Osłabienie
Druga bitwa półfinałów: Fuu z Taki vs Uchiha Sasuke z Konohy
Obok nieprzytomnego rudowłosego od razu pojawiła się Pakura. Gdy tylko go podniosła użyła Shunshin no jutsu i zniknęła ze stadionu. Nasz ulubiony blondyn od razu skierował się do punktu obserwacyjnego. Gdy stanął obok Sasuke ten od razu się odezwał
-Nieźle ci poszła ta walka. - pochwalił go - Teraz ja się popiszę.
-Taa... Popiszesz się. A tak przy okazji, jak wyszła wczorajsza randka? -zapytał
Uchiha od razu lekko się zdziwił.
-Jaka randka? To było zwykłe wyjście na miasto.
-Wczoraj podobno zaraz po zjedzeniu kolacji gdzieś wybiegłeś. - powiedział chichocząc - Czyżby zimna otoczka serca Uchiha została w końcu przełamana? - zapytał z udawanym szokiem
-Naruto! - syknął na niego - Zamknij się!
-Hai, hai...
-Eh... - nagle usłyszeli westchnienie zielonowłosej - Nie marnuj sił, Uchiha. Nie ty jeden znasz kilka sztuczek. - powiedziała, z wyzywającym uśmieszkiem zeskakując na pole walki
-Gh... - warknął zirytowany i zeskoczył za nią
Po chwili obydwoje stali naprzeciwko siebie. Hayate przyjrzał się niepewnie Sasuke.
-Start! - krzyknął, odskakując
Fuu od razu wybiła się do tyłu, oddalając się od Uchihy który aktywował Sharingan i formował już pieczęcie
-Katon: Gokakyu no jutsu! - Sasuke wydmuchnął potężną kulę ognia w stronę zielonowłosej
Ta od razu wyjęła jeden shuriken na który wdmuchnęła sporą ilość powietrza. Dookoła gwiazdki pojawił się okrąg sprężonego powietrza, wirującego razem z shurikenem z niesamowitą prędkością. Po zaledwie sekundzie rzuciła go naprzeciw ognistej kuli. W chwili zetknięcia shuriken rozciął ognistą kulę na dwie części które uderzyły w ścinę za Fuu. Sasuke zręcznie uniknął shurikena i przykucnął. Zielonowłosa od razu uformowała kilka pieczęci i krzyknęła
-Futon: Daitoppa! - w stronę czarnowłosego pognała potężna kula powietrza jednak ten już uformował kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Hinoheki! (ściana ognia) - nagle Sasuke wydmuchnął potężne płomienie które utworzyły przed nim ścianę, po czym przykucnął
Gdy kula powietrza uderzyła w tarczę ognia została pochłonięta i wzmocniła ją. Jednakże Fuu od razu chwyciła trzymane na plecach sierp i tanto, i po napełnieniu ich czakrą wiatru ruszyła biegiem na Uchihę. Gdy znajdowała się przed płomieniami zamachnęła się swoim sierpem i rozcięła ścianę na pół. Zaskoczony frontalnym atakiem Sasuke od razu odskoczył, po czym złożył kilka pieczęci
-Katon: Hosenka no jutsu! - krzyknął nagle czarnowłosy, wydmuchując kilkanaście ognistych pocisków w stronę zielonowłosej
Gdy Fuu chciała już blokować pociski, te ją ominęły lądując na ziemi dookoła. Zdziwiona spojrzała na miejsce uderzeń płomieni i od razu zrozumiała plan przeciwnika. W miejscach w które uderzyły płomienie znajdowały się pozostawione najpewniej przez czarnowłosego wybuchowe notki. Bez namysłu skoczyła w górę idealnie by uniknąć eksplozji. Jednak nagle obok niej pojawił się czarnowłosy i kopnął ją w brzuch, wysyłając ją w stronę podłoża. Fuu mimo siły uderzenia wylądowała i złożyła kilka pieczęci
-Futon: Kamikaze! - syknęła zielonowłosa, wydmuchując potężną falę powietrza w kierunku Uchihy, ten natomiast złożył kilka pieczęci
-Katon: Endan! - Sasuke wydmuchnął potężny ognisty pocisk który przebił się przez boski wiatr i gnał prosto na Fuu
Zielonowłosa bez namysłu uskoczyła przed płomieniami, po czym pobiegła w stronę Uchihy i wymierzyła cios swoim tanto. Jednak Sasuke zareagował dość szybko i zablokował cios swoim kunaiem. W tym momencie Fuu wyprowadziła w ramię czarnowłosego cięcie swoim sierpem. Sasuke nie zdążył zareagować dostatecznie szybko i już po chwili z jego ręki popłynęło sporo krwi.
-Heh... Silna jesteś. - powiedział, dysząc
-Mówiłam. - odparła, odkaszlując po kilku poprzednich ciosach
Nagle Sasuke w błyskawicznym tempie złoży kilka pieczęci
-Katon: Gokakyu no jutsu! - powiedział, wydmuchując w stronę zielonowłosej potężną kulę ognia
-Futon: Daitoppa! - odkrzyknęła, wypuszczając z ust w stronę ognistej kuli jej równie silną powietrzną wersję
W chwili zderzenia nastąpił potężny wybuch, który przysłonił większość areny. Fuu stanęła w pozycji obronnej przygotowując się na atak. Nagle usłyszała za sobą ruch
-Katon: Goryuka no jutsu! - ryknął czarnowłosy wydmuchując w stronę zielonowłosej potężną technikę przypominającą ognistego wężowego smok
Fuu od razu napełniła swoje bronie czakrą wiatru i uderzyła nimi jednocześnie w smoka. W chwili zderzenia ponownie powstał potężny wybuch, który przysłonił całą arenę. Hayate już miał schodzić by ogłosić wynik pojedynku, gdy nagle usłyszał damski ryk
-Futon: Atsugai!!! - w stronę Uchihy poleciał potężny pocisk sprężonego powietrza
Ten instynktownie złożył kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Hinoheki! - Sasuke wydmuchnął potężną ognistą ścianę na drodze powietrznego pocisku
Jednakże w chwili zderzenia powietrze z pocisku zwiększyło płomienie ognistej ściany, jednocześnie popychając ją na czarnowłosego.
