Trzecia runda
Przez wioskę liścia właśnie przeleciało dwóch ludzi. Jednym był białowłosy mężczyzna a drugim blondyn w wieku około trzynastu lat. Przelecieli trasę od góry Hokage do pola treningowego numer siedem. Nagle pojawili się przy Ichiraku.
-Idzie ci całkiem nieźle, młody. - pochwalił go sannin - Jeszcze trochę a będziesz mi w stanie dorównać.
-Taa... Na pewno. - odparł sarkastycznie - Żebym mógł cię dogonić musisz zwalniać.
-Oj tam. Chodź, zjemy coś. - powiedział wchodząc do środka budki z ramenem
Na blondyna nie trzeba było długo czekać, od razu zasiadł przed blatem.
-Hej, Naruto. - zawołał Teuchi - To co zawsze?
-Tak. - odparł z uśmiechem
-A dla ciebie, Jiraiya-sama? - zwrócił się do białowłosego
-Miso-ramen. - odparł
-Ok... Poczekajcie chwilę... - powiedział zaczynając przyrządzać ramen
-Jesteś przygotowany, Naruto? - zapytał blondyna - Jutro trzecia runda.
-Ero-sennin. Byłem na to przygotowany już miesiąc temu. - odparł blondyn
-To dobrze. Słyszałem że w tym roku zawodnicy są niezwykle silni. - powiedział zamyślony
-Taa... Są. - odparł
-Więc powodzenia. - powiedział kładąc rękę na ramieniu blondyna - Nie przynieś mi wstydu.
-Sam przynosisz sobie wstyd. - powiedział dezorientując sannina - Podglądając w gorących źródłach.
-Mówiłem ci że są to niezwykle ważne badania. - powiedział zdenerwowany
-Tak, tak. - powiedział
-Eh... Dzisiejsze pokolenie... - warknął
-Proszę bardzo. - powiedział Teuchi stawiając przed nimi miski
-Dzięki staruszku. - powiedział chwytając pałeczki - Itadakimasu.
Razem z Jiraiyą zaczęli pałaszować ramen. Po zaledwie minucie miski były opróżnione.
-Wielkie dzięki, staruszku. - powiedział wstając i wychodząc - Jiraiya płaci.
-Heh... Ej zaraz... CO?! - powiedział oburzony i już chciał wyjść za blondynem, gdy Teuchi złapał go za ramię
-Proszę. Oto rachuneczek. - powiedział pokazując Jiraiyi rachunek
-ILE!? - wydarł się, nie dowierzając - Co to było za ramen!?
-Naruto dostał mój specjał. Jest to najdroższe ramen z dodatkiem szafranu. - powiedział a Jiraiy szczena opadła
Tymczasem Naruto był już na głowie Yondaime i myślał.
"Nad czym myślisz?" - usłyszał nagle głos w swoim umyśle
"Nad wieloma rzeczami... Przede wszystkim nad tym z kim będziemy walczyć poza Izo." - odparł lisowi
"Taa... Mam nadzieję że Gaara nie użyje Tanuki Neiri no jutsu." - powiedział z grymasem
"Biorąc pod uwagę nazwę to chyba ma coś wspólnego z Ichibim." - odparł
"Taa... Wiesz że jinchuuriki Ichibiego nie może zasnąć jeśli nie jest z nim w dobrych stosunkach?" - powiedział
"Tak... Ale co to ma do rzeczy?" - spytał zdezorientowany
"Nie może zasnąć ponieważ... Ichibi przejmie nad nim kontrolę." - powiedział zaskakując blondyna - "Jest jedynym biju z taką zdolnością... A Tanuki Neiri no jutsu potrafi go wyzwolić na pewien czas."
"Hmm... Trzeba będzie uważać." - odparł zamyślony
"Z tego co wiem rekordowy czas trwania tego jutsu to pół godziny. No i zawsze można wybudzić jinchuuriki ze snu." - powiedział
"To dobrze... Nie uśmiecha mi się walka z Ichibim." - odparł z ulgą - "A właśnie. Może podałbyś mi imiona pozostałych biju?" - zapytał
"Przykro mi, Naruto. Musisz się tego dowiedzieć od nich albo od ich jinchuuriki." - odparł
"Eh... No trudno." - odparł - "Na razie, Kurama."
"Na razie." - odparł
Blondyn nagle wstał i zniknął. Pojawił się przed związkiem klanu Uchiha. Po kilku minutach wszedł do mieszkania i poszedł do kuchni. Od razu zauważył siedzącą przy stole Mikoto i Sasuke.
-Hej. - zawołał uśmiechnięty
-Hej, Naruto! - odparł czarnowłosy - Długo się nie widzieliśmy.
-Taa... Jak tam trening? - zapytał ciekawy
-Nieźle... W życiu bym nie pomyślał że Kakashi mógłby być aż tak wymagający. - odparł - A co u ciebie?
-Cóż... Jeśli wziąć pod uwagę że przez dwa miesiące trenowałem sam to naprawdę nieźle. - odparł
-Heh... Jiraiya podglądał w łaźniach? - zapytał dziwiąc blondyna
-Skąd wiesz? - zapytał zaskoczony
-Kakashi trochę mi o nim opowiedział. - odparł nadal uśmiechnięty - Gotowy na jutrzejszy dzień?
-Tak. - odpowiedział - Walczysz z Temari, użytkowniczką Futon. Masz łatwiej.
-No tak. Izo korzysta z Katon. - odparł blondynowi - Peszek.
-Właśnie. - odparł lekko zażenowany
-Dacie sobie radę. - powiedziała nagle Mikoto - Ciekawi mnie tylko który z was wygra w finale.
-Ej, nie ma pewności że dotrzemy do finału obydwoje. - powiedział nagle Uzumaki - Mamy silnych przeciwników.
-Możliwe... Ale wy także nie jesteście słabi. - powiedziała, wstając i zabierając naczynia do zlewu
-Taa... No trzeba się zbierać. Jutro ciężki dzień. - powiedział ziewający Sasuke
-No... Chodźmy spać. - odparł blondyn kierując się do swojego pokoju
Po kilkunastu minutach blondyn leżał już w łóżku, próbując zasnąć. Udało mu się to dopiero po kilku minutach.
-Więc powodzenia. - powiedział kładąc rękę na ramieniu blondyna - Nie przynieś mi wstydu.
-Sam przynosisz sobie wstyd. - powiedział dezorientując sannina - Podglądając w gorących źródłach.
-Mówiłem ci że są to niezwykle ważne badania. - powiedział zdenerwowany
-Tak, tak. - powiedział
-Eh... Dzisiejsze pokolenie... - warknął
-Proszę bardzo. - powiedział Teuchi stawiając przed nimi miski
-Dzięki staruszku. - powiedział chwytając pałeczki - Itadakimasu.
Razem z Jiraiyą zaczęli pałaszować ramen. Po zaledwie minucie miski były opróżnione.
-Wielkie dzięki, staruszku. - powiedział wstając i wychodząc - Jiraiya płaci.
-Heh... Ej zaraz... CO?! - powiedział oburzony i już chciał wyjść za blondynem, gdy Teuchi złapał go za ramię
-Proszę. Oto rachuneczek. - powiedział pokazując Jiraiyi rachunek
-ILE!? - wydarł się, nie dowierzając - Co to było za ramen!?
-Naruto dostał mój specjał. Jest to najdroższe ramen z dodatkiem szafranu. - powiedział a Jiraiy szczena opadła
Tymczasem Naruto był już na głowie Yondaime i myślał.
"Nad czym myślisz?" - usłyszał nagle głos w swoim umyśle
"Nad wieloma rzeczami... Przede wszystkim nad tym z kim będziemy walczyć poza Izo." - odparł lisowi
"Taa... Mam nadzieję że Gaara nie użyje Tanuki Neiri no jutsu." - powiedział z grymasem
"Biorąc pod uwagę nazwę to chyba ma coś wspólnego z Ichibim." - odparł
"Taa... Wiesz że jinchuuriki Ichibiego nie może zasnąć jeśli nie jest z nim w dobrych stosunkach?" - powiedział
"Tak... Ale co to ma do rzeczy?" - spytał zdezorientowany
"Nie może zasnąć ponieważ... Ichibi przejmie nad nim kontrolę." - powiedział zaskakując blondyna - "Jest jedynym biju z taką zdolnością... A Tanuki Neiri no jutsu potrafi go wyzwolić na pewien czas."
"Hmm... Trzeba będzie uważać." - odparł zamyślony
"Z tego co wiem rekordowy czas trwania tego jutsu to pół godziny. No i zawsze można wybudzić jinchuuriki ze snu." - powiedział
"To dobrze... Nie uśmiecha mi się walka z Ichibim." - odparł z ulgą - "A właśnie. Może podałbyś mi imiona pozostałych biju?" - zapytał
"Przykro mi, Naruto. Musisz się tego dowiedzieć od nich albo od ich jinchuuriki." - odparł
"Eh... No trudno." - odparł - "Na razie, Kurama."
"Na razie." - odparł
Blondyn nagle wstał i zniknął. Pojawił się przed związkiem klanu Uchiha. Po kilku minutach wszedł do mieszkania i poszedł do kuchni. Od razu zauważył siedzącą przy stole Mikoto i Sasuke.
-Hej. - zawołał uśmiechnięty
-Hej, Naruto! - odparł czarnowłosy - Długo się nie widzieliśmy.
-Taa... Jak tam trening? - zapytał ciekawy
-Nieźle... W życiu bym nie pomyślał że Kakashi mógłby być aż tak wymagający. - odparł - A co u ciebie?
-Cóż... Jeśli wziąć pod uwagę że przez dwa miesiące trenowałem sam to naprawdę nieźle. - odparł
-Heh... Jiraiya podglądał w łaźniach? - zapytał dziwiąc blondyna
-Skąd wiesz? - zapytał zaskoczony
-Kakashi trochę mi o nim opowiedział. - odparł nadal uśmiechnięty - Gotowy na jutrzejszy dzień?
-Tak. - odpowiedział - Walczysz z Temari, użytkowniczką Futon. Masz łatwiej.
-No tak. Izo korzysta z Katon. - odparł blondynowi - Peszek.
-Właśnie. - odparł lekko zażenowany
-Dacie sobie radę. - powiedziała nagle Mikoto - Ciekawi mnie tylko który z was wygra w finale.
-Ej, nie ma pewności że dotrzemy do finału obydwoje. - powiedział nagle Uzumaki - Mamy silnych przeciwników.
-Możliwe... Ale wy także nie jesteście słabi. - powiedziała, wstając i zabierając naczynia do zlewu
-Taa... No trzeba się zbierać. Jutro ciężki dzień. - powiedział ziewający Sasuke
-No... Chodźmy spać. - odparł blondyn kierując się do swojego pokoju
Po kilkunastu minutach blondyn leżał już w łóżku, próbując zasnąć. Udało mu się to dopiero po kilku minutach.
