Powrót do Taki
Naruto stał właśnie w związku klanu Uchiha, a konkretnie przed pokojem w którym Mikoto zakwaterowała Fuu, z opadniętą szczęką. W środku znajdował ogromny stos ubrań i bielizny, na tyle duży by zasłonić całe pomieszczenie
-Co do jasnej cholery!? - krzyknął zdziwiony, patrząc z niedowierzaniem na górę odzieży - Czy okaa-san wykupiła wszytko ze sklepów!?
-Rany, nie drzyj się tak, Naruto. - powiedział nagle idący po schodach, wyraźnie wykończony Sasuke
-Sasuke? Już wróciłeś? - zapytał, zdziwiony obecnością czarnowłosego
-Taa... Lekarze stwierdzili że mogę już wyjść ze szpitala. Dziwię się że tobie pozwolili. - odparł spokojnie
-Stwierdzili że większość moich ran już się zasklepiła, choć do końca miesiąca nie powinienem się przemęczać... Zresztą raczej nie mieli zamiaru długo gościć mnie w szpitalu. - szepnął, ponownie spoglądając na górę ubrań - Nie uważasz że okaa-san przesadziła tym razem?
-Ty mnie pytasz? - powiedział, lekko podłamany czarnowłosy - Gdy szedłem z Karin przez wioskę, porwała nas, mówiąc ze idzie z 'Fuu-chan' na zakupy... Skończyło się na tym że wykupiła większość towaru ze sklepów dla niej, Karin i Fuu...
-Serio... Zaraz, ciebie też zabrała?
-Taa... Potrzebowała kogoś do targania tego ze sklepu do domu... - odparł kuląc się na ziemi, natomiast nad nim unosiła się ciemna mgła
-Aaa... Współczucia, Sasuke... - odparł, przypominając sobie ostatnie zakupy z Mikoto
On na szczęście miał swoje Kage Bunshin, ale taki Sasuke... Bycie obładowanym przez kilka kilo ubrań nie jest miłym uczuciem
-Ciągle mam wrażenie że trzymam tą górę odzieży na barkach... - szepnął gdy po z jego oczu polały się rzeki łez - Czemu ja nie nauczyłem się Kage Bunshin!!!
-Na początku było by ci wygodniej... Ale jak byś je odwołał to pewnie przez resztę dnia nie byłbyś w stanie się ruszyć... - odpowiedział, przypominając sobie ból jaki czuł po kilku takich rajdach po sklepach - Eh.. Trzeba będzie spróbować się przez to przebić. - dodał wskazując ubrania zagradzające wejście do pokoju
-Tak... One ciągle tam siedzą i wygląda na to że okaa-san nie zamierza w najbliższym czasie pozwolić im opuścić tego pokoju. - szepnął Uchiha - Przy okazji... Próbowałem się już przebić... To jest niemożliwe.
-Skoro nie można się przebić to... - szepnął zamyślony blondyn, wchodząc do pokoju, kumulując czakrę w rękach i stopach i zaczynając się wspinać po górze ubrań
Już po chwili znajdował się na szczycie ogromnej sterty ubrań, skąd widział resztę pokoju. Nagle cała jego twarz przybrała czerwony kolor a z nosa popłynęło trochę krwi. Fuu i Karin właśnie się przebierały. Mimo że były odwrócone i miały już na sobie spodnie, to ten widok wystarczył, bywprawić chłopaka w zakłopotanie
"Nie bądź jak Jiraiya, nie bądź jak Jiraiya, nie bądź jak Jiraiya..." - zaczął powtarzać w myślach, mając nadzieję na jak najszybsze pozbycie się tych obrazów z głowy
Niestety, bezskutecznie. Po chwili, zdecydował że nie warto narażać się na pobicie i szybko zszedł z góry odzienia. Pół biedy Fuu i Karin, ale od Mikoto to on oberwać nie chciał. Jego przybrana matka nie bez powodu miała stopień jounina
-Hej, Naruto... Coś ty tam widział? - zapytał nagle podejrzliwy Uchiha widząc czerwonego blondyna
-N-nic... - szepnął, szybkim krokiem kierując się na parter - I ani słowa o tym że próbowałem tam wejść, jasne? - warknął w stronę czarnowłosego
-Hai, hai... - odparł beznamiętnie, idąc za blondynem
Gdy tylko wszedł do kuchni, razem z blondynem zabrali się za przygotowywanie kolacji. Po godzinie na stole znajdowała się taca z dużą ilością sushi oraz pięć kubków z herbatą. Nagle dwójka nastolatków usłyszała kroki na piętrze i domyślając się że dziewczyny w końcu skończyły się przebierać, szybko zasiedli do stołu. Kilka minut później do kuchni weszła Mikoto, ubrana w swój standardowy strój z jasnobrązowym fartuchem
-Okaa-san... A Fuu i Karin gdzie? - zapytał Uzumaki, biorąc łyk naparu
Czarnowłosa obejrzała się za siebie, po czym zawołała, lekko sfrustrowana
-Fuu-chan, Karin-chan, no nie wstydźcie się...
Po kilku sekundach, zza framugi drzwi wyszły dwie dziewczyny. Chłopcy zaniemówili na ich widok. Fuu miała na sobie zieloną yukatę z białymi kwiatami natomiast włosy miała spięte w mały kucyk. Yukata Karin natomiast była fioletowa z niebieskimi kwiatami a jej włosy zostały spięte w kok z tyłu głowy. Obie wściekle się rumieniły, a Fuu delikatnie zagryzała wargę
-M-Mikoto-san... C-czy naprawdę m-musimy teraz jeść w t-tych yukatach? - zapytała się zażenowana zielonowłosa
-Mhm... Musiałam ujrzeć ich miny gdy was zobaczą. - odparła z uśmiechem - No i widzę że ta dwójka chyba zapomniała jak mówić... - dodała kiwając głową w stronę będących w transie chłopaków
Dwójka trzynastolatków ciągle wpatrywała się w dziewczyna, aż nagle Sasuke kilkakrotnie mrugnął i pokręcił głową na boki, po czym niezauważenie szturchnął blondyna
-W-więc jak wyglądamy? - zapytała zawstydzona rudowłosa
-Eee... Ten... Tego...
-W-wyglądacie n-naprawdę ładnie... - powiedział za Uchihę blondyn
-T-tak... - dodał Sasuke
-Ouu.... Tylko tyle?! Żadnego 'Wyglądacie pięknie.' ani nic?! - zapytała zadziornie
-O-okaa-san! - warknął rumieniący się Uzumaki
-Dobra już, dobra... Na dzisiaj odpuszczę... Na dzisiaj... - odparła z przerażającym uśmieszkiem
Po plecach całej czwórki przeszły dreszcze. Wiedzieli że ona nie odpuści. Mimo to teraz postanowili cieszyć się posiłkiem. Od razu gdy zasiedli do kolacji chwycili za pałeczki i zaczęli próbować sushi zrobionego przez chłopaków
-T-to... To jest... - zaczęła z niedowierzaniem, próbująca dania Fuu
-Przepyszne!!! - dokończyła Karin chwytając za kolejną porcję
-Heh... Widać że po Kushinie nie zostało ci tylko nazwisko, Naruto. - szepnęła Mikoto popijając herbatą - Także była dobrym kucharzem... Prawie tak dobrym jak ja.
-Tego raczej się nie dowiemy... Ale mogę się założyć że była lepsza. - odpowiedział z uśmieszkiem
-Ah tak? Cóż, wszystko zależy od gustu...
-Tak... Twoje potrawy są albo za słodkie albo lekko gorzkawe... - powiedział młodszy Uchiha
-A Kushiny były za pikantne albo za słone. - odwarknęła synowi
-Heh... Widać że przydomek 'Akai Shishio no Habanero' mogła zyskać też w gastronomii... - powiedział nagle Naruto
-Hehe... Tak, pewnie masz rację... - odparła, chichocząc - Dobra, skończmy z tym sushi i bierzmy się do łóżek... Naruto musi wypocząć.
-Nie jestem aż tak poturbowany... - żachnął
-Tak, tak... Ale mnie to nie obchodzi. - szepnęła z uśmieszkiem
-Eh... - westchnął biorąc kolejną porcję jedzenia
Po kilku minutach skończyli kolację. Mikoto włożyła naczynia do zlewu i zaczęła je myć, podczas gdy czwórka shinobi udała się do swoich pokojów... Jedynie Fuu stała przed drzwiami swojego pokoju, jakby niezdecydowana czy do niego wejść
-Co jest, Fuu? - zapytał blondyn, podchodząc do niej
-Nie, nic... Tylko... - zaczęła lecz gdy blondyn chciał przesunąć drzwi szybko krzyknęła - Nie otwieraj tego!
-Czemu... - zapytał, lecz gdy tylko otworzył zrozumiał dlaczego miał nie otwierać
W jednej chwili Uzumaki został pogrzebany pod stertą ciuchów i bielizny która zwaliła się na niego z pokoju dziewczyny. Zielonowłosa gdy to zobaczyła od razu zaczęła się przekopywać się przez ubrania, by po kilku sekundach dotrzeć do ledwo przytomnego i zszokowanego błękitnookiego. Odetchnęła z ulgą, widząc że nic mu nie jest. Naruto z pomocą dziewczyny szybko wstał po czym spojrzał na ubrania
-Okaa-san... Zabiję cię... Znowu przysypany... - szepnął pod nosem, jednakże wystarczająco głośno by Fuu zdołała to usłyszeć
-Hihihi... Współczucia... Więc nie pierwszy raz ci się to przytrafiło? - zapytała z uśmieszkiem
-Taa... Jakiś rok lub dwa lata temu także mnie przysypało... Tylko wtedy to było samo obuwie nakupione przez kilka lat...
-Auu... Musiało boleć... - jęknęła, wyobrażając sobie tą scenę
-Eee... No... Gdyby niektóre z tych butów nie miały wysokich obcasów to może nie było by tak źle...
