiha Sasuke z Konohy vs Shiro z Kusy
-Uczestników proszę o wystąpienie, a pozostałych zapraszam na górę. - powiedział wskazując im gdzie mają pójść
Gdy blondyn stanął za barierką powiedział sam do siebie
-To będzie ciekawa walka.
-Taa... Ale Shiro nie jest jakimś słabeuszem. - odpowiedziała czerwonooka podchodząc do niego - Jest prawdziwym mistrzem Raitonu.
-Wiem. - odpowiedział zaskakując dziewczynę - Sasuke też wie. Widzieliśmy jego walkę z geninami z Suny. Muszę przyznać że jest silny... - przerwał zdanie gdy zauważył herb na ramieniu czerwonowłosej
-Czy coś się stało? - zapytała zdziwiona
"To nie możliwe." - pomyślał
-Hej! Stało się coś?! - powiedziała trochę głośniej
-Umm... Nie, nie ale mogę o coś zapytać?
-Pewnie. - powiedziała z uśmiechem - O co chodzi?
-Herb na twoim lewym ramieniu... To herb klanu Uzumaki, prawda? - Karin spojrzała na niego zdziwiona
-Myślałam... Że nikt już nie pamięta o tym. - odparła cicho - Chociaż jounini Konohy też noszą ten herb na kamizelkach, prawda?
-Tak... Tylko szkoda że większość chyba nie ma pojęcia co on oznacza... W Konoha nikt się tym nie przejmuje... - powiedział zdumiewając dziewczynie. Po chwili odwrócił się w stronę uczestników walki - Może skończmy tą rozmowę... Zobaczmy kto wygra.
-START! - odezwał się Hayate i szybko odskoczył
Walka się rozpoczęła. Sasuke od razu chwycił dwa kunaie z wybuchowymi notkami i rzucił w Shiro, który od razu rzucił naprzeciw nim dwa shurikeny. Po zderzeniu się notki wybuchły (ta którą piszę też?) wznosząc dużą chmurę pyłu, która przysłoniła widok.
-Raiton: Raiso Gekishin! - nagle z dymu poleciało kilka dysków energii lecących na czarnowłosego jednak ten nie zamierzał ich unikać
-Katon: Hosenka no jutsu! - z dyskami zderzyły się ogniste pociski wywołując niewielkie eksplozje. Po chwili Uchiha razem z białowłosym składali kolejne pieczęcie
-Raiton: Raigeki! - na czarnowłosego poleciał niezwykle silny strumień energii, rozdmuchując po drodze dym z ostatnich wybuchów
-Cholera... Katon: Goukakyu no jutsu! - Sasuke wydmuchnął sporej wielkości kulę ognia lecącą naprzeciw strumieniowi energii. W chwili zderzenia powstała silna eksplozja która ponownie przysłoniła pole walki. Nagle na Shiro poleciało kilkanaście shurikenów na które ten odpowiedział kunaiami. Gdy się zderzyły z dymu wyłonił się czarnowłosy biegnący na Shiro z kunaiem w ręku. Ten bez chwili namysłu chwycił za swój kunai i zablokował atak Uchihy. Nagle czarnowłosy wykopał Shiro kilka metrów do tyłu.
-Heh... Nieźle. - pochwalił swojego przeciwnika
-Ty także. - odparł czarnowłosy - Ale ja się dopiero rozgrzewam. - dodał formując pieczęcie
-Ja też. - odpowiedział i zaczął formować pieczęcie w takim samym tempie co czarnowłosy - Raiton: Rairyu no Tatsumaki! - z ręki białowłosego wyleciało tornado przyjmujące kształt smoka
-Katon: Goryuka no jutsu! - Sasuke wydmuchnął smoka ognia wielkości przeciwnego jutsu.
Po chwili smoli zderzyły się. Po kilku sekundach walki smok Sasuke zniszczył elektrycznego i leciał na Shiroiego. Ten złożył jednak kilka pieczęci i wystawił przed siebie rękę
-Raiton: Shiro Kaminari! - z jego ręki wyleciała biała błyskawica, która bez problemu zniszczyła ognistego smoka, wywołując zdziwienie na twarzach obserwatorów jak i czarnowłosego.
-T-to jutsu jest przeciwnością Kuroi Kaminari Sandaime Raikage. - powiedział nagle Hiruzen - Nie sądziłem że ktoś czegoś takiego dokona... A tym bardziej że zrobi to genin.