*********
Ranek, rezydencja klanu Uchiha
Naruto właśnie budził się ze snu. Od razu spojrzał na zegar obok jego łóżka. Widniała na nim godzina ósma. Od razu wstał i ubrał się w swój czarno-niebieski dres (coś musi pozostać z tego starego, głupiutkiego Naruto... A poza tym nie miałem innego pomysłu ;p). Po kilkunastu minutach zszedł do kuchni gdzie zastał Mikoto.
-Huh? Naruto? Nie jesteś na stadionie? - zapytała zdziwiona
-He? Przecież dopiero ósma. - odparł
-Ale... Zapomniałeś że baterie w zegarze w twoim pokoju się rozładowały? - powiedziała
Naruto mina diametralnie się zmieniła. Od razu wziął suchą kromkę i szybko ją zjadł, po czym wybiegł z domu. Użył Shunshin no jutsu i pojawił się obok wejścia na stadion. Wbiegł na stadion gdzie zastał wszystkich zawodników oraz Hayate, natomiast na trybunach można było zauważyć daimyo Hi no Kuni i Kaze no Kuni. Na najwyższym budynku areny siedzieli Hokage i Kazekage, który najwidoczniej przyglądał się Gaarze. Blondyn podszedł do zawodników. Po chwili Hayate zaczął mówić.
-Tak więc witam wszystkich widzów i zawodników. Zaczynamy trzecią rundę egzaminu na chunina. - powiedział
Gdy nikogo poza uczestnikami pojedynku nie było już na arenie Hayate odskoczył i krzyknął
-Start!
Nagle Izo z ogromną szybkością ruszył na blondyna i wymierzył kilka ciosów. Uzumaki od razu zaczął je blokować. Po chwili brązowowłosy odskoczył i uformował kilka pieczęci
-Katon: Gouen no jutsu! - wykrzyknął i wydmuchnął na blondyna sporej wielkości falę ognia
-Doton: Doryuheki! - Naruto uformował kilka pieczęci i po chwili z ziemi powstała olbrzymia ściana ziemi z wizerunkiem lisa która zablokowała nadciągające płomienie. Nagle ściana skruszyła się a zza niej wyleciał Izo rzucając w Uzumakiego shurikenami. Ten od razu sięgnął po katanę trzymaną na plecach i odbił je wszystkie. Po chwili machnął ręką w stronę brązowowłosego
-Kessho: Rokkaku Shuriken! - nagle w jego ręce zmaterializowało się kilka kryształowych shurikenów przypominających płatki śniegu. Od razu poleciały one w stronę szatyna (Naru: Raczej szatana ale cóż... Ja: Naruto nie wtrącaj mi się do swojej walki!). Ten złożył jedynie kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Hosenka no jutsu! - w stronę Naruto i shurikenów poleciały małe ogniste pociski, które po zetknięci z nimi eksplodowały wzniecając chmurę dymu. Nagle Izo usłyszał głos
-Futon: Daitoppa! - chmurę pyłu rozwiała lecąca z wielką prędkością kula powietrza. Szatyn od razu złożył kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Goukakyu no jutsu! - z kulą powietrza zderzyła się identycznej wielkości ognista powodując sporej wielkości eksplozje
-Widzę że jesteś silniejszy niż ostatnim razem, Izo. - powiedział do szatyna
-Ty także, Uzumaki. - odparł pewny siebie - Ale co powiesz na to... - nagle zaczął składać pieczęcie - Katon: Karyu Endan! - nagle wydmuchnął olbrzymią ilość płomieni które po chwili przybrały formę smoka a następnie ruszyły w kierunku blondyna. Naruto złożył jedynie kilka pieczęci po czym machnął ręką
-Futon: Juha Sho! - naprzeciw płomiennemu smokowi ruszyło potężne ostrze wiatru. W chwili zderzenia po prostu przebiło się przez ogień i brnęło dalej w stronę brązowowłosego. Ten jednak uniknął go, po czym wyciągnął kunai i podbiegł do Uzumakiego. Wymierzył mu kilka ciosów które ten jednak zablokował. Nagle blondyn wykonał jedną pieczęć
-Kessho: Kyodai Rokkaku Shuriken! - w prawej ręce blondyna skrystalizował się olbrzymi shuriken. Po chwili Naruto rzucił nim w stronę szatyna. Ten w ostatniej chwili uskoczył i uformował kilkanaście pieczęci po czym wykrzyknął
-Katon: Goryuka no jutsu! - po chwili wydmuchnął on olbrzymiego ognistego smoka lecącego w stronę blondyna. Uzumaki uformował jednak bardzo charakterystyczną pieczęć i powiedział
-Kage Bunshin no jutsu! - nagle obok niego pojawiły się dwa klony. Po chwili uformowały one pieczęcie i jednocześnie wykrzyknęły
-Shoton: Kyodai Kessho Shirudo! - nagle przed nimi skrystalizowała się sześciokątna tarcza która zatrzymała płomień. Po chwili pękła. W tym momencie do blondyna podbiegł Izo wymierzył mu kilka ciosów. Niestety, był on zbyt szybki i Naruto oberwał. Jednak po chwili wstał.
-Jeśli myślisz że tak mnie pokonasz to się mylisz. - powiedział ocierając krew płynącą mu z ust
-Naprawdę? - powiedział ironicznie, pociągając za linkę trzymaną w ręce. Nagle blondyn został owinięty przez stalową linkę. Po chwili szatyn złożył kilkanaście pieczęci i powiedział
-Katon: Ryuka no jutsu. - nagle linka w jego ręce zapłonęła a po kilku sekundach płomień leciał już na Uzumakiego. W momencie gdy ogień go otoczył Izo odezwał się do Hayate
-On już nie żyje. To koniec... - nie dokończył gdyż ogień właśnie zgasł a Naruto wciąż stał - C-co!?
-Kessho no Yoroi. - nagle można było dostrzec cienką warstwę kryształu na jego ciele który po chwili zaczął pękać.
-Kuso!!! - warknął brązowowłosy
-To koniec... - powiedział przenosząc się za niego i przebijając jego brzuch kataną
-K-Kuso... Shun... Shunshin no jutsu? - zapytał kaszląc krwią
-Taa... Sayonara. - powiedział wyjmując katanę i pozwalając Izo upaść na ziemię. Nagle odezwał się Hayate
-Pierwszy pojedynek wygrywa Uzumaki Naruto. - w tym momencie na pole walki wbiegł oddział medyczny i zabrał szatyna do szpitala. Na trybunach wszyscy wytrzeszczali oczy z niedowierzaniem.
-T-ten lis zna tak potężne techniki!? - dziwiła się Koharu
-Hmm... może stać się zagrożeniem dla wioski. Trzeba mieć na niego oko. - powiedział zamyślony Homura
Tymczasem blondyn był już w punkcie obserwacyjnym. Stał oparty o balustradę i rozmyślał. Nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwrócił się tylko po to by zauważyć zielonowłosą kunoichi.
-Hej, Naruto. - powiedziała uśmiechnięta - Nieźle ci poszła ta walka.
Blondyn odwzajemnił uśmiech - Dzięki. Trzeba jednak przyznać że Izo był silniejszy niż ostatnim razem.
-Taa... Trenował mając nadzieję że cie pokona... I przekona że jinchuuriki są zwykłą bronią. - powiedziała z grymasem
-Hm... Marzenia. - powiedział zamyślony - Właśnie. Tak w ogóle to jak cię traktują w Taki? - zapytał, ale widząc smutek na twarzy Fuu od razu dodał - Przepraszam... To na pewno żadne miłe wspomnienia.
-Nie masz za co przepraszać... W Taki nie było łatwo. Musiałam sama zdobywać pożywienie, sama zarabiać na broń czy czynsz... Teraz mam chwilę wytchnienia. - powiedziała z ulgą
-Przywódca Taki ci nie pomaga? - zapytał
-Nie. Aktualnym przywódcą Taki jest ojciec Izo... A on mnie nienawidzi. - powiedziała ze smutkiem
-Czemu? - zapytał ciekawy blondyn
-Ponieważ przy pieczętowaniu Nanabiego we mnie... Zginęła matka Izo. - powiedziała szokując blondyna - Na chwilę stracili panowanie nad Nanabim... A on zabił jego matkę.
-Soka... To dlatego tak cię nienawidzi. - stwierdził smutno
-Tak... Jedynym który mi pomagał był mój kuzyn, Shibuki.
Ich rozmowa trwała by jeszcze dłużej gdyby Hayate nie ogłosił kolejnego pojedynku.
Naruto właśnie budził się ze snu. Od razu spojrzał na zegar obok jego łóżka. Widniała na nim godzina ósma. Od razu wstał i ubrał się w swój czarno-niebieski dres (coś musi pozostać z tego starego, głupiutkiego Naruto... A poza tym nie miałem innego pomysłu ;p). Po kilkunastu minutach zszedł do kuchni gdzie zastał Mikoto.
-Huh? Naruto? Nie jesteś na stadionie? - zapytała zdziwiona
-He? Przecież dopiero ósma. - odparł
-Ale... Zapomniałeś że baterie w zegarze w twoim pokoju się rozładowały? - powiedziała
Naruto mina diametralnie się zmieniła. Od razu wziął suchą kromkę i szybko ją zjadł, po czym wybiegł z domu. Użył Shunshin no jutsu i pojawił się obok wejścia na stadion. Wbiegł na stadion gdzie zastał wszystkich zawodników oraz Hayate, natomiast na trybunach można było zauważyć daimyo Hi no Kuni i Kaze no Kuni. Na najwyższym budynku areny siedzieli Hokage i Kazekage, który najwidoczniej przyglądał się Gaarze. Blondyn podszedł do zawodników. Po chwili Hayate zaczął mówić.
-Tak więc witam wszystkich widzów i zawodników. Zaczynamy trzecią rundę egzaminu na chunina. - powiedział
Pierwszy pojedynek: Uzumaki Naruto z Konohy vs Izo z Taki.
-Pozostałych uczestników proszę o pójście na punkt obserwacyjny (Nie mogłem tego jakoś inaczej nazwać). - powiedział wskazując im gdzie mają pójśćGdy nikogo poza uczestnikami pojedynku nie było już na arenie Hayate odskoczył i krzyknął
-Start!