-Heh... No to teraz... Ciekawe ile zajmie mi uprzątnięcie tego? - rzuciła pytanie retoryczne
-Pomogę. - szybko stwierdził Uzumaki
-No to może do północy się z tym uporamy... - odparła spoglądając na górę odzieży
-Z nami to może za godzinę skończymy... - powiedział podchodzący do nich Sasuke z Karin
-To co? Do roboty... - jęknęła rudowłosa zbierając kilka koszul i spodni
Przez następne półtorej godziny trzynastolatkowie przenosili ubrania do wolnych pokoi, rozmieszczając je mniej więcej tak by dało się tam wejść. Gdy w końcu skończyli, Karin i Sasuke, padnięci udali się do swoich pokoi, mając nadzieję na długi sen. Tymczasem blondyn ziewnął po czym skierował się do swojego pomieszczenia
-Aaahh... Dobranoc, Fuu... - jęknął idąc w stronę drzwi
-Dobranoc... - odparła, wchodząc do środka, lecz już po chwili wybiegła - Naruto!
-Hm?
-Kakashi-san kazał ci to przekazać. - powiedziała podając Uzumakiemu tanto - Nagroda za wygranie egzaminu.
-To jest... Hakko Chakura To. - szepnął zdumiony, wyjmując ostrze z pochwy i wykonując kilka zamachów, za którymi przez sekundę pozostawała biała smuga światła
-Słyszałam że należał wcześniej do ojca Kakashiego-san, słynnego 'Shiroi Kiba'... - szepnęła zamyślona
Nagle Naruto schował ostrze i podał je zielonowłosej
-Weź je. - powiedział zaskakując ją
-Eee??? N-nie mogę... To twoja nagroda za wygranie egzaminów...
-Wiem... Tylko że tanto nie pasuje do mojego stylu walki... Poza tym mój miecz jest wystarczająco trudny do kontroli... - odpowiedział spokojnie - A nadal jestem ci winien zniszczone przeze mnie tanto i sierp... Więc uznaj to za rekompensatę.
-A-ale ja... - zaczęła lecz chłopak jej przerwał
-Poza tym jestem pewien że Kakashi-sensei wolałby aby to ostrze nie leżało zakurzone w jakimś kufrze... - szepnął kładąc miecz w jej dłoniach
-Ja... Ja... - nagle przytuliła chłopaka - Dziękuję...
-Nie masz za co, Fuu. - odpowiedział delikatnie ją obejmując - Nie masz za co...
Tymczasem starsza Uchiha wyszła zza progu i uśmiechając się, udała do swojego pokoju
-On tak szybko dorasta... - szepnęła z uśmieszkiem - Najbliższe dwa tygodnie będą ciekawe...
-Co do jasnej cholery!? - krzyknął zdziwiony, patrząc z niedowierzaniem na górę odzieży - Czy okaa-san wykupiła wszytko ze sklepów!?
-Rany, nie drzyj się tak, Naruto. - powiedział nagle idący po schodach, wyraźnie wykończony Sasuke
-Sasuke? Już wróciłeś? - zapytał, zdziwiony obecnością czarnowłosego
-Taa... Lekarze stwierdzili że mogę już wyjść ze szpitala. Dziwię się że tobie pozwolili. - odparł spokojnie
-Stwierdzili że większość moich ran już się zasklepiła, choć do końca miesiąca nie powinienem się przemęczać... Zresztą raczej nie mieli zamiaru długo gościć mnie w szpitalu. - szepnął, ponownie spoglądając na górę ubrań - Nie uważasz że okaa-san przesadziła tym razem?
-Ty mnie pytasz? - powiedział, lekko podłamany czarnowłosy - Gdy szedłem z Karin przez wioskę, porwała nas, mówiąc ze idzie z 'Fuu-chan' na zakupy... Skończyło się na tym że wykupiła większość towaru ze sklepów dla niej, Karin i Fuu...
-Serio... Zaraz, ciebie też zabrała?
-Taa... Potrzebowała kogoś do targania tego ze sklepu do domu... - odparł kuląc się na ziemi, natomiast nad nim unosiła się ciemna mgła
-Aaa... Współczucia, Sasuke... - odparł, przypominając sobie ostatnie zakupy z Mikoto
On na szczęście miał swoje Kage Bunshin, ale taki Sasuke... Bycie obładowanym przez kilka kilo ubrań nie jest miłym uczuciem
-Ciągle mam wrażenie że trzymam tą górę odzieży na barkach... - szepnął gdy po z jego oczu polały się rzeki łez - Czemu ja nie nauczyłem się Kage Bunshin!!!
-Na początku było by ci wygodniej... Ale jak byś je odwołał to pewnie przez resztę dnia nie byłbyś w stanie się ruszyć... - odpowiedział, przypominając sobie ból jaki czuł po kilku takich rajdach po sklepach - Eh.. Trzeba będzie spróbować się przez to przebić. - dodał wskazując ubrania zagradzające wejście do pokoju
-Tak... One ciągle tam siedzą i wygląda na to że okaa-san nie zamierza w najbliższym czasie pozwolić im opuścić tego pokoju. - szepnął Uchiha - Przy okazji... Próbowałem się już przebić... To jest niemożliwe.
-Skoro nie można się przebić to... - szepnął zamyślony blondyn, wchodząc do pokoju, kumulując czakrę w rękach i stopach i zaczynając się wspinać po górze ubrań
Już po chwili znajdował się na szczycie ogromnej sterty ubrań, skąd widział resztę pokoju. Nagle cała jego twarz przybrała czerwony kolor a z nosa popłynęło trochę krwi. Fuu i Karin właśnie się przebierały. Mimo że były odwrócone i miały już na sobie spodnie, to ten widok wystarczył, bywprawić chłopaka w zakłopotanie
"Nie bądź jak Jiraiya, nie bądź jak Jiraiya, nie bądź jak Jiraiya..." - zaczął powtarzać w myślach, mając nadzieję na jak najszybsze pozbycie się tych obrazów z głowy
Niestety, bezskutecznie. Po chwili, zdecydował że nie warto narażać się na pobicie i szybko zszedł z góry odzienia. Pół biedy Fuu i Karin, ale od Mikoto to on oberwać nie chciał. Jego przybrana matka nie bez powodu miała stopień jounina
-Hej, Naruto... Coś ty tam widział? - zapytał nagle podejrzliwy Uchiha widząc czerwonego blondyna
-N-nic... - szepnął, szybkim krokiem kierując się na parter - I ani słowa o tym że próbowałem tam wejść, jasne? - warknął w stronę czarnowłosego
-Hai, hai... - odparł beznamiętnie, idąc za blondynem
Gdy tylko wszedł do kuchni, razem z blondynem zabrali się za przygotowywanie kolacji. Po godzinie na stole znajdowała się taca z dużą ilością sushi oraz pięć kubków z herbatą. Nagle dwójka nastolatków usłyszała kroki na piętrze i domyślając się że dziewczyny w końcu skończyły się przebierać, szybko zasiedli do stołu. Kilka minut później do kuchni weszła Mikoto, ubrana w swój standardowy strój z jasnobrązowym fartuchem
-Okaa-san... A Fuu i Karin gdzie? - zapytał Uzumaki, biorąc łyk naparu
Czarnowłosa obejrzała się za siebie, po czym zawołała, lekko sfrustrowana
-Fuu-chan, Karin-chan, no nie wstydźcie się...
Po kilku sekundach, zza framugi drzwi wyszły dwie dziewczyny. Chłopcy zaniemówili na ich widok. Fuu miała na sobie zieloną yukatę z białymi kwiatami natomiast włosy miała spięte w mały kucyk. Yukata Karin natomiast była fioletowa z niebieskimi kwiatami a jej włosy zostały spięte w kok z tyłu głowy. Obie wściekle się rumieniły, a Fuu delikatnie zagryzała wargę
-M-Mikoto-san... C-czy naprawdę m-musimy teraz jeść w t-tych yukatach? - zapytała się zażenowana zielonowłosa
-Mhm... Musiałam ujrzeć ich miny gdy was zobaczą. - odparła z uśmiechem - No i widzę że ta dwójka chyba zapomniała jak mówić... - dodała kiwając głową w stronę będących w transie chłopaków
Dwójka trzynastolatków ciągle wpatrywała się w dziewczyna, aż nagle Sasuke kilkakrotnie mrugnął i pokręcił głową na boki, po czym niezauważenie szturchnął blondyna
-W-więc jak wyglądamy? - zapytała zawstydzona rudowłosa
-Eee... Ten... Tego...
-W-wyglądacie n-naprawdę ładnie... - powiedział za Uchihę blondyn
-T-tak... - dodał Sasuke
-Ouu.... Tylko tyle?! Żadnego 'Wyglądacie pięknie.' ani nic?! - zapytała zadziornie
-O-okaa-san! - warknął rumieniący się Uzumaki
-Dobra już, dobra... Na dzisiaj odpuszczę... Na dzisiaj... - odparła z przerażającym uśmieszkiem
Po plecach całej czwórki przeszły dreszcze. Wiedzieli że ona nie odpuści. Mimo to teraz postanowili cieszyć się posiłkiem. Od razu gdy zasiedli do kolacji chwycili za pałeczki i zaczęli próbować sushi zrobionego przez chłopaków
-T-to... To jest... - zaczęła z niedowierzaniem, próbująca dania Fuu
-Przepyszne!!! - dokończyła Karin chwytając za kolejną porcję
-Heh... Widać że po Kushinie nie zostało ci tylko nazwisko, Naruto. - szepnęła Mikoto popijając herbatą - Także była dobrym kucharzem... Prawie tak dobrym jak ja.
-Tego raczej się nie dowiemy... Ale mogę się założyć że była lepsza. - odpowiedział z uśmieszkiem
-Ah tak? Cóż, wszystko zależy od gustu...
-Tak... Twoje potrawy są albo za słodkie albo lekko gorzkawe... - powiedział młodszy Uchiha
-A Kushiny były za pikantne albo za słone. - odwarknęła synowi
-Heh... Widać że przydomek 'Akai Shishio no Habanero' mogła zyskać też w gastronomii... - powiedział nagle Naruto
-Hehe... Tak, pewnie masz rację... - odparła, chichocząc - Dobra, skończmy z tym sushi i bierzmy się do łóżek... Naruto musi wypocząć.