-I co ty na to, Uchiha? - powiedział Shiro
-Nieźle, ale na mnie to za mało. - nagle jego oczy zabłysły czerwienią - Zobaczymy jak sobie poradzisz z tym. - nagle rzucił na niego sporą ilość shurikenów i kunai. Shiro jednak wyciągnął  dwa kunaie i zaczął je odbijać. Po chwili gdy czarnowłosy skończył rzucać bronią schował swoje kunaie.
-Ooo... Czyżby ci się skończyła amunicja? Tylko na tyle stać to słynne Kekkei Genkai? - powiedział do Uchihy - Pozwól że pokażę ci swoją najlepszą technikę - nagle on i Sasuke zaczęli składać pieczęcie.
-Katon: Karyu Endan!!! - Sasuke krzyknął wydmuchując olbrzymi słup ognia pędzący na białowłosego
-To nic ci nie da... - skończył formować pieczęcie - Raiton: Shiro Washi Hakai!!! - nagle za Shiro uformował się orzeł z białej błyskawicy. Zaczął lecieć na Sasuke przebijając się przez ogień i po chwili uderzył w niego, a wszystkim widzom zaparło dech w piersiach. Gdy opadł bym zauważyli że czarnowłosy ciągle stoi.
-No, no, no. Jesteś lepszy niż myślałem ale to już koniec. - powiedział
-Masz rację... - nagle dookoła białowłosego owinęły się metalowe linki - Opuściłeś gardę.
-C-co!? J-jak!? - zapytał z niedowierzaniem
-Gdy rzucałem bronią, do każdego kunaia przyczepiłem linkę. - powiedział wskazując na trzymaną w ręce linkę - Poddasz się?
-NIGDY!!!
-Tak myślałem... - nagle zaczął składać pieczęcie - To koniec... Katon: Ryuka no jutsu! - nagle po lince zaczął pędzić sporych rozmiarów płomień. Gdy dotarł do Shiro owinął się dookoła niego i zaczął powoli spalać. Po około minucie zgasł a Shiro upadł nieprzytomny na ziemię. Po kilku sekundach pojawił się przy nim Hayate.
-Zwycięzcą pierwszego pojedynku zostaje Uchiha Sasuke z Konohy. - ogłosił wszystkim wynik, a po kilku sekundach na pole walki wbiegł oddział medyczny który zabrał Shiro - Zaraz przejdziemy do następnego losowania. - powiedział Hayate
-N-nie mogę w to uwierzyć. Shiro został... - powiedział nagle Kuroi
-Tak... Ten Uchiha jest silny. - powiedziała Karin
Nagle ekran nad posągiem zaczął losować kolejną bitwę. Po kilku sekundach było już wiadome kto walczy, choć genini z Konohy byli zaskoczeni nazwiskiem jednej osoby.
Druga bitwa: Uzumaki Karin z Kusy vs Kori z Taki
Karin i Kori od razu zeskoczyły na dół i podeszły do siebie. Sasuke właśnie wchodził po schodach gdy nagle zatrzymali go Kakashi i Anko.
-Sasuke. Musisz pójść z nami. - powiedział poważnym tonem szaro włosy - Musimy zadbać by pieczęć nie wymknęła się spod kontroli.
-Więc wiecie. - zapytał
-Taa... Chodźmy ją sprawdzić i zapieczętować, możliwe jak najszybciej. - powiedziała fioletowo włosa
-W lesie śmierci Naruto nałożył na pieczęć Sankaku Fuin Waru. - powiedział a jounini spojrzeli na niego zaskoczeni - Pieczęć na razie działa... Mimo pewnych... Komplikacji.
-Hmm... Pokaż tą pieczęć. - Sasuke odsłonił swoje lewe ramię - Hmm... Rzeczywiście, gdyby nie ten brakujący symbol to pieczęć była by  No dobra możesz zostać. - powiedział Hatate
-Dzięki. - powiedział i poszedł na górę. Gdy zobaczył nazwisko Karin, zbladł. Po chwili podszedł do Naruto.
-Hej, Naruto. - zawołał blondyna - Ta Karin jest z klanu Uzumaki. Nie było jej czasem w drzewie genealogicznym klanu? - zapytał szeptem
-Nie. To pewnie dlatego że jest z gałęzi, a nie z trzonu rodu. - odparł - Cóż, przynajmniej mój klan nie miał takich sporów wewnętrznych jak Hyuga. Ci to mieli istną wojnę domową.