Nagle Izo z ogromną szybkością ruszył na blondyna i wymierzył kilka ciosów. Uzumaki od razu zaczął je blokować. Po chwili brązowowłosy odskoczył i uformował kilka pieczęci
-Katon: Gouen no jutsu! - wykrzyknął i wydmuchnął na blondyna sporej wielkości falę ognia
-Doton: Doryuheki! - Naruto uformował kilka pieczęci i po chwili z ziemi powstała olbrzymia ściana ziemi z wizerunkiem lisa która zablokowała nadciągające płomienie. Nagle ściana skruszyła się a zza niej wyleciał Izo rzucając w Uzumakiego shurikenami. Ten od razu sięgnął po katanę trzymaną na plecach i odbił je wszystkie. Po chwili machnął ręką w stronę brązowowłosego
-Kessho: Rokkaku Shuriken! - nagle w jego ręce zmaterializowało się kilka kryształowych shurikenów przypominających płatki śniegu. Od razu poleciały one w stronę szatyna (Naru: Raczej szatana ale cóż... Ja: Naruto nie wtrącaj mi się do swojej walki!). Ten złożył jedynie kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Hosenka no jutsu! - w stronę Naruto i shurikenów poleciały małe ogniste pociski, które po zetknięci z nimi eksplodowały wzniecając chmurę dymu. Nagle Izo usłyszał głos
-Futon: Daitoppa! - chmurę pyłu rozwiała lecąca z wielką prędkością kula powietrza. Szatyn od razu złożył kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Goukakyu no jutsu! - z kulą powietrza zderzyła się identycznej wielkości ognista powodując sporej wielkości eksplozje
-Widzę że jesteś silniejszy niż ostatnim razem, Izo. - powiedział do szatyna
-Ty także, Uzumaki. - odparł pewny siebie - Ale co powiesz na to... - nagle zaczął składać pieczęcie - Katon: Karyu Endan! - nagle wydmuchnął olbrzymią ilość płomieni które po chwili przybrały formę smoka a następnie ruszyły w kierunku blondyna. Naruto złożył jedynie kilka pieczęci po czym machnął ręką
-Futon: Juha Sho! - naprzeciw płomiennemu smokowi ruszyło potężne ostrze wiatru. W chwili zderzenia po prostu przebiło się przez ogień i brnęło dalej w stronę brązowowłosego. Ten jednak uniknął go, po czym wyciągnął kunai i podbiegł do Uzumakiego. Wymierzył mu kilka ciosów które ten jednak zablokował. Nagle blondyn wykonał jedną pieczęć
-Kessho: Kyodai Rokkaku Shuriken! - w prawej ręce blondyna skrystalizował się olbrzymi shuriken. Po chwili Naruto rzucił nim w stronę szatyna. Ten w ostatniej chwili uskoczył i uformował kilkanaście pieczęci po czym wykrzyknął
-Katon: Goryuka no jutsu! - po chwili wydmuchnął on olbrzymiego ognistego smoka lecącego w stronę blondyna. Uzumaki uformował jednak bardzo charakterystyczną pieczęć i powiedział
-Kage Bunshin no jutsu! - nagle obok niego pojawiły się dwa klony. Po chwili uformowały one pieczęcie i jednocześnie wykrzyknęły
-Shoton: Kyodai Kessho Shirudo! - nagle przed nimi skrystalizowała się sześciokątna tarcza która zatrzymała płomień. Po chwili pękła. W tym momencie do blondyna podbiegł Izo wymierzył mu kilka ciosów. Niestety, był on zbyt szybki i Naruto oberwał. Jednak po chwili wstał.
-Jeśli myślisz że tak mnie pokonasz to się mylisz. - powiedział ocierając krew płynącą mu z ust
-Naprawdę? - powiedział ironicznie, pociągając za linkę trzymaną w ręce. Nagle blondyn został owinięty przez stalową linkę. Po chwili szatyn złożył kilkanaście pieczęci i powiedział
-Katon: Ryuka no jutsu. - nagle linka w jego ręce zapłonęła a po kilku sekundach płomień leciał już na Uzumakiego. W momencie gdy ogień go otoczył Izo odezwał się do Hayate
-On już nie żyje. To koniec... - nie dokończył gdyż ogień właśnie zgasł a Naruto wciąż stał - C-co!?
-Kessho no Yoroi. - nagle można było dostrzec cienką warstwę kryształu na jego ciele który po chwili zaczął pękać.
-Kuso!!! - warknął brązowowłosy
-To koniec... - powiedział przenosząc się za niego i przebijając jego brzuch kataną
-K-Kuso... Shun... Shunshin no jutsu? - zapytał kaszląc krwią
-Taa... Sayonara. - powiedział wyjmując katanę i pozwalając Izo upaść na ziemię. Nagle odezwał się Hayate
-Pierwszy pojedynek wygrywa Uzumaki Naruto. - w tym momencie na pole walki wbiegł oddział medyczny i zabrał szatyna do szpitala. Na trybunach wszyscy wytrzeszczali oczy z niedowierzaniem.
-T-ten lis zna tak potężne techniki!? - dziwiła się Koharu
-Hmm... może stać się zagrożeniem dla wioski. Trzeba mieć na niego oko. - powiedział zamyślony Homura
Tymczasem blondyn był już w punkcie obserwacyjnym. Stał oparty o balustradę i rozmyślał. Nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwrócił się tylko po to by zauważyć zielonowłosą kunoichi.
-Hej, Naruto. - powiedziała uśmiechnięta - Nieźle ci poszła ta walka.
Blondyn odwzajemnił uśmiech - Dzięki. Trzeba jednak przyznać że Izo był silniejszy niż ostatnim razem.
-Taa... Trenował mając nadzieję że cie pokona... I przekona że jinchuuriki są zwykłą bronią. - powiedziała z grymasem
-Hm... Marzenia. - powiedział zamyślony - Właśnie. Tak w ogóle to jak cię traktują w Taki? - zapytał, ale widząc smutek na twarzy Fuu od razu dodał - Przepraszam... To na pewno żadne miłe wspomnienia.
-Nie masz za co przepraszać... W Taki nie było łatwo. Musiałam sama zdobywać pożywienie, sama zarabiać na broń czy czynsz... Teraz mam chwilę wytchnienia. - powiedziała z ulgą
-Przywódca Taki ci nie pomaga? - zapytał
-Nie. Aktualnym przywódcą Taki jest ojciec Izo... A on mnie nienawidzi. - powiedziała ze smutkiem
-Czemu? - zapytał ciekawy blondyn
-Ponieważ przy pieczętowaniu Nanabiego we mnie... Zginęła matka Izo. - powiedziała szokując blondyna - Na chwilę stracili panowanie nad Nanabim... A on zabił jego matkę.
-Soka... To dlatego tak cię nienawidzi. - stwierdził smutno
-Tak... Jedynym który mi pomagał był mój kuzyn, Shibuki.
Ich rozmowa trwała by jeszcze dłużej gdyby Hayate nie ogłosił kolejnego pojedynku.
Drugi pojedynek: Sabaku no Gaara z Suny vs Hyuga Neji z Konohy
Nagle na arenie pojawił się niewielki wir piasku w którym zmaterializował się Gaara. Neji od razu zeskoczył na pole walki i stanął w pozycji Juken.
-Dobrze więc... Zaczynajcie. - powiedział odskakując
Neji od razu ruszył biegiem na Gaarę i wyprowadził kilka ciosów. Niestety piasek zasłonił rudego chłopaka, blokując je. Szatyn od razu odskoczył i rzucił w rudego kilka shurikenów, jednak one także zostały zablokowane.
-Czy to wszystko na co cię stać? - zapytał znudzony rudowłosy - Podczas eliminacji byłeś silniejszy.
-Heh... Po prostu się rozgrzewam. - odparł i ustawił się w pozycji Juken. Po chwili wyprowadził pchnięcie - Hakke Kusho! - z dłoni Hyugi wystrzelił potężny podmuch próżni w stronę Gaary. Ten jednak od razu zasłonił się grubą warstwą piasku.
-Przestał byś się tylko bronić! - wrzasnął wyprowadzając jeszcze kilka ciosów które mimo wszystko zostały zablokowane
-To wszystko na co się stać? - zapytał nagle - Żałosne.
-Sam jesteś żałosny. - powiedział przygotowując się do ataku - Hakke Kusho! - ponownie wypuścił falę próżni lecz tym razem z obydwu dłoni jednocześnie, zwiększając jej siłę. Gaara lekko uśmiechnął się, po czym uformował kilka pieczęci i powiedział
-Futon: Daitoppa! - nagle wydmuchnął sporej wielkości kulę powietrza lecącą naprzeciw pociskowi próżni. W chwili zderzenia powstał ogromy wybuch, który przysłonił pole walki.
"T-ta Daitoppa była silniejsza od mojej..." - pomyślał blondyn
"Tak... Była wymieszana z czakrą Ichibiego. A jego żywiołem jest Futon. Nic dziwnego że miała taką siłę." - odparł Uzumakiemu
Tym czasem Fuu również rozmawiała ze swoim lokatorem
"C-Co za siła. Ta Daitoppa jest silniejsza od mojej." - powiedziała
"A co żeś myślała? W końcu była to mieszanka czakry Gaary i Ichibiego... Niezły jest." - powiedział olbrzymi owad wewnątrz umysłu zielonowłosej
Tymczasem pył powstały przy wybuchu właśnie opadł na ziemię. I Hyuga i Gaara ciągle stali niewzruszeni. Nagle zielonooki wykonał kilkanaście pieczęci
-Futon: Kamikaze! - nagle wydmuchnął on silną falę powietrza pędzącą na szatyna
"Kuso! Chciałem to zostawić na późniejsze walki... Ale chyba nie mam wyboru." - pomyślał i stanął ponownie w pozycji Juken. Gdy fala powietrza była już blisko niego ten od razu zaczął wirować wokół własnej osi jednocześnie wypuszczając czakrę
-Kaiten! - nagle szatyna otoczył potężny wir czakry odbijający wiatr Gaary
-No, no. Więc jednak miałeś coś w zanadrzu... Chodź. Pokaż na co się stać.
Neji nagle podbiegł do Gaary i wyprowadził serię niezwykle silnych ciosów (COMBO). Piasek Gaary ledwo nadążał z blokowaniem ich a po chwili jeden z ciosów trafił w ramię Gaary. Ten lekko skrzywił się z bólu, lecz od razu skontrował piaskiem. Po kolejnych kilkunastu ciosach Hyuga odskoczył od rudowłosego.
-I co ty na to, Sabaku no Gaara? - zapytał z niewielkim uśmieszkiem
-To... Sabaku Kyu! - nagle wokół nogi Nejiego owinęła się spora ilość piasku. Po chwili piach zaczął piąć się w górę ciała szatyna. Po zaledwie kilku sekundach był już cały pokryty piachem.
-Masz jakieś ostatnie życzenie? - zapytał ustawiając rękę do wykonania Sabaku Soso
-Jukenpo Ichigekishin! - nagle piasek Gaary został rozsadzony przez niezwykle silną eksplozje czakry pochodzącą od Hyugi
-C-co!? Nieźle... - powiedział podekscytowany
-Heh... To nie... Wszystko na co... Mnie stać... - powiedział zdyszany
-Tak? Więc pokaż na co cię stać. - powiedział stając w pozycji bojowej
-Kaimon... Kai. - szepnął, a po chwili potężna fala czakry była odczuwalna na całym stadionie
-CO!? Neji także opanował otwieranie jednej z bram!? Nigdy go nie pokonam! - krzyknął rozpaczliwie Rock Lee siedzący na trybunach
-Lee! Nie poddawaj się! Gdy tylko cię wyleczymy zabieramy się do treningu! Dopóki płonie w tobie płomień młodości możesz go pokonać! - krzyknął w stronę ucznia
-Masz rację Gai-sensei! - powiedział w stronę swojego nauczyciela
W tym czasie Neji przybrał pozycję Juken.