-Gha!!! - wrzasnął z bólu próbując uciec z płomieni
Dopiero po kilku sekundach wybiegł z ognistej pułapki, jednak nie dał rady ugasić płomieni. Będąc już u skraju sił padł na kolana i próbował ugasić płomienie. Tymczasem na trybunach kilka dziewczyn zaczęło zamartwiać się stanem Uchihy, w tym pewna czerwonowłosa genninka. Mikoto miała ochotę przerwać walkę, lecz wiedziała że nawet w takiej sytuacji Sasuke by jej tego pewnie nie wybaczył. Naruto natomiast obserwował wszystko czujnym wzrokiem. Czarnowłosy ciągle próbował ugasić trawiący go ogień. Nagle jednak poczuł niezwykle silny podmuch powietrza który zdmuchnął z niego płomienie. Zauważył że wiatr nadszedł od strony zielonowłosej. Po chwili upadł z wycieńczenia. Fuu odwróciła się i już wkładała swoją broń na plecy gdy, nagle na całe arenie nastąpiła potężna eksplozja czakry. Gdy odwróciła się zauważyła że czarnowłosego otacza niezwykle gęsta, fioletowa czakra wylewająca się z pieczęci na jego szyi która zaczęła się rozrastać na całe jego ciało. Cały stadion był zdumiony. Jednak Kage oraz jounini od razu zorientowali się co się właśnie dzieje. Hiruzen od razu chciał zeskoczyć, jednak nagle obok niego pojawił się Uzumaki.
-Naruto! Musimy wkroczyć! Przecież widzisz że pieczęć wymknęła się spod kontroli! - stwierdził przygotowany do obezwładnienia Sasuke
-Widzę. - odparł spokojnie - Ale znam Sasuke. Nie wybaczy nam jeśli przerwiemy tą walkę. A on mimo wszystko może nad tym zapanować... Poczekajmy. Jeśli sprawy przybiorą zły obrót, wkroczymy.
-Ale...
-Hokage-sama. - odezwał się nagle Kazekage - Posłuchajmy go. Pokonał Gaarę w furii w pojedynkę. Może lepiej będzie jeśli zrobimy jak mówi.
-Ale... No dobrze. Ale jeśli coś się stanie... - nagle urwał mu Uzumaki
-Spokojnie, jiji. Byłem przygotowany na to. - powiedział wyciągając z kabury dwie małe kartki - Łap. - dodał rzucając jedną do Sarutobiego
-To jest... Wzmocnienie pieczęci? - zapytał przyglądając się kartce
-Tak. Zrobiłem je na wypadek gdyby Sankaku Fuin Waru osłabła. - odparł opierając się o balustradę
-Eh... - westchnął siadając na fotelu
Tymczasem Sasuke był już na nogach i formował pieczęci. Zielonowłosa widząc to również zaczęła je składać.
-Katon: Goryuka no jutsu! - w stronę zielonowłosej poleciał olbrzymich rozmiarów ognisty smok
-Futon: Atsugai!- ta naprzeciw płomieniom wystrzeliła potężny pocisk sprężonego powietrza
W chwili zderzenia w powietrze wzleciało mnóstwo pyłu, który przysłonił cały stadion. Fuu od razu wyciągnęła swoje tanto z sierpem i napełniła je czakrą wiatru. W samą porę gdyż już po chwili rozcięła kilka pędzących w jej stronę shurikenów i kunai.
"Kuso! Jest o wiele silniejszy niż przed chwilą." - pomyślała, próbując wymyślić nową strategię
"Teraz zauważyłaś?" - zapytał sarkastycznie swoją nosicielkę - "To nie jest jego czakra. Ktoś ją w nim zapieczętował. Zwiększa ona jego gniew i agresywność."
"Od kiedy ty mi pomagasz?" - zapytała lekko zdziwiona zielonowłosa
"Nie pomagam ci. Po prostu nie chcę zginąć. Stracił nad sobą panowanie i zabije wszystko co stanie mu na drodze." - odparł zielonowłosej
Fuu jedynie westchnęła, po czym wróciła do walki. Nie nie widziała nigdzie Uchihy, lecz nagle usłyszała niezwykle głośny, jakby świergot ptaków. Gdy spojrzała na szczyt pobliskiej ściany zauważyła Sasuke z czakrą błyskawicy skumulowaną w prawej ręce. Jednak to Chidori różniło się od zastosowanego przez niego w walce przeciw Temari. Skumulowało więcej czakry i przybrało lekki odcień szarości. Po zaledwie kilku sekundach znalazł się przed Fuu i wymierzył cios.
-Gha... - odkaszlnęła krwią gdy ręka Sasuke przebiła jej brzuch - Kuso...
Sasuke trzymał rękę w brzuchu dziewczyny jeszcze kilka sekund a następnie ją wyciągnął i spojrzał na Fuu z wyższością. Jednak gdy tylko się odwrócił został wbity w ścianę potężnym kopniakiem.
-Już po tobie! - warknęła gdy dookoła jej ciała pojawiała się krwistoczerwona czakra a rana w jej brzuchu zaczęła znikać
Na trybunach natychmiast zapadła martwa cisza.
-O cholera... - szepnął blondyn gdy czakra biju zielonowłosej przybrała formę jednego smukłego ogona
W tym czasie Sasuke oraz Fuu uformowali już pieczęcie
-Futon: Daitoppa! - wydmuchnęła w stronę czarnowłosego potężna kulę powietrza
-Katon: Gokakyu no jutsu! - naprzeciw ruszyła olbrzymia ognista kula
W chwili zderzenia nastąpił potężny wybuch, przysłaniający całą arenę. Naruto spojrzał z niepokojem na pole walki
"Cholera! Jak tak dalej pójdzie to cywile mogą oberwać. Kurama?" - pomyślał
"O co chodzi, Naruto?" - spojrzał na blondyna przymrużonym okiem
"Byłbyś w stanie zmodyfikować swoją czakrę tak aby była identyczna jak moja?"