-Taa... Racja. - odpowiedział
-ZACZYNAJCIE! - nagle rozmowę zagłuszył krzyk Hayate
Obydwie kunoichi odskoczyły od siebie formując pieczęcie.
-Suiton: Suidan no jutsu!!! - obie wystrzeliły pocisk wodny, które po zderzeniu się ze sobą, rozprysły się.
-Heh... Nieźle ale... - Kori złożyła kilka pieczęci - Suiton Hijutsu: Mizukiri no Yaiba! - w ręce Kori pojawił się wodny miecz - I jak sobie z tym poradzisz?
-Tak... - nagle Karin złożyła kilkanaście pieczęci - Suiton: Mizu Kamikiri! - nagle czerwonooka wytworzyła silny strumień wody, który z niezwykłą szybkością pędził po ziemi w stronę Kori. Ta jednak od razu wyskoczyła w górę, unikając ataku.
-Hmm... Nieźle. Ale... - Kori złożyła kilka pieczęci i po chwili wystawiła przed siebie rękę i krzyknęła - Suiton: Suihachi! - z jej dłoni natychmiast wystrzelił strumień wody w kierunku czerwonowłosej. Ta od razu wyciągnęła kunai z wybuchową notką, po czym rzuciła go w strumień, by po chwili go rozsadzić. Niestety, dziewczyna z Taki od razu cisnęła w nią kilka shurikenów które zraniły czerwonowłosą. Po kilku sekundach odezwała się.
-Poddaj się. Ze mną nie masz żadnych szans. Powinnaś już to zauważyć. - powiedziała pewna siebie
-Zauważyć co? - zapytała - Jak żałośnie się przechwalasz?
-Nie zauważyłaś że jesteś ranna? - zapytała z drwiną
-Ranna? A gdzie? - zapytała
-Nie udawaj głupiej! Może to tylko kilka małych ran od shurikenów, ale w większej ilości... - nie dokończyła zauważając że w miejscu gdzie trafiły ostrza znajdowały się jedynie dziury w ubraniu, a po ranach nie ma nawet blizn - C-co!?
-Więc zauważyłaś? - zapytała
-J-jak?
-Heh... Moja moc życiowa i czakra jest na wysokim poziomie, więc potrafię się niezwykle szybko regenerować. - mówiła - Takie płytkie rany mogę zregenerować w kilka sekund.
-Cholera... - po chwili Kori złożyła kilka pieczęci - Suiton: Mizurappa! - wypluła olbrzymi strumień wody na składającą pieczęcie Karin. Gdy woda była blisko niej, czerwonowłosa skończyła formować pieczęcie
-Suiton: Suiryudan no jutsu! - warknęła, a strumień wody Kori zmienił się w wodnego smoka i zmienił kierunek lotu. Geninka z Taki od razu zaczęła formować pieczęcie, niestety nie zdążyła gdyż smok uderzył w nią, posyłając ją na pobliską ścianę. Uderzenie było na tyle silne by straciła przytomność. Po chwili pojawił się przy niej Hayate, sprawdzając jej stan.
-Khh, khh... Zwycięzcą drugiego pojedynku zostaje Uzumaki Karin z Kusy. - ogłosił. Po chwili oddział medyczny zabrał Kori
-Huh... Gdyby mnie nie nie doceniała mogła by wygrać. - powiedziała do samej siebie kierując się na górę
-No, no, no. Niezłe były. - powiedział Sasuke. Po chwili zauważył że obok przechodzi czerwonooka - Hej, dobrze ci poszła ta walka.
-Dzięki. - odparła - Twoja także.
-Racja. Choć Shiro walczył do upadłego. - powiedział
-On tak zawsze. - odparła z uśmiechem
-Trzeba mu przyznać jedno. Ma talent. - powiedział poważnie
-Taa...
-Przechodzimy do losowania następnej bitwy... - ekran znowu rozpoczął losowanie aż stanął na dwójce geninów
Trzecia bitwa: Rock Lee z Konohy vs Sabaku no Gaara z Suny
Gaara od razu się teleportował na pole bitwy podczas gdy Lee z niezwykłą szybkością zeskoczył na dół.