-Hakke Rokujuyon Sho! - powiedział podbiegając do zielonookiego - Ni Sho! - szatyn wyprowadził dwa ciosy które zostały niestety zablokowane przez piasek Gaary - Yon Sho! - kolejne dwa ciosy również nie trafiły w cel - Hachi Sho! - tym razem Hyuga wyprowadził ciosy z o wiele większą szybkością, jednak mimo wszystko zostały one sparowane - Juroku Sho! - ponownie każdy atak Nejiego został sparowany - Sanjuni Sho! - Kolejne szesnaście ataków chybiło, choć widać było że Gaarze jest coraz ciężej parować ataki - Rokujuyon Sho! - tym razem ataki szatyna były szybsze od piasku rudowłosego i bez problemu wszystkie trzydzieści dwa uderzenia trafiły do celu
-Gha... - Gaara odkaszlnął krwią po tych atakach - K-kuso!
-Jeszcze nie masz dosyć... Skończę to. - powiedział pewny siebie i natychmiast zmienił pozycję w której stał
W tym momencie Hyuga na trybunach zdziwili się.
-C-co t-takiego? - zapytał sam siebie zdziwiony Hiashi
-O-Oto-sama... Skąd... Skąd on zna tą technikę? - zapytała również zdziwiona szatynka
-Nie wiem, Hanabi... Ale jedno muszę mu przyznać... - powiedział - Jest on prawdziwym geniuszem klanu Hyuga.
Tymczasem Hinata była jeszcze bardziej zdziwiona.
-T-t-to n-niemożliwe... - powiedziała z niedowierzaniem
-Huh... co jest niemożliwe, Hinata? - zapytał siedzący obok Inuzuka
-T-ta technika... W całej historii klanu Hyuga zaledwie kilku przywódców klanu potrafiło jej użyć. - powiedziała dziwiąc szatyna
-On... Jest silny. - stwierdził po chwili
Tymczasem na polu walki Gaara przygotowywał się do odparcia ataku.
-Hakke Hyaku Nijuhachi Sho! - nagle szatyn pojawił się przed Gaarą - Ni Sho! - nagle Hyuga wyprowadził dwa potężne uderzenia, które niestety zostały znowu zablokowane przez piach - Yon Sho! - kolejne dwa ciosy także zostały sparowane - Hachi Sho! - następne cztery ciosy także nie dotarły do celu - Juroku Sho! - kolejne osiem ciosów również zostało zablokowanych - Sanjuni Sho! -piasek ledwie nadążał nad ciosami szatyna - Rokujuyon Sho! - tym razem piach nie nadążył nad ciosami i rudowłosy oberwał kolejne trzydzieści dwa razy - Hyaku Nijuhachi Sho! - następne sześćdziesiąt cztery uderzenia również trafiły w Gaarę blokując jego sto dwadzieścia osiem punktów tenketsu.
-I co ty... Na to? - zapytał zdyszany Hyuga
-Odw-Odwróć się. - powiedział zmieniając się w piasek
-N-nani!? - krzyknął i odwrócił się by zobaczyć dyszącego zielonowłosego
-Jesteś niezły... - powiedział wyciągając przed siebie rękę - Sabaku Kyu! - nagle dookoła szatyna owinęło się mnóstwo piasku - Jesteś zbyt osłabiony by uwolnić się z piasku. Poddaj się.
-Kuso! Nigdy! - wrzasnął w kierunku zielonookiego
-Jak chcesz... - powiedział powoli zaciskając piasek na ciele młodego Hyugi
-Kuso!!! P-pod-poddaję się. - powiedział. Po chwili piasek dookoła jego ciała spadł na ziemię.
-Drugi pojedynek wygrywa Sabaku no Gaara. - powiedział zeskakujący na pole walki Hayate. Na trybunach wszyscy wiwatowali.
"Nie zabił go mimo że miał okazję... Może rzeczywiście nie ma w nim już takiej chęci mordu jak kiedyś." - pomyślał siedzący obok Hiruzena Kazekage
Tymczasem Gaara wszedł właśnie na punkt obserwacyjny.
"No weź, Gaara." - powiedział piaskowy Tanuki - "No czemu go nie zabiłeś. Miałeś taką okazję."
"Hmm... Może dlatego że nie jestem tobą." - odparł spokojnie
"Uhh... Tak się wywyższał a ty nic mu nie zrobiłeś... Chamstwo." - powiedział rozzłoszczony - "To kiedy użyjesz Tanuki Neiri no jutsu? Mi się tu już nudzi." - warknął wściekły
"Kiedy uznam że potrzebuje twojej mocy. Do tej pory nie zamierzam używać tego jutsu." - odparł znowu spokojnie
"Eh... Przynajmniej dostań się do finału... Oby ta zielonowłosa była silna... W końcu Nanabi jest silniejszy ode mnie więc mam nadzieję że jego jinchuuriki też nie jest słaba." - powiedział zaskakując zielonookiego
"Ta Fuu... Jest jinchuuriki?" - zapytał zdziwiony
"O tak... Wyczuwam w niej Nanabiego. Ciekawi mnie czy ten żuk się zmienił?" - powiedział z szatańskim uśmieszkiem
"Eh..." - skomentował po czym wrócił do realnego świata. Od razu zauważył stojących obok siebie zielonowłosą i blondyna. Po stanowił dołączyć się do prowadzonej przez nich rozmowy.
-Tak więc twój kuzyn jest synem poprzedniego przywódcy Taki-gakure? - zapytał
-Tak. Niestety ojciec Izo przejął władze w Taki, twierdząc że Shibuki jest za młody by piastować taki urząd. - powiedziała zasmucona - Niestety, od czasów jego rządów zniesiono cześć rozkazów które wydał. Hisen-san
-Rozumiem... - odparł lekko zasmucony - Ale nie może być przecież aż tak źle...
Kontynuowali by swoją dyskusję dłużej lecz w tym momencie Hayate ogłosił kolejny pojedynek.
-Dobrze więc... Zaczynajcie. - powiedział odskakując
Neji od razu ruszył biegiem na Gaarę i wyprowadził kilka ciosów. Niestety piasek zasłonił rudego chłopaka, blokując je. Szatyn od razu odskoczył i rzucił w rudego kilka shurikenów, jednak one także zostały zablokowane.
-Czy to wszystko na co cię stać? - zapytał znudzony rudowłosy - Podczas eliminacji byłeś silniejszy.
-Heh... Po prostu się rozgrzewam. - odparł i ustawił się w pozycji Juken. Po chwili wyprowadził pchnięcie - Hakke Kusho! - z dłoni Hyugi wystrzelił potężny podmuch próżni w stronę Gaary. Ten jednak od razu zasłonił się grubą warstwą piasku.
-Przestał byś się tylko bronić! - wrzasnął wyprowadzając jeszcze kilka ciosów które mimo wszystko zostały zablokowane
-To wszystko na co się stać? - zapytał nagle - Żałosne.
-Sam jesteś żałosny. - powiedział przygotowując się do ataku - Hakke Kusho! - ponownie wypuścił falę próżni lecz tym razem z obydwu dłoni jednocześnie, zwiększając jej siłę. Gaara lekko uśmiechnął się, po czym uformował kilka pieczęci i powiedział
-Futon: Daitoppa! - nagle wydmuchnął sporej wielkości kulę powietrza lecącą naprzeciw pociskowi próżni. W chwili zderzenia powstał ogromy wybuch, który przysłonił pole walki.
"T-ta Daitoppa była silniejsza od mojej..." - pomyślał blondyn
"Tak... Była wymieszana z czakrą Ichibiego. A jego żywiołem jest Futon. Nic dziwnego że miała taką siłę." - odparł Uzumakiemu
Tym czasem Fuu również rozmawiała ze swoim lokatorem
"C-Co za siła. Ta Daitoppa jest silniejsza od mojej." - powiedziała
"A co żeś myślała? W końcu była to mieszanka czakry Gaary i Ichibiego... Niezły jest." - powiedział olbrzymi owad wewnątrz umysłu zielonowłosej
Tymczasem pył powstały przy wybuchu właśnie opadł na ziemię. I Hyuga i Gaara ciągle stali niewzruszeni. Nagle zielonooki wykonał kilkanaście pieczęci
-Futon: Kamikaze! - nagle wydmuchnął on silną falę powietrza pędzącą na szatyna
"Kuso! Chciałem to zostawić na późniejsze walki... Ale chyba nie mam wyboru." - pomyślał i stanął ponownie w pozycji Juken. Gdy fala powietrza była już blisko niego ten od razu zaczął wirować wokół własnej osi jednocześnie wypuszczając czakrę
-Kaiten! - nagle szatyna otoczył potężny wir czakry odbijający wiatr Gaary
-No, no. Więc jednak miałeś coś w zanadrzu... Chodź. Pokaż na co się stać.
Neji nagle podbiegł do Gaary i wyprowadził serię niezwykle silnych ciosów (COMBO). Piasek Gaary ledwo nadążał z blokowaniem ich a po chwili jeden z ciosów trafił w ramię Gaary. Ten lekko skrzywił się z bólu, lecz od razu skontrował piaskiem. Po kolejnych kilkunastu ciosach Hyuga odskoczył od rudowłosego.
-I co ty na to, Sabaku no Gaara? - zapytał z niewielkim uśmieszkiem
-To... Sabaku Kyu! - nagle wokół nogi Nejiego owinęła się spora ilość piasku. Po chwili piach zaczął piąć się w górę ciała szatyna. Po zaledwie kilku sekundach był już cały pokryty piachem.
-Masz jakieś ostatnie życzenie? - zapytał ustawiając rękę do wykonania Sabaku Soso
-Jukenpo Ichigekishin! - nagle piasek Gaary został rozsadzony przez niezwykle silną eksplozje czakry pochodzącą od Hyugi
-C-co!? Nieźle... - powiedział podekscytowany
-Heh... To nie... Wszystko na co... Mnie stać... - powiedział zdyszany
-Tak? Więc pokaż na co cię stać. - powiedział stając w pozycji bojowej
-Kaimon... Kai. - szepnął, a po chwili potężna fala czakry była odczuwalna na całym stadionie
-CO!? Neji także opanował otwieranie jednej z bram!? Nigdy go nie pokonam! - krzyknął rozpaczliwie Rock Lee siedzący na trybunach
-Lee! Nie poddawaj się! Gdy tylko cię wyleczymy zabieramy się do treningu! Dopóki płonie w tobie płomień młodości możesz go pokonać! - krzyknął w stronę ucznia
-Masz rację Gai-sensei! - powiedział w stronę swojego nauczyciela
W tym czasie Neji przybrał pozycję Juken.
-Hakke Rokujuyon Sho! - powiedział podbiegając do zielonookiego - Ni Sho! - szatyn wyprowadził dwa ciosy które zostały niestety zablokowane przez piasek Gaary - Yon Sho! - kolejne dwa ciosy również nie trafiły w cel - Hachi Sho! - tym razem Hyuga wyprowadził ciosy z o wiele większą szybkością, jednak mimo wszystko zostały one sparowane - Juroku Sho! - ponownie każdy atak Nejiego został sparowany - Sanjuni Sho! - Kolejne szesnaście ataków chybiło, choć widać było że Gaarze jest coraz ciężej parować ataki - Rokujuyon Sho! - tym razem ataki szatyna były szybsze od piasku rudowłosego i bez problemu wszystkie trzydzieści dwa uderzenia trafiły do celu
-Gha... - Gaara odkaszlnął krwią po tych atakach - K-kuso!
-Jeszcze nie masz dosyć... Skończę to. - powiedział pewny siebie i natychmiast zmienił pozycję w której stał
W tym momencie Hyuga na trybunach zdziwili się.
-C-co t-takiego? - zapytał sam siebie zdziwiony Hiashi
-O-Oto-sama... Skąd... Skąd on zna tą technikę? - zapytała również zdziwiona szatynka
-Nie wiem, Hanabi... Ale jedno muszę mu przyznać... - powiedział - Jest on prawdziwym geniuszem klanu Hyuga.
Tymczasem Hinata była jeszcze bardziej zdziwiona.
-T-t-to n-niemożliwe... - powiedziała z niedowierzaniem
-Huh... co jest niemożliwe, Hinata? - zapytał siedzący obok Inuzuka
-T-ta technika... W całej historii klanu Hyuga zaledwie kilku przywódców klanu potrafiło jej użyć. - powiedziała dziwiąc szatyna
-On... Jest silny. - stwierdził po chwili
Tymczasem na polu walki Gaara przygotowywał się do odparcia ataku.
-Hakke Hyaku Nijuhachi Sho! - nagle szatyn pojawił się przed Gaarą - Ni Sho! - nagle Hyuga wyprowadził dwa potężne uderzenia, które niestety zostały znowu zablokowane przez piach - Yon Sho! - kolejne dwa ciosy także zostały sparowane - Hachi Sho! - następne cztery ciosy także nie dotarły do celu - Juroku Sho! - kolejne osiem ciosów również zostało zablokowanych - Sanjuni Sho! -piasek ledwie nadążał nad ciosami szatyna - Rokujuyon Sho! - tym razem piach nie nadążył nad ciosami i rudowłosy oberwał kolejne trzydzieści dwa razy - Hyaku Nijuhachi Sho! - następne sześćdziesiąt cztery uderzenia również trafiły w Gaarę blokując jego sto dwadzieścia osiem punktów tenketsu.
-I co ty... Na to? - zapytał zdyszany Hyuga
-Odw-Odwróć się. - powiedział zmieniając się w piasek
-N-nani!? - krzyknął i odwrócił się by zobaczyć dyszącego zielonowłosego
-Jesteś niezły... - powiedział wyciągając przed siebie rękę - Sabaku Kyu! - nagle dookoła szatyna owinęło się mnóstwo piasku - Jesteś zbyt osłabiony by uwolnić się z piasku. Poddaj się.
-Kuso! Nigdy! - wrzasnął w kierunku zielonookiego
-Jak chcesz... - powiedział powoli zaciskając piasek na ciele młodego Hyugi
-Kuso!!! P-pod-poddaję się. - powiedział. Po chwili piasek dookoła jego ciała spadł na ziemię.
-Drugi pojedynek wygrywa Sabaku no Gaara. - powiedział zeskakujący na pole walki Hayate. Na trybunach wszyscy wiwatowali.
"Nie zabił go mimo że miał okazję... Może rzeczywiście nie ma w nim już takiej chęci mordu jak kiedyś." - pomyślał siedzący obok Hiruzena Kazekage
Tymczasem Gaara wszedł właśnie na punkt obserwacyjny.
"No weź, Gaara." - powiedział piaskowy Tanuki - "No czemu go nie zabiłeś. Miałeś taką okazję."
"Hmm... Może dlatego że nie jestem tobą." - odparł spokojnie
"Uhh... Tak się wywyższał a ty nic mu nie zrobiłeś... Chamstwo." - powiedział rozzłoszczony - "To kiedy użyjesz Tanuki Neiri no jutsu? Mi się tu już nudzi." - warknął wściekły
"Kiedy uznam że potrzebuje twojej mocy. Do tej pory nie zamierzam używać tego jutsu." - odparł znowu spokojnie
"Eh... Przynajmniej dostań się do finału... Oby ta zielonowłosa była silna... W końcu Nanabi jest silniejszy ode mnie więc mam nadzieję że jego jinchuuriki też nie jest słaba." - powiedział zaskakując zielonookiego
"Ta Fuu... Jest jinchuuriki?" - zapytał zdziwiony
"O tak... Wyczuwam w niej Nanabiego. Ciekawi mnie czy ten żuk się zmienił?" - powiedział z szatańskim uśmieszkiem
"Eh..." - skomentował po czym wrócił do realnego świata. Od razu zauważył stojących obok siebie zielonowłosą i blondyna. Po stanowił dołączyć się do prowadzonej przez nich rozmowy.
-Tak więc twój kuzyn jest synem poprzedniego przywódcy Taki-gakure? - zapytał
-Tak. Niestety ojciec Izo przejął władze w Taki, twierdząc że Shibuki jest za młody by piastować taki urząd. - powiedziała zasmucona - Niestety, od czasów jego rządów zniesiono cześć rozkazów które wydał. Hisen-san
-Rozumiem... - odparł lekko zasmucony - Ale nie może być przecież aż tak źle...
Kontynuowali by swoją dyskusję dłużej lecz w tym momencie Hayate ogłosił kolejny pojedynek.
Trzeci pojedynek: Fuu z Taki vs Uzumaki Karin z Kusy
-Pogadamy później. - powiedziała zeskakując razem z czerwonowłosą na pole bitwy
Po kilku sekundach obie dziewczyny stanęły naprzeciw siebie.Po chwili Hayate ponownie odskoczy
-Start! - powiedział w locie
Zielonowłosa od razu przybrała pozycję obronną, wyczekując ataku rudowłosej. Ta od razu złapała kilka kunai z kabury i rzuciła je w pomarańczo okom. Fuu od razu złapała swoje tanto z sierpem i odbiła je w stronę czerwonookiej. Ta w błyskawicznym tempie uniknęła ich po czym uformowała kilka pieczęci i krzyknęła
-Suiton: Mizurappa! - nagle z ust Karin wyleciał potężny strumień wody lecący w stronę zielonowłosej. Ta od razu uformowała kilkanaście pieczęci po czym krzyknęła
-Futon: Daitoppa! - od razu wydmuchnęła potężną kulę powietrza lecącą w stronę strumienia wody. W chwili zderzenia powstał sporej wielkości wybuch który przysłonił większość pola walki. Zielonowłosa postanowiła wykorzystać sytuację i od razu zaczęła formować serię pieczęci. Niestety, czerwonooka nie zamierzała dać jej nawet chwili wytchnienia. Od razu podbiegła do niej i złożyła kilka pieczęci
-Suiton: Bakusui Shoha! - nagle Karin wypluła z ust ogromne ilości wody, która po zaledwie kilkunastu sekundach zalała całe pole walki, wywołując zdziwienie u wszystkich widzów jak i na twarzy Fuu.
-Sugoi. - powiedziała zdumiona - W jednej chwili zalała całe pole walki. - dodała stając na powierzchni wody i nie przerywając formowania pieczęci - Tylko że ta technika powinna uformować tyle wody, aby cała arena została wypełniona po brze
-Tak... Jak poradzisz sobie z tym... - powiedziała zdyszana, formując pieczęcie - Suiton: Suigadan! - nagle woda dookoła Karin zaczęła się podnosić, a po chwili uformowała się w kilka wodnych wierteł które poleciały na zielonowłosą z zawrotną prędkością. Ta w ostatniej chwili pojawiła się kilkanaście metrów od miejsca uderzenia.
-Shunshin no jutsu? - zapytała zdziwiona Uzumaki
-Tak. - powiedziała kończąc formowanie pieczęci - Futon: Kaze no Sasayaku! (Styl Wiatru: Szept Wiatru) - nagle od strony Fuu można było wyczuć potężny podmuch czakry, który po chwili zniknął
-Hmm... Nie czuję żadnego efektu. - powiedziała lekko zdziwiona czerwonooka
-Na razie. - odparła po czym podbiegła do niej i wymierzyła kilkanaście silnych ciosów. Od razu widać było że zielonowłosa była ekspertem taijutsu.
-Zobaczymy co powiesz na to... - powiedziała zaczynając formować pieczęcie. Jednak po chwili zaczęła słyszeć ciche, mroczne szepty - Nani!? Co to za głosy!? - powiedziała niepewnie, jednak nie przestała formować pieczęci
-Właśnie poznałaś działanie Kaze no Sasayaku. - powiedziała pomarańczowo oka - Te szepty nie ustaną jeszcze przez długi czas...
-Kuso... Mają mnie dekoncentrować. - szepnęła
-Tak. - odparła jak gdyby nigdy nic - Dodatkowo ja nie mam zamiaru się oszczędzać... - dodała formując pieczęcie razem z rudowłosą. Po chwili obie skończyły
-Suiton: Suiryudan no jutsu! - nagle z wody dookoła uformował się średniej wielkości wodny smok lecący w stronę zielonowłosej - "Shimatta. Przez te szepty naprawdę nie można się skupić... Będę musiała użyć tego..."
-Futon: Daitoppa! - pomarańczowo oka wydmuchnęła potężną kulę powietrza która w trakcie zderzenia z smokiem wywołała potężną eksplozję. Po chwili dym opadł odsłaniając czerwonowłosą składającą nieznane pieczęcie
-Zademonstruję ci technikę którą pozostawiła mi matka... - powiedziała zamykając oczy - Kagura Shingan!
Zielonowłosa nie czekając na atak przeciwniczki ruszyła do niej biegiem. Nagle jednak czerwonooka uformowała kilka pieczęci po czym w jej ręce pojawił się mały wir wodny
-Suiton: Hahonryu! - nagle Karin wypuściła wodę z ręki tworząc potężną falę lecącą na zielonowłosą. Ta lekko zdziwiona od razu użyła Shunshin no jutsu i pojawiła się na ścianie areny
"To jutsu... Było silne. Jakim cudem zaatakowała tak skoncentrowana?" - zadawała sobie pytanie
-Kagura Shingan jest jedną z silniejszych technik tropiących. Wymaga maksymalnego wyciszenia zmysłów czucia, smaku, węchu, wzroku i słuchu. W zamian pozwala mi widzieć rzeczy których normalnie nie można dostrzec. - powiedziała formując kolejne pieczęcie - Suiton: Suiryudan no jutsu! - nagle z wody obok niej wynurzył się ogromny smok, który po chwili poleciał w stronę zielonowłosej. Ta od razu złożyła kilka pieczęci po czym krzyknęła
-Futon: Kamikaze! - nagle wydmuchnęła potężny podmuch powietrza naprzeciw smokowi, który po zderzeniu eksplodował
"Jak tak dalej pójdzie to do niczego nie dojdziemy... Trzeba to zakończyć." - pomyślała zielonowłosa
"Wody zostało mi na najwyżej cztery techniki... Czakry też nie mam za wiele... Trzeba to szybko rozegrać." - Karin zaczęła obmyślać strategię, a po chwili formowała pieczęcie - Suiton: Hahonryu! - w ręce rudowłosej uformował się wodny wir który po chwili poleciał w stronę Fuu jako gigantyczna fala. Ta od razu uformowała kilkanaście pieczęci po czym wykrzyknęła
-Futon: Atsugai! - nagle pomarańczowo oka wydmuchnęła potężny pocisk sprężonego powietrza który bez żadnego problemu przebił się przez wodę i pędził prosto na rudowłosą
Ta od razu uformowała kilka pieczęci po czym wypluła sporą ilość wody
-Suiton: Suijinheki! - woda otoczyła ją tworząc mocną ścianę która zatrzymała pocisk powietrza
Po chwili uformowała jeszcze kilkanaście pieczęci
-Suiton: Suishouha!!! - nagle większość wody z areny zebrała się dookoła Karin
Po kilkunastu sekundach cała woda poleciała z zawrotną prędkością w stronę Fuu a rudowłosa upadła ze zmęczenia na jedno kolano. Pomarańczowo oka od razu zaczęła składać pieczęcie, a po chwili wykrzyknęła
-Futon: Doro Sonsho! (Styl Wiatru: Droga Zniszczenia) - nagle zielonowłosa wydmuchnęła mnóstwo powietrza w niewielkim pocisku
Atak ten z trudem powstrzymał nadciągającą falę wody. Rudowłosa od razu wstała i zdyszana, zaczęła formować pieczęcie, gdy nagle poczuła ostrze przy krtani
-To koniec. - powiedziała stojąca za nią,wyraźnie zdyszana
-Kuso... Silna jesteś. - stwierdziła otwierając oczy - Sędzia... Poddaję się.
Nagle Hayate zeskoczył na pole walki
-Pojedynek trzeci wygrywa Fuu z Taki. - powiedział głośno
W tym czasie obie dziewczyny dotarły z powrotem do punktu obserwacyjnego. Karin usiadła na ławce podczas gdy Fuu podeszła do rozmawiających chłopaków.
-Obie były silne. Teraz został tylko pojedynek między Sasuke a Temari. - stwierdził blondyn
-Ta.... - odparł zielonooki - Ciekawie może się to potoczyć...
-Hmm? Ej, zaraz!? Od kiedy ty tu stoisz!? - zapytał zaskoczony blondyn
-Od kilku minut, a co?
-Ee... Nie, nie ważne. - stwierdził niepewnie
-Hej chłopaki. - zawołała zielonowłosa - O czym tam gadacie?
-W tej chwili? O następnej walce. - odparł jej rudowłosy
-Taa... Będziesz walczyła z Sasuke albo z Temari. - dodał Uzumaki
-I tak ich załatwię. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem - Nie ma mowy żebym przegrała!
Tymczasem Hayate zaczął zapowiadać następny pojedynek
Po kilku sekundach obie dziewczyny stanęły naprzeciw siebie.Po chwili Hayate ponownie odskoczy
-Start! - powiedział w locie
Zielonowłosa od razu przybrała pozycję obronną, wyczekując ataku rudowłosej. Ta od razu złapała kilka kunai z kabury i rzuciła je w pomarańczo okom. Fuu od razu złapała swoje tanto z sierpem i odbiła je w stronę czerwonookiej. Ta w błyskawicznym tempie uniknęła ich po czym uformowała kilka pieczęci i krzyknęła
-Suiton: Mizurappa! - nagle z ust Karin wyleciał potężny strumień wody lecący w stronę zielonowłosej. Ta od razu uformowała kilkanaście pieczęci po czym krzyknęła
-Futon: Daitoppa! - od razu wydmuchnęła potężną kulę powietrza lecącą w stronę strumienia wody. W chwili zderzenia powstał sporej wielkości wybuch który przysłonił większość pola walki. Zielonowłosa postanowiła wykorzystać sytuację i od razu zaczęła formować serię pieczęci. Niestety, czerwonooka nie zamierzała dać jej nawet chwili wytchnienia. Od razu podbiegła do niej i złożyła kilka pieczęci
-Suiton: Bakusui Shoha! - nagle Karin wypluła z ust ogromne ilości wody, która po zaledwie kilkunastu sekundach zalała całe pole walki, wywołując zdziwienie u wszystkich widzów jak i na twarzy Fuu.
-Sugoi. - powiedziała zdumiona - W jednej chwili zalała całe pole walki. - dodała stając na powierzchni wody i nie przerywając formowania pieczęci - Tylko że ta technika powinna uformować tyle wody, aby cała arena została wypełniona po brze
-Tak... Jak poradzisz sobie z tym... - powiedziała zdyszana, formując pieczęcie - Suiton: Suigadan! - nagle woda dookoła Karin zaczęła się podnosić, a po chwili uformowała się w kilka wodnych wierteł które poleciały na zielonowłosą z zawrotną prędkością. Ta w ostatniej chwili pojawiła się kilkanaście metrów od miejsca uderzenia.
-Shunshin no jutsu? - zapytała zdziwiona Uzumaki
-Tak. - powiedziała kończąc formowanie pieczęci - Futon: Kaze no Sasayaku! (Styl Wiatru: Szept Wiatru) - nagle od strony Fuu można było wyczuć potężny podmuch czakry, który po chwili zniknął
-Hmm... Nie czuję żadnego efektu. - powiedziała lekko zdziwiona czerwonooka
-Na razie. - odparła po czym podbiegła do niej i wymierzyła kilkanaście silnych ciosów. Od razu widać było że zielonowłosa była ekspertem taijutsu.
-Zobaczymy co powiesz na to... - powiedziała zaczynając formować pieczęcie. Jednak po chwili zaczęła słyszeć ciche, mroczne szepty - Nani!? Co to za głosy!? - powiedziała niepewnie, jednak nie przestała formować pieczęci
-Właśnie poznałaś działanie Kaze no Sasayaku. - powiedziała pomarańczowo oka - Te szepty nie ustaną jeszcze przez długi czas...
-Kuso... Mają mnie dekoncentrować. - szepnęła
-Tak. - odparła jak gdyby nigdy nic - Dodatkowo ja nie mam zamiaru się oszczędzać... - dodała formując pieczęcie razem z rudowłosą. Po chwili obie skończyły
-Suiton: Suiryudan no jutsu! - nagle z wody dookoła uformował się średniej wielkości wodny smok lecący w stronę zielonowłosej - "Shimatta. Przez te szepty naprawdę nie można się skupić... Będę musiała użyć tego..."
-Futon: Daitoppa! - pomarańczowo oka wydmuchnęła potężną kulę powietrza która w trakcie zderzenia z smokiem wywołała potężną eksplozję. Po chwili dym opadł odsłaniając czerwonowłosą składającą nieznane pieczęcie
-Zademonstruję ci technikę którą pozostawiła mi matka... - powiedziała zamykając oczy - Kagura Shingan!
Zielonowłosa nie czekając na atak przeciwniczki ruszyła do niej biegiem. Nagle jednak czerwonooka uformowała kilka pieczęci po czym w jej ręce pojawił się mały wir wodny
-Suiton: Hahonryu! - nagle Karin wypuściła wodę z ręki tworząc potężną falę lecącą na zielonowłosą. Ta lekko zdziwiona od razu użyła Shunshin no jutsu i pojawiła się na ścianie areny
"To jutsu... Było silne. Jakim cudem zaatakowała tak skoncentrowana?" - zadawała sobie pytanie
-Kagura Shingan jest jedną z silniejszych technik tropiących. Wymaga maksymalnego wyciszenia zmysłów czucia, smaku, węchu, wzroku i słuchu. W zamian pozwala mi widzieć rzeczy których normalnie nie można dostrzec. - powiedziała formując kolejne pieczęcie - Suiton: Suiryudan no jutsu! - nagle z wody obok niej wynurzył się ogromny smok, który po chwili poleciał w stronę zielonowłosej. Ta od razu złożyła kilka pieczęci po czym krzyknęła
-Futon: Kamikaze! - nagle wydmuchnęła potężny podmuch powietrza naprzeciw smokowi, który po zderzeniu eksplodował
"Jak tak dalej pójdzie to do niczego nie dojdziemy... Trzeba to zakończyć." - pomyślała zielonowłosa
"Wody zostało mi na najwyżej cztery techniki... Czakry też nie mam za wiele... Trzeba to szybko rozegrać." - Karin zaczęła obmyślać strategię, a po chwili formowała pieczęcie - Suiton: Hahonryu! - w ręce rudowłosej uformował się wodny wir który po chwili poleciał w stronę Fuu jako gigantyczna fala. Ta od razu uformowała kilkanaście pieczęci po czym wykrzyknęła
-Futon: Atsugai! - nagle pomarańczowo oka wydmuchnęła potężny pocisk sprężonego powietrza który bez żadnego problemu przebił się przez wodę i pędził prosto na rudowłosą
Ta od razu uformowała kilka pieczęci po czym wypluła sporą ilość wody
-Suiton: Suijinheki! - woda otoczyła ją tworząc mocną ścianę która zatrzymała pocisk powietrza
Po chwili uformowała jeszcze kilkanaście pieczęci
-Suiton: Suishouha!!! - nagle większość wody z areny zebrała się dookoła Karin
Po kilkunastu sekundach cała woda poleciała z zawrotną prędkością w stronę Fuu a rudowłosa upadła ze zmęczenia na jedno kolano. Pomarańczowo oka od razu zaczęła składać pieczęcie, a po chwili wykrzyknęła
-Futon: Doro Sonsho! (Styl Wiatru: Droga Zniszczenia) - nagle zielonowłosa wydmuchnęła mnóstwo powietrza w niewielkim pocisku
Atak ten z trudem powstrzymał nadciągającą falę wody. Rudowłosa od razu wstała i zdyszana, zaczęła formować pieczęcie, gdy nagle poczuła ostrze przy krtani
-To koniec. - powiedziała stojąca za nią,wyraźnie zdyszana
-Kuso... Silna jesteś. - stwierdziła otwierając oczy - Sędzia... Poddaję się.
Nagle Hayate zeskoczył na pole walki
-Pojedynek trzeci wygrywa Fuu z Taki. - powiedział głośno
W tym czasie obie dziewczyny dotarły z powrotem do punktu obserwacyjnego. Karin usiadła na ławce podczas gdy Fuu podeszła do rozmawiających chłopaków.
-Obie były silne. Teraz został tylko pojedynek między Sasuke a Temari. - stwierdził blondyn
-Ta.... - odparł zielonooki - Ciekawie może się to potoczyć...
-Hmm? Ej, zaraz!? Od kiedy ty tu stoisz!? - zapytał zaskoczony blondyn
-Od kilku minut, a co?
-Ee... Nie, nie ważne. - stwierdził niepewnie
-Hej chłopaki. - zawołała zielonowłosa - O czym tam gadacie?