"Pewnie... Łatwe to nie będzie, ale da się załatwić." - odparł, siadając i zaczynając przesyłanie swej czakry blondynowi
"Dzięki." - powiedział i wrócił do realnego świata
Nagle Uzumaki złożył kilka pieczęci i wbił katanę trzymaną na plecach w ziemię
-Shoton: Suisho Rokkakuchu! - z ziemi dookoła pola walki od razu wyłoniło się sześć kryształowych filarów
W samą porę gdyż w stronę widowni leciała właśnie kolejna kula ognia. Jednak gdy miała wylecieć z okręgu filarów uderzyła w coś. W miejscu uderzenia znajdowała się cienka warstwa, twardego kryształu która już po chwili zaczęła się kruszyć i po chwili zniknęła. Hiruzen od razu spojrzał na wyraźnie zmęczonego blondyna
-Naruto... Co to za bariera? - zapytał patrząc na sześć filarów
-Niekompletna... Na razie jedynie zatrzymuje ataki poprzez wytworzenie przed nim kryształu. - odparł siadając na ziemi - W tym momencie nie możemy już nic zrobić. Tylko czekać.
W tym czasie Sasuke złożył już kolejne pieczęcie i krzyknął
-Katon: Endan! - w stronę zielonowłosej poleciał potężny ognisty pocisk
Widząc, że nie zdąży złożyć pieczęci wyciągnęła przed siebie swój sierp i napełniła go czakrą wiatru. Po chwili przecięła płomień. Już przestała przesyłać czakrę do sierpa jednak nagle Uchiha pojawił się przed nią i wymierzył Chidori w jej płuca. Od razu próbowała zablokować cios jednak jej sierp pękł pod wpływem czakry Sasuke. Z niesamowitą prędkością jej ogon wybił czarnowłosego kilka metrów do tyłu.
-Kuso... Mój sierp... - westchnęła, jednak po chwili składała już pieczęcie - Futon: Atsugai!
Zielonowłosa wydmuchnęła w stronę Uchihy potężny pocisk powietrza, jednak ten zgrabnie go uniknął po czym wykonał serię pieczęci
-Katon: Goryuka no jutsu! - na zielonowłosą poleciał potężny ognisty smok
Ta bez namysłu skoczyła w górę, unikając ciosu. W powietrzu od razu uformowała kilka pieczęci i krzyknęła
-Hiden: Rinpungakure no jutsu! - Fuu wydmuchnęła na całą arenę chmurę błyszczącego, złotego pyłu który już po chwili zaczął intensywnie błyszczeć
-Aaa!!! - jęknął Sasuke zamykając oczy w bólu
Zielonowłosa wykorzystała to i w błyskawicznym tempie wykonała serię silnych uderzeń, wbijając czarnowłosego w ścianę. Następnie chwyciła swoje tanto, napełniła je czakrą wiatru i wykonała błyskawiczne cięcie w brzuch czarnowłosego. Ten jedynie odkaszlnął krwią i upadł na ziemię. Jednak po chwili, ostatkiem sił przykleił do jej nogi wybuchową notkę. Fuu, przerażona szybko oderwała ją od nogi jednak nie zdążyła jej wyrzucić. Potężna eksplozja nastąpiła w jej dłoni wzniecając mnóstwo pyłu. Gdy dym opadł Sasuke był już nieprzytomny a Fuu stała i trzymała jej oparzoną rękę podczas gdy czakra Nanabiego zaczęła powoli znikać
"Najwyraźniej przyjęcie większości impetu wybuchowej notki to za dużo dla jednego ogona Nanabiego." - pomyślał blondyn wycofując swoją kryształową barierę
-Drugą bitwę półfinałów wygrywa Fuu z Taki. - ogłosił Hayate - Jutro o dziesiątej rozpocznie się walka finałowa. Zapraszamy.
Przy Sasuke od razu pojawili się ANBU oraz Kakashi i Anko, zabrali go i już po chwili zniknęli w białym dymie. Gdy Fuu miała już zamiar iść do wyjścia z areny, potknęła się i upadłaby gdyby nie pomoc Uzumakiego
-Uważaj na siebie, dobrze? - powiedział podpierający ją blondyn
-Dzięki... - odparła lecz po chwili dodała - Ale dam sobie radę.
Zielonowłosa ponownie poszła w stronę wyjścia, jednak zmęczenie dało się jej we znaki gdyż już po chwili nogi ugięły się pod nią. Blondyn od razu ją podparł
-Nie sądzę. - odparł z uśmiechem prowadząc ją do wyjścia z areny - Powinnaś iść do szpitala. Mimo wszystko trochę oberwałaś.
-Nic mi nie jest... Dam sobie radę. - odparła
-Dzisiaj może i tak, ale co jutro? Nie myśl że dam ci fory. - powiedział ciągle uśmiechnięty
-Powiedziałam że dam sobie... - nagle blondyn jej przerwał
-Nie bądź uparta tylko idź do tego szpitala, niech ci wyleczą te oparzenia a potem rób co chcesz! Dobra? - powiedział już poważnym tonem
Fuu spuściła głowę a po chwili odparła.
-Dobra. Tylko szybko. Muszę znaleźć w Konoha kogoś kto naprawi dla mnie mój sierp.
Blondyn od razu spojrzał na rozwalony sierp znajdujący się na plecach Fuu. Nie był to żaden nadzwyczajny sierp. Wykonany był ze stali przewodzącej czakrę, ale nic poza tym.
-Ten sierp... Jest dla ciebie taki ważny? - spytał ciekawski - Nie jest to jakiś nadzwyczajna boń.
-Dostałam go w prezencie od kuzyna. - odparła
-Od Shibukiego, tak? - zapytał,aby się upewnić - Ale obawiam się że go nie da się już naprawić. Jest stopiony od ciepła Chidori Sasuke. Musiałabyś zdobyć nowy.
-Kuso... Skąd ja teraz wezmę pieniądze na nową broń.