-Nie jestem aż tak poturbowany... - żachnął
-Tak, tak... Ale mnie to nie obchodzi. - szepnęła z uśmieszkiem
-Eh... - westchnął biorąc kolejną porcję jedzenia
Po kilku minutach skończyli kolację. Mikoto włożyła naczynia do zlewu i zaczęła je myć, podczas gdy czwórka shinobi udała się do swoich pokojów... Jedynie Fuu stała przed drzwiami swojego pokoju, jakby niezdecydowana czy do niego wejść
-Co jest, Fuu? - zapytał blondyn, podchodząc do niej
-Nie, nic... Tylko... - zaczęła lecz gdy blondyn chciał przesunąć drzwi szybko krzyknęła - Nie otwieraj tego!
-Czemu... - zapytał, lecz gdy tylko otworzył zrozumiał dlaczego miał nie otwierać
W jednej chwili Uzumaki został pogrzebany pod stertą ciuchów i bielizny która zwaliła się na niego z pokoju dziewczyny. Zielonowłosa gdy to zobaczyła od razu zaczęła się przekopywać się przez ubrania, by po kilku sekundach dotrzeć do ledwo przytomnego i zszokowanego błękitnookiego. Odetchnęła z ulgą, widząc że nic mu nie jest. Naruto z pomocą dziewczyny szybko wstał po czym spojrzał na ubrania
-Okaa-san... Zabiję cię... Znowu przysypany... - szepnął pod nosem, jednakże wystarczająco głośno by Fuu zdołała to usłyszeć
-Hihihi... Współczucia... Więc nie pierwszy raz ci się to przytrafiło? - zapytała z uśmieszkiem
-Taa... Jakiś rok lub dwa lata temu także mnie przysypało... Tylko wtedy to było samo obuwie nakupione przez kilka lat...
-Auu... Musiało boleć... - jęknęła, wyobrażając sobie tą scenę
-Eee... No... Gdyby niektóre z tych butów nie miały wysokich obcasów to może nie było by tak źle...
-Heh... No to teraz... Ciekawe ile zajmie mi uprzątnięcie tego? - rzuciła pytanie retoryczne
-Pomogę. - szybko stwierdził Uzumaki
-No to może do północy się z tym uporamy... - odparła spoglądając na górę odzieży
-Z nami to może za godzinę skończymy... - powiedział podchodzący do nich Sasuke z Karin
-To co? Do roboty... - jęknęła rudowłosa zbierając kilka koszul i spodni
Przez następne półtorej godziny trzynastolatkowie przenosili ubrania do wolnych pokoi, rozmieszczając je mniej więcej tak by dało się tam wejść. Gdy w końcu skończyli, Karin i Sasuke, padnięci udali się do swoich pokoi, mając nadzieję na długi sen. Tymczasem blondyn ziewnął po czym skierował się do swojego pomieszczenia
-Aaahh... Dobranoc, Fuu... - jęknął idąc w stronę drzwi
-Dobranoc... - odparła, wchodząc do środka, lecz już po chwili wybiegła - Naruto!
-Hm?
-Kakashi-san kazał ci to przekazać. - powiedziała podając Uzumakiemu tanto - Nagroda za wygranie egzaminu.
-To jest... Hakko Chakura To. - szepnął zdumiony, wyjmując ostrze z pochwy i wykonując kilka zamachów, za którymi przez sekundę pozostawała biała smuga światła
-Słyszałam że należał wcześniej do ojca Kakashiego-san, słynnego 'Shiroi Kiba'... - szepnęła zamyślona
Nagle Naruto schował ostrze i podał je zielonowłosej
-Weź je. - powiedział zaskakując ją
-Eee??? N-nie mogę... To twoja nagroda za wygranie egzaminów...
-Wiem... Tylko że tanto nie pasuje do mojego stylu walki... Poza tym mój miecz jest wystarczająco trudny do kontroli... - odpowiedział spokojnie - A nadal jestem ci winien zniszczone przeze mnie tanto i sierp... Więc uznaj to za rekompensatę.
-A-ale ja... - zaczęła lecz chłopak jej przerwał
-Poza tym jestem pewien że Kakashi-sensei wolałby aby to ostrze nie leżało zakurzone w jakimś kufrze... - szepnął kładąc miecz w jej dłoniach
-Ja... Ja... - nagle przytuliła chłopaka - Dziękuję...
-Nie masz za co, Fuu. - odpowiedział delikatnie ją obejmując - Nie masz za co...
Tymczasem starsza Uchiha wyszła zza progu i uśmiechając się, udała do swojego pokoju
-On tak szybko dorasta... - szepnęła z uśmieszkiem - Najbliższe dwa tygodnie będą ciekawe...
*********
Dwa tygodnie później, Górski Cmentarz
Ze swojej komnaty wyszedł właśnie czarnowłosy chłopak ubrany w granatowo-czarny płaszcz z prostym kołnierzem i rękawami do dłoni. Na rękach miał czarne rękawice bez palców. Szedł on korytarzem w stronę komnaty treningowej
-Widzę że już się obudziłeś, Menma. - powiedział nagle wychodzący zza rogu Zetsu - Ostatnio coraz dłużej śpisz.
-Od czasu tamtego 'zabiegu' moje ciało jest nieco osłabione... Ale powoli odzyskuję siły... - odparł lekko zaspanym głosem - Cóż... Przedwczoraj zacząłem trening by to opanować... Niestety posiadam jedynie Katon Bunshin i Mokuton Bunshin a one nie mają tego wspaniałego efektu Kage Bunshin... Eh... Mimo to dzięki treningom od rana do nocy opanowałem już dwie techniki...
-Potrzebujesz partnera do treningów? - zapytała czarna połowa
-Właśnie szedłem do Tobiego... Miałem nadzieję że mi pomoże... - powiedział spoglądając na Zetsu
-Miał parę spraw do omówienia z Peinem... Z tego co wiem zebrali już wszystkich członków... - odpowiedziała biała połówka - Już niedługo zaczniemy działać...
-Cieszę się... - szepnął kierując się w stronę sali treningowej
-Tak po prostu? Nie zamierzasz odzyskać pierścienia Orochimaru, albo chociaż postarać się o miejsce któregoś z aktualnych członków na wypadek jego śmierci? - zapytali zaskoczeni idąc za nim
-Ja tam wolę działać w cieniu... Może kiedyś, jak będzie mi się nudziło to dołączę do nich... - jego słowa sprawiły że na twarzy białego Zetsu pojawiło się kilka kropli potu - Ale na razie... Nie mam zamiaru dołączać do bandy szaleńców...
-Nie wszyscy są tam szaleni... - odparł na słowa czarnowłosego
-Czyżby... Policzmy... Mężczyzna z syndromem boga, dwóch maniaków sztuki, gość z pięcioma sercami i manią pieniędzy, masochista religijny, człowiek-rekin i kolekcjoner Kekkei Genkai... - skończył wymieniać - Z tym ostatnim to jeszcze będę musiał pogadać, a poza tym to tylko Itachi jest... Nie... On się nie liczy.
-Hehe... Tak, racja... - odparł chichoczący Zetsu, wchodząc na pole treningowe i ściągając płaszcz - Gotowy, Menma?
-Heh... Tyle czasu leżałem w łóżku... Nie dziw się jak po walce nie będziesz miał nóg albo rąk... albo jednego i drugiego. - odpowiedział stając w pozycji bojowej po drugiej stronie pola
-Mokuton: Jukai Kotan. - warknął wpuszczając do ziemi swoje korzenie
Już po chwili dookoła, spod ziemi zaczęły wyrastać liczne drzewa, ruszając z ogromną prędkością na Menmę. Ten szybko odskoczył na pobliską ścianę i złożył kilka pieczęci
-Katon: Goukakyu no jutsu! - krzyknął, spalając rosnący las wydmuchniętą, ognistą kulą
Gdy tylko płomienie opadły, zza powstałych kłębów dymu wyleciał Zetsu. Wylądował obok Menmy i szybkim kopnięciem zrzucił go ze ściany po czym skumulował czakrę
-Mokuton: Sashiki no jutsu. - na ręce białej połówki wyrosło kilka ostrych korzeniu, które już po chwili wystrzeliły w stronę czarnowłosego
Ten bez namysłu złożył kilka pieczęci i przyłożył dłonie do ziemi
-Doton: Doryuheki! - wykrzyknął gdy spod powierzchni wyłoniła się kamienna ściana o grubości około pół metra
Drewniane 'pociski' wbiły się w ścianę, podczas gdy Uzumaki wskoczył na nią, formując kolejne pieczecie
-Suiton: Mizurappa! - warknął, wypluwając na Zetsu spory strumień wody pod niewielkim ciśnieniem
Niestety, ten zgrabnie uniknął nadlatującej cieczy która uderzyła w ścianę, po czym szybko podbiegł do chłopaka i wyprowadził serię ciosów i kopnięć. Menma zręcznie unikał i blokował większość ciosów, gdy nagle został uderzony kilkoma korzeniami w plecy i posłany na ścianę na której przed chwilą stał czarno-biały
-Gha... - odkaszlnął uderzając w skałę
-Pokaż na co cię stać, Menma...Bo ten pojedynek powoli robi się nudny... - powiedzieli
-A więc walka robi się nudna... No to może czas się trochę rozruszać... - szepnął formując pieczęcie
-Te pieczęcie... Pierwszy raz je widzę... - warknęła zaskoczona czarna połowa, zauwarzając unoszącą się dookoła mgiełkę
-Hyoton: Tsubame Fubuki! - zawołał gdy woda spływająca po ścianie za nim zamarzła i uformowały się z niej dziesiątki lodowych jaskółek
Po kilku sekundach szybowania nad czarnowłosym, ptaki ruszyły z olbrzymią prędkością na Zetsu. Ten od razu odskoczył lecz lodowe bestyjki nie odpuszczały go na krok i już po chwili zbliżyły się dostatecznie blisko by kilka razy trafić go ostrymi skrzydełkami. Zielonowłosy, ciągle uciekając uformował kilka pieczęci, po czym wbił swoje korzenie w ziemię i stworzył dookoła kilkanaście drzew, które szybko zniszczyły lodowe istoty, po czym ruszyły na chłopaka. Ten jednak tylko się uśmiechnął po czym złożył kilkanaście pieczęci
-Suiton: Mizurappa! - wykrzyknął pokrywając nadciągające korzenie wodą i dalej formując znaki dłońmi - Hyoton: Hyoro no jutsu! - szepnął gdy woda pokrywająca drewno zwiększyła swą objętość i zamknęła je w lodowym bloku
Menma od razu wykorzystał fakt że blok przysłania widok i rzucił za niego kilka kunai z wybuchowymi notkami. Po chwili, gdy usłyszał eksplozje podbiegł do lodu i uderzył go otwartą dłonią
-Bakuton: Jiraiken! - warknął, wytwarzając potężną eksplozję, która odrzuciła w tył Zetsu, lecz czarnowłosy na tym nie poprzestał i szybko podbiegł do niego składając pieczęcie - Suiton: Suiro no jutsu! - powiedział, zbliżając do niego rękę i zamykając go w wodnej kuli
-Nieźle... Dalej ci sporo brakuje, ale... - powiedział, nieco zagłuszony przez wodę czarny Zetsu
-Ale!? Przyjrzyj się... W tym momencie mógłbym cie po prostu zamrozić...
-Obejrzyj się. - przerwała mu nagle biała połówka
Czarnowłosy szybko odwrócił głowę i omal nie przypłacił tego okiem. Milimetr przed jego twarzą znajdował się wystający spod ziemi ostry korzeń. Chłopak był tak zszokowany że aż dezaktywował technikę więżącą czarno-białego
-Jesteś silny, lecz brak ci doświadczenia... - powiedział szybko - Czasami to właśnie doświadczenie daje shinobi przewagę podczas walki... Tak jak teraz... Domyśliłem się co planujesz, więc wpuściłem do ziemi korzenie by zajść cię od tyłu. Nim zdążył byś mnie zamrozić byłbyś martwy.
-Kuso... - warknął opadając na ziemię
-Za bardzo ekscytujesz się walką i chęcią pokonania przeciwnika. Przez to skupiasz się tylko na nim i nie zwracasz uwagi na pułapki które mógł zastawić i zagrywki które mógł zastosować by cię zabić. - szepnął, ubierając płaszcz Akatsuki - Przemyśl to, Menma. - dodał, wychodząc z sali
Chłopak jeszcze przez chwilę klęczał na środku pola, po czym wstał i ruszył w swoją stronę. Kilka minut później dotarł do swojego pokoju, zrzucił z siebie płaszcz i położył się na łóżku, zagłębiając się w swoje myśli
"Nie bierz sobie jego słów aż tak do serca, Menma..." - warknął lis - "Mimo wszystko nie jesteś jeszcze taki jak oni... Ty wciąż jesteś tylko dzieciakiem."
"Ale on ma rację..." - odparł szybko bestii - "Gdyby to była prawdziwa walka już byśmy byli martwi... A gdybym był martwy, nie byłbym w stanie stworzyć świata o którym marzę."
"Jeszcze kilka lat temu niezbyt cię obchodził jego plan..."
"Kilka lat temu zobaczyłem jednak, że ten świat jest zepsuty..." - pomyślał przypominając sobie swoje treningi
***
-Itai... - warknął sześcioletni chłopak, podnosząc się z ziemi, biorąc do ręki kunai i ponownie przybierając pozycję bojową
Szybkim ruchem ominął nadlatujący fuma shurikena po czym podbiegł do stojącego po drugiej stronie pola zamaskowanego i wyprowadził kilka ciosów. Mężczyzna zablokował jednak ciosy swym gunbaiem po czym uderzył nim chłopaka w brzuch
-Gha... - odkaszlnął lądując metr dalej
-Przyłóż się do tego. - powiedział podchodząc do chłopaka - Musisz się stać silniejszy jeśli chcesz przetrwać w tym przeklętym świecie.
-Ciągle nie potrafię tego zrozumieć... - odparł siadając i pocierając brzuch - Czemu uważasz że ten świat jest taki zły, dattebayo? - zapytał, jednak od razu zarumienił się i zakrył usta rękami
-Hehe... Ciągle nie pozbyłeś się tego zwyczaju, co? - zapytał z chichotem, lecz po chwili spoważniał - Ponieważ widziałem zło tego cholernego świata już wiele razy... Wojny, morderstwa... Straty bliskich osób... To przekleństwo tego świata...
-Ale na pewno nie jest aż tak źle, dattebayo... Jest też wiele dobrych rzeczy, prawda? -szepnął, ciągle się rumieniąc - Rzadko wychodzę na zewnątrz, ale...
-Może sam chcesz zobaczyć jaki jest ten świat? - zapytał nagle zamaskowany
-Co? Serio!? - zapytał z uśmiechem
-Na jeden dzień zostawię cię w wiosce, kilkadziesiąt kilometrów stąd... Wrócę po ciebie rano... Co ty na to?
-Pewnie, dattebayo! - wykrzyknął, podskakując podniecony
-Wiec chodź. - szepnął kładąc rękę na jego ramieniu i przenosząc go do swojego wymiaru a następnie samemu znikając
Kilka minut później pojawili się na wzgórzu przy granicy Ta no Kuni (kraj Pól Ryżowych) w pobliżu małej wioski
-Jesteśmy... - powiedział stojąc obok chłopaka - Trzymaj. - dodał rzucając mu sakiewkę
-Nani?
-Trochę pieniędzy, jakbyś zgłodniał... Widzimy się jutro. - odpowiedział, znikając
Menma nie czekając długo zbiegł po zboczu górki kierując się w stronę osady. Po kilkunastu minutach był już przy pierwszych zabudowaniach. Od razu zaczął się oglądać po wszystkich budynkach. Widział grupkę ludzi pijących razem i śmiejących się ze swoich żartów. Kilka kobiet przechodziło obok i plotkowało o różnych rzeczach. Czarnowłosy uśmiechnął się. Całe miasto wręcz tętniło życiem. Po chwili zauważył staruszkę siedzącą przy budce z dango. Był już trochę głodny więc bez namysłu do niej podbiegł
-Obaa-san, ile kosztuje dango? - zapytał
-Jedna porcja 200 ryo, młody człowieku. - odparła szybko z uśmiechem
-Poproszę. - szepnął podając jej banknoty
-Masz.
Czarnowłosy szybko odebrał tackę z przekąską i usiadł na pobliskiej ławce. Szybko zjadł pierwszą ryżową kulkę
-Mmm... Znacznie lepsze niż to co dawał mi ten zamaskowany sknera, dattebayo... - szepnął, szybko zjadając resztę z drewnianej szpady i biorąc się za kolejne sztuki
Po kilkunastu sekundach skończył i oddał tackę staruszce
-Było naprawdę dobre, obaa-san. - powiedział uśmiechnięty
-Cieszę się. - odparła miło
Menma szybko skierował się w stronę centrum wioski, chcąc ją jeszcze pozwiedzać. Po kilku minutach wpadła na niego brązowowłosa dziewczynka w jego wieku
-Ah, g-gomen... - szepnęła nieśmiało
-Nic się nie stało... - odparł szybko
-Ej, Hitomi! - krzyknął nagle czarnowłosy chłopak wybiegający zza budynku - Gdzie żeś uciekła?
-Ah, gomen... Wpadłam przypadkiem na niego... - odkrzyknęła wskazując głową na Menmę
-Ok... To co, idziemy? - powiedział brązowowłosy chłopak odwracając się i kierując się w drogę powrotną do centrum wioski
-Pewnie... - odparła, lecz nagle zatrzymała się i odwróciła w stronę Menmy - Ej, chcesz iść z nami się pobawić? - zapytała nagle
-Ni... - zatrzymał się nagle, w końcu i tak nie miał nic do roboty - Pewnie. - odparł biegnąc za brązowowłosą
-A właśnie, prawie zapomniałam spytać... Jak się nazywasz? - zapytała uśmiechnięta
-Menma. - odpowiedział szybko
-Ja jestem Hitomi. - szepnęła szybko - Tamten czarnowłosy to Aki a ten drugi to Eiji...
-Miło mi... - uśmiechnął się, lekko przyśpieszając
-Osz ty... - warknęła zadziornie także zwiększając prędkość
Przez następne cztery godziny dzieciaki biegały po prawie całej wiosce, denerwując większość pracujących osób i rozbawiając swoim zachowaniem starszych. W tej chwili siedziały na placu w centrum wioski
-Jesteś strasznie szybki, Menma... - powiedział zdyszany Eiji - Rany... Jak można biegać z taką prędkością...
-Po prostu jestem super, dattebayo! - wykrzyknął, wyskakując w powietrze i doprowadzając pozostałą trójkę do śmiechu
-Hehe... Jesteś strasznie zabawny Menma-kun... - szepnęła trzymająca się ze śmiechu za brzuch Hitomi - Chyba trzeba się będzie zbierać... - szepnęła patrząc na zegar w pobliskim sklepie i widząc godzinę siódmą
-Taa... Rodzice mnie chyba zabiją jeśli się spóźnię... - powiedział brązowowłosy i razem z drugim chłopakiem pobiegli ulicą
-Heh... - westchnął czarnowłosy, kładąc się i spoglądając w chmury
-Hmm... A ty, Menma-kun nie idziesz do domu? - zapytała nagle brązowowłosa
-Jestem w tym mieście tylko chwilowo... A poza tym wolę spać pod gołym niebem... - odparł spokojnie
-Wiesz... Jeśli chcesz możesz przenocować u mnie... - zaproponowała uśmiechnięta
-No nie wiem... - szepnął wstając
-Nie ma żadnego 'nie wiem'. Idziesz ze mną. - warknęła łapiąc go za rękę i ciągnąc za sobą
-E-ej, zwolnij... Ej...
Po kilku minutach biegu dotarli do domu Hitomi. Był to jednopiętrowy, drewniany budynek. Dziewczyna od razu otworzyła drzwi i ściągnęła buty po czym pobiegła w głąb mieszkania
-Otou-chan, okaa-chan! Wróciłam! - krzyknęła radośnie
Menma niepewnie wszedł za nią do środka, ściągnął buty i ruszył w jej stronę
-Cześć, córeczko. - powiedziała wychodząca z pokoju obok czarnowłosa kobieta - A kim jest twój przyjaciel?
-Menma-kun nie ma gdzie przenocować więc pomyślałam... - zaczęła lecz kobieta jej przerwała
-Że będzie mógł zostać u nas? - zapytała a gdy otrzymała potwierdzenie - No to przygotuję mu pokój. A wy coś zjedzcie. - dodała kierując się wgłąb domostwa
-Hai. - odparła dziewczynka idąc do kuchni razem z chłopakiem
Na stole stał ryż i kilka upieczonych ryb. Dzieci od razu zabrały się do pałaszowania, a po kilku minutach skończyły i udały się w stronę w którą poszła matka dziewczynki
-Tak więc to jest twój pokój, Menma-kun. - powiedziała nagle kobieta, wychodząc z pomieszczenia przy tylnym wyjściu
-A-arigatou. - odpowiedział cicho wchodząc do środka
-Słodkich snów, Menma-kun. - powiedziała nagle dziewczynka, udając się do swojego pokoju
-Na-nawzejem. - szepnął, zamykając za sobą drzwi i kładąc się na łóżku - Naprawdę fajnie tu... - dodał sam do siebie z uśmiechem
Po kilkunastu minutach leżenia zasnął i zaczął śnić o swoim ulubionym ramen. Jednak po kilku godzinach obudził się spragniony. Szybko wstał, otworzył drzwi i udał się w stronę kuchni, lecz nagły krzyk spowodował że zesztywniał. Bez namysłu podbiegł pod pobliskie okno i wyjrzał na zewnątrz. Dwa stojące niedaleko budynki stały w ogniu, lecz po kłębach dymu mógł łatwo wywnioskować że płonie znaczna część wioski. Od razu także zauważył obdartych, uzbrojonych mężczyzn wyłamujących drzwi domu naprzeciwko. Szybko skierował się w stronę pokoju Hitomi i jej matki, lecz kobieta nagle wybiegła ze swoim mężem
-Ja idę pomóc w obronie... - powiedział, trzymając przy boku miecz - Ty zaopiekuj się Hitomi...
-Hai... - odparła i zauważywszy Menmę zawołała go - Menma-kun, chodź tu.
-H-hai? - szepnął niepewnie
-Idź ją szybko obudzić. - powiedziała po czym udała się do swojego pokoju - Ja wezmę jakąś broń i do was dołączę.
Czarnowłosy nie tracąc czasu pobiegł do pokoju dziewczyny i szybko otworzył drzwi. Ta szybko poderwała się i spojrzała niepewnie na chłopaka
-Menma-kun... Co się dzieje? - zapytała zdziwiona
-Szybko wstawaj... Jacyś ludzie niszczą wszystko na zewnątrz. - powiedział szybko do niej podbiegając
Ta, spanikowana szybko wstała i ubrała jakąś bluzę po czym razem z czarnowłosym wybiegła z pokoju. Matka dziewczynki była już na korytarzu z mieczem w dłoni, lecz nagle drzwi wejściowe upadły z głośnym hukiem na ziemię, ujawniając grupę uzbrojonych w maczugi, sierpy i włócznie ludzi
-Menma! Zabierz ze sobą Hitomi i uciekaj! - krzyknęła przybierając pozycję bojową
Można było zauważyć że przynajmniej kiedyś posługiwała się szermierką. Menma szybko zrozumiał o co chodzi kobiecie i bez namysłu złapał dziewczynkę za rękę i ruszył w stronę tylnego wyjścia
-Menma-kun, czekaj! Co z mamą?! - krzyknęła, gdy po jej policzkach popłynęły łzy
-Hitomi... Ich jest za wiele... Jeśli pobiegła by za nami to zginęlibyśmy... - odparł, szybko otwierając drzwi
-Ale... Ale...
-Też jej nie chcę zostawiać, ale nie mamy wyboru! - odkrzyknął biegnąc z nią przez drogę i alejki
Po drodze zauważył ciała dzieci i staruszki z którą rozmawiał wcześniej. Starał się powstrzymywać łzy i pobiegł dalej. Po kilku minutach znaleźli się w małej alejce
-Menma-kun... Ja... Nie dam rady dłużej biec... - sapnęła zdyszana
-Kuso... Musisz dać... - nie skończył jednak słysząc okrzyk
-Ej, tam są jakieś dzieciaki!!! - Menma obrócił się w stronę źródła głosu i zamarł
Wyjście z alejki zatarasowali bandyci. Jeden z nich chwycił maczugę i podbiegł do czarnowłosego po czym wziął zamach, lecz w momencie gdy miał zostać trafiony, został odepchnięty na bok przez brązowowłosą
-Hi... Hitomi... - jęknął widząc jak dziewczynka z impetem uderzyła w ścianę, pozostawiając na niej dużą plamę krwi - Ej, Hitomi... Hitomi... - szepnął, lecz ta nie odpowiadała
-Eh... Rany, jaki to głupie... Kończmy z tą wiochą i chodźmy po zapłatę do tego daimyo... - warknął podnosząc swą broń i celując w chłopaka
-H-Hitomi... - szepnął wciąż wpatrując się w jej martwe ciało, gdy z jego oczu popłynęły łzy - T-to się... Nie może dziać... Gha... - warknął chwytając się za włosy i patrząc na nią z otwartymi oczami
-GIŃ!!! - krzyknął mężczyzna, uderzając maczugą
"Ten świat jest przeklęty..."
W jednej chwili Menma poderwał się, chwycił za kunai z kabury i wbił go w pierś mężczyzny
-Gha... Ty... Mały... - warknął, upuszczając swoją broń i padając na ziemię
Chłopak natomiastwyjął kunai z jego piersi z wciąż zamkniętymi oczami z których płynęły łzy.
-Za... Zabił Jou... Ty cholerny szczurze!!! - krzyknął niższy mężczyzna biegnąc na czarnowłosego z zamiarem przebicia go włócznią
Nagle jednak Menma uniknął ostrza i szybkim ruchem poderżnął gardło atakującemu człowiekowi. Na jego twarzy wylądowało kilka kropli krwi
-On... Jest martwy!!! - krzyknął inny facet, lecz zanim zdążyli go powstrzymać ruszył na chłopaka
Zanim zdążył cokolwiek zrobić, czarnowłosy pojawił się obok niego i wbił mu kunai w głowę. Krew mężczyzny wylądowała na jego ramieniu, podczas gdy on spojrzał zimnym wzrokiem na pozostałych
-Kim jest ten dzieciak...
-Ej, szefie... Co jest z jego oczami? - zapytał przerażony bandyta, widząc w czerwonych oczach chłopaka dwie tomoe
-On... Gha... - odkaszlnął nagle krwią gdy przebiła go włócznia należąca do jednego z jego martwych ludzi
Menma natomiast szybko złożył kilka pieczęci po czym wziął głęboki wdech
-Katon: Goukakyu no jutsu! - wykrzyknął spalając atakujących go ludzi potężną ognistą kulą
Po chwili stał i przyglądał się wszystkim martwym ciałom, a dookoła jego ciała unosiła się lekka czerwona poświata. Najdłużej jego wzrok zatrzymał się na martwej dziewczynie, lecz po chwili złożył jedną pieczęć i z jego ciała rozrosło się jeszcze pięciu chłopaków który od razu ruszyli w różne części wioski. Już po kilku minutach można było usłyszeć krzyki napastników
-Ej, co to za... Gha!!!
-Puszczaj mnie... Ahhh!!!
-Z-zostaw mnie, demno... Ghhheee!!!
Wrzaski te słychać było przez następne kilka godzin...
-Widzę że już się obudziłeś, Menma. - powiedział nagle wychodzący zza rogu Zetsu - Ostatnio coraz dłużej śpisz.
-Od czasu tamtego 'zabiegu' moje ciało jest nieco osłabione... Ale powoli odzyskuję siły... - odparł lekko zaspanym głosem - Cóż... Przedwczoraj zacząłem trening by to opanować... Niestety posiadam jedynie Katon Bunshin i Mokuton Bunshin a one nie mają tego wspaniałego efektu Kage Bunshin... Eh... Mimo to dzięki treningom od rana do nocy opanowałem już dwie techniki...
-Potrzebujesz partnera do treningów? - zapytała czarna połowa
-Właśnie szedłem do Tobiego... Miałem nadzieję że mi pomoże... - powiedział spoglądając na Zetsu
-Miał parę spraw do omówienia z Peinem... Z tego co wiem zebrali już wszystkich członków... - odpowiedziała biała połówka - Już niedługo zaczniemy działać...
-Cieszę się... - szepnął kierując się w stronę sali treningowej
-Tak po prostu? Nie zamierzasz odzyskać pierścienia Orochimaru, albo chociaż postarać się o miejsce któregoś z aktualnych członków na wypadek jego śmierci? - zapytali zaskoczeni idąc za nim
-Ja tam wolę działać w cieniu... Może kiedyś, jak będzie mi się nudziło to dołączę do nich... - jego słowa sprawiły że na twarzy białego Zetsu pojawiło się kilka kropli potu - Ale na razie... Nie mam zamiaru dołączać do bandy szaleńców...
-Nie wszyscy są tam szaleni... - odparł na słowa czarnowłosego
-Czyżby... Policzmy... Mężczyzna z syndromem boga, dwóch maniaków sztuki, gość z pięcioma sercami i manią pieniędzy, masochista religijny, człowiek-rekin i kolekcjoner Kekkei Genkai... - skończył wymieniać - Z tym ostatnim to jeszcze będę musiał pogadać, a poza tym to tylko Itachi jest... Nie... On się nie liczy.
-Hehe... Tak, racja... - odparł chichoczący Zetsu, wchodząc na pole treningowe i ściągając płaszcz - Gotowy, Menma?
-Heh... Tyle czasu leżałem w łóżku... Nie dziw się jak po walce nie będziesz miał nóg albo rąk... albo jednego i drugiego. - odpowiedział stając w pozycji bojowej po drugiej stronie pola
-Mokuton: Jukai Kotan. - warknął wpuszczając do ziemi swoje korzenie
Już po chwili dookoła, spod ziemi zaczęły wyrastać liczne drzewa, ruszając z ogromną prędkością na Menmę. Ten szybko odskoczył na pobliską ścianę i złożył kilka pieczęci
-Katon: Goukakyu no jutsu! - krzyknął, spalając rosnący las wydmuchniętą, ognistą kulą
Gdy tylko płomienie opadły, zza powstałych kłębów dymu wyleciał Zetsu. Wylądował obok Menmy i szybkim kopnięciem zrzucił go ze ściany po czym skumulował czakrę
-Mokuton: Sashiki no jutsu. - na ręce białej połówki wyrosło kilka ostrych korzeniu, które już po chwili wystrzeliły w stronę czarnowłosego
Ten bez namysłu złożył kilka pieczęci i przyłożył dłonie do ziemi
-Doton: Doryuheki! - wykrzyknął gdy spod powierzchni wyłoniła się kamienna ściana o grubości około pół metra
Drewniane 'pociski' wbiły się w ścianę, podczas gdy Uzumaki wskoczył na nią, formując kolejne pieczecie
-Suiton: Mizurappa! - warknął, wypluwając na Zetsu spory strumień wody pod niewielkim ciśnieniem
Niestety, ten zgrabnie uniknął nadlatującej cieczy która uderzyła w ścianę, po czym szybko podbiegł do chłopaka i wyprowadził serię ciosów i kopnięć. Menma zręcznie unikał i blokował większość ciosów, gdy nagle został uderzony kilkoma korzeniami w plecy i posłany na ścianę na której przed chwilą stał czarno-biały
-Gha... - odkaszlnął uderzając w skałę
-Pokaż na co cię stać, Menma...Bo ten pojedynek powoli robi się nudny... - powiedzieli
-A więc walka robi się nudna... No to może czas się trochę rozruszać... - szepnął formując pieczęcie
-Te pieczęcie... Pierwszy raz je widzę... - warknęła zaskoczona czarna połowa, zauwarzając unoszącą się dookoła mgiełkę
-Hyoton: Tsubame Fubuki! - zawołał gdy woda spływająca po ścianie za nim zamarzła i uformowały się z niej dziesiątki lodowych jaskółek
Po kilku sekundach szybowania nad czarnowłosym, ptaki ruszyły z olbrzymią prędkością na Zetsu. Ten od razu odskoczył lecz lodowe bestyjki nie odpuszczały go na krok i już po chwili zbliżyły się dostatecznie blisko by kilka razy trafić go ostrymi skrzydełkami. Zielonowłosy, ciągle uciekając uformował kilka pieczęci, po czym wbił swoje korzenie w ziemię i stworzył dookoła kilkanaście drzew, które szybko zniszczyły lodowe istoty, po czym ruszyły na chłopaka. Ten jednak tylko się uśmiechnął po czym złożył kilkanaście pieczęci
-Suiton: Mizurappa! - wykrzyknął pokrywając nadciągające korzenie wodą i dalej formując znaki dłońmi - Hyoton: Hyoro no jutsu! - szepnął gdy woda pokrywająca drewno zwiększyła swą objętość i zamknęła je w lodowym bloku
Menma od razu wykorzystał fakt że blok przysłania widok i rzucił za niego kilka kunai z wybuchowymi notkami. Po chwili, gdy usłyszał eksplozje podbiegł do lodu i uderzył go otwartą dłonią
-Bakuton: Jiraiken! - warknął, wytwarzając potężną eksplozję, która odrzuciła w tył Zetsu, lecz czarnowłosy na tym nie poprzestał i szybko podbiegł do niego składając pieczęcie - Suiton: Suiro no jutsu! - powiedział, zbliżając do niego rękę i zamykając go w wodnej kuli
-Nieźle... Dalej ci sporo brakuje, ale... - powiedział, nieco zagłuszony przez wodę czarny Zetsu
-Ale!? Przyjrzyj się... W tym momencie mógłbym cie po prostu zamrozić...
-Obejrzyj się. - przerwała mu nagle biała połówka
Czarnowłosy szybko odwrócił głowę i omal nie przypłacił tego okiem. Milimetr przed jego twarzą znajdował się wystający spod ziemi ostry korzeń. Chłopak był tak zszokowany że aż dezaktywował technikę więżącą czarno-białego
-Jesteś silny, lecz brak ci doświadczenia... - powiedział szybko - Czasami to właśnie doświadczenie daje shinobi przewagę podczas walki... Tak jak teraz... Domyśliłem się co planujesz, więc wpuściłem do ziemi korzenie by zajść cię od tyłu. Nim zdążył byś mnie zamrozić byłbyś martwy.
-Kuso... - warknął opadając na ziemię
-Za bardzo ekscytujesz się walką i chęcią pokonania przeciwnika. Przez to skupiasz się tylko na nim i nie zwracasz uwagi na pułapki które mógł zastawić i zagrywki które mógł zastosować by cię zabić. - szepnął, ubierając płaszcz Akatsuki - Przemyśl to, Menma. - dodał, wychodząc z sali
Chłopak jeszcze przez chwilę klęczał na środku pola, po czym wstał i ruszył w swoją stronę. Kilka minut później dotarł do swojego pokoju, zrzucił z siebie płaszcz i położył się na łóżku, zagłębiając się w swoje myśli
"Nie bierz sobie jego słów aż tak do serca, Menma..." - warknął lis - "Mimo wszystko nie jesteś jeszcze taki jak oni... Ty wciąż jesteś tylko dzieciakiem."
"Ale on ma rację..." - odparł szybko bestii - "Gdyby to była prawdziwa walka już byśmy byli martwi... A gdybym był martwy, nie byłbym w stanie stworzyć świata o którym marzę."
"Jeszcze kilka lat temu niezbyt cię obchodził jego plan..."
"Kilka lat temu zobaczyłem jednak, że ten świat jest zepsuty..." - pomyślał przypominając sobie swoje treningi
***
-Itai... - warknął sześcioletni chłopak, podnosząc się z ziemi, biorąc do ręki kunai i ponownie przybierając pozycję bojową
Szybkim ruchem ominął nadlatujący fuma shurikena po czym podbiegł do stojącego po drugiej stronie pola zamaskowanego i wyprowadził kilka ciosów. Mężczyzna zablokował jednak ciosy swym gunbaiem po czym uderzył nim chłopaka w brzuch
-Gha... - odkaszlnął lądując metr dalej
-Przyłóż się do tego. - powiedział podchodząc do chłopaka - Musisz się stać silniejszy jeśli chcesz przetrwać w tym przeklętym świecie.
-Ciągle nie potrafię tego zrozumieć... - odparł siadając i pocierając brzuch - Czemu uważasz że ten świat jest taki zły, dattebayo? - zapytał, jednak od razu zarumienił się i zakrył usta rękami
-Hehe... Ciągle nie pozbyłeś się tego zwyczaju, co? - zapytał z chichotem, lecz po chwili spoważniał - Ponieważ widziałem zło tego cholernego świata już wiele razy... Wojny, morderstwa... Straty bliskich osób... To przekleństwo tego świata...
-Ale na pewno nie jest aż tak źle, dattebayo... Jest też wiele dobrych rzeczy, prawda? -szepnął, ciągle się rumieniąc - Rzadko wychodzę na zewnątrz, ale...
-Może sam chcesz zobaczyć jaki jest ten świat? - zapytał nagle zamaskowany
-Co? Serio!? - zapytał z uśmiechem
-Na jeden dzień zostawię cię w wiosce, kilkadziesiąt kilometrów stąd... Wrócę po ciebie rano... Co ty na to?
-Pewnie, dattebayo! - wykrzyknął, podskakując podniecony
-Wiec chodź. - szepnął kładąc rękę na jego ramieniu i przenosząc go do swojego wymiaru a następnie samemu znikając
Kilka minut później pojawili się na wzgórzu przy granicy Ta no Kuni (kraj Pól Ryżowych) w pobliżu małej wioski
-Jesteśmy... - powiedział stojąc obok chłopaka - Trzymaj. - dodał rzucając mu sakiewkę
-Nani?
-Trochę pieniędzy, jakbyś zgłodniał... Widzimy się jutro. - odpowiedział, znikając
Menma nie czekając długo zbiegł po zboczu górki kierując się w stronę osady. Po kilkunastu minutach był już przy pierwszych zabudowaniach. Od razu zaczął się oglądać po wszystkich budynkach. Widział grupkę ludzi pijących razem i śmiejących się ze swoich żartów. Kilka kobiet przechodziło obok i plotkowało o różnych rzeczach. Czarnowłosy uśmiechnął się. Całe miasto wręcz tętniło życiem. Po chwili zauważył staruszkę siedzącą przy budce z dango. Był już trochę głodny więc bez namysłu do niej podbiegł
-Obaa-san, ile kosztuje dango? - zapytał
-Jedna porcja 200 ryo, młody człowieku. - odparła szybko z uśmiechem
-Poproszę. - szepnął podając jej banknoty
-Masz.
Czarnowłosy szybko odebrał tackę z przekąską i usiadł na pobliskiej ławce. Szybko zjadł pierwszą ryżową kulkę
-Mmm... Znacznie lepsze niż to co dawał mi ten zamaskowany sknera, dattebayo... - szepnął, szybko zjadając resztę z drewnianej szpady i biorąc się za kolejne sztuki
Po kilkunastu sekundach skończył i oddał tackę staruszce
-Było naprawdę dobre, obaa-san. - powiedział uśmiechnięty
-Cieszę się. - odparła miło
Menma szybko skierował się w stronę centrum wioski, chcąc ją jeszcze pozwiedzać. Po kilku minutach wpadła na niego brązowowłosa dziewczynka w jego wieku
-Ah, g-gomen... - szepnęła nieśmiało
-Nic się nie stało... - odparł szybko
-Ej, Hitomi! - krzyknął nagle czarnowłosy chłopak wybiegający zza budynku - Gdzie żeś uciekła?
-Ah, gomen... Wpadłam przypadkiem na niego... - odkrzyknęła wskazując głową na Menmę
-Ok... To co, idziemy? - powiedział brązowowłosy chłopak odwracając się i kierując się w drogę powrotną do centrum wioski
-Pewnie... - odparła, lecz nagle zatrzymała się i odwróciła w stronę Menmy - Ej, chcesz iść z nami się pobawić? - zapytała nagle
-Ni... - zatrzymał się nagle, w końcu i tak nie miał nic do roboty - Pewnie. - odparł biegnąc za brązowowłosą
-A właśnie, prawie zapomniałam spytać... Jak się nazywasz? - zapytała uśmiechnięta
-Menma. - odpowiedział szybko
-Ja jestem Hitomi. - szepnęła szybko - Tamten czarnowłosy to Aki a ten drugi to Eiji...
-Miło mi... - uśmiechnął się, lekko przyśpieszając
-Osz ty... - warknęła zadziornie także zwiększając prędkość
Przez następne cztery godziny dzieciaki biegały po prawie całej wiosce, denerwując większość pracujących osób i rozbawiając swoim zachowaniem starszych. W tej chwili siedziały na placu w centrum wioski
-Jesteś strasznie szybki, Menma... - powiedział zdyszany Eiji - Rany... Jak można biegać z taką prędkością...
-Po prostu jestem super, dattebayo! - wykrzyknął, wyskakując w powietrze i doprowadzając pozostałą trójkę do śmiechu
-Hehe... Jesteś strasznie zabawny Menma-kun... - szepnęła trzymająca się ze śmiechu za brzuch Hitomi - Chyba trzeba się będzie zbierać... - szepnęła patrząc na zegar w pobliskim sklepie i widząc godzinę siódmą
-Taa... Rodzice mnie chyba zabiją jeśli się spóźnię... - powiedział brązowowłosy i razem z drugim chłopakiem pobiegli ulicą
-Heh... - westchnął czarnowłosy, kładąc się i spoglądając w chmury
-Hmm... A ty, Menma-kun nie idziesz do domu? - zapytała nagle brązowowłosa
-Jestem w tym mieście tylko chwilowo... A poza tym wolę spać pod gołym niebem... - odparł spokojnie
-Wiesz... Jeśli chcesz możesz przenocować u mnie... - zaproponowała uśmiechnięta
-No nie wiem... - szepnął wstając
-Nie ma żadnego 'nie wiem'. Idziesz ze mną. - warknęła łapiąc go za rękę i ciągnąc za sobą
-E-ej, zwolnij... Ej...
Po kilku minutach biegu dotarli do domu Hitomi. Był to jednopiętrowy, drewniany budynek. Dziewczyna od razu otworzyła drzwi i ściągnęła buty po czym pobiegła w głąb mieszkania
-Otou-chan, okaa-chan! Wróciłam! - krzyknęła radośnie
Menma niepewnie wszedł za nią do środka, ściągnął buty i ruszył w jej stronę
-Cześć, córeczko. - powiedziała wychodząca z pokoju obok czarnowłosa kobieta - A kim jest twój przyjaciel?
-Menma-kun nie ma gdzie przenocować więc pomyślałam... - zaczęła lecz kobieta jej przerwała
-Że będzie mógł zostać u nas? - zapytała a gdy otrzymała potwierdzenie - No to przygotuję mu pokój. A wy coś zjedzcie. - dodała kierując się wgłąb domostwa
-Hai. - odparła dziewczynka idąc do kuchni razem z chłopakiem
Na stole stał ryż i kilka upieczonych ryb. Dzieci od razu zabrały się do pałaszowania, a po kilku minutach skończyły i udały się w stronę w którą poszła matka dziewczynki
-Tak więc to jest twój pokój, Menma-kun. - powiedziała nagle kobieta, wychodząc z pomieszczenia przy tylnym wyjściu
-A-arigatou. - odpowiedział cicho wchodząc do środka
-Słodkich snów, Menma-kun. - powiedziała nagle dziewczynka, udając się do swojego pokoju
-Na-nawzejem. - szepnął, zamykając za sobą drzwi i kładąc się na łóżku - Naprawdę fajnie tu... - dodał sam do siebie z uśmiechem
Po kilkunastu minutach leżenia zasnął i zaczął śnić o swoim ulubionym ramen. Jednak po kilku godzinach obudził się spragniony. Szybko wstał, otworzył drzwi i udał się w stronę kuchni, lecz nagły krzyk spowodował że zesztywniał. Bez namysłu podbiegł pod pobliskie okno i wyjrzał na zewnątrz. Dwa stojące niedaleko budynki stały w ogniu, lecz po kłębach dymu mógł łatwo wywnioskować że płonie znaczna część wioski. Od razu także zauważył obdartych, uzbrojonych mężczyzn wyłamujących drzwi domu naprzeciwko. Szybko skierował się w stronę pokoju Hitomi i jej matki, lecz kobieta nagle wybiegła ze swoim mężem
-Ja idę pomóc w obronie... - powiedział, trzymając przy boku miecz - Ty zaopiekuj się Hitomi...
-Hai... - odparła i zauważywszy Menmę zawołała go - Menma-kun, chodź tu.
-H-hai? - szepnął niepewnie
-Idź ją szybko obudzić. - powiedziała po czym udała się do swojego pokoju - Ja wezmę jakąś broń i do was dołączę.
Czarnowłosy nie tracąc czasu pobiegł do pokoju dziewczyny i szybko otworzył drzwi. Ta szybko poderwała się i spojrzała niepewnie na chłopaka
-Menma-kun... Co się dzieje? - zapytała zdziwiona
-Szybko wstawaj... Jacyś ludzie niszczą wszystko na zewnątrz. - powiedział szybko do niej podbiegając
Ta, spanikowana szybko wstała i ubrała jakąś bluzę po czym razem z czarnowłosym wybiegła z pokoju. Matka dziewczynki była już na korytarzu z mieczem w dłoni, lecz nagle drzwi wejściowe upadły z głośnym hukiem na ziemię, ujawniając grupę uzbrojonych w maczugi, sierpy i włócznie ludzi
-Menma! Zabierz ze sobą Hitomi i uciekaj! - krzyknęła przybierając pozycję bojową
Można było zauważyć że przynajmniej kiedyś posługiwała się szermierką. Menma szybko zrozumiał o co chodzi kobiecie i bez namysłu złapał dziewczynkę za rękę i ruszył w stronę tylnego wyjścia
-Menma-kun, czekaj! Co z mamą?! - krzyknęła, gdy po jej policzkach popłynęły łzy
-Hitomi... Ich jest za wiele... Jeśli pobiegła by za nami to zginęlibyśmy... - odparł, szybko otwierając drzwi
-Ale... Ale...
-Też jej nie chcę zostawiać, ale nie mamy wyboru! - odkrzyknął biegnąc z nią przez drogę i alejki
Po drodze zauważył ciała dzieci i staruszki z którą rozmawiał wcześniej. Starał się powstrzymywać łzy i pobiegł dalej. Po kilku minutach znaleźli się w małej alejce
-Menma-kun... Ja... Nie dam rady dłużej biec... - sapnęła zdyszana
-Kuso... Musisz dać... - nie skończył jednak słysząc okrzyk
-Ej, tam są jakieś dzieciaki!!! - Menma obrócił się w stronę źródła głosu i zamarł
Wyjście z alejki zatarasowali bandyci. Jeden z nich chwycił maczugę i podbiegł do czarnowłosego po czym wziął zamach, lecz w momencie gdy miał zostać trafiony, został odepchnięty na bok przez brązowowłosą
-Hi... Hitomi... - jęknął widząc jak dziewczynka z impetem uderzyła w ścianę, pozostawiając na niej dużą plamę krwi - Ej, Hitomi... Hitomi... - szepnął, lecz ta nie odpowiadała
-Eh... Rany, jaki to głupie... Kończmy z tą wiochą i chodźmy po zapłatę do tego daimyo... - warknął podnosząc swą broń i celując w chłopaka
-H-Hitomi... - szepnął wciąż wpatrując się w jej martwe ciało, gdy z jego oczu popłynęły łzy - T-to się... Nie może dziać... Gha... - warknął chwytając się za włosy i patrząc na nią z otwartymi oczami
-GIŃ!!! - krzyknął mężczyzna, uderzając maczugą
"Ten świat jest przeklęty..."
W jednej chwili Menma poderwał się, chwycił za kunai z kabury i wbił go w pierś mężczyzny
-Gha... Ty... Mały... - warknął, upuszczając swoją broń i padając na ziemię
Chłopak natomiastwyjął kunai z jego piersi z wciąż zamkniętymi oczami z których płynęły łzy.
-Za... Zabił Jou... Ty cholerny szczurze!!! - krzyknął niższy mężczyzna biegnąc na czarnowłosego z zamiarem przebicia go włócznią
Nagle jednak Menma uniknął ostrza i szybkim ruchem poderżnął gardło atakującemu człowiekowi. Na jego twarzy wylądowało kilka kropli krwi
-On... Jest martwy!!! - krzyknął inny facet, lecz zanim zdążyli go powstrzymać ruszył na chłopaka
Zanim zdążył cokolwiek zrobić, czarnowłosy pojawił się obok niego i wbił mu kunai w głowę. Krew mężczyzny wylądowała na jego ramieniu, podczas gdy on spojrzał zimnym wzrokiem na pozostałych
-Kim jest ten dzieciak...
-Ej, szefie... Co jest z jego oczami? - zapytał przerażony bandyta, widząc w czerwonych oczach chłopaka dwie tomoe
-On... Gha... - odkaszlnął nagle krwią gdy przebiła go włócznia należąca do jednego z jego martwych ludzi
Menma natomiast szybko złożył kilka pieczęci po czym wziął głęboki wdech
-Katon: Goukakyu no jutsu! - wykrzyknął spalając atakujących go ludzi potężną ognistą kulą
Po chwili stał i przyglądał się wszystkim martwym ciałom, a dookoła jego ciała unosiła się lekka czerwona poświata. Najdłużej jego wzrok zatrzymał się na martwej dziewczynie, lecz po chwili złożył jedną pieczęć i z jego ciała rozrosło się jeszcze pięciu chłopaków który od razu ruszyli w różne części wioski. Już po kilku minutach można było usłyszeć krzyki napastników
-Ej, co to za... Gha!!!
-Puszczaj mnie... Ahhh!!!
-Z-zostaw mnie, demno... Ghhheee!!!
Wrzaski te słychać było przez następne kilka godzin...
*********
Świt, wzgórze w pobliżu wioski
Na szczycie pagórka pojawił się zamaskowany mężczyzna i zszokowany spojrzał na wioskę
-Co tu się stało? - zapytał sam siebie, zszokowany, widząc jeszcze tlące się zgliszcza - Cholera! Menma! - warknął pojawiając się w centrum ruin
Obraz który ujrzał całkiem go zszokował. Czarnowłosy siedział na olbrzymim stosie trupów i cały pokryty był krwią. Po chwili zauważył Madarę i zeszedł do niego
-Wiesz... Chyba miałeś racje... Ten świat naprawdę... Jest... Przeklęty... - szepnął tracąc przytomność
***
-Idę coś zjeść... A potem kontynuujemy... - powiedział sam do siebie - Ktoś musi być dostatecznie silny by stworzyć nowy świat... I tym kimś... Będę ja!