-W tej chwili? O następnej walce. - odparł jej rudowłosy
-Taa... Będziesz walczyła z Sasuke albo z Temari. - dodał Uzumaki
-I tak ich załatwię. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem - Nie ma mowy żebym przegrała!
Tymczasem Hayate zaczął zapowiadać następny pojedynek
Czwarty pojedynek: Uchiha Sasuke z Konohy vs Temari z Suny
Sasuke i Temari jednocześnie zeskoczyli na pole walki zalane wodą z poprzedniego pojedynku. Po kilku sekundach stanęli naprzeciw siebie. W tym momencie Hayate odskoczył na bok
-Start! - powiedział
Sasuke od razu zaczął formować pieczęcie a po chwili wykrzyknął
-Katon: Hosenka no jutsu! - nagle wydmuchnął kilkanaście ognistych pocisków lecących w stronę blondynki
Ta zręcznie ich ominęła po czym chwyciła swój wachlarz i zamachnęła się nim, tworząc potężną falę powietrza lecącą w stronę bruneta. Ten od razu złożył kilka pieczęci po czym krzyknął
-Katon: Gokakyu no jutsu! - nagle brunet wydmuchnął w stronę fali powietrza sporej wielkości kulę ognia
Ku jego zaskoczeniu kula zamiast przebić się przez powietrze została przez nie stłumiona.
-N-nani!? - powiedział zaskoczony unikając ataku blondynki - Jak to możliwe?
Od razu postanowił spróbować ponownie. Chwycił do ręki kilka shurikenów i rzucił w stronę Temari, jednak ku jego zaskoczeniu zniknęła pojawiając się kilka metrów dalej.
"Shunshin no jutsu? Nieźle. Ale..." - pomyślał pojawiając się obok niej i wymierzając atak kunaiem w jej pierś. Jednak ona pozostała czujna i w ostatniej chwili uskoczyła. Gdy wylądowała, po raz kolejny zamachnęła się wachlarzem by wywołać potężny podmuch powietrza. Widząc to czarnowłosy ponownie spróbował skontrować atak
-Katon: Endan! - nagle Uchiha wystrzelił w stronę ataku blondynki sporych rozmiarów ognisty pocisk
W momencie zderzenia nastąpił silny wybuch przysłaniający większość pola walki. Gdy dym opadł można było zauważyć obydwu genninów twardo stojących na ziemi.
"Hmm... Niezły jest. Ale czas to zakończyć..." - pomyślała zamachując się wachlarzem - Futon: Kamaitachi no jutsu!
Nagle niezwykle potężna wichura poleciała w stronę bruneta. Ten bez namysłu zaczął składać pieczęcie a po kilku sekundach wykrzyknął
-Katon: Goryuka no jutsu! - w stronę nadlatującej wichury popędził olbrzymi ognisty smok
W chwili zderzenia nastąpiła silna eksplozja przysłaniająca pole walki. Po kilku sekundach dym opadł. Temari, znudzona (pozdrawiam ;P) przebiegiem walki postanowiła to zakończyć. Od razu ugryzła się w kciuk i przejechała nim po wachlarzu. Po kilku sekundach zamachnęła się nim w stronę Sasuke
-Kuchiyose: Kirikiri Mai! - nagle z wachlarza z niesamowitą prędkością wyleciała łasica z sierpem
W zaledwie sekundę pojawiła się przy czarnowłosym i wymierzyła niezwykle silne cięcie, niszcząc przy okazji mur za brunetem. Po kilku sekundach zniknęła w chmurze dymu, a blondynka schowała swój wachlarz. Na trybunach wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na Temari. Nawet nasz blondyn był zaskoczony.
Po chwili odezwała się - Hej! To koniec. Z tego gościa nic nie zostało więc wygrałam... - nie dokończyła swojej wypowiedzi wyczuwając za sobą bruneta
Od razu się odwróciła i spojrzała na ścianę. Sasuke składał właśnie pieczęci do wykonania jakiejś techniki. Temari odskoczyła wyciągając swój wachlarz. W tym momencie Sasuke uformował ostatnią pieczęć i wyciągnął rękę przed siebię
-Chidori!!! - nagle w jego dłoni pojawiła się niewielka kula energii elektrycznej
Wszyscy włącznie z Hokage wpatrywali się zdziwieni w szatyna. Po kilku sekundach ruszył w dół muru z niezwykłą prędkością. Blondynka od razu przygotowała się do odparcia ciosu, lecz w tym momencie Uchiha skierował cios w wodę na powierzchni areny. Temari nie zdążyła nawet zareagować gdy nagle poczuła potężne wyładowanie elektryczne przechodzące przez całe jej ciało. Wrzasnęła z bólu a po minucie padła nieprzytomna na ziemię. Hayate od razu podszedł do niej z oddziałem medycznym i ogłosił wynik gdy ta była już w drodze do szpitala
-Ostatni, czwarty pojedynek wygrywa Uchiha Sasuke z Konohy. - powiedział a na trybunach wzniesiono brawa - Pół finał odbędzie się jutro o godzinie dziesiątej. Zapraszmy.
W tym czasie Hokage dyskutował z Kazekage.
-Muszę przyznać że Sasuke mnie zaskoczył... Kakashi nauczył go Chidori. - powiedział z uśmiechem
-Tak... - odparł zamyśony
-A co do twojego syna... Muszę przyznać że jest niezwykle silny. - dodał
-Wiem...
-No to chodźmy. Trzeba coś zjeść. - powiedział wstając i wychodząc razem z Kazekage
W tym czasie trybuny już opustoszały. Z punktu obserwacyjnego właśnie zeszli uczestnicy ćwierć finałów. Sasuke i Karin oddalili się a trio jinchuuriki ciągle dyskutowało.
-A tak przy okazji... Jak odkryłeś że jesteśmy jinchuuriki? Nikt z nas ci o tym nie mówił. - zapytał podejrzliwy rudowłosy
-Mówiłem ci przecież że znam się na ludzkiej psychice. Poznałem to po tym jak parzyli i traktowali was jak potwory. - odparł spokojnie
-To możliwe... Ale wytłumacz mi jakim cudem Nanabi nie potrafi wyczuć Kyubiego? - zapytała podejrzliwa zielonowłosa
Blondyn przełknął ślinę. Nie był przygotowany na takie pytanie.
-Eee... No... Jego jinchuuriki jest... Jest aktualnie poza wioską. Wróci dopiero po finale. - powiedział - Dobra. Ja muszę już lecieć. Na razie. - dodał odbiegając
-Hmm... On coś ukrywa. - powiedział rudowłosy
-Tak... Ciekawe co? - dodała zielonowłosa
W tym czasie blondyn dobiegł już do posiadłości Uchiha.
"Nie byłeś przygotowany na to pytanie, prawda?" - odezwał się lis
"No. Teraz nabrali jakiś podejrzeń..." - dodał
"Taa... Uważaj na siebie, Naruto." - powiedział kończąc rozmowę
W tym czasie blondyn dobiegł już do domu. Gdy wszedł przywitał go zapach ramen. Od razu wbiegł do kuchni i zasiadł przy stole.
-Hej, Naruto. - przywitała go Mikoto
-Hej... Gdzie Sasuke? - zapytał nie zauważając czarnowłosego
-Gdy tylko zjadł, powiedział że musi z kimś porozmawiać i wybiegł. - odparła
"Hmm... Czyżby poszedł pogadać z nią?" - zapytał sam siebie z wyślach
-Hmm... Ok. - odparł
Czarnowłosa postawiła przy nim miskę ramen i siadła obok.
-Nieźle poszła ci ta walka. - powiedziała do pałaszującego blondyna
-Dzięki. - odparł - Nie było łatwo, ale Izo mnie nie docenił. - dodał kończąc ramen
-No. Idź się wyspać. Jutro będziesz walczył z Sabaku no Gaarą. - powiedziała
-Ta... Dzięki za ramen. - odparł wbiegając po schodach
Gdy dobiegł do swojego pokoju wskoczył w piżamę i od razu poszedł spać. Jutrzejszy dzień zapowiadał się ciekawie.
-Katon: Hosenka no jutsu! - nagle wydmuchnął kilkanaście ognistych pocisków lecących w stronę blondynki
Ta zręcznie ich ominęła po czym chwyciła swój wachlarz i zamachnęła się nim, tworząc potężną falę powietrza lecącą w stronę bruneta. Ten od razu złożył kilka pieczęci po czym krzyknął
-Katon: Gokakyu no jutsu! - nagle brunet wydmuchnął w stronę fali powietrza sporej wielkości kulę ognia
Ku jego zaskoczeniu kula zamiast przebić się przez powietrze została przez nie stłumiona.
-N-nani!? - powiedział zaskoczony unikając ataku blondynki - Jak to możliwe?
Od razu postanowił spróbować ponownie. Chwycił do ręki kilka shurikenów i rzucił w stronę Temari, jednak ku jego zaskoczeniu zniknęła pojawiając się kilka metrów dalej.
"Shunshin no jutsu? Nieźle. Ale..." - pomyślał pojawiając się obok niej i wymierzając atak kunaiem w jej pierś. Jednak ona pozostała czujna i w ostatniej chwili uskoczyła. Gdy wylądowała, po raz kolejny zamachnęła się wachlarzem by wywołać potężny podmuch powietrza. Widząc to czarnowłosy ponownie spróbował skontrować atak
-Katon: Endan! - nagle Uchiha wystrzelił w stronę ataku blondynki sporych rozmiarów ognisty pocisk
W momencie zderzenia nastąpił silny wybuch przysłaniający większość pola walki. Gdy dym opadł można było zauważyć obydwu genninów twardo stojących na ziemi.
"Hmm... Niezły jest. Ale czas to zakończyć..." - pomyślała zamachując się wachlarzem - Futon: Kamaitachi no jutsu!
Nagle niezwykle potężna wichura poleciała w stronę bruneta. Ten bez namysłu zaczął składać pieczęcie a po kilku sekundach wykrzyknął
-Katon: Goryuka no jutsu! - w stronę nadlatującej wichury popędził olbrzymi ognisty smok
W chwili zderzenia nastąpiła silna eksplozja przysłaniająca pole walki. Po kilku sekundach dym opadł. Temari, znudzona (pozdrawiam ;P) przebiegiem walki postanowiła to zakończyć. Od razu ugryzła się w kciuk i przejechała nim po wachlarzu. Po kilku sekundach zamachnęła się nim w stronę Sasuke
-Kuchiyose: Kirikiri Mai! - nagle z wachlarza z niesamowitą prędkością wyleciała łasica z sierpem
W zaledwie sekundę pojawiła się przy czarnowłosym i wymierzyła niezwykle silne cięcie, niszcząc przy okazji mur za brunetem. Po kilku sekundach zniknęła w chmurze dymu, a blondynka schowała swój wachlarz. Na trybunach wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na Temari. Nawet nasz blondyn był zaskoczony.