-Zaczynajcie. - powiedział Hayate
Nagle z gurdy na plecach rudowłosego wyleciała spora ilość piasku otaczając go. Lee od razu przygotował się do obrony jednak ani piasek, ani Gaara nie ruszyli się nawet na krok.
-Co jest? Czemu nie atakujesz? - powiedział po chwili
-Skoro prosisz... - nagle podbiegł do Gaary i próbował go kopnąć jednak zablokował go piasek - Nani!? Piasek jest jego tarczą?
-Taa... Ten piasek broni mnie od dzieciństwa. Nic go nigdy nie przebiło. - powiedział - Próbuj. Śmiało. Przyspieszysz nieuniknione.
-Ha... Więc dobrze. Będę pierwszym któremu się to udało! - powiedział i zbliżył się do niego, zaczynając z niezwykłą szybkością wyprowadzać ciosy. Mimo olbrzymiej prędkości, każdy cios był parowany przez piasek rudego. Po chwili odskoczył na kilka metrów i wyrzucił w piach kilka kunai z wybuchowymi notkami. W chwili gdy były już niedaleko piasku, eksplodowały wzniecając chmurę pyłu. Ten moment wykorzystał czarnowłosy do zaatakowania. Wbiegł do pyłu i wymierzył kopniak, lecz został zatrzymany przez piasek.
-N-nani!? Jak to możliwe że zablokowałeś mój atak, skoro go nie widziałeś!? - zapytał zdziwiony Lee
-Ten piasek broni mnie niezależnie od mojej woli. - odparł bez żadnych uczuć - Nawet gdy śpię lub jestem nieprzytomny, nic nie jest w stanie mnie zranić.
-Zobaczymy... - podbiegł z niezwykłą szybkością - Konoha Senpuu!!! - nagle wyskoczył w powietrze i z niezwykłą szybkością i siłą wykonał kopniak w Gaarę. Był on na tyle silny by przebić się przez osłonę, jednak zielonooki uniknął go bez większych problemów.
-Tylko na tyle cię stać? - zapytał - Pozwól że teraz ja zaatakuję... - nagle złożył kilka pieczęci - Futon: Daitoppa. - w czarnowłosego poleciała silna fala powietrza, którą ten ominął. Jednak po chwili podleciał do niego piasek który chwycił go za nogę i rzucił o ścianę.
-Gha!!! - odkaszlnął krwią, lecz po chwili stanął na nogi - Kuso...
-Stać cię na coś więcej? - zapytał ironicznie
"Kuso, muszę użyć tego..." - po chwili Lee przygotował się do zaatakowania - Kaimon, KAI!!!
W tym momencie Kakashi drgnął w zaskoczeniu, zresztą tak jak i Uzumakiemu. Oboje wiedzieli co właśnie zrobił Lee, i wiedzieli że następny atak nie będzie zwyczajny. Siwowłosy od razu zwrócił się do Guya.
-Guy. Ty chyba nie nauczyłeś go... - nie dokończył zdania gdyż mistrz taijutsu wtrącił mu się w słowo
-Kakashi... Ty masz swoje metody treningu, a ja mam swoje... Nauczyłem go tego. - odparł
-Czyś ty oszalał! - powiedział trochę głośniej - On może tego nie przeżyć!
-Siedź cicho i oglądaj, Kakashi. Nie znasz go tak jak ja.
Nagle czarnowłosy zniknął wszystkim sprzed oczu i uderzył w Gaarę z niesamowitą prędkością, przełamując jego tarczę.
-Kyumon, KAI!!! - nagle szybkość Lee jeszcze bardziej wzrosła. Pojawił się za rudowłosym i wykopał go w stronę sufitu. Oczy wszystkich skupiły się na czerwonowłosym, gdy nagle Lee pojawił się za nim i owinął go bandażami. Po chwili chwycił go i zaczął wirować, spadając głową w dół. W ostatniej chwili przed zderzeniem Lee rzucił Gaarą o podłogę, wybijajac się dzięki temu
-Omote Renge!!! - uderzenie było wystarczająco silne wy spowodować pęknięcia na całym stadionie. Po chwili Lee pojawił się ciężko dysząc - U-udało się? - zapytał z nadzieją. Po chwili wszyscy zauważyli stojącego wewnątrz krateru rudowłosego. Miał na sobie kilka ran, ale nic poza tym - J-jak? - zapytał nie dowierzając. Nagle na plecach gary zaczął gromadzić się piasek i przyjmować formę gurdy.