-Hmm... Mógłbym ci załatwić jeden po egzaminach.. Nie dam rady tego zrobić na jutro.. - powiedział zamyślony
Twarz Fuu od razu się rozpromieniła.
-Mógłbyś? Serio? - zapytała z niedowierzaniem
-Tak... Ale teraz oboje musimy się przygotowywać do finału. - powiedział gdy stanęli pod szpitalem - Szybko ten czas zleciał. Tutaj cie zostawię. Widzimy się jutro. - krzyknął używając Shunshin no jutsu
Fuu uśmiechnęła się i chwilę po zniknięciu blondyna pokuśtykała do wejścia i w szpitalu przesiedziała jeszcze kilka ładnych godzin. Tymczasem blondyn szedł ulicą Konohy myśląc nad pewnymi sprawami. Z ust ludzi dobiegały go niezbyt miłe szepty lecz jak zawsze się tym nie przejmował
"Hmm... W Taki chyba naprawdę nienawidzą jinchuuriki..." - myślał cały czas słysząc w głowie sowa zielonowłosej - "Pewnie za misje płacą jej mniej niż powinni."
"Z Nanabim zawsze było dużo problemów... Więcej niż z pozostałymi..." - zauważył Kurama
Po pewnym czasie Naruto dotarł pod dom. Słońce właśnie zachodziło. Od razu wszedł do środka, gdzie powitał go zapach ramen. Bez namysłu wbiegł do kuchni. Mikoto zmywała właśnie naczynia
-Wróciłem. - powiedział z uśmiechem
-Hej, Naruto. - odparła mu smętnie
-Chodzi o Sasuke, prawda? - nagle jego głos stał się bardzo poważny - Nic mu nie będzie. On nie da sobą tak łatwo zawładnąć.
-Może i masz rację... Ale Orochimaru tak łatwo nie odpuści. - odparła stawiając ramen na stole
-Możliwe... Ale jeśli przyjdzie tutaj to będzie musiał sobie poradzić z całą armią shinobi. - odparł połykając makaron - Do tego po naszej stronie jest staruszek... Nie ma co się zamartwiać na zapas.
Po kilku minutach pałaszowania blondyn poszedł do swojego pokoju. Musiał odpocząć. Jutro finały a on nie miał słabego przeciwnika. A na dodatek to przeczucie... Był pewny że jutro coś się stanie. Coś złego. Z takimi myślami udał się do łóżka i zasnął rozmyślając nad planem walki z Fuu.
-Nieźle ci poszła ta walka. - pochwalił go - Teraz ja się popiszę.
-Taa... Popiszesz się. A tak przy okazji, jak wyszła wczorajsza randka? -zapytał
Uchiha od razu lekko się zdziwił.
-Jaka randka? To było zwykłe wyjście na miasto.
-Wczoraj podobno zaraz po zjedzeniu kolacji gdzieś wybiegłeś. - powiedział chichocząc - Czyżby zimna otoczka serca Uchiha została w końcu przełamana? - zapytał z udawanym szokiem
-Naruto! - syknął na niego - Zamknij się!
-Hai, hai...
-Eh... - nagle usłyszeli westchnienie zielonowłosej - Nie marnuj sił, Uchiha. Nie ty jeden znasz kilka sztuczek. - powiedziała, z wyzywającym uśmieszkiem zeskakując na pole walki
-Gh... - warknął zirytowany i zeskoczył za nią
Po chwili obydwoje stali naprzeciwko siebie. Hayate przyjrzał się niepewnie Sasuke.
-Start! - krzyknął, odskakując
Fuu od razu wybiła się do tyłu, oddalając się od Uchihy który aktywował Sharingan i formował już pieczęcie
-Katon: Gokakyu no jutsu! - Sasuke wydmuchnął potężną kulę ognia w stronę zielonowłosej
Ta od razu wyjęła jeden shuriken na który wdmuchnęła sporą ilość powietrza. Dookoła gwiazdki pojawił się okrąg sprężonego powietrza, wirującego razem z shurikenem z niesamowitą prędkością. Po zaledwie sekundzie rzuciła go naprzeciw ognistej kuli. W chwili zetknięcia shuriken rozciął ognistą kulę na dwie części które uderzyły w ścinę za Fuu. Sasuke zręcznie uniknął shurikena i przykucnął. Zielonowłosa od razu uformowała kilka pieczęci i krzyknęła
-Futon: Daitoppa! - w stronę czarnowłosego pognała potężna kula powietrza jednak ten już uformował kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Hinoheki! (ściana ognia) - nagle Sasuke wydmuchnął potężne płomienie które utworzyły przed nim ścianę, po czym przykucnął
Gdy kula powietrza uderzyła w tarczę ognia została pochłonięta i wzmocniła ją. Jednakże Fuu od razu chwyciła trzymane na plecach sierp i tanto, i po napełnieniu ich czakrą wiatru ruszyła biegiem na Uchihę. Gdy znajdowała się przed płomieniami zamachnęła się swoim sierpem i rozcięła ścianę na pół. Zaskoczony frontalnym atakiem Sasuke od razu odskoczył, po czym złożył kilka pieczęci
-Katon: Hosenka no jutsu! - krzyknął nagle czarnowłosy, wydmuchując kilkanaście ognistych pocisków w stronę zielonowłosej
Gdy Fuu chciała już blokować pociski, te ją ominęły lądując na ziemi dookoła. Zdziwiona spojrzała na miejsce uderzeń płomieni i od razu zrozumiała plan przeciwnika. W miejscach w które uderzyły płomienie znajdowały się pozostawione najpewniej przez czarnowłosego wybuchowe notki. Bez namysłu skoczyła w górę idealnie by uniknąć eksplozji. Jednak nagle obok niej pojawił się czarnowłosy i kopnął ją w brzuch, wysyłając ją w stronę podłoża. Fuu mimo siły uderzenia wylądowała i złożyła kilka pieczęci
-Futon: Kamikaze! - syknęła zielonowłosa, wydmuchując potężną falę powietrza w kierunku Uchihy, ten natomiast złożył kilka pieczęci
-Katon: Endan! - Sasuke wydmuchnął potężny ognisty pocisk który przebił się przez boski wiatr i gnał prosto na Fuu
Zielonowłosa bez namysłu uskoczyła przed płomieniami, po czym pobiegła w stronę Uchihy i wymierzyła cios swoim tanto. Jednak Sasuke zareagował dość szybko i zablokował cios swoim kunaiem. W tym momencie Fuu wyprowadziła w ramię czarnowłosego cięcie swoim sierpem. Sasuke nie zdążył zareagować dostatecznie szybko i już po chwili z jego ręki popłynęło sporo krwi.
-Heh... Silna jesteś. - powiedział, dysząc
-Mówiłam. - odparła, odkaszlując po kilku poprzednich ciosach
Nagle Sasuke w błyskawicznym tempie złoży kilka pieczęci
-Katon: Gokakyu no jutsu! - powiedział, wydmuchując w stronę zielonowłosej potężną kulę ognia
-Futon: Daitoppa! - odkrzyknęła, wypuszczając z ust w stronę ognistej kuli jej równie silną powietrzną wersję
W chwili zderzenia nastąpił potężny wybuch, który przysłonił większość areny. Fuu stanęła w pozycji obronnej przygotowując się na atak. Nagle usłyszała za sobą ruch
-Katon: Goryuka no jutsu! - ryknął czarnowłosy wydmuchując w stronę zielonowłosej potężną technikę przypominającą ognistego wężowego smok
Fuu od razu napełniła swoje bronie czakrą wiatru i uderzyła nimi jednocześnie w smoka. W chwili zderzenia ponownie powstał potężny wybuch, który przysłonił całą arenę. Hayate już miał schodzić by ogłosić wynik pojedynku, gdy nagle usłyszał damski ryk
-Futon: Atsugai!!! - w stronę Uchihy poleciał potężny pocisk sprężonego powietrza
Ten instynktownie złożył kilka pieczęci i krzyknął
-Katon: Hinoheki! - Sasuke wydmuchnął potężną ognistą ścianę na drodze powietrznego pocisku
Jednakże w chwili zderzenia powietrze z pocisku zwiększyło płomienie ognistej ściany, jednocześnie popychając ją na czarnowłosego.
-Gha!!! - wrzasnął z bólu próbując uciec z płomieni
Dopiero po kilku sekundach wybiegł z ognistej pułapki, jednak nie dał rady ugasić płomieni. Będąc już u skraju sił padł na kolana i próbował ugasić płomienie. Tymczasem na trybunach kilka dziewczyn zaczęło zamartwiać się stanem Uchihy, w tym pewna czerwonowłosa genninka. Mikoto miała ochotę przerwać walkę, lecz wiedziała że nawet w takiej sytuacji Sasuke by jej tego pewnie nie wybaczył. Naruto natomiast obserwował wszystko czujnym wzrokiem. Czarnowłosy ciągle próbował ugasić trawiący go ogień. Nagle jednak poczuł niezwykle silny podmuch powietrza który zdmuchnął z niego płomienie. Zauważył że wiatr nadszedł od strony zielonowłosej. Po chwili upadł z wycieńczenia. Fuu odwróciła się i już wkładała swoją broń na plecy gdy, nagle na całe arenie nastąpiła potężna eksplozja czakry. Gdy odwróciła się zauważyła że czarnowłosego otacza niezwykle gęsta, fioletowa czakra wylewająca się z pieczęci na jego szyi która zaczęła się rozrastać na całe jego ciało. Cały stadion był zdumiony. Jednak Kage oraz jounini od razu zorientowali się co się właśnie dzieje. Hiruzen od razu chciał zeskoczyć, jednak nagle obok niego pojawił się Uzumaki.
-Naruto! Musimy wkroczyć! Przecież widzisz że pieczęć wymknęła się spod kontroli! - stwierdził przygotowany do obezwładnienia Sasuke
-Widzę. - odparł spokojnie - Ale znam Sasuke. Nie wybaczy nam jeśli przerwiemy tą walkę. A on mimo wszystko może nad tym zapanować... Poczekajmy. Jeśli sprawy przybiorą zły obrót, wkroczymy.
-Ale...
-Hokage-sama. - odezwał się nagle Kazekage - Posłuchajmy go. Pokonał Gaarę w furii w pojedynkę. Może lepiej będzie jeśli zrobimy jak mówi.
-Ale... No dobrze. Ale jeśli coś się stanie... - nagle urwał mu Uzumaki
-Spokojnie, jiji. Byłem przygotowany na to. - powiedział wyciągając z kabury dwie małe kartki - Łap. - dodał rzucając jedną do Sarutobiego
-To jest... Wzmocnienie pieczęci? - zapytał przyglądając się kartce
-Tak. Zrobiłem je na wypadek gdyby Sankaku Fuin Waru osłabła. - odparł opierając się o balustradę
-Eh... - westchnął siadając na fotelu
Tymczasem Sasuke był już na nogach i formował pieczęci. Zielonowłosa widząc to również zaczęła je składać.
-Katon: Goryuka no jutsu! - w stronę zielonowłosej poleciał olbrzymich rozmiarów ognisty smok
-Futon: Atsugai!- ta naprzeciw płomieniom wystrzeliła potężny pocisk sprężonego powietrza
W chwili zderzenia w powietrze wzleciało mnóstwo pyłu, który przysłonił cały stadion. Fuu od razu wyciągnęła swoje tanto z sierpem i napełniła je czakrą wiatru. W samą porę gdyż już po chwili rozcięła kilka pędzących w jej stronę shurikenów i kunai.
"Kuso! Jest o wiele silniejszy niż przed chwilą." - pomyślała, próbując wymyślić nową strategię
"Teraz zauważyłaś?" - zapytał sarkastycznie swoją nosicielkę - "To nie jest jego czakra. Ktoś ją w nim zapieczętował. Zwiększa ona jego gniew i agresywność."
"Od kiedy ty mi pomagasz?" - zapytała lekko zdziwiona zielonowłosa
"Nie pomagam ci. Po prostu nie chcę zginąć. Stracił nad sobą panowanie i zabije wszystko co stanie mu na drodze." - odparł zielonowłosej
Fuu jedynie westchnęła, po czym wróciła do walki. Nie nie widziała nigdzie Uchihy, lecz nagle usłyszała niezwykle głośny, jakby świergot ptaków. Gdy spojrzała na szczyt pobliskiej ściany zauważyła Sasuke z czakrą błyskawicy skumulowaną w prawej ręce. Jednak to Chidori różniło się od zastosowanego przez niego w walce przeciw Temari. Skumulowało więcej czakry i przybrało lekki odcień szarości. Po zaledwie kilku sekundach znalazł się przed Fuu i wymierzył cios.
-Gha... - odkaszlnęła krwią gdy ręka Sasuke przebiła jej brzuch - Kuso...
Sasuke trzymał rękę w brzuchu dziewczyny jeszcze kilka sekund a następnie ją wyciągnął i spojrzał na Fuu z wyższością. Jednak gdy tylko się odwrócił został wbity w ścianę potężnym kopniakiem.
-Już po tobie! - warknęła gdy dookoła jej ciała pojawiała się krwistoczerwona czakra a rana w jej brzuchu zaczęła znikać
Na trybunach natychmiast zapadła martwa cisza.
-O cholera... - szepnął blondyn gdy czakra biju zielonowłosej przybrała formę jednego smukłego ogona
W tym czasie Sasuke oraz Fuu uformowali już pieczęcie
-Futon: Daitoppa! - wydmuchnęła w stronę czarnowłosego potężna kulę powietrza
-Katon: Gokakyu no jutsu! - naprzeciw ruszyła olbrzymia ognista kula
W chwili zderzenia nastąpił potężny wybuch, przysłaniający całą arenę. Naruto spojrzał z niepokojem na pole walki
"Cholera! Jak tak dalej pójdzie to cywile mogą oberwać. Kurama?" - pomyślał
"O co chodzi, Naruto?" - spojrzał na blondyna przymrużonym okiem
"Byłbyś w stanie zmodyfikować swoją czakrę tak aby była identyczna jak moja?"
"Pewnie... Łatwe to nie będzie, ale da się załatwić." - odparł, siadając i zaczynając przesyłanie swej czakry blondynowi
"Dzięki." - powiedział i wrócił do realnego świata
Nagle Uzumaki złożył kilka pieczęci i wbił katanę trzymaną na plecach w ziemię
-Shoton: Suisho Rokkakuchu! - z ziemi dookoła pola walki od razu wyłoniło się sześć kryształowych filarów
W samą porę gdyż w stronę widowni leciała właśnie kolejna kula ognia. Jednak gdy miała wylecieć z okręgu filarów uderzyła w coś. W miejscu uderzenia znajdowała się cienka warstwa, twardego kryształu która już po chwili zaczęła się kruszyć i po chwili zniknęła. Hiruzen od razu spojrzał na wyraźnie zmęczonego blondyna
-Naruto... Co to za bariera? - zapytał patrząc na sześć filarów
-Niekompletna... Na razie jedynie zatrzymuje ataki poprzez wytworzenie przed nim kryształu. - odparł siadając na ziemi - W tym momencie nie możemy już nic zrobić. Tylko czekać.
W tym czasie Sasuke złożył już kolejne pieczęcie i krzyknął
-Katon: Endan! - w stronę zielonowłosej poleciał potężny ognisty pocisk
Widząc, że nie zdąży złożyć pieczęci wyciągnęła przed siebie swój sierp i napełniła go czakrą wiatru. Po chwili przecięła płomień. Już przestała przesyłać czakrę do sierpa jednak nagle Uchiha pojawił się przed nią i wymierzył Chidori w jej płuca. Od razu próbowała zablokować cios jednak jej sierp pękł pod wpływem czakry Sasuke. Z niesamowitą prędkością jej ogon wybił czarnowłosego kilka metrów do tyłu.
-Kuso... Mój sierp... - westchnęła, jednak po chwili składała już pieczęcie - Futon: Atsugai!
Zielonowłosa wydmuchnęła w stronę Uchihy potężny pocisk powietrza, jednak ten zgrabnie go uniknął po czym wykonał serię pieczęci
-Katon: Goryuka no jutsu! - na zielonowłosą poleciał potężny ognisty smok
Ta bez namysłu skoczyła w górę, unikając ciosu. W powietrzu od razu uformowała kilka pieczęci i krzyknęła
-Hiden: Rinpungakure no jutsu! - Fuu wydmuchnęła na całą arenę chmurę błyszczącego, złotego pyłu który już po chwili zaczął intensywnie błyszczeć
-Aaa!!! - jęknął Sasuke zamykając oczy w bólu
Zielonowłosa wykorzystała to i w błyskawicznym tempie wykonała serię silnych uderzeń, wbijając czarnowłosego w ścianę. Następnie chwyciła swoje tanto, napełniła je czakrą wiatru i wykonała błyskawiczne cięcie w brzuch czarnowłosego. Ten jedynie odkaszlnął krwią i upadł na ziemię. Jednak po chwili, ostatkiem sił przykleił do jej nogi wybuchową notkę. Fuu, przerażona szybko oderwała ją od nogi jednak nie zdążyła jej wyrzucić. Potężna eksplozja nastąpiła w jej dłoni wzniecając mnóstwo pyłu. Gdy dym opadł Sasuke był już nieprzytomny a Fuu stała i trzymała jej oparzoną rękę podczas gdy czakra Nanabiego zaczęła powoli znikać
"Najwyraźniej przyjęcie większości impetu wybuchowej notki to za dużo dla jednego ogona Nanabiego." - pomyślał blondyn wycofując swoją kryształową barierę
-Drugą bitwę półfinałów wygrywa Fuu z Taki. - ogłosił Hayate - Jutro o dziesiątej rozpocznie się walka finałowa. Zapraszamy.
Przy Sasuke od razu pojawili się ANBU oraz Kakashi i Anko, zabrali go i już po chwili zniknęli w białym dymie. Gdy Fuu miała już zamiar iść do wyjścia z areny, potknęła się i upadłaby gdyby nie pomoc Uzumakiego
-Uważaj na siebie, dobrze? - powiedział podpierający ją blondyn
-Dzięki... - odparła lecz po chwili dodała - Ale dam sobie radę.
Zielonowłosa ponownie poszła w stronę wyjścia, jednak zmęczenie dało się jej we znaki gdyż już po chwili nogi ugięły się pod nią. Blondyn od razu ją podparł
-Nie sądzę. - odparł z uśmiechem prowadząc ją do wyjścia z areny - Powinnaś iść do szpitala. Mimo wszystko trochę oberwałaś.
-Nic mi nie jest... Dam sobie radę. - odparła
-Dzisiaj może i tak, ale co jutro? Nie myśl że dam ci fory. - powiedział ciągle uśmiechnięty
-Powiedziałam że dam sobie... - nagle blondyn jej przerwał
-Nie bądź uparta tylko idź do tego szpitala, niech ci wyleczą te oparzenia a potem rób co chcesz! Dobra? - powiedział już poważnym tonem
Fuu spuściła głowę a po chwili odparła.
-Dobra. Tylko szybko. Muszę znaleźć w Konoha kogoś kto naprawi dla mnie mój sierp.
Blondyn od razu spojrzał na rozwalony sierp znajdujący się na plecach Fuu. Nie był to żaden nadzwyczajny sierp. Wykonany był ze stali przewodzącej czakrę, ale nic poza tym.
-Ten sierp... Jest dla ciebie taki ważny? - spytał ciekawski - Nie jest to jakiś nadzwyczajna boń.
-Dostałam go w prezencie od kuzyna. - odparła
-Od Shibukiego, tak? - zapytał,aby się upewnić - Ale obawiam się że go nie da się już naprawić. Jest stopiony od ciepła Chidori Sasuke. Musiałabyś zdobyć nowy.
-Kuso... Skąd ja teraz wezmę pieniądze na nową broń.
-Hmm... Mógłbym ci załatwić jeden po egzaminach.. Nie dam rady tego zrobić na jutro.. - powiedział zamyślony
Twarz Fuu od razu się rozpromieniła.
-Mógłbyś? Serio? - zapytała z niedowierzaniem
-Tak... Ale teraz oboje musimy się przygotowywać do finału. - powiedział gdy stanęli pod szpitalem - Szybko ten czas zleciał. Tutaj cie zostawię. Widzimy się jutro. - krzyknął używając Shunshin no jutsu
Fuu uśmiechnęła się i chwilę po zniknięciu blondyna pokuśtykała do wejścia i w szpitalu przesiedziała jeszcze kilka ładnych godzin. Tymczasem blondyn szedł ulicą Konohy myśląc nad pewnymi sprawami. Z ust ludzi dobiegały go niezbyt miłe szepty lecz jak zawsze się tym nie przejmował
"Hmm... W Taki chyba naprawdę nienawidzą jinchuuriki..." - myślał cały czas słysząc w głowie sowa zielonowłosej - "Pewnie za misje płacą jej mniej niż powinni."
"Z Nanabim zawsze było dużo problemów... Więcej niż z pozostałymi..." - zauważył Kurama
Po pewnym czasie Naruto dotarł pod dom. Słońce właśnie zachodziło. Od razu wszedł do środka, gdzie powitał go zapach ramen. Bez namysłu wbiegł do kuchni. Mikoto zmywała właśnie naczynia
-Wróciłem. - powiedział z uśmiechem
-Hej, Naruto. - odparła mu smętnie
-Chodzi o Sasuke, prawda? - nagle jego głos stał się bardzo poważny - Nic mu nie będzie. On nie da sobą tak łatwo zawładnąć.
-Może i masz rację... Ale Orochimaru tak łatwo nie odpuści. - odparła stawiając ramen na stole
-Możliwe... Ale jeśli przyjdzie tutaj to będzie musiał sobie poradzić z całą armią shinobi. - odparł połykając makaron - Do tego po naszej stronie jest staruszek... Nie ma co się zamartwiać na zapas.
Po kilku minutach pałaszowania blondyn poszedł do swojego pokoju. Musiał odpocząć. Jutro finały a on nie miał słabego przeciwnika. A na dodatek to przeczucie... Był pewny że jutro coś się stanie. Coś złego. Z takimi myślami udał się do łóżka i zasnął rozmyślając nad planem walki z Fuu.
*********
Kila kilometrów od Konohy, las
Przy ognisku siedział młody, czarnowłosy chłopak i zajadał się ramen. Nie było tak dobre jak robione powoli i starannie ale cóż...
"Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma." - pomyślał wypijając zawartość miski i ubierając swoją maskę
-Jesteś gotowy do drogi? - zapytał człowiek w spiralnej masce
-Tak... Jutro powinniśmy dotrzeć do Konohy. Pospieszmy się. - odparł mężczyźnie, wstając
Po kilkunastu minutach oboje ruszyli w stronę Konohy rozmawiając o różnych rzeczach.
***********************************************************************************
Ja: Witajcie po długiej nieobecności! Wiecie czemu Madara ma taki zaciesz w najnowszym chapterze? Bo mi ukradł wenę a zastąpił ją lenistwem i się cieszy. Przez to nocia jest krótka.
Naru: Ale jest ;P
Ja: Taa... Widzieliście jakie Juubi robi zamieszanie w mandze? Normalnie prawdziwe 2012. Mam nadzieję że niedługo Hashi-sama dołączy do walki.
Sayo i pozdrawiam wszystkich czytelników :)
Bardzo ciekawie opisana walka, już nie mogę się doczekać walki Fuu i Naruto. Ciekawe czy w trakcie walki będzie atak, czy jak oboje nosicieli będzie wykończona.
OdpowiedzUsuńCo do nowego chaptera. Hmm, Juubi narobi namieszania. Ale ludzie będą mieli miny jak czterech hokage wbije do walki.
Czekam na następną notkę.
dobrze Robso. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńJa: :O
OdpowiedzUsuńNaru: hmm?
Ja: Menma!
Naru: hmmmmm?
Ja: To Menma jest! Mówię ci!
Naru: yhyymm
Ja: nooo...!
Naru: ...
Ja: Naru~?
Naru: ??
Ja: Jesteś bardzo mądry i silny i w ogóle kochany.
Naru: _._
Ja: Napisz za mnie rozdział, co~???
Naru: nie
Ja: A dlaczego?
Naru: "A komu to potrzebne?"
Ja: Mi!! >.<
Naru: ...
Ja: no to... Robsonowi, żeby się nainspirował i mógł szybko napisać next
Naru: ... za dużo biedronkowej wody cytrynowej autorze...
Ja: To jak?
Naru: Nie
Fuu: Urusai! Robso-chan to był świeeetny rozdział. ^^ *yeey~ wygrałam z Sasem, wygrałam z SAsem, heeeej makarena*
Ja: Fuu-chan to nie ta bajka ^^ No dobrze to ja już może pójdę spać
Naru: yhyyyym
Ja: no
Naru: tak
Ja: nie?
Naru: tak
Ja: no to branoc! ^^ Naruuu-chan~ chodź ze mną~
Naru: yhyy...
Ja: Fuu... Za następny rozdział żądam od ciebie komenta... Nie ważne jak bardzo wulgarnego. Zobaczysz dlaczego.
UsuńNaru: No... zobaczymy czy przyśle ci granat pod drzwi.
Wiesz... Fuu-chan na końcu mogła zrobić podmianę. Tego uczą się w Akademii... dobra, ja się zamykam. A wiesz, nie myślałam o przegonieniu cię dopóki nie napisałeś mi ostatniego komentarza, Rob-chan. Więc mój drogi szykuj się na morderczą porcję Czerwonowłosego Naruto.
OdpowiedzUsuńNaruto jest tu dzisiaj z nami. (W nawiasach myśli NA)
NA: Powiedź nam, czego najbardziej nie lubisz
NU: Chyba mojej normalnej wersji. Jest dziwna (tylko ty tak uważasz...)
NA: A dlaczego?
NU: Bo... jak wioska i on sam mógł się nie skapnąć, że jest synem Yondaime? Ja to jeszcze, ale serio... (Tu ma rację...)
NA: Co myślisz o Sakurze w opowiadaniu Robso98
NU: Fangirls Sasuke 24/7
NA: Co myślisz o Fuu z tego samego opowiadania.
NU: Jest spoko... ale czy ona nie za szybko zabujała się w "tamtym" Naturo?
NA: Czy chciałbyś coś powiedzieć, spytać się Robso98?
NU: Tak... Ja się pytam, gdzie do ku**y nędzy jest mój brat Menma?
M *krzyczy zza ściany*:Nie jestem twoim bratem, tylko tego "drugiego" Naruto.
NU: Racja...
M: Narya, Naruto, ale ja tu jestem...
UsuńNA i NU: Wiemy, ale jest cię tyle ile Kyuubi napłakał.
K: Ja nie płaczę!!!
NA, NU i M: A my ci wierzymy...
NA: Ja ce żeby była jakaś akcja z moi caro fratello Menma.
M, K i NU: Narya-san i le razy można cię prosić byś nie mówiła po włosku? My z Japonii jesteśmy, kobieto!
NA: Czepiasz się. Jestem Włochy Północne. Gońcie się wszyscy.
M, K i NU: Ale to "Naruto" nie "Axis Powers Hetalia"
NA: To jestem Piratem... mam fajny kapelusz <3
M, K i NU: To nie jest "One Piece"
NA: To jestem...
M, K i NU: Ale zamknąć się możesz...
no i zarąbiście, tylko następny mógłby być dłuższy - nie narzekam :)
OdpowiedzUsuńNo;d Nareszcie rozdział;d
OdpowiedzUsuńZawsze umiesz znakomicie opisac walke i tym razem tez to bardzo dobrze zrobiłes;d
Troche krotka notka ale wazne ze jest;d
Pozdrawiam;)
Nocia jak zwykle świetna, informuje że nominowałam cię do The Versatile Blogger Award, więcej na hinatainaruto.blogspot.com
OdpowiedzUsuńfajne opowiadanie kiedy następny rozdział życzę powodzenia i dalszej sukcesów w pisaniu tego opowiadania
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnej notki, ale mam pytanie czy Sasuke opuści wioskę i czy Naruto uratuje Trzeciego czy coś?
OdpowiedzUsuńJa: Czytaj. Nie będę spojlerował.
UsuńNaru: Autorze!!! Do pisania notki!
Ja: Taa... Mam lenia...
Autorze kiedy następna notka i co ile będziesz ją dodawać?
OdpowiedzUsuńGdybym wiedział to bym powiedział... Lenia mam. ;) Ale w tym albo na początku kolejnego tygodnia dodam.
Usuńrozumiem mam nadzieje że pojawi się niedługo i będzie ciekawa. Mam pytanie autorze czy sprawisz że Sakura przestanie uganiać się za Sasuke? (musze to wiedzieć)
UsuńNie musisz.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu natrafiłam na to opowiadanie, które od razu mi się spodobało, cała historia jest rewelacyjnie pisana, czyta się bardzo dobrze, bardzo mi się podoba ta przyjaźń między Sasuke, a Naruto, walki finałowe były cudownie opisane i przedstawione, mam nadzieję, że Sasuke nie odejdzie do Orochimaru,z powodu tej pieczęci, Naruto sobie wspaniale poradził, gdyby Sakura nie przeszkodziła, pieczęć byłaby kompletna.... Dlaczego brat Naruto tak się zachowuje, jak dobrze rozumiem nikt nie wie, że Naruto ma brata?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
ja się pytam kiedy następna notka Autaorze
OdpowiedzUsuńJeszcze raz o to zapytasz to Juubim poszczuje.
UsuńNie będę gadał bez sensu: Nominuję cię do VBA, czyli Versatile Blogger Award. Mam nadzieję, że wiesz, co to jest, bo ja słabo, ale z tego co wiem to nagroda za dobrze wykonywaną robotę :D
OdpowiedzUsuń