Po chwili odezwała się - Hej! To koniec. Z tego gościa nic nie zostało więc wygrałam... - nie dokończyła swojej wypowiedzi wyczuwając za sobą bruneta
Od razu się odwróciła i spojrzała na ścianę. Sasuke składał właśnie pieczęci do wykonania jakiejś techniki. Temari odskoczyła wyciągając swój wachlarz. W tym momencie Sasuke uformował ostatnią pieczęć i wyciągnął rękę przed siebię
-Chidori!!! - nagle w jego dłoni pojawiła się niewielka kula energii elektrycznej
Wszyscy włącznie z Hokage wpatrywali się zdziwieni w szatyna. Po kilku sekundach ruszył w dół muru z niezwykłą prędkością. Blondynka od razu przygotowała się do odparcia ciosu, lecz w tym momencie Uchiha skierował cios w wodę na powierzchni areny. Temari nie zdążyła nawet zareagować gdy nagle poczuła potężne wyładowanie elektryczne przechodzące przez całe jej ciało. Wrzasnęła z bólu a po minucie padła nieprzytomna na ziemię. Hayate od razu podszedł do niej z oddziałem medycznym i ogłosił wynik gdy ta była już w drodze do szpitala
-Ostatni, czwarty pojedynek wygrywa Uchiha Sasuke z Konohy. - powiedział a na trybunach wzniesiono brawa - Pół finał odbędzie się jutro o godzinie dziesiątej. Zapraszmy.
W tym czasie Hokage dyskutował z Kazekage.
-Muszę przyznać że Sasuke mnie zaskoczył... Kakashi nauczył go Chidori. - powiedział z uśmiechem
-Tak... - odparł zamyśony
-A co do twojego syna... Muszę przyznać że jest niezwykle silny. - dodał
-Wiem...
-No to chodźmy. Trzeba coś zjeść. - powiedział wstając i wychodząc razem z Kazekage
W tym czasie trybuny już opustoszały. Z punktu obserwacyjnego właśnie zeszli uczestnicy ćwierć finałów. Sasuke i Karin oddalili się a trio jinchuuriki ciągle dyskutowało.
-A tak przy okazji... Jak odkryłeś że jesteśmy jinchuuriki? Nikt z nas ci o tym nie mówił. - zapytał podejrzliwy rudowłosy
-Mówiłem ci przecież że znam się na ludzkiej psychice. Poznałem to po tym jak parzyli i traktowali was jak potwory. - odparł spokojnie
-To możliwe... Ale wytłumacz mi jakim cudem Nanabi nie potrafi wyczuć Kyubiego? - zapytała podejrzliwa zielonowłosa
Blondyn przełknął ślinę. Nie był przygotowany na takie pytanie.
-Eee... No... Jego jinchuuriki jest... Jest aktualnie poza wioską. Wróci dopiero po finale. - powiedział - Dobra. Ja muszę już lecieć. Na razie. - dodał odbiegając
-Hmm... On coś ukrywa. - powiedział rudowłosy
-Tak... Ciekawe co? - dodała zielonowłosa
W tym czasie blondyn dobiegł już do posiadłości Uchiha.
"Nie byłeś przygotowany na to pytanie, prawda?" - odezwał się lis
"No. Teraz nabrali jakiś podejrzeń..." - dodał
"Taa... Uważaj na siebie, Naruto." - powiedział kończąc rozmowę
W tym czasie blondyn dobiegł już do domu. Gdy wszedł przywitał go zapach ramen. Od razu wbiegł do kuchni i zasiadł przy stole.
-Hej, Naruto. - przywitała go Mikoto
-Hej... Gdzie Sasuke? - zapytał nie zauważając czarnowłosego
-Gdy tylko zjadł, powiedział że musi z kimś porozmawiać i wybiegł. - odparła
"Hmm... Czyżby poszedł pogadać z nią?" - zapytał sam siebie z wyślach
-Hmm... Ok. - odparł
Czarnowłosa postawiła przy nim miskę ramen i siadła obok.
-Nieźle poszła ci ta walka. - powiedziała do pałaszującego blondyna
-Dzięki. - odparł - Nie było łatwo, ale Izo mnie nie docenił. - dodał kończąc ramen
-No. Idź się wyspać. Jutro będziesz walczył z Sabaku no Gaarą. - powiedziała
-Ta... Dzięki za ramen. - odparł wbiegając po schodach
Gdy dobiegł do swojego pokoju wskoczył w piżamę i od razu poszedł spać. Jutrzejszy dzień zapowiadał się ciekawie.
*********
W drodze do Konohy szło właśnie dwóch zakapturzonych ludzi. Jednym był chłopak w masce lisa, a drugim mężczyzna w spiralnej, pomarańczowej masce. Nagle podbiegło do nich dwóch chuninów.
-Hej, wy. - zawołał brunet - Jako że w Konoha (nie będę odmieniał) odbywają się egzaminy na chunina musimy sprawdzać każdego zmierzającego do wioski. Ściągnijcie swoje maski. - powiedział
Starszy rzucił tylko przelotne spojrzenie shinobi po czym się odezwał.
-Zajmij się nimi. - powiedział do chłopaka
Ten od razu podbiegł do nich i wyprowadził ciosy otwartymi rękoma.
-Bakuton: Jiraiken! - nagle z jego obu dłoni powstały sine eksplozje które po prostu zmiotły chuninów z powierzchni ziemi
-Dobra. - odezwał się nagle starszy - Ruszajmy. Do Konohy jeszcze ze dwa dni drogi.
Obydwoje ruszyli powolnym chodem w stronę wioski.
-Hej, wy. - zawołał brunet - Jako że w Konoha (nie będę odmieniał) odbywają się egzaminy na chunina musimy sprawdzać każdego zmierzającego do wioski. Ściągnijcie swoje maski. - powiedział
Starszy rzucił tylko przelotne spojrzenie shinobi po czym się odezwał.
-Zajmij się nimi. - powiedział do chłopaka
Ten od razu podbiegł do nich i wyprowadził ciosy otwartymi rękoma.
-Bakuton: Jiraiken! - nagle z jego obu dłoni powstały sine eksplozje które po prostu zmiotły chuninów z powierzchni ziemi
-Dobra. - odezwał się nagle starszy - Ruszajmy. Do Konohy jeszcze ze dwa dni drogi.
Obydwoje ruszyli powolnym chodem w stronę wioski.
**********************************************************************************
Ja: Witam was serdecznie i przepraszam za tak długą nieobecność ale no cóż... Znowu za dużo Bleacha.
Naru: No... Chlip.
Kurama: Ty płaczesz?
Naru. No... Shi-Nobi-Chan nie ma już od bardzo dawna...
Ja: Oj tam. Są jeszcze inni czytelnicy.
Naru: Chyba masz rację, autorze.
Ja: Jeszcze raz sumimasen.
Sayonara.
Notka wreszcie. Naruto potraktował dziada odpowiednio. Ale Fuu i Gara zaskoczyli Naruto pytaniem.
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a.
Cóż mogę napisać... Niezłe walki, ciekawe zachowanie Gaary które różni się chyba całkowicie od pierwowzoru w A&M. Jak już pisałem, czekam niezmiernie na jakiekolwiek przesłanie w opowiadaniu o tym czy zamierzasz połączyć Naruto z Fuu, co powoduje iż zżera mnie ciekawość. Nie mogę się też doczekać gdy Gaaruś oraz Fuu dowiedzą się, że Jinchuuriki Kyuubiego jest Naru-chan oraz to jak się wtedy zachowają. Tak czy inaczej pozdrawiam i czekam na next, a tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział(Link do bloga w profilu)
OdpowiedzUsuńPS. Radzę wyłączyć weryfikację komentarzy, gdyż może to niektóre osoby zniechęcać(Jednak mi nie przeszkadza.)
Ja: Awww *^* hał słit
OdpowiedzUsuńNaru: ...
Ja: Naru odegrajmy tą scenkę co mi się uroiła!! Ja będę Fuu-chan i Gaarą,a ty będziesz tobą!
Naru: Raczej sobą... chwila, CO?!
Ja: Naru-chan coś masz nie tak ze słuchem? Czekaj no już ja ci coś wymyślę... co powiesz na lisie uszy? O, O i jeszcze 9 ogonków *.*
Naru: *odsuwa się nieco w tył*
Ja: no dobra... łotewer. Rozdzialik był kochany! I tak pięknie długi!!! I, i NAru-chan rozmawiał z Gaarą i z Fuu-chan!
Naru: *facepalm*
Ja: Czy mam coś jeszcze do powiedzenia?
Naru: Miejmy nadzieję, że nie.
Ja: Ejj nooo~ :<
Naru: *westchnienie*
Ja: *smile* cóż... robso-kun ja już tylko czekam na tekst "...owszem znam jinchuuriki Kyuubi'ego. Ja nim jestem." Już wcześniej próbowałam nakłonić Narusia, żeby mi to odegrał, ale akurat miał coś do zrobienia. ^^
Naru: Tiaa... Peszek.
Ja: Co nie? No dobrze, kończmy już. Robso-kun weny, weny i jeszcze raz weny!!
Naru: Coś ty za scenkę sobie uroiła że Naru... Przepraszam. Że ja z twojego opka nie chcę jej odgrywać? NO WEŹ GO ZMUŚ ABY W NIEJ WYSTĄPIŁ. Tylko zamiast ciebie zaangażuj prawdziwą Fuu i Gaarę... Jau
UsuńJa: Cicho. Tobie się już marzy jakieś hentai! Na Syberię!!!
Naru: Nieeeee... (upada nieprzytomny na ziemię, a po chwili owija go piach i pojawia się na nim symbol pieczęci)
Ja: Dzięki Shukaku!
Shukaku: Nie ma za co! wiesz jak mi się masz odwdzięczyć?
Ja: Wiem, wiem... No ale znudzona-chan zmuś Naru, Fuu i Gaarę do wystąpienia w tej scence. Plisssssss.
Notka extra,duzo walki a o to wlasnie chodzi;d
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejna notke i zycze duzo weny;)
Mam nadzieje ze tym razem nie trzeba bedzie tyle czekac na notke;)
Pozdrawiam
Zazdroszczę Naruto. Ja potrafię zasnąć dopiero po godzinie. Chyba, że jestem skacowany. Świetne walki. Najlepsza oczywiście pierwsza, lecz kolejne również niczego sobie. Cieszę się również, że Gaara jest całkowitym przeciwieństwem niż Gaara w mandze podczas tego egzaminu. W końcu to moja ulubiona postać. Ciekawi mnie tylko, kiedy Naruto ujawni się jako Jinchuuriki. Czekam cierpliwie na nexta. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńSceny z walkami są świetne. Nie mogę doczekać się kolejnej notki. Ciekawi mnie reakcjia garry i fuu jak dowiedzą się o tym że naruto jest nosicielem Kyuubi'ego.
OdpowiedzUsuń[ SPAM ]
OdpowiedzUsuńProwadzisz bloga na temat postaci z Naruto ?
Lubisz opowiadania typu " SasuSaku " " Naruto OC " " NaruHina " i inne ?
Nie czekaj i zgłoś się teraz !
A twój blog znajdzie się w danej kategorii jakiej byś tylko chciała !
Zapraszam na :
swiat-blogow-narutomania.blogspot.com