-Jego gurda też była z piasku. - stwierdził blondyn
Nagle piasek poleciał w stronę Lee i po złapaniu go za rękę, rzucił nim o ścianę.
-Aaa! - wrzasnął na cały głos
-To bolało... - powiedział przesiąkniętym gniewem głosem, który zwrócił uwagę jego sensei
"Uspokój się, Gaara..." - szepnęła mentalnie
"Kuso! Nie mam wyboru..." - Lee spojrzał w stronę swojego nauczyciela - "Przepraszam, Guy-sensei. Ale nie mam innego wyboru."  - pomyślał po czym odskoczył na posąg pieczęci ręcznej
Guy jakby wiedząc co zamierza zrobić jego podopieczny odezwał się głośno.
-Dajesz Lee! Masz moje pozwolenie! - krzyknął
-Guy-sensei... Ha... Haha... Świetnie. - szepnął, przysiadając i podwijając nogawki swojego kombinezonu, by ukazać ciężarki które bez chwili namysły zdjął i zrzucił. Gdy te uderzyły o glebę natychmiast wzniosła się duża chmura pyłu. - Lepiej będzie to jak najszybciej zakończyć... Seimon, KAI!!! - Kolor skóry gennina natychmiast zmienił się na czerwony, a jego oczy stały się niemal całkiem białe, lecz on nie zmienił pozycji - Shomon, KAI!!! - mięśnie Lee szybko zostały rozerwane przez zbyt duże ich napięcie, a od niego emanowała niezwykle wielka ilość energii - To koniec... Ta walka zakończy się w tym momencie... Tomon, KAI!!! - teraz napięcie energii wywołane przez czarnowłosego stało się na tyle potężne by stworzyć wgniecenie dookoła niego. Nagle Lee pojawił się za Gaarą i ponownie wybił go w stronę sufitu, lecz z jeszcze większą siłą. Po chwili wykonywał serię kopnięć z niewiarygodną prędkością. Szybko pojawił się nad nim i silnym uderzeniem posłał w stronę ziemi. Jednak przed upadkiem złapał za szarfę rudowłosego i podciągnął go do siebie, uderzając zaciśniętą pięścią w jego brzuch.
-URA RENGE!!! - siła uderzenia zniszczyła podłogę dookoła miejsca uderzenia. Lee upadł na ziemię ciężko dysząc - T-t-to k-koniec.
-Sabaku Kyu. - nagle dookoła jego nogi owinął się piasek - Sabaku Soso! - po chwili piasek zmiażdżył mu nogę
-Aaaaa!!! - krzyknął w ogromnym bólu, zauważając leżącego na piasku rudowłosego - Jaak... Aa...
-LEE!!! - Guy natychmiast zeskoczył do swojego ucznia i podniósł go. Po krótkiej chwili pojawił się oddział medyczny zajmujący się zawodnikami, który zabrał czarnowłosego. Po chwili odezwał się milczący dotąd Hayate
-Zwycięzcą trzeciego pojedynku zostaje Sabaku no Gaara z Suny. - ogłosił wynik, a przy Gaarze pojawiła się Pakura która natychmiast pomogła mu wstać i podejść z powrotem na trybuny. - Przejdźmy więc do następnego pojedynku.
Ekran nad posągiem zaczął kolejne losowanie.
-Ten Gaara... Wysłał piasek pod ziemię aby zdrobnił minerały do postaci piasku, który użył jako poduszki powietrznej - powiedział Uzumaki
-Taa... Jest niezły... Ale i cholernie brutalny... - stwierdził Sasuke
"Było... Blisko..." - pomyślał czerwonowłosy, opierając się o ścianę - "Boli... Aaa..."
"Ciesz się że wysłałem piach pod arenę, Gaara." - syknął nagle piaskowy tanuki z wnętrza gennina
Nagle tablica skończyła losowanie
Czwarta bitwa: Sakura Haruno z Konohy vs Ino Yamanaka z Konohy
**********************************************************************************
N:Heh... Autor skończył w niezłym momencie tą notkę... Oj przepraszam nie przedstawiłem się. Jestem...
Autor: NARUTO!!! WYPAD SPRZED KOMPA!!!
N(aruto): Eee... Sorki ja spadam... KURAMA RATUNKU!!!
Autor(JA): Następnym razem nawet on cię nie uratuje. Tak więc oto nowa notka...