*********
Konoha
W ciągu tych dwóch tygodni wydarzyło się kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze, Mikoto utwierdziła się w przekonaniu że cały klan Uzumaki cierpi na nieuleczalną przypadłość. Uzależnienie od ramen. Tydzień temu spotkali Nagato i udali się do Ichiraku. I kiedy on, Naruto i Karin złożyli zamówienie, starsza Uchiha mogła przysiąc że Teuchi jeszcze nigdy nie trzymał w rękach tyle pieniędzy. Przy tej trójce, zaczęło mu powoli brakować składników do ramen, a jeszcze musiał obsłużyć ją, Fuu i Sasuke. Na szczęście udało jej się zmusić trójkę Uzumakich by płacili za siebie. Drugą sprawą był polepszający się stan blondyna. Mógł już bez większych trudności używać niektórych technik, choć i tak Rinnegan pozostawał poza jego zasięgiem. W tej chwili stał on naprzeciwko Nagato na polu treningowym drużyny siódmej. Na jego krańcach siedzieli Mikoto, Fuu i Sasuke ubrani w swoje standardowe stroje. Karin wraz z drużyną wczoraj ruszyły z powrotem do Kusy, podobnie jak i Gaara do Suny
-Wiesz że nie powinieneś się przemęczać, prawda? - zapytał rudowłosy
-To zwykły sparing, a poza tym odzyskałem już większość sił. - odparł przybierając pozycję bojową i łapiąc za miecz na plecach
-Gotowy? - zapytał, jakby znudzony
-Jak nigdy! - wykrzyknął podbiegając do niego i wyprowadzając kilka pchnięć ostrzem, które zostały jednak zablokowane kunaiem
Rudowłosy szybko rzucił w blondyna kilkanaście shurikenów, lecz ten ich zręcznie uniknął. Widząc że shurikenjutsu nie przynosi żadnych skutków szybko uformował kilka pieczęci
-Futon: Daitoppa! - warknął, wydmuchując na swojego siostrzeńca kulę sprężonego powietrza
-Doton: Doryuheki! - Uzumaki przyłożył dłonie do podłoża i w jednej chwili uformowała się przed nim kamienna ściana w którą uderzyło powietrze
-Katon: Endan! - powiedział pojawiający się na murze czerwonowłosy, wypluwając na blondyna ognisty pocisk, którego jednak uniknął
-Nieźle... Ale co powiesz na to... - szepnął składając kilka pieczęci - Shoton: Shuriken Ranbu! - w jednej chwili dookoła niego uformowało się mnóstwo kryształowych shurikenów które już po chwili ruszyły na wujka Naruto
-Suiton: Suijinheki. - szepnął wypluwając ogromną ścianę wody, w której ostrza zatrzymały się, lecz Nagato na tym nie poprzestał - Suiton: Suiryudan! - dodał, gdy z wody przed nim utworzył się olbrzymi smok, który ruszył na blondyna
Ten od razu odskoczył i z trudem zaczął unikać ataków bestii, lecz nagle pojawił się przed nim Nagato i wykopał na środek pola walki
-Gha... - odkaszlnął wstając na nogi i szybko składając pieczęcie widząc nadlatującą wodną bestię - Futon: Juha Sho! - wykrzyknął przecinając smoka ostrzem wiatru
-Futon: Juha Sho. - szepnął, wypuszczając naprzeciw czakrze wiatru identyczny atak
W chwili zderzenia technik doszło do niewielkiej eksplozji, która przysłoniła widok obu walczącym
-Postawię wszystko na jedną kartę... - stwierdził kumulując w mieczu mnóstwo czakry - Rikudou no...
-Koniec tej zabawy... - szepnął nagle pojawiający się za nim rudowłosy
-Co... - Naruto szybko się odwrócił lecz nie zauważył tam nikogo
-Koniec. - powiedział, szybko chwytając siostrzeńca za głowę i rzucając nim w pobliskie drzewo
Blondyn w chwili uderzenia, przebił się przez roślinę i zatrzymał dopiero na następnej sośnie. Szybko przetarł obolałą głowę i z trudem się podniósł
-Ja... Jeszcze mogę... - zaczął, lecz uczucie zimnego metalu na szyi sprawiło że przerwał swą wypowiedź
-Przegrałeś. - szepnął stojący za nim Nagato
-O-on jest na innym poziomie... - szepnęła Fuu
-Taa... - mruknął czarnowłosy
Jedynie Mikoto pozostawała cicho, wpatrując się w dwójkę
-Rany... Z tobą nie da się walczyć... - warknął zdenerwowany blondyn - Twoja siła jest po prostu zbyt wielka.
-To nie siła, lecz doświadczenie. - odparł szybko - Gdybyś miał pełnię mocy i starlibyśmy się w pojedynku to pod względem siły bym przegrał... Tylko że ja jestem bardziej doświadczony od ciebie...
-Tak, tak... - westchnął podchodząc do obserwatorów - A wiec... - zatrzymał się w połowie zdania gdy Mikoto przywaliła Nagato w łeb
-Mógłbyś go tak brutalnie nie traktować!? Jeszcze znowu będzie musiał leżeć kilka tygodni w łóżku
-Aua... To bolało, wiesz?
-Miało boleć... - westchnęła, po czym dodała - Ja muszę się już zbierać... Widzimy się za kilka godzin, Naruto.
-Ta, też się będę zbierać. - dodał czarnowłosy
-Na razie, Naruto, Fuu. - szepnął rudy, znikając
-Eh... Odprowadzę cię do bram... - powiedział nagle blondyn
-Dzięki... - szepnęła, spuszczając wzrok
Przez kilka minut szli w ciszy aż w końcu Naruto się odezwał
-Jak tylko będzie jakaś misja do Taki to postaram się ją wziąć... - szepnął szybko
-Mhm... - kiwnęła jedynie głową, spoglądając na przypięte przy udzie zwoje - Mikoto-sama dała mi tyle tych ubrań że sama nie wiem czy wszystkie pomieszczę... - westchnęła z usmiechem
-Tak... Ona i jej mania zakupów czasami się przydaje...
-Hehe... Tak... - odpowiedziała i widząc już bramę wioski i stojące tam drużyny ANBU zatrzymała się - Naruto...
-Tak... - już się odwracał, gdy nagle zielonowłosa przytuliła go
-Arigatou... To tak na pożegnanie... - szepnęła z rumieńcem - Jak tylko będzie okazja to spróbujesz się jakoś dostać do Taki, prawda? - zapytała
-O-oczywiście... - odparła czerwony
-Cieszę się... - powiedziała z urzekającym uśmiechem - To... Do zobaczenia... - dodała gdy byli już w bramie Konohy
-Tak... Do zobaczenia... - szepnął, widząc podchodzących do nich ANBU
-Ty jesteś Fuu, prawda? - zapytał, a gdy dostał pozytywną odpowiedź dodał - Będziemy cię eskortować do Taki-gakure, na granicy dołączy do nas kilku shinobi Taki. Pospieszmy się...
-Taa... - szepnęła powoli kierując się w stronę lasu, lecz zdążyła jeszcze rzucić przelotne spojrzenie w stronę Naruto
Ten natomiast tylko się uśmiechnął i pomachał jej, kierując się w stronę centrum wioski
-Jeszcze się zobaczymy, Fuu... To obietnica... - szepnął spoglądając w bezchmurne niebo
Na jego twarzy natychmiast pojawił się niewielki uśmiech. Tak, tą obietnicę na pewno spełni.
***********************************************************************************
Ja: No to kolejny rozdział mamy za sobą... Ale... Naruto! Co ty robisz!?
Naru: Jak to co... Płaczę...
Ja: Ale czemu!?
Naru: No bo nie ma tu Fuu, i na dodatek ten flashback Menmy... Buu...
Ja: Dobra ludzie, ja kończę, bo zaraz tu będę miał powódź. Mam nadzieję że rozdział się podobał i liczę na wasze opinie... Szlag, Naruto bądź facet, nie becz!
Naru: Buu...
Sayo
Ja: (niezdolny do napisania komentarza)
OdpowiedzUsuńNaruto: Hejka, autorek ma taki mały zawias ...
Menma: Siedzi przed komputerem z otwartą buzią i nie reaguje na nic
Seiko: Dosłownie na nic ! Związałam mu gumką włosy :P (chichot)
Naruto: W takim razie to ja ...
Gaara: Świetna notka
Naruto: Co do ?! Ej a ty tu skąd ! To ja miałem skomentować !
Menma: Wszedł drzwiami Naruto baka
Seiko: Czy on przypadkiem nie chciał nas zabić ?
Menma: Nas ?
Seiko: (pomachała głową na tak)
Naruto: To nie ważne
Gaara: Sabaku Kyu ...
Ja: Dobra, koniec tego dobrego ! Nie będziecie mi z domu piaskownicy robić ! Won ! (wywalił wszystkich) No, teraz jest spokój, więc mogę skomentować, Retrospekcja Menmy wspaniale ci wyszła ! Dodatkowo odejście Fuu i Karin ... Buuuuuu ! Jak mogłeś ! Miałem cichą nadzieję że jednak zostaną :C Ale są też plusy, dużo komedii i walki ! Dobra, kończę Sayo !
FlashBack Menmy sprawił że posmutniałem T.T
OdpowiedzUsuńCo od notki to jak zawsze trzymasz poziom i wgl notka ZAJEBISTA :D
Pozdro i WENY!!!!
Konichiwa minna! Jestem tu nowa i choć to mój pierwszy komentarz czytam to opowiadanie od 2 mniesięcy może dłużej (a przenajmniej zaczełam). Na początku zraziła mnie pierwsze spotkanie z Menmą i to że Mikoto przerzyła. Ale jakieś 2 tygodnie temu i wróciłam. I co się okazało opowiadanie mnie wciągneło głównie dlatego że w google wpisałam ,,naruto i fuu opowiadania". Itak patrze z 4 opowiadania są. Czytam nazwy blogów i nagle myśle ,,zaraz, zaraz czy ja tego przypatkiem nie zaczełam już czytać?". wchodze w ulubione i jest ,,a to ten co nie zabardzio mi się spodobał" a po zastanowieniu ,, dobra jest o narufu to