Wyścig
Konoha-gakure powoli zaczynała budzić się do życia. Tak samo działo się z naszym blondynem
-Uważaj! - krzyknął, cały spocony, zrywając się z łóżka
"Rany, Naruto." - warknął jego lokator - "Po raz pierwszy zrywasz się z łóżka z krzykiem... Co ci się śniło?" - zapytał
"Wiesz... Wole o tym zapomnieć..." - powiedział z ciągle widocznym przerażeniem w oczach
"Hmm... Jak chcesz." - odparł
Nagle do pokoju Uzumakiego wbiegła Mikoto
-Huh... Naruto? Słyszałam twój krzyk. Coś się stało? - zapytała zmartwiona
-Nie... To tylko... Sen... Zwykły sen.
-Hmm... Ok... - odparła nieprzekonana - Nie będzie mnie dzisiaj w domu. - powiedziała dziwiąc blondyna - Nie martw się zdążę na stadion. A teraz... Jesteś głody?
Na twarz Uzumakiego od razu wpłynął uśmiech. W jednej sekundzie złożył pieczęć i pojawił się w łazience i wszedł pod prysznic. Mikoto od razu się uśmiechnęła i zeszła do kuchni. Tymczasem blondyn już wyszedł spod prysznica, zabrał ze sobą swoją katanę i skierował się do kuchni. Już po chwili zasiadł do stołu na którym stała miska z ryżem i sosem fasolowym. Po kilku minutach była już pusta a blondyn właśnie wychodził
-Nie zapomnij że o osiemnastej jest wręczenie nagrody i tytułów chuninów. - powiedziała do ubierającego buty Uzumakiego
-Ok! - krzyknął wybiegając
Po kilku minutach szedł już przez sam środek Konohy. Z boków ulic dochodziły go szepty mieszkańców
"Eh... Czasami mam ochotę cię wypuścić żebyś poszalał." - powiedział w umyśle do lisa
"A ja mam ochotę ponownie poszaleć w wiosce i pochrupać paru durni." - odparł z uśmieszkiem
"Sakurę też?" - odparł zmywając uśmiech (mam fetysz by powjeżdżać na nią MUHAHA)
"NIE!!! Nie nienawidzę różowego, wiśni, roślin, kwiatów i owoców wiśni. A już na pewno nie mam zamiaru zjadać JEJ (wersja rozwinięta: zjadać niedorozwiniętej idiotki)!!! I TYLE W TEMACIE!"
"Hahaha... Wiedziałem że tak zareagujesz." - odparł, śmiejąc się
"Tobie jest do śmiechu... Ja myślałem że się zrzygam na propozycję zjedzenia różowej..." - powiedział udając że naciąga go na wymioty
"Nie rzygaj." - odparł powoli znikając - "Nie chcę tu powodzi."
Zanim powrócił do świata rzeczywistego mógłby przysiąc że słyszał ryk Kuramy kilka wybuchów. Po chwili ciągłego chodu (w sensie chodzenia) natknął się na... Haku i Pakurę (Dawno nie było żadnego z nich)
-Hej, Naruto. - zawołał czarnowłosy - Dawnośmy się nie widzieli.
-Haku! - zawołał podbiegając - Racja. Chyba z kilka miesięcy. A co u was? - zapytał powodując rumieniec na twarzach dwójki
-Umm... My... - zaczęła zielonowłosa (Pakura ma zielone z dwoma pomarańczowymi pasemkami - tak dla przypomnienia) lecz jej wypowiedź została przerwana
-Jesteście razem. - dokończył za nią blondyn
Twarz obydwu przybrała teraz kolor buraków (dosłownie ;P). Po chwili spojrzeli na siebię a czarnowłosy zapytał
-Skąd wiesz?
-Przecież to widać jak na dłoni, plus, widziałem was razem w jakiejś knajpce. - odparł
-Czyli... Strzelałeś!? - powiedział zbulwersowany - Kisama!!! Nie miałeś żadnego dowodu na to! A ja to chciałem przez jakiś czas trzymać w tajemnicy! Hyoton...
-E-e-ej cze-czekaj H-Haku... - próbował powoli się wycofać
-Hyoryudan no jutsu! - z pobliskiego zbiornika wody wyleciał sporej wielkości lodowy smok i skierował się na uciekającego przez środek drogi blondyna
-Shoton: Hasho Koryu! - naprzeciw smokowi ruszył drugi wykonany z nefrytu, jednak rozwaliła go kula jaskrawego ognia
-Shakuton: Kajosatsu. - powiedziała Pakura gdy lodowy smok ruszył dalej śladem blondyna
-To nie fer! Wy jesteście we dwoje! - krzyknął, rozpaczliwie szukając drogi ucieczki
Nagle wpadł na kogoś i przewrócił się na ziemię. Od razu wstał i ruszył przed siebię
-Sorry... Ale muszę zwiewać. - powiedział jednak chłopak od razu powiedział do niego
-Naruto! Czyżbyś wygadał się że wiesz o tym że Haku jest z Pakurą-sensei? - szybko zbliżył się do niego i od razu przyspieszyli
-Shakuton: Shakuryu no jutsu! - gdy tylko pojawił się za nimi jaskrawy smok obydwoje panicznie złożyli pieczęcie i pojawili się na drugim końcu wioski
-Uff... Chyba im zwialiśmy... - powiedział lekko zdyszany blondyn
-Taa... - odparł - Dawno nie widziałem Pakury-sensei tak wnerwionej.
-Trzeba przyznać że potrafimy grać ludziom na nerwach - zachichotał, lecz po chwili zauważył przedmiot w dłoni Gaary - A co to za list? - powiedział wyrywając kartkę rudemu
-Naruto!!! Oddawaj! - krzyknął kierując w jego stronę piasek, jednak on zręcznie uniknął ataku zielonookiego i rozwinął lisa
Po chwili czytania lekko się uśmiechnął, po czym zawinął go i rzucił w stronę rumieniącego się rudowłosego
-Trzymaj!
-Eee... Nie będziesz komentował tego... Co napisałem w tym liście? - zapytał nie dowierzając
-Nie moja sprawa z kim się przyjaźnisz. - powiedział odwracając się - Nie czytałem do końca. Przedstaw mi ją kiedyś... A na razie... Muszę się udać do pewnego miejsca. Trzymaj się. - dodał znikając
-Heh... Może i jest wyluzowany, ale jak trzeba jest spokojny jak mało kto. - pomyślał na głos gdy na jego ramieniu wylądował sokół do którego nogi przypiął list - Wiesz do kogo masz to dostarczyć. Leć szybko. Nie chcę żeby się martwiła. - powiedział gdy ptak wzbił się w przestworza
"Ach ta młodzież... Tak szybko dorasta." - zainsynuował tanuki, chichocząc pod nosem
"ZABIJĘ!!!"
-Uważaj! - krzyknął, cały spocony, zrywając się z łóżka
"Rany, Naruto." - warknął jego lokator - "Po raz pierwszy zrywasz się z łóżka z krzykiem... Co ci się śniło?" - zapytał
"Wiesz... Wole o tym zapomnieć..." - powiedział z ciągle widocznym przerażeniem w oczach
"Hmm... Jak chcesz." - odparł
Nagle do pokoju Uzumakiego wbiegła Mikoto
-Huh... Naruto? Słyszałam twój krzyk. Coś się stało? - zapytała zmartwiona
-Nie... To tylko... Sen... Zwykły sen.
-Hmm... Ok... - odparła nieprzekonana - Nie będzie mnie dzisiaj w domu. - powiedziała dziwiąc blondyna - Nie martw się zdążę na stadion. A teraz... Jesteś głody?
Na twarz Uzumakiego od razu wpłynął uśmiech. W jednej sekundzie złożył pieczęć i pojawił się w łazience i wszedł pod prysznic. Mikoto od razu się uśmiechnęła i zeszła do kuchni. Tymczasem blondyn już wyszedł spod prysznica, zabrał ze sobą swoją katanę i skierował się do kuchni. Już po chwili zasiadł do stołu na którym stała miska z ryżem i sosem fasolowym. Po kilku minutach była już pusta a blondyn właśnie wychodził
-Nie zapomnij że o osiemnastej jest wręczenie nagrody i tytułów chuninów. - powiedziała do ubierającego buty Uzumakiego
-Ok! - krzyknął wybiegając
Po kilku minutach szedł już przez sam środek Konohy. Z boków ulic dochodziły go szepty mieszkańców
"Eh... Czasami mam ochotę cię wypuścić żebyś poszalał." - powiedział w umyśle do lisa
"A ja mam ochotę ponownie poszaleć w wiosce i pochrupać paru durni." - odparł z uśmieszkiem
"Sakurę też?" - odparł zmywając uśmiech (mam fetysz by powjeżdżać na nią MUHAHA)
"NIE!!! Nie nienawidzę różowego, wiśni, roślin, kwiatów i owoców wiśni. A już na pewno nie mam zamiaru zjadać JEJ (wersja rozwinięta: zjadać niedorozwiniętej idiotki)!!! I TYLE W TEMACIE!"
"Hahaha... Wiedziałem że tak zareagujesz." - odparł, śmiejąc się
"Tobie jest do śmiechu... Ja myślałem że się zrzygam na propozycję zjedzenia różowej..." - powiedział udając że naciąga go na wymioty
"Nie rzygaj." - odparł powoli znikając - "Nie chcę tu powodzi."
Zanim powrócił do świata rzeczywistego mógłby przysiąc że słyszał ryk Kuramy kilka wybuchów. Po chwili ciągłego chodu (w sensie chodzenia) natknął się na... Haku i Pakurę (Dawno nie było żadnego z nich)
-Hej, Naruto. - zawołał czarnowłosy - Dawnośmy się nie widzieli.
-Haku! - zawołał podbiegając - Racja. Chyba z kilka miesięcy. A co u was? - zapytał powodując rumieniec na twarzach dwójki
-Umm... My... - zaczęła zielonowłosa (Pakura ma zielone z dwoma pomarańczowymi pasemkami - tak dla przypomnienia) lecz jej wypowiedź została przerwana
-Jesteście razem. - dokończył za nią blondyn
Twarz obydwu przybrała teraz kolor buraków (dosłownie ;P). Po chwili spojrzeli na siebię a czarnowłosy zapytał
-Skąd wiesz?
-Przecież to widać jak na dłoni, plus, widziałem was razem w jakiejś knajpce. - odparł
-Czyli... Strzelałeś!? - powiedział zbulwersowany - Kisama!!! Nie miałeś żadnego dowodu na to! A ja to chciałem przez jakiś czas trzymać w tajemnicy! Hyoton...
-E-e-ej cze-czekaj H-Haku... - próbował powoli się wycofać
-Hyoryudan no jutsu! - z pobliskiego zbiornika wody wyleciał sporej wielkości lodowy smok i skierował się na uciekającego przez środek drogi blondyna
-Shoton: Hasho Koryu! - naprzeciw smokowi ruszył drugi wykonany z nefrytu, jednak rozwaliła go kula jaskrawego ognia
-Shakuton: Kajosatsu. - powiedziała Pakura gdy lodowy smok ruszył dalej śladem blondyna
-To nie fer! Wy jesteście we dwoje! - krzyknął, rozpaczliwie szukając drogi ucieczki
Nagle wpadł na kogoś i przewrócił się na ziemię. Od razu wstał i ruszył przed siebię
-Sorry... Ale muszę zwiewać. - powiedział jednak chłopak od razu powiedział do niego
-Naruto! Czyżbyś wygadał się że wiesz o tym że Haku jest z Pakurą-sensei? - szybko zbliżył się do niego i od razu przyspieszyli
-Shakuton: Shakuryu no jutsu! - gdy tylko pojawił się za nimi jaskrawy smok obydwoje panicznie złożyli pieczęcie i pojawili się na drugim końcu wioski
-Uff... Chyba im zwialiśmy... - powiedział lekko zdyszany blondyn
-Taa... - odparł - Dawno nie widziałem Pakury-sensei tak wnerwionej.
-Trzeba przyznać że potrafimy grać ludziom na nerwach - zachichotał, lecz po chwili zauważył przedmiot w dłoni Gaary - A co to za list? - powiedział wyrywając kartkę rudemu
-Naruto!!! Oddawaj! - krzyknął kierując w jego stronę piasek, jednak on zręcznie uniknął ataku zielonookiego i rozwinął lisa
Po chwili czytania lekko się uśmiechnął, po czym zawinął go i rzucił w stronę rumieniącego się rudowłosego
-Trzymaj!
-Eee... Nie będziesz komentował tego... Co napisałem w tym liście? - zapytał nie dowierzając
-Nie moja sprawa z kim się przyjaźnisz. - powiedział odwracając się - Nie czytałem do końca. Przedstaw mi ją kiedyś... A na razie... Muszę się udać do pewnego miejsca. Trzymaj się. - dodał znikając
-Heh... Może i jest wyluzowany, ale jak trzeba jest spokojny jak mało kto. - pomyślał na głos gdy na jego ramieniu wylądował sokół do którego nogi przypiął list - Wiesz do kogo masz to dostarczyć. Leć szybko. Nie chcę żeby się martwiła. - powiedział gdy ptak wzbił się w przestworza
"Ach ta młodzież... Tak szybko dorasta." - zainsynuował tanuki, chichocząc pod nosem
"ZABIJĘ!!!"
*********
Tymczasem Naruto ponownie szedł przez środek Konohy. Właśnie przechodził obok lokalu barbecue gdy usłyszał znajome głosy
-Ej, Chouji! Zostaw trochę dla nas! - krzyknęła młoda Yamanaka
-Muszę... Szybko zregenerować siły... A potem zabieram się za trening... - powiedział połykając kolejny kawałek mięsa
-Eh... Ten egzamin jest kłopotliwy... - marudził młody Nara - Nie dość że nasze walki były raczej mizerne to finałowa walka była aż zbyt efektywna.
-No... Gdyby nie Naruto i ten z Suny ta zielonowłosa by nas wszystkich mogła pozabijać. - powiedziała blondynka - Chyba lepiej będzie jeśli szybko wręczą te tytuły chuninów i wyniosą się z wioski.
Gdy blondyn usłyszał te słowa skrzywił się z gniewu. Mimo to doskonale ich rozumiał.
"Zwykli ludzie nie są w stanie zrozumieć narzuconego na nas ciężaru... Gdy stracimy kontrolę cała wina spada na nas... Kiedyś... Sprawię że ludzie nas zrozumieją." - pomyślał - "Może kiedyś uda nam się sprawić by przestali tak o nas myśleć, Kurama."
"Naruto..."
Tymczasem blondyn postanowił iść dalej w kierunku swojego celu. Po kilkunastu minutach dotarł do... Kwiaciarni. Lecz gdy tylko wszedł miał ochotę się powiesić. Za ladą sklepu stała... Matka Ino. Ta kobieta po prostu nienawidziła Naruto z całego serca. Lecz mimo to postanowił się przełamać i podejść do jednego z wazonów z kwiatami. Po kilku sekundach chwycił jeden z tulipanów i podszedł do kobiety
-Chcesz czegoś? - syknęła na niego
-Nie widać? Chcę kupić ten tulipan. - powiedział
-200 ryo. - ponownie syknęła na niego
-Nie oszukuj klientów. - powiedział wskazując na wazon z którego wziął kwiat
Widniała tam cena 50 ryo. Teraz starsza Yamanaka wybuchła.
-Powinieneś się cieszyć że pozwalam ci coś kupować wyhodowane z takim trudem kwiaty! - syknęła - 200 ryo!
-Masz! - odkrzyknął rzucając na ladę kilka banknotów i wybiegając
Yamanaka spojrzała na pieniądze i zaczerwieniła się ze złości. Po sekundzie wybiegła na ulice i krzyknęóła w stronę Naruto
-Ten tulipan kosztuje 200 ryo! Wracaj tu...
-Jakiś problem pani Yamanaka? - brązowowłosa powoli odwróciła głowę, a w jej oczach można było dostrzec przerażenie
-N-Nie S-Sandaime-sama... - powiedziała wracając do sklepu - Zupełnie nic...
-Mam nadzieję...
Tymczasem Naruto zmierzał do swojego kolejnego celu z tulipanem w ręku. Szedł tak zamyślony kilka minut gdy nagle potrącił kogoś
-Uh... Sorry... - powiedział, jednak dziewczyna mu przerwała
-Naruto-kun? - powiedziała biało oka - Nic się nie stało... Ale co to za kwiat? To... - zaczęła mówić do lekko zdezorientowanego blondyna - To... Dla mnie? Arigatou, Naruto-kun!!! - krzyknęła zabierając mu tulipan - Postawie go w specjalnym miejscu! - po tych słowach szybko się oddaliła
-Ej, Hinata!!! Czekaj!!! - krzyknął za nią - To nie dla ciebie!!! - niestety, granatowowłosa zniknęła mu już z widoku - Kuso... I muszę zawracać... Eh... I na dodatek będę musiał Hinacie to wyjaśnić. - powiedział składając jedną pieczęć i pojawiając się przed kwiaciarnią z której niedawno wyszedł
Od razu zauważył matkę Ino
"Tym razem zrobię to inaczej." - pomyślał składając dwie pieczęcie i wyciągając przed siebie rękę - Shoton: Hasho Koryu.
W jego dłoni zmaterializowały się dwa maleńkie, kryształowe smoki. Jeden niezauważenie podleciał do wazonu z tulipanami i owinął się dookoła jednego. Drugi natomiast niezauważenie podleciał do lady, będąc owiniętym dookoła kilku banknotów. Nagle smok z tulipanem z niesamowitym przyspieszeniem wyleciał ze sklepu i wylądował w dłoni niebieskookiego, a drugi niezauważenie pojawił się za starszą Yamanaka i wsunął jej do kieszeni banknoty, po czym oba zniknęły.
"Fiu... Poszło bez problemów." - pomyślał po czym ponownie skierował się w stronę swojego celu, tym razem dla bezpieczeństwa, bocznymi alejkami
Po kilku minutach przekonał się jednak że nie tylko on wpadł na ten pomysł. Bowiem w jedenej z alejek zderzył się z... Sasuke
-Sasuke!? - krzyknął zaskoczony - Ty nie powinieneś leżeć w szpitalu?!
-Ćśśś... Nie tak głośno. - powiedział szeptem - Nie widziałeś może Karin?
-Nie, nie widziałem. - odparł - Coś się stało?
-Nie... Tylko... No, kilka maniaczek zobaczyło nas jedzących razem i zostaliśmy rozdzieleni. - powiedział - Pewnie ciągle nas szukają.
-A więc to tak... Randka, co? Jak bym ją spotkał to co powiedzieć?
-Że jestem w pobliżu stadionu... I to nie była randka. Zwykły obiad. - szepnął wnerwiony, odbiegając, lecz po chwili się wrócił - A to dla kogo? - powiedział wskazując tulipan w ręce blondyna
-Nie twoja sprawa. - burknął oddalając się
-Nie musisz mówić. I tak się domyślam. - powiedział do blondyna
Po chwili obaj rozeszli się w swoim kierunku. Tymczasem blondynowi najwidoczniej znudziło się chodzenie między budynkami i w jednej chwili pojawił się na dachu pobliskiej budowli. Po kilku sekundach aktywował Rinnegan i spojrzał na zegar w mieszkaniu naprzeciwko niego
-Już dziewiąta... Lepiej jeśli się pospieszę. - szepnął dezaktywując swoje doujutsu i skacząc na budynkach w stronę obrzeży wioski
Po około 20 minutach skakania na dachach Naruto dotarł do swojego celu. Szybko zeskoczył na ziemię i stanął przed szpitalem. Bez namysłu wszedł do środka, przymknął oczy i aktywował Rinnegan. Już po sekundzie sprawdził u umyśle pielęgniarki siedzącej naprzeciwko wejścia w której sali leży osoba do której przyszedł. Od razu uśmiechnął się, dezaktywował Rinnegan i ruszył korytarzem
-Hej! - krzyknęła na niego pielęgniarka - Demonom wstęp wzbronio...
-Zamknij się... - syknął wypuszczając trochę czakry Kuramy co od razu sprawiło że kobieta zdębiała
Teraz bez żadnych przeszkód wszedł po schodach na drugie piętro i skierował się do pokoju nr. 107. Po chwili stanął przed drzwiami pokoju, delikatnie uchylił drzwi i zajrzał do środka. Na łóżku spokojnie spała zielonowłosa jinchuuriki (tak właściwie to ona ma kolor turkusowy ale z przyzwyczajenia każdy łącznie ze mną pisze że ma zielony). Po wejściu delikatnie zamknął drzwi, wstawił tulipan do wazonu na stoliku obok łóżka i usiadł na krześle obok Fuu. Po chwili miał się już odezwać jednak przerwał mu pomruk zielonowłosej
-Na... Naruto? - powiedziała powoli otwierając oczy - Co ty tu...
-Nie przemęczaj się. - powiedział kładąc jej palec na usta - Powinnaś odpoczywać.
-Nic mi nie będzie. - odparła odciągając dłoń blondyna - Choumei mi pomógł.
-A od kiedy on jest pomocny? - zapytał chichocząc
-Sama się zdziwiłam kiedy oznajmił mi, że za godzinę będę jak nowo narodzona. - powiedziała lekko szokując blondyna
-Szybki jest. Kurama nie potrafiłby wyleczyć takich ran tak szybko. - oznajmił
"To dlatego że z czasem jinchuuriki lekko się uodparnia na czakrę biju. Jedynie Rokubi zniwelował ten efekt, ale od dawna go nie widziałem." - szybko odparł oburzony lis - "A w leczeniu to Choumei w porównaniu ze mną, jest cienki!"
-Ok Kurama, rozumiem... - powiedział na głos - Eh... Może mi się wydaje, ale Kurama jest chyba najbardziej upierdliwym biju.
-Wydaje ci się... Choumei jest taki sam. - powiedziała, lecz po chwili zasyczała z bólu i złapała się za głowę
"Wiesz że nie muszę ci leczyć tych ran?" - zapytał rozdrażniony rohatyniec - "I NIE JESTEM TAKI JAK KURAMA! Jestem szybszy, zwinniejszy i mniej straszny od niego!"
-Tak, tak Choumei. Sorry... - powiedziała odwracając głowę w stronę blondyna - Mówiłam?
-Hahaha... Tak... Przy nich trzeba czasem ugryźć się w język. - odparł
-Tak.
Dyskutowali tak jeszcze przez całą godzinę, gdy nagle do pokoju weszła pielęgniarka. Rzuciła jedynie przelotne spojrzenie blondynowi, po czym niechętnie podeszła do zielonowłosej i ją zbadała. Po kilku minutach ze zdziwiona miną odezwała się do Fuu
-Nie wiem jak to możliwe, ale jesteś już całkiem zdrowa. - powiedziała - Możemy cię już wypisać. - dodała wychodząc z pokoju
-Szybko ten czas zleciał. - powiedział blondyn - Chyba będę się zbierać...
-Poczekaj. - powiedziała, wstając z łóżka - Mogę iść z tobą? Do osiemnastej jeszcze dużo czasu a ja... Cóż, do drużyny nie chce mi się wracać, więc...
-Ok. - przerwał jej po czym skierował się w stronę drzwi - Będę przed wejściem. - dodał, po czym wyszedł
Fuu od razu przebrała się w swój standardowy strój po czym wyjęła tulipan z wazonu i wybiegła z pokoju kierując się do wyjścia. Po kilku sekundach znalazła się przed szpitalem i podeszła do blondyna
-A tak w ogóle to... Dzięki za ten tulipan. - powiedziała nieśmiało
-Umm... Nie ma za co. - odparł, szybko odwracając głowę w stronę góry Hokage
-Więc... Gdzie idziemy? - zapytała niepewnie
-Hmm... Co powiesz na spacer po wiosce?
-Chętnie. - odparła z zadowoleniem, po czym oboje ruszyli w stronę centrum wioski
Po około półgodzinnym spacerze zatrzymali się w Ichiraku na szybki posiłek.
-Hej, staruszku. - zawołał blondyn wchodząc do budki
-Hej, Naruto. - odparł wychodząc zza progu - Kim jest twoja towarzyszka... Aaa, pamiętam! Twoja przeciwniczka z finału. Jak ty się nazywałaś, młoda damo?
-F-Fuu. - odparła niepewnie
-Nie ma co się stresować. No, to co podać? - zapytał z uśmiechem
-Dla mnie miso ramen. A dla ciebie? - zapytał patrząc w stronę zielonowłosej
-Też.
-Ok. Poczekajcie chwilkę. - odparł wrzucając makaron do wody
-Hej, Fuu. Stało się coś? - powiedział blondyn
-Nie... Po prostu... Nie jestem przyzwyczajona do takiego zachowania ludzi wobec mnie. - odparła lekko speszona - Wiesz o co mi chodzi.
-Taa... Wiem. Ale musisz w końcu zrozumieć że nie wszyscy ludzie są źli. - odparł jej
-Wiem. Po prostu... Muszę się do tego przyzwyczaić.
-Gotowe. - powiedział trzymający w obu dłoniach miski Teuchi - Proszę. - dodał stawiając przed nimi miski
-Dzięki, staruszku. - odparł blondyn sięgając po pałeczki - Itadakimasu!
Po minucie oboje już kończyli swoje miski
-Poproszę jeszcze jedną! - powiedziała zielonowłosa - Dawno nie jadłam tak dobrego ramen.
-Ho, ho! Widzę że przez jakiś czas będę mieć nową klientkę. - odparł jej staruszek stawiając przed nią kolejną miskę
-Heh... W Ichiraku jest najlepsze ramen w pięciu narodach. - powiedział z przekonaniem Uzumaki - Poproszę jeszcze jedną!
-Trzymaj! - odparł stawiając przed nim miskę którą ten od razu zaczął opróżniać -A tak w ogóle to jesteście na randce? - nagle na twarzy Teuchiego wylądował makaron i mięso które mieli w ustach jinchuuriki
-Ghh... N-nie! Cz-czemu tak myślałeś, staruszku? - zapytał zakłopotany blondyn
-W-właśnie? - poparła go równie zakłopotana zielonowłosa
-Tak mi się jakoś powiedziało. - odparł wycierając swoją twarz - Rzadko przychodzisz tu w towarzystwie. Jak już coś to albo jesteś tu z Sasuke albo z Mikoto-san, ale ona ostatnio rzadko tu przychodzi.
Fuu spojrzała na Naruto z zaciekawieniem na Naruto.
"Nie mówił mi o nikim z takim imieniem. Kim ona jest?" - zamyśliła się, lecz po kilku sekundach dostała odpowiedź
-Wiesz... Mama ma jakieś sprawy do załatwienia, więc ostatnio całymi dniami jest poza domem. - odparł mężczyźnie jinchuuriki
"Hmm... To musi być ta kobieta która się nim opiekowała gdy jego rodzice zginęli trzynaście lat temu." - pomyślała - "W sumie, jak o tym pomyśleć to nigdy nie wspominał o swojej rodzinie."
-Rozumiem.
-Ile płace, staruszku? - zapytał blondyn wyciągając portfel
-Nic! - odparł zaskakując blondyna - Mówiłem ci przecież, że postawiłem na twoje zwycięstwo całe oszczędności. Zgarnąłem krocie! Wiec przez tydzień możesz jeść tu za darmo!
-Super! - wykrzyknął wstając - Idziesz, Fuu?
-Hę... A tak, tak... - szybko odpowiedziała i wyszła za blondynem
-Wiesz... - powiedział - Już za dziesięć dwunasta... Co powiesz na mały wyścig?
-Wyścig? - zapytała, lekko zdziwiona - Dokąd i po co?
-Na górę Hokage, dla zabicia czasu. - odparł
-Hmm... Czemu nie. - odparła - Ale... Jeśli wygram opowiesz mi o swojej rodzinie.
Blondyn spojrzał na nią a po chwili na jego twarzy zaczął malować się uśmiech
-Zgoda.... Ale jeśli przegrasz to ty odpowiesz mi na parę pytań. Zgoda? - odparł z chytrym uśmieszkiem
-Zgoda. - powiedziała pojawiając się na pobliskim dachu - Ale nie dasz rady mnie złapać. - dodała chichocząc i używając Shunshin no jutsu by przejść na następny budynek, po drugiej stronie drogi
-Oż ty... - syknął z uśmieszkiem i pojawił się na przeciwległym budynku do budowli z której zaczęła bieg pomarańczowo oka i ruszył za nią
Po kilku minutach dogonił ją. Zeskoczyli z budowli i kontynuowali wyścig ulicą starając się przy okazji nie przewrócić każdego przechodnia obok którego przebiegali. W tym momencie biegli łeb w łeb przez sam środek ulicy, gdy nagle drogę przecięli im Karin i Sasuke gonieni przez stado oszalałych fanek Uchihy z Sakurą na czele. Odruchowo wskoczyli na pobliski budynek jednak Naruto krzyknął jeszcze do czarnowłosego
-Sasuke! Jeśli chcesz je zgubić idź w stronę Naka! - i pobiegł dalej
Uchiha razem z Karin od razu zmienili swoją trasę ucieczki i skierowali się tylko w sobie znaną stronę, próbując zgubić fanki czarnowłosego. Tymczasem Fuu zbliżyła się do Uzumakiego
-Naka? - zapytała zdziwiona
-Świątynia w której czasem trenowaliśmy gdy byliśmy mali. - odparł lekko przyspieszając - Ciężko tam trafić. Znajduje się na obrzeżach Konohy i było pod ochroną klanu Uchiha.
-Soka... - odarła przyspieszając
Wbiegali właśnie na najwyższy budynek Konohy, siedzibę Hokage. Nagle zielonowłosa złożyła pieczęć i pojawiła się na dachu, po czym kontynuowała bieg
-Hej! Oszukujesz. - krzyknął za nią
-Wcale nie! - odparła z chichotem - Nikt nie mówił że nie można używać Shunshin no justu!
-A niech cie... - zaklną wbiegając na dach budynku
Dokładnie w tym momencie Fuu wskoczyła na ścianę za budynkiem i biegła w stronę głów Hokage. W jednej chwili blondyn pojawił się obok niej. Pędzili teraz łeb w łeb. Nagle zielonowłosa ponownie złożyła jedną pieczęć i pojawiła się obok ust Yondaime. Blondyn chcąc ją wyprzedzić miał już złożyć pieczęć gdy Fuu ponownie znikła i pojawiła się na krawędzi góry obok włosów Czwartego.
-Tak jest!!! - krzyknęła podskakując - Wygrałam, wyg...
Nagle krawędź na której stała urwała się a ona sama zaczęła spadać. Naruto bez namysłu złożył pieczęć, pojawił się pod nią i z impetem wepchnął ją na z powrotem na klif własnym ciałem
-Mh... - syknęła lądując na skale
Nagle serce stanęło jej w gardle. Gdy tylko otworzyła oczy natrafiła na rozszerzone w szoku błękitne, lisie oczy Uzumakiego i dopiero wtedy dotarło do niej co się dzieje. Naruto przygwoździł ją do ziemi, a impet upadku sprawił że ich usta spotkały się. Momentalnie ich policzki zapłonęły głębokim rumieńcem, a po krótkiej chwili szoku oderwali się od siebie. Kilka sekund później wstali i usiedli pod pobliskim drzewem. Przez cały czas milczeli, wpatrując się w przeciwne kierunki. Nagle zielonowłosa odezwała się niepewnym głosem.
-Naruto... Ja... Dziękuje... - powiedziała odwracając głowę w kierunku Uzumakiego - Wiesz, za ratunek i pomoc...
-Nie musisz, Fuu. - odparł
-Muszę! - odparła, całkiem odwracając się w jego stronę - Uratowałeś mi życie... A ja...
-Nie pozwolił bym umrzeć nikomu z moich bliskich. - powiedział, przymykając oczy - Ani przyjaciołom, ani rodzinie. Nikomu. Naprawdę nie musisz mi dziękować... Gdybym wtedy pozwolił ci umrzeć to bym sobie nie wybaczy... Więc naprawdę nie musisz mi...
-Ale chcę. - przerwała mu niepewnie
Po krótkiej chwili przechyliła głowę w jego stronę, delikatnie dotykając ustami jego policzka. Oczy Naruto rozszerzyły się w zaskoczeniu, i z jeszcze większym rumieńcem niż dotychczas spojrzał lekko speszony na dziewczynę. Ona natomiast jedynie odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, choć można było dostrzec na jej policzkach równie głębokie wypieki co na twarzy Uzumakiego. Siedzieli pod pniem jeszcze przez dłuższą chwilę w milczeniu, dopóki Fuu się nie odezwała.
-Naruto?
-Tak? - odparł z pytającym spojrzeniem, wciąż speszony
-Nie zapominaj że wygrałam zakład. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem, rozładowując napięcie - Czyli musisz mi opowiedzieć o swojej rodzinie.
-Eh... No dobra... - odparł lekko zniesmaczony - Może zacznę od mojego ojca. Ale obiecaj mi że nikomu tego nie powiesz. Jasne?
-Obiecuję. - odparła zmieszana
-No dobrze... Mój ojciec... Był znany jako najszybszy shinobi na świecie... Kiiroi Senko... -zaczął
-M-Minato Namikaze!? Yondaime Hokage!?!?!? - wykrzyknęła z niedowierzaniem
-Tak... Ale błagam nie rozpowiadaj tego, dobrze? - powiedział do opartej o niego jinchuuriki
-Dobrze, ale... Z tego co mi wiadomo to on zapieczętował Kuramę więc dlaczego...
-Daj mi skończyć. Dobrze? - powiedział spokojnym głosem
-Ok... - odparła kiwając głową
-Tak więc mój ojciec był Hokage. A moja matka była... Jinchuuriki Kuramy... - zaczął
-Nani!? Skoro twoja matka była jinchuuriki to jakim cudem...
-Pieczęć kobiety jinchuuriki jest najsłabsza tylko w jednym momencie... - przerwał jej - Podczas porodu.
-Czyli... Kurama wydostał się...
-Jednak trzynaście lat temu, 10 października pieczęć mojej matki nie powinna zostać przerwana. - powiedział zmieniając ton swojego głosu
-Nani? - zapytała zaskoczona
-Trzynaście lat temu... Podczas moich narodzin, moja matka została zaatakowana. - odparł - Zamaskowany człowiek przełamał pieczęć i zmusił Kuramę do zaatakowania Konohy.
-N-Nani!? - odparła lekko przerażona - Ktoś z taką mocą w ogóle żyje?
-Nie wiem. - odparł zamyślony - Jakby o tym pomyśleć to Kurama powinien rozpoznać tego człowieka... Poczekasz chwilkę? Muszę się z nim rozmówić.
-Mhm... - mruknęła jedynie opierając głowę na ramieniu blondyna
Tymczasem blondyn zagłębił się w swój umysł i zmierzał w kierunku klatki lisa
-Hej, Kurama! - krzyknął w stronę klatki lisa - Jesteś tam?
-Na ramen czy sake chyba nie dam rady pójść! - odkrzyknąłzirytowany - O co chodzi? Czemu przerywasz sobie z Fuu taki moment? - powiedział wywołując na twarzy blondyna rumieniec
-Urusai!!! - syknął głośno na lisa - Nie przyszedłem sobie poplotkować! Mam pytanie!
-Jakie?
-Ten człowiek który wyrwał cię z mojej matki... Kim on był? - zapytał
-Nie pamiętam. - odparł, totalnie szokując blondyna - Żeby mnie kontrolować użył na mnie genjutsu. Niestety, ale gdy mnie wyrwano z jego techniki wiele rzeczy zapomniałem.
-Hmm...Ale chyba domyślasz się kto to jest? Albo przynajmniej zapamiętałeś czakrę tego gościa? - zapytał z nadzieją
-Naruto...Jeśli spotkam go jeszcze raz to może sobie przypomnę. - odparł - Ale... Nie chcesz wiedzieć kim on mógł być... Nie chcesz żyć w strachu przed nim.
-Nani? - zapytał, zaskoczony wypowiedzią lisa, lecz ten już wycofał się w głąb klatki
Naruto chwile się zastanowił nad wypowiedzią Kuramy, lecz po chwili jego ciało zniknęło z zalanego wodą korytarza. Gdy wrócił do rzeczywistości zauważył że Fuu przysnęła, opierając się policzkiem o jego ramię. Nie mając ochoty jej budzić jedynie oparł swoją głowę na pniu z delikatnym rumieńcem, i po kilku minutach wpatrywania się w Konohę także zasnął, a jego policzek oparł się o zielone włosy jinchuuriki.
-Masz! - odkrzyknął rzucając na ladę kilka banknotów i wybiegając
Yamanaka spojrzała na pieniądze i zaczerwieniła się ze złości. Po sekundzie wybiegła na ulice i krzyknęóła w stronę Naruto
-Ten tulipan kosztuje 200 ryo! Wracaj tu...
-Jakiś problem pani Yamanaka? - brązowowłosa powoli odwróciła głowę, a w jej oczach można było dostrzec przerażenie
-N-Nie S-Sandaime-sama... - powiedziała wracając do sklepu - Zupełnie nic...
-Mam nadzieję...
Tymczasem Naruto zmierzał do swojego kolejnego celu z tulipanem w ręku. Szedł tak zamyślony kilka minut gdy nagle potrącił kogoś
-Uh... Sorry... - powiedział, jednak dziewczyna mu przerwała
-Naruto-kun? - powiedziała biało oka - Nic się nie stało... Ale co to za kwiat? To... - zaczęła mówić do lekko zdezorientowanego blondyna - To... Dla mnie? Arigatou, Naruto-kun!!! - krzyknęła zabierając mu tulipan - Postawie go w specjalnym miejscu! - po tych słowach szybko się oddaliła
-Ej, Hinata!!! Czekaj!!! - krzyknął za nią - To nie dla ciebie!!! - niestety, granatowowłosa zniknęła mu już z widoku - Kuso... I muszę zawracać... Eh... I na dodatek będę musiał Hinacie to wyjaśnić. - powiedział składając jedną pieczęć i pojawiając się przed kwiaciarnią z której niedawno wyszedł
Od razu zauważył matkę Ino
"Tym razem zrobię to inaczej." - pomyślał składając dwie pieczęcie i wyciągając przed siebie rękę - Shoton: Hasho Koryu.
W jego dłoni zmaterializowały się dwa maleńkie, kryształowe smoki. Jeden niezauważenie podleciał do wazonu z tulipanami i owinął się dookoła jednego. Drugi natomiast niezauważenie podleciał do lady, będąc owiniętym dookoła kilku banknotów. Nagle smok z tulipanem z niesamowitym przyspieszeniem wyleciał ze sklepu i wylądował w dłoni niebieskookiego, a drugi niezauważenie pojawił się za starszą Yamanaka i wsunął jej do kieszeni banknoty, po czym oba zniknęły.
"Fiu... Poszło bez problemów." - pomyślał po czym ponownie skierował się w stronę swojego celu, tym razem dla bezpieczeństwa, bocznymi alejkami
Po kilku minutach przekonał się jednak że nie tylko on wpadł na ten pomysł. Bowiem w jedenej z alejek zderzył się z... Sasuke
-Sasuke!? - krzyknął zaskoczony - Ty nie powinieneś leżeć w szpitalu?!
-Ćśśś... Nie tak głośno. - powiedział szeptem - Nie widziałeś może Karin?
-Nie, nie widziałem. - odparł - Coś się stało?
-Nie... Tylko... No, kilka maniaczek zobaczyło nas jedzących razem i zostaliśmy rozdzieleni. - powiedział - Pewnie ciągle nas szukają.
-A więc to tak... Randka, co? Jak bym ją spotkał to co powiedzieć?
-Że jestem w pobliżu stadionu... I to nie była randka. Zwykły obiad. - szepnął wnerwiony, odbiegając, lecz po chwili się wrócił - A to dla kogo? - powiedział wskazując tulipan w ręce blondyna
-Nie twoja sprawa. - burknął oddalając się
-Nie musisz mówić. I tak się domyślam. - powiedział do blondyna
Po chwili obaj rozeszli się w swoim kierunku. Tymczasem blondynowi najwidoczniej znudziło się chodzenie między budynkami i w jednej chwili pojawił się na dachu pobliskiej budowli. Po kilku sekundach aktywował Rinnegan i spojrzał na zegar w mieszkaniu naprzeciwko niego
-Już dziewiąta... Lepiej jeśli się pospieszę. - szepnął dezaktywując swoje doujutsu i skacząc na budynkach w stronę obrzeży wioski
Po około 20 minutach skakania na dachach Naruto dotarł do swojego celu. Szybko zeskoczył na ziemię i stanął przed szpitalem. Bez namysłu wszedł do środka, przymknął oczy i aktywował Rinnegan. Już po sekundzie sprawdził u umyśle pielęgniarki siedzącej naprzeciwko wejścia w której sali leży osoba do której przyszedł. Od razu uśmiechnął się, dezaktywował Rinnegan i ruszył korytarzem
-Hej! - krzyknęła na niego pielęgniarka - Demonom wstęp wzbronio...
-Zamknij się... - syknął wypuszczając trochę czakry Kuramy co od razu sprawiło że kobieta zdębiała
Teraz bez żadnych przeszkód wszedł po schodach na drugie piętro i skierował się do pokoju nr. 107. Po chwili stanął przed drzwiami pokoju, delikatnie uchylił drzwi i zajrzał do środka. Na łóżku spokojnie spała zielonowłosa jinchuuriki (tak właściwie to ona ma kolor turkusowy ale z przyzwyczajenia każdy łącznie ze mną pisze że ma zielony). Po wejściu delikatnie zamknął drzwi, wstawił tulipan do wazonu na stoliku obok łóżka i usiadł na krześle obok Fuu. Po chwili miał się już odezwać jednak przerwał mu pomruk zielonowłosej
-Na... Naruto? - powiedziała powoli otwierając oczy - Co ty tu...
-Nie przemęczaj się. - powiedział kładąc jej palec na usta - Powinnaś odpoczywać.
-Nic mi nie będzie. - odparła odciągając dłoń blondyna - Choumei mi pomógł.
-A od kiedy on jest pomocny? - zapytał chichocząc
-Sama się zdziwiłam kiedy oznajmił mi, że za godzinę będę jak nowo narodzona. - powiedziała lekko szokując blondyna
-Szybki jest. Kurama nie potrafiłby wyleczyć takich ran tak szybko. - oznajmił
"To dlatego że z czasem jinchuuriki lekko się uodparnia na czakrę biju. Jedynie Rokubi zniwelował ten efekt, ale od dawna go nie widziałem." - szybko odparł oburzony lis - "A w leczeniu to Choumei w porównaniu ze mną, jest cienki!"
-Ok Kurama, rozumiem... - powiedział na głos - Eh... Może mi się wydaje, ale Kurama jest chyba najbardziej upierdliwym biju.
-Wydaje ci się... Choumei jest taki sam. - powiedziała, lecz po chwili zasyczała z bólu i złapała się za głowę
"Wiesz że nie muszę ci leczyć tych ran?" - zapytał rozdrażniony rohatyniec - "I NIE JESTEM TAKI JAK KURAMA! Jestem szybszy, zwinniejszy i mniej straszny od niego!"
-Tak, tak Choumei. Sorry... - powiedziała odwracając głowę w stronę blondyna - Mówiłam?
-Hahaha... Tak... Przy nich trzeba czasem ugryźć się w język. - odparł
-Tak.
Dyskutowali tak jeszcze przez całą godzinę, gdy nagle do pokoju weszła pielęgniarka. Rzuciła jedynie przelotne spojrzenie blondynowi, po czym niechętnie podeszła do zielonowłosej i ją zbadała. Po kilku minutach ze zdziwiona miną odezwała się do Fuu
-Nie wiem jak to możliwe, ale jesteś już całkiem zdrowa. - powiedziała - Możemy cię już wypisać. - dodała wychodząc z pokoju
-Szybko ten czas zleciał. - powiedział blondyn - Chyba będę się zbierać...
-Poczekaj. - powiedziała, wstając z łóżka - Mogę iść z tobą? Do osiemnastej jeszcze dużo czasu a ja... Cóż, do drużyny nie chce mi się wracać, więc...
-Ok. - przerwał jej po czym skierował się w stronę drzwi - Będę przed wejściem. - dodał, po czym wyszedł
Fuu od razu przebrała się w swój standardowy strój po czym wyjęła tulipan z wazonu i wybiegła z pokoju kierując się do wyjścia. Po kilku sekundach znalazła się przed szpitalem i podeszła do blondyna
-A tak w ogóle to... Dzięki za ten tulipan. - powiedziała nieśmiało
-Umm... Nie ma za co. - odparł, szybko odwracając głowę w stronę góry Hokage
-Więc... Gdzie idziemy? - zapytała niepewnie
-Hmm... Co powiesz na spacer po wiosce?
-Chętnie. - odparła z zadowoleniem, po czym oboje ruszyli w stronę centrum wioski
Po około półgodzinnym spacerze zatrzymali się w Ichiraku na szybki posiłek.
-Hej, staruszku. - zawołał blondyn wchodząc do budki
-Hej, Naruto. - odparł wychodząc zza progu - Kim jest twoja towarzyszka... Aaa, pamiętam! Twoja przeciwniczka z finału. Jak ty się nazywałaś, młoda damo?
-F-Fuu. - odparła niepewnie
-Nie ma co się stresować. No, to co podać? - zapytał z uśmiechem
-Dla mnie miso ramen. A dla ciebie? - zapytał patrząc w stronę zielonowłosej
-Też.
-Ok. Poczekajcie chwilkę. - odparł wrzucając makaron do wody
-Hej, Fuu. Stało się coś? - powiedział blondyn
-Nie... Po prostu... Nie jestem przyzwyczajona do takiego zachowania ludzi wobec mnie. - odparła lekko speszona - Wiesz o co mi chodzi.
-Taa... Wiem. Ale musisz w końcu zrozumieć że nie wszyscy ludzie są źli. - odparł jej
-Wiem. Po prostu... Muszę się do tego przyzwyczaić.
-Gotowe. - powiedział trzymający w obu dłoniach miski Teuchi - Proszę. - dodał stawiając przed nimi miski
-Dzięki, staruszku. - odparł blondyn sięgając po pałeczki - Itadakimasu!
Po minucie oboje już kończyli swoje miski
-Poproszę jeszcze jedną! - powiedziała zielonowłosa - Dawno nie jadłam tak dobrego ramen.
-Ho, ho! Widzę że przez jakiś czas będę mieć nową klientkę. - odparł jej staruszek stawiając przed nią kolejną miskę
-Heh... W Ichiraku jest najlepsze ramen w pięciu narodach. - powiedział z przekonaniem Uzumaki - Poproszę jeszcze jedną!
-Trzymaj! - odparł stawiając przed nim miskę którą ten od razu zaczął opróżniać -A tak w ogóle to jesteście na randce? - nagle na twarzy Teuchiego wylądował makaron i mięso które mieli w ustach jinchuuriki
-Ghh... N-nie! Cz-czemu tak myślałeś, staruszku? - zapytał zakłopotany blondyn
-W-właśnie? - poparła go równie zakłopotana zielonowłosa
-Tak mi się jakoś powiedziało. - odparł wycierając swoją twarz - Rzadko przychodzisz tu w towarzystwie. Jak już coś to albo jesteś tu z Sasuke albo z Mikoto-san, ale ona ostatnio rzadko tu przychodzi.
Fuu spojrzała na Naruto z zaciekawieniem na Naruto.
"Nie mówił mi o nikim z takim imieniem. Kim ona jest?" - zamyśliła się, lecz po kilku sekundach dostała odpowiedź
-Wiesz... Mama ma jakieś sprawy do załatwienia, więc ostatnio całymi dniami jest poza domem. - odparł mężczyźnie jinchuuriki
"Hmm... To musi być ta kobieta która się nim opiekowała gdy jego rodzice zginęli trzynaście lat temu." - pomyślała - "W sumie, jak o tym pomyśleć to nigdy nie wspominał o swojej rodzinie."
-Rozumiem.
-Ile płace, staruszku? - zapytał blondyn wyciągając portfel
-Nic! - odparł zaskakując blondyna - Mówiłem ci przecież, że postawiłem na twoje zwycięstwo całe oszczędności. Zgarnąłem krocie! Wiec przez tydzień możesz jeść tu za darmo!
-Super! - wykrzyknął wstając - Idziesz, Fuu?
-Hę... A tak, tak... - szybko odpowiedziała i wyszła za blondynem
-Wiesz... - powiedział - Już za dziesięć dwunasta... Co powiesz na mały wyścig?
-Wyścig? - zapytała, lekko zdziwiona - Dokąd i po co?
-Na górę Hokage, dla zabicia czasu. - odparł
-Hmm... Czemu nie. - odparła - Ale... Jeśli wygram opowiesz mi o swojej rodzinie.
Blondyn spojrzał na nią a po chwili na jego twarzy zaczął malować się uśmiech
-Zgoda.... Ale jeśli przegrasz to ty odpowiesz mi na parę pytań. Zgoda? - odparł z chytrym uśmieszkiem
-Zgoda. - powiedziała pojawiając się na pobliskim dachu - Ale nie dasz rady mnie złapać. - dodała chichocząc i używając Shunshin no jutsu by przejść na następny budynek, po drugiej stronie drogi
-Oż ty... - syknął z uśmieszkiem i pojawił się na przeciwległym budynku do budowli z której zaczęła bieg pomarańczowo oka i ruszył za nią
Po kilku minutach dogonił ją. Zeskoczyli z budowli i kontynuowali wyścig ulicą starając się przy okazji nie przewrócić każdego przechodnia obok którego przebiegali. W tym momencie biegli łeb w łeb przez sam środek ulicy, gdy nagle drogę przecięli im Karin i Sasuke gonieni przez stado oszalałych fanek Uchihy z Sakurą na czele. Odruchowo wskoczyli na pobliski budynek jednak Naruto krzyknął jeszcze do czarnowłosego
-Sasuke! Jeśli chcesz je zgubić idź w stronę Naka! - i pobiegł dalej
Uchiha razem z Karin od razu zmienili swoją trasę ucieczki i skierowali się tylko w sobie znaną stronę, próbując zgubić fanki czarnowłosego. Tymczasem Fuu zbliżyła się do Uzumakiego
-Naka? - zapytała zdziwiona
-Świątynia w której czasem trenowaliśmy gdy byliśmy mali. - odparł lekko przyspieszając - Ciężko tam trafić. Znajduje się na obrzeżach Konohy i było pod ochroną klanu Uchiha.
-Soka... - odarła przyspieszając
Wbiegali właśnie na najwyższy budynek Konohy, siedzibę Hokage. Nagle zielonowłosa złożyła pieczęć i pojawiła się na dachu, po czym kontynuowała bieg
-Hej! Oszukujesz. - krzyknął za nią
-Wcale nie! - odparła z chichotem - Nikt nie mówił że nie można używać Shunshin no justu!
-A niech cie... - zaklną wbiegając na dach budynku
Dokładnie w tym momencie Fuu wskoczyła na ścianę za budynkiem i biegła w stronę głów Hokage. W jednej chwili blondyn pojawił się obok niej. Pędzili teraz łeb w łeb. Nagle zielonowłosa ponownie złożyła jedną pieczęć i pojawiła się obok ust Yondaime. Blondyn chcąc ją wyprzedzić miał już złożyć pieczęć gdy Fuu ponownie znikła i pojawiła się na krawędzi góry obok włosów Czwartego.
-Tak jest!!! - krzyknęła podskakując - Wygrałam, wyg...
Nagle krawędź na której stała urwała się a ona sama zaczęła spadać. Naruto bez namysłu złożył pieczęć, pojawił się pod nią i z impetem wepchnął ją na z powrotem na klif własnym ciałem
-Mh... - syknęła lądując na skale
Nagle serce stanęło jej w gardle. Gdy tylko otworzyła oczy natrafiła na rozszerzone w szoku błękitne, lisie oczy Uzumakiego i dopiero wtedy dotarło do niej co się dzieje. Naruto przygwoździł ją do ziemi, a impet upadku sprawił że ich usta spotkały się. Momentalnie ich policzki zapłonęły głębokim rumieńcem, a po krótkiej chwili szoku oderwali się od siebie. Kilka sekund później wstali i usiedli pod pobliskim drzewem. Przez cały czas milczeli, wpatrując się w przeciwne kierunki. Nagle zielonowłosa odezwała się niepewnym głosem.
-Naruto... Ja... Dziękuje... - powiedziała odwracając głowę w kierunku Uzumakiego - Wiesz, za ratunek i pomoc...
-Nie musisz, Fuu. - odparł
-Muszę! - odparła, całkiem odwracając się w jego stronę - Uratowałeś mi życie... A ja...
-Nie pozwolił bym umrzeć nikomu z moich bliskich. - powiedział, przymykając oczy - Ani przyjaciołom, ani rodzinie. Nikomu. Naprawdę nie musisz mi dziękować... Gdybym wtedy pozwolił ci umrzeć to bym sobie nie wybaczy... Więc naprawdę nie musisz mi...
-Ale chcę. - przerwała mu niepewnie
Po krótkiej chwili przechyliła głowę w jego stronę, delikatnie dotykając ustami jego policzka. Oczy Naruto rozszerzyły się w zaskoczeniu, i z jeszcze większym rumieńcem niż dotychczas spojrzał lekko speszony na dziewczynę. Ona natomiast jedynie odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, choć można było dostrzec na jej policzkach równie głębokie wypieki co na twarzy Uzumakiego. Siedzieli pod pniem jeszcze przez dłuższą chwilę w milczeniu, dopóki Fuu się nie odezwała.
-Naruto?
-Tak? - odparł z pytającym spojrzeniem, wciąż speszony
-Nie zapominaj że wygrałam zakład. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem, rozładowując napięcie - Czyli musisz mi opowiedzieć o swojej rodzinie.
-Eh... No dobra... - odparł lekko zniesmaczony - Może zacznę od mojego ojca. Ale obiecaj mi że nikomu tego nie powiesz. Jasne?
-Obiecuję. - odparła zmieszana
-No dobrze... Mój ojciec... Był znany jako najszybszy shinobi na świecie... Kiiroi Senko... -zaczął
-M-Minato Namikaze!? Yondaime Hokage!?!?!? - wykrzyknęła z niedowierzaniem
-Tak... Ale błagam nie rozpowiadaj tego, dobrze? - powiedział do opartej o niego jinchuuriki
-Dobrze, ale... Z tego co mi wiadomo to on zapieczętował Kuramę więc dlaczego...
-Daj mi skończyć. Dobrze? - powiedział spokojnym głosem
-Ok... - odparła kiwając głową
-Tak więc mój ojciec był Hokage. A moja matka była... Jinchuuriki Kuramy... - zaczął
-Nani!? Skoro twoja matka była jinchuuriki to jakim cudem...
-Pieczęć kobiety jinchuuriki jest najsłabsza tylko w jednym momencie... - przerwał jej - Podczas porodu.
-Czyli... Kurama wydostał się...
-Jednak trzynaście lat temu, 10 października pieczęć mojej matki nie powinna zostać przerwana. - powiedział zmieniając ton swojego głosu
-Nani? - zapytała zaskoczona
-Trzynaście lat temu... Podczas moich narodzin, moja matka została zaatakowana. - odparł - Zamaskowany człowiek przełamał pieczęć i zmusił Kuramę do zaatakowania Konohy.
-N-Nani!? - odparła lekko przerażona - Ktoś z taką mocą w ogóle żyje?
-Nie wiem. - odparł zamyślony - Jakby o tym pomyśleć to Kurama powinien rozpoznać tego człowieka... Poczekasz chwilkę? Muszę się z nim rozmówić.
-Mhm... - mruknęła jedynie opierając głowę na ramieniu blondyna
Tymczasem blondyn zagłębił się w swój umysł i zmierzał w kierunku klatki lisa
-Hej, Kurama! - krzyknął w stronę klatki lisa - Jesteś tam?
-Na ramen czy sake chyba nie dam rady pójść! - odkrzyknąłzirytowany - O co chodzi? Czemu przerywasz sobie z Fuu taki moment? - powiedział wywołując na twarzy blondyna rumieniec
-Urusai!!! - syknął głośno na lisa - Nie przyszedłem sobie poplotkować! Mam pytanie!
-Jakie?
-Ten człowiek który wyrwał cię z mojej matki... Kim on był? - zapytał
-Nie pamiętam. - odparł, totalnie szokując blondyna - Żeby mnie kontrolować użył na mnie genjutsu. Niestety, ale gdy mnie wyrwano z jego techniki wiele rzeczy zapomniałem.
-Hmm...Ale chyba domyślasz się kto to jest? Albo przynajmniej zapamiętałeś czakrę tego gościa? - zapytał z nadzieją
-Naruto...Jeśli spotkam go jeszcze raz to może sobie przypomnę. - odparł - Ale... Nie chcesz wiedzieć kim on mógł być... Nie chcesz żyć w strachu przed nim.
-Nani? - zapytał, zaskoczony wypowiedzią lisa, lecz ten już wycofał się w głąb klatki
Naruto chwile się zastanowił nad wypowiedzią Kuramy, lecz po chwili jego ciało zniknęło z zalanego wodą korytarza. Gdy wrócił do rzeczywistości zauważył że Fuu przysnęła, opierając się policzkiem o jego ramię. Nie mając ochoty jej budzić jedynie oparł swoją głowę na pniu z delikatnym rumieńcem, i po kilku minutach wpatrywania się w Konohę także zasnął, a jego policzek oparł się o zielone włosy jinchuuriki.
*********
Tymczasem w sali narad Konohy...
-Więc postanowione. Uchiha Sasuke także zostanie chuninem. - ogłosił Sandaime - Teraz pozostała sprawa TEJ trójki.
-Sarutobi... Znasz nasze zdanie na ten temat. - powiedział głowa klanu Hyuga, Hiashi
-Ani Kyuubi ani pozostali nie zostaną chuninami. - dodał przywódca Shimura - Kazekage miał chyba podobne zdanie. Prawda?
-Tak... Częściowo. - odparł przywódca Sunagakure
-Ale czemu? Wszyscy wykazali się sporymi umiejętnościami. - powiedziała Mikoto - Dodatkowo Naruto pokazał że częściowo jest w stanie kontrolować Kyuubiego, więc...
-Ale mimo wszystko są jinchuurki, Mikoto-san. - odezwał się Danzo - Żadna z wiosek nie może ryzykować, posyłając jinchuuriki na misje powyżej rangi C.
-A poza tym pozostali jinchuuriki nie wykazali takiego poziomu kontroli jak Kyuubi więc... - wypowiedź Hiashiego zostałaszybko przerwana
-Jeszcze raz go tak nazwij to... - warknęła, wstając z miejsca które zajmowała
-Przestańcie! Natychmiast! - krzyknął zdenerwowany Hiruzen - Kazekage. Jesteś pewien że Gaara-san nie powinien zostać chuninem?
-Tak.
-No dobrze... Aizen-san (sensei Izo, Kori i Fuu). Czy twoim zdaniem Fuu-san powinna...
-Nie! - odparł beznamiętnym głosem - Takikage-sama by mnie zabił gdyby ta szmata została chuninem.
-No dobrze... - powiedział niechętnym tonem - Kto jest za tym aby Naruto-kun został chuninem?
-Jestem przeciwna! - warknęła Tsume
-Nie mam nic do niego, ale jest mimo wszystko jinchuuriki. - odparł spokojnym głosem Shibi - Jestem przeciw.
-Klan Hyuga nie pozwoli mu na zostanie chuninem! - warknął Hiashi
-Naruto zasłużył na ten awans! - powiedziała Mikoto - Jestem za tym by awansował.
-Nie może zostać chunninem. - spokojnie powiedział Homura
-Zgadzam się z Homurą. - poparła go Koharu
-Powinniśmy dać mu szanse. - powiedział Inoichi - Psychicznie jest bardziej wytrzymały niż niektórzy jounini. Jestem za jego awansem.
-Ja też. - dodał Choza
-I ja. - powiedział leniwie Shikaku
-Jest jinchuriki. Gdyby chciał wstąpić do ANBU nie miałbym nic przeciwko. - powiedział Shimura - Ale ponieważ ma w sobie bestię, jego poziom jest nadal za niski by mógł być chuninem.
-Jeśli mogę się wtrącić... - powiedział nagle Kazekage - Ten dzieciak pokonał Ichibiego i z pomocą Gaary, Nanabiego. Więc jego poziom jest powyżej rangi chunina. Mieści się gdzieś w granicach specjalnego jounina. Oczywiście to tylko moja opinia.
-Hmm... - zamyślił się Sarutobi
-Jaka jest twoja decyzja, Hokage-sama? - zapytała Tsume
-Nie mam wyboru... Naruto-kun nie dostanie awansu na chunina. - ogłosił - Przykro mi, Mikoto-san.
-Więc postanowione. Uchiha Sasuke także zostanie chuninem. - ogłosił Sandaime - Teraz pozostała sprawa TEJ trójki.
-Sarutobi... Znasz nasze zdanie na ten temat. - powiedział głowa klanu Hyuga, Hiashi
-Ani Kyuubi ani pozostali nie zostaną chuninami. - dodał przywódca Shimura - Kazekage miał chyba podobne zdanie. Prawda?
-Tak... Częściowo. - odparł przywódca Sunagakure
-Ale czemu? Wszyscy wykazali się sporymi umiejętnościami. - powiedziała Mikoto - Dodatkowo Naruto pokazał że częściowo jest w stanie kontrolować Kyuubiego, więc...
-Ale mimo wszystko są jinchuurki, Mikoto-san. - odezwał się Danzo - Żadna z wiosek nie może ryzykować, posyłając jinchuuriki na misje powyżej rangi C.
-A poza tym pozostali jinchuuriki nie wykazali takiego poziomu kontroli jak Kyuubi więc... - wypowiedź Hiashiego zostałaszybko przerwana
-Jeszcze raz go tak nazwij to... - warknęła, wstając z miejsca które zajmowała
-Przestańcie! Natychmiast! - krzyknął zdenerwowany Hiruzen - Kazekage. Jesteś pewien że Gaara-san nie powinien zostać chuninem?
-Tak.
-No dobrze... Aizen-san (sensei Izo, Kori i Fuu). Czy twoim zdaniem Fuu-san powinna...
-Nie! - odparł beznamiętnym głosem - Takikage-sama by mnie zabił gdyby ta szmata została chuninem.
-No dobrze... - powiedział niechętnym tonem - Kto jest za tym aby Naruto-kun został chuninem?
-Jestem przeciwna! - warknęła Tsume
-Nie mam nic do niego, ale jest mimo wszystko jinchuuriki. - odparł spokojnym głosem Shibi - Jestem przeciw.
-Klan Hyuga nie pozwoli mu na zostanie chuninem! - warknął Hiashi
-Naruto zasłużył na ten awans! - powiedziała Mikoto - Jestem za tym by awansował.
-Nie może zostać chunninem. - spokojnie powiedział Homura
-Zgadzam się z Homurą. - poparła go Koharu
-Powinniśmy dać mu szanse. - powiedział Inoichi - Psychicznie jest bardziej wytrzymały niż niektórzy jounini. Jestem za jego awansem.
-Ja też. - dodał Choza
-I ja. - powiedział leniwie Shikaku
-Jest jinchuriki. Gdyby chciał wstąpić do ANBU nie miałbym nic przeciwko. - powiedział Shimura - Ale ponieważ ma w sobie bestię, jego poziom jest nadal za niski by mógł być chuninem.
-Jeśli mogę się wtrącić... - powiedział nagle Kazekage - Ten dzieciak pokonał Ichibiego i z pomocą Gaary, Nanabiego. Więc jego poziom jest powyżej rangi chunina. Mieści się gdzieś w granicach specjalnego jounina. Oczywiście to tylko moja opinia.
-Hmm... - zamyślił się Sarutobi
-Jaka jest twoja decyzja, Hokage-sama? - zapytała Tsume
-Nie mam wyboru... Naruto-kun nie dostanie awansu na chunina. - ogłosił - Przykro mi, Mikoto-san.
*********
4 godz. później, Góra Hokage
Nasz blondyn właśnie budził się ze swojej drzemki. Od razu zauważył że coś znajduje się na jego ramieniu. Gdy tylko zorientował się że jest to głowa śpiącej zielonowłosej, na jego twarz wpłynął uśmiech. Nagle spojrzał na niebo i po położeniu słońca zorientował się która jest godzina.
-Eh, już wpół do siedemnastej... - westchnął - Hej, Fuu... - szepnął, delikatnie pieszcząc jej włosy
-Mhm... - mruknęła powoli otwierając swoje oczy - Hej, Naruto...
-Jak się spało? - zapytał
-Dawno tak dobrze nie spałam... Nawet jeśli to drzewo nie jest zbyt miękkie. - powiedziała
-Prawda. - odparł
Nagle obydwoje mogliby przysiąc że słyszeli jakby ktoś upadł całym ciałem na ziemię, ale gdy się rozejrzeli nikogo nie znaleźli ani nie wyczuli żadnej czakry. Tymczasem za jednym z krzaków brązowowłosy chłopak wachlował nieprzytomną granatowowłosą
-Kuso, Hinata... Weź się budź. - warknął Kiba, całkowicie skupiając się na próbie wybudzenia dziewczyny
Tymczasem Naruto i Fuu wstali i zaczęli iść w swoją stronę.
-Tylko się nie spóźnij. - powiedziała, machając do niebieskookiego
-Spokojnie, Fuu. - odparł
Po chwili wszedł na głowę swojego ojca. Fuu właśnie zniknęła mu z oczu.
-Eh... Jednak mam szczęście. - powiedział do siebie z uśmiechem na twarzy - No dobra. Idziemy...
"NARUTO!!! POD TOBĄ!!!" - wrzasnął lis lecz zbyt późno
Nagle z ziemi wyłoniła się biała dłoń, która chwyciła nogę blondyna
-Co do... - nie zdążył dokończyć gdyż został z impetem wciągnięty pod ziemię
***********************************************************************************
Ja: I tak właśnie nastał końca notki czas.
Naru: No... Jak dla mnie wyszło nieźle...
Ja: Bo ty uczestniczyłeś w tym.
Ja: Bo ty uczestniczyłeś w tym.
Naru: No. ;P
Ja: Eh... Cóż nie wiem jak mi to wyszło. Pierwszy raz piszę takie sceny.
Fuu: Moim zdaniem wyszło nieźle. (mówi przysuwając się bliżej Naruto)
Ja: Taa... Więc teraz ci którzy obstawiali NaruFuu (czyli ok 90% - 75% czytających) dostaną nagrodę... Albo nie. Jestem skner i nie dam. Możecie czuć się lepsi od pozostałych. ;P
Naru: Może powiesz dlaczego akurat nas wybrałeś do swojego bloga?
Ja: Dobry pomysł, Naru. Tak więc wybrałem tą parę ponieważ przejadły mi się pary typu NaruSaku. Poza tym chciałem zrobić bloga orginalnego z orginalną parą, orginalną historią idt. Teraz może krótka historia o tym jak zdecydowałem się założyć swojego bloga... Otóż gdy kiedyś maniaczyłem na różnych blogach na Onecie trafił mi się taki jeden link... Naruto Nowy SWAT... Eee... Przepraszam... Nowy Świat. Gdy czytałem twoje opowiadanie znudzona (wiem że to czytasz, napisz dużego komenta skoro notki nie ma) to pomyślałem sobie: "Ej, Kurwa! Ja też tak chcę!" - i tak się zaczeło
Naru: To może dasz nam swoje ulbione pary z 3 ulubionych anime
Ja: Ok
Naruto:
NaruFuu
NaruKarin
NaruYugito
Bleach:
IchiLisa
IchiLoly
IchiSun-Sun
Yugioh:
AtemMana
I tyle tego. Prośba. Jak znacie jakieś blogi z opowiadaniami z tymi parami to dajcie linki. I to tyle Narka. Ja idę spać.
NaruFuu: My też.
Ja: Dobra... ŻĘ CO!? O nie nie, oboje osobno do 18-nastki
NaruFuu: Eh...
Ja: Zboczeni.
Sayo
Fajny blog. Ciekawe, czy ludzie zmienią swoje postępowanie wobec Jinchuuriki. Chociaż chętnie zobaczyłbym jak ginie Starszyzna oraz Danzo. Nie lubię ich, w dodatku Shimura tylko szpanował Izanagi i ukradniętym okiem Shisuiego
OdpowiedzUsuńPS. Jeszcze lepiej by było jakbyś zabił to różówe coś, bo tylko przeszkadza.
UsuńOpłacało się czekać rozdział świetny twoje notki przyjemnie się czyta i dużo weny życzę szczęśliwych wakacji
OdpowiedzUsuńPS. A co do blogów na te tematy to ciężko sam szukałem:P
UsuńJa: No niestety. ;P
UsuńNaru: Autor też próbował ich szukać ale cóż...
Fuu: Mało ich jest
Notka jak zawsze świetna!!!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejną.
Pozdrawiam, i życzę weny.
hem....
OdpowiedzUsuń"(wiem że to czytasz, napisz dużego komenta skoro notki nie ma)"
...
No i cóż tu zrobić, no? Długi koment... nie wiem, czy wyjdzie... chociaż znając życie pewnie tak. (a nawet jeśli nie to nawiązując do tego rozdziału, u mnie w czasie najbliższym powinna się pojawić mała niespodzianka ^^)
To może tak od początku
Ależ mi miło ^^
Hehe... kto by pomyślał, że ktoś się zainspiruje tymi moimi monologami.
Chociaż za czasów oneta, to jeszcze nie były aż takie monologi. Od razu widać, czytając to, że sporo czasu minęło ... Eh, czas tak szybko mija... Zaczynałam przecież to pisać w podstawówce... eh...
Naru: Do rzeczy
Yagura: "niespodziankę? niespodziankę...hm..."
Ja: *patrzy załamując się psychicznie na wyżej wymienionych; wzdycha*
No więc,
Rozdział taki miłosny... że z tego wszystkiego z chwili na chwilę coraz bardziej mam ochotę na coraz bardziej miłosną scenę, w scenie, którą właśnie zaczynałam pisać u mnie...
Jedno wielkie "awwwww"
Naru: Ostatnio nadużywasz tej onomatopei, znudzona-chan
Ja: "A skąd ty możesz to wiedzieć... ='.'= "
Poza tym, widzę że u ciebie jak zawsze wesoło
Wesoło...
Eh, radość jest dobra...
Jakoś tak mi miło, chociaż nie wiem czemu...
Naru: ;___;
Fuu: he... hehe...he?
Utaka: ^///^
Ja: ... (y)- if u know what I mean
No w każdym razie, ku mojej wielkiej uciesze na kilku obserwowanych przez mnie blogach pojawiły się nowe notki, co może mi pozwoli przywrócić TEN zacny narutowski klimat do czachy, co najprawdopodobniej zmotywuje mnie na tyle żebym mogła dokończyć to, co już grzecznie czeka na opublikowanie na moim blogu.
Naru: Dla wyjaśnienia, Znudzona-chan naoglądała się pełno innych anime i naczytała mang zupełnie odbiegających od świata shinobi, między innymi o tematyce sportowej, przez co nie mogła się skupić na NAS...!
Ja: Nie przespałam wczoraj ani minuty. ;3; Siedziałam całą noc i słuchałam muzyki.
Naru: Ekhem...
Ja: ... *oglądając odcinki drugiego sezonu pewnego anime.... Przy okazji popodziwiałam sobie wschód słońca, zjadłam śniadanie o szóstej rano w postaci kanapki z nutellą. Pod koniec tak mi odwalało, że tata posądził mnie o to że mam jakieś problemy, a mama się zaczęła dopytywać czy się zakochałam... eh... That faces...
Naru: Znudzona-chan, ciągle do końca się nie pozbyła tej "ekscytacji", więc żeby się zbytnio nie rozpisała, pozwolę sobie podsumować... Naoglądała się pewnego anime -> nie mogła zasnąć -> nie mogła się doczekać rana, bo chciała jak najszybciej obejrzeć kolejne odcinki -> jej cierpliwość nie wyrobiła -> zaczęła oglądać w telefonie (ja: kocham cię mój kochany telefoniku ♥ Kyu:grrr... Ja: i ciebie też lisku! ♥) ... -> jeszcze bardziej nie mogła spać -> obejrzała całe anime -> jeszcze bardziej nie mogła spać -> zaczęła słuchać muzyki -> i tym oto sposobem, stworzyła fabułę do całkiem nowego fanfic'a, który zapewne nigdy nie powstanie, bo nie będzie jej się chciało go napisać, po czym o wszystkim co wmyśliła zapomni.
Ja: A później był już wschód słońca, ptaszki ćwierkały, śłonećko świeciło, fajna pozytywna muzyczka grała, znudzona-chan skakała po łóżku i tak dalej i tak dalej, Koniec, wszystko skończyło się prawie dobrze i szczęśliwie, nie ucierpiało na tym żadne zwierze ♥
Tak więc... Być może niedługo pojawi się nowa notka!
Lof u ♥
Bajbaj
ha ha ha
UsuńJestę miszczę w pisaniu komentarzy o niczym ♥
Miał być długi to jest, a co!
Ja/Naru/Kurama: O ja jebe!!! Co to jest?
UsuńJa: Czyli plan Utaki wejdzie w życie! Jupi!
Naru: Powiedzieć ci ciekawostkę? Autor po napisaniu notki zaczął od nowa czytać twojego bloga od Oneta do Blogera.
Ja: No... Ja osobiście naoglądałem się za dużo Bleacha i teraz normalnie wymyśliłem fabułę do innego fanfica... Ale to dopiero po zakończeniu tego bloga.
Może nie do końca wejdzie w życie, ale powiedzmy, że poczynię w tym kierunku pierwsze kroki
UsuńNaru/Fuu/Ja: Oż ty... To notki nie ma tak długo a ty jeszcze takie rzeczy odwalasz... Good ;P
UsuńJa: A możesz powiedzieć kiedy tak mniej więcej będzie notka? I czy będzie długa?
Będzie jak się napisze.
UsuńNa razie jest na jakieś 6 stron w wordzie.
Zostało mi jakieś 1.5 sceny, przy czym znając mój talent do rozpisywania się (patrz 5 komentarzy wyżej)zajmie to jakieś kolejne 2 strony, albo 3 - w zależności od tego czy zdecyduję się dodać do tej notki pewne zdarzenie, czy zostawię je sobie na później (czyt.: czy będzie mi się chciało je pisać)
PS.: Jak tak bardzo nalegasz spróbuję to trochę nagiąć bardziej, ale nie mogę tak nagle z dnia na dzień zrobić między Naru, a Fuu 'big love', bo by to było nienaturalne i w ogóle xD
Ja: Ważne żeby była długa :)
UsuńNaru: I nie naginaj niczego pod wpływem jednej osoby...
Ja: Nawet tak zajebistej osoby jak ja ;) Rób wszystko tak jak planowałaś od początku.
Fuu: I wiemy że takie big love to lekka przesada. Przekonasz się...
To znowu ja znalazłem jeden paring z naruto http://naruto-namikaze-i-kurama.blog.onet.pl/2013/06/15/
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo dobry, no, no coś zaiskrzyło między Fuu, a Naruto..... bardzo szkoda mi Naruto, ze nie dostanie tytułu chunina.... i to jest dość niesprawiedliwe, bo Sasuke go dostanie, mimo, ze ta pieczęć się wymknęła spod kontroli.... oby nie zrodziła się jakaś rywalizacja między nimi teraz.... Ciekawe któż to, czyżby jego brat się pojawił?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ja:Super rozdział!Prawda Ichi-nii?
OdpowiedzUsuńIchi:Tak,tak*idzie sobie*
Ja;*wzrusza ramionami*no trudno.Dotychczas przeczytałam wszystkie rozdziały i wszystkie są super!
Shiro:Taaaak!Super!
Ja:Jezuu...nie strasz mnie tak!!
Shiro:O.K.*je dalej arbuza*
Ja:Do następnego rozdziału*macha*
no kurcze kiedy nastepny rozdział bo nie moge sie doczekać ;D
OdpowiedzUsuńNotka superowa , już się nie mogę doczekać kolejnej ^^" ehhh jak ja nie lubię kiedy ktoś przerywa w takim momencie :D
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka na :
uczucia-uzumaki.blogspot.com
Proszę o wyrozumiałość w błędach ^^"
Kiedy pojawi się nowy rozdział i proszę niech akcja trochę szybciej się rozwija.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńA ty wiesz, że jesteś genialna ^^
OdpowiedzUsuńCudowny blog!
Czekam z niecierpliwością na następna notkę :)
Zapraszam do mnie..Też coś tworzę a bynajmniej próbuję :) http://konanpain.blog.onet.pl/
Ja: Genialna???
UsuńFuu: To do mnie ;D
Ja: PACZ NA NICK!
Robso98 mam pytanie:) piszesz jeszcze tego bloga czy już nie? Bo zaczynam tracić nadzieje na ciąg dalszy:( A co do poprzednich rozdziałów to tak jak w komentarzu powyżej JESTEŚ GENIALNY:)
OdpowiedzUsuńJa: Spokojnie. Piszę.
UsuńNaru: Autor mówił przecież że nienawidzi ludzi którzy porzucają swoje blogi nie skończone.
Ja: PO prostu naoglądałem się za dużo Fairy Tail ;P Ale mam już połowę notki. A i tak ta połówka jest prawie tak długa jak ta notka ;P
Zapraszam na muj blog naruto http://naruto-jubi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa: Nazwę już polubiłem. :)
UsuńNaru: No.
Ale z tymi trzema parami trafiłeś nieźle bo też je lubie.
OdpowiedzUsuńJa z Yugioh najbardziej lubie Yugi x Yami, ale Atem x Mana też jest fajne ( 2. miejsce >.<)
OdpowiedzUsuń