N: Przepełniona walką...
Autor: WYPAD, MÓWIĘ!!!
N:Ok, Ok... Ej co ty robisz. Czemu mnie podnosisz? Ej nie przez oknooooo!!!
Autor: No nie będzie mi przeszkadzał. Ej Kurama, pilnuj go tam.
Kurama: Ok.
Autor: Eh, nowy rok się zbliża to i on wariuje... To mój prezencik na nowy rok. Zadowoleni? Piszcie w komentarzach. A co do ciebie, Kurama... Nie strzelaj mi Bijudamą w niebo zamiast fajerwerków, jak wczoraj bo pomyślą że koniec świata już jest.
Kurama: Ej już nie można przedwcześnie świętować?
Autor: Sorry Ale nie. Sayo!
Ps. A tak poza tym mam już 3700 wejść, 10 obserwatorów i 15 komentarzy pod poprzednią notką. Czego chcieć więcej?

9 komentarzy:

  1. rozdział świetny;)) naprawdę bardzo mi się podoba... nie mogę się doczekać walki Naruto... Z kim będzie walczył i kiedy nowa notka... a ta poducha Garry (piaskowa) nie jest zła ;p
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal to robisz... czemu psujesz opowiadania jazdami na Sakurę..."Sakur(w)a" . Piszesz naprawdę fajnie a dodajesz taką dziecinadę... eh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam... I tak pousuwałem tego trochę więc się nie czepiaj. A będzie tego jeszcze mniej bo mi się nie chce dopisywać co chwilę nawias, W, nawias. ;P

      Usuń
  3. Mi tam się podoba, tylko niech Naruto w końcu walczy!
    Z Fuu!!
    Chociaż jakby się tak zastanowić... to miał z nią walczyć dopiero po eliminacjach... *zamyślona mina*
    nieważne. Ja chcę więcej Narusia!
    A tak poza tym, warto dodać, że Naru wyjątkowo szybko uczy się technik skoro nauczył się trzech nowych jutsu kiedy Sasuke i sakura spali.
    Życzę szampańskiego sylwestra szczęśliwego nowego roku i tak dalej i tak dalej ...

    Pozdro
    Znudzona~chan

    PS.: Ja nie wiem jak ty to robisz ... Ja nie potrafię opisać walki... no nie potrafię!! >,< pf...
    No i skoro już tu jestem to tylko przypomnę, że już jutro (jak tylko wrócę z sylwestra) wstawię nową notkę, więc zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że 'plan' Utaki wejdzie w życie w następnej notce.

      Usuń
  4. Dlaczego skończyłeś w takim momencie. Ja chciałem walkę Naruto!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. W walkach eliminacyjnych niech walczy z Kibą i się zemści za potraktowanie Ryukiego. Z Fuu niech walczy dopiero w finałach. Miłego pisania kolejnych notek w nowym roku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nobiś: *.* Uuuu... Ale Karin-chan będzie mieć minę jak się dowie, że Naru-chan jest Uzumaki hihihi Co do tego drzewa to można zrobić taki myk, że Karin urodziła się po stworzeniu tego drzewa już po masakrze Uzushiko-gakure i dlatego jej tam nie ma *szczerzy się* Zajebisty pomysł, ne :D?
    Shi: Mam nadzieje, że Naru będzie walczył z Fuu i potem jej powie, ze jest jinchuuriki... fajnie gdyby nasz blondynek pokazał podczas tej walki swojgo Rinnegana i zrobił Fioletowe Oczka no Jutsu... Ale z drugiej strony fajnie by było gdyby walczył z Kibą, bo Kiba ma Akamaru, a Naruto ma Ryukiego...
    Rini: A jak dla mnie to najlepsza była scena jak Sakura wleciała do wody razem z Saskiem i Ryukim hihihi. takie ups... możesz ją nazywać Różowym Lucyferem (<==Wymyślone przed chwilą). Jak dla mnie to bardzo trafna nazwa xD
    Wszystkiego dobrego na sylwestra!
    Sayo~! Nara~!

    OdpowiedzUsuń
  7. ~SPAM~
    Ohayo Robso98! Jestem Narya i zaczęłam właśnie pisać bloga. Jako, że bardzo podoba mi się twój sposób pisania to chciałabym, jeśli to nie problem, byś zerknął na mojego bloga.

    http://naruto-mum-red-hair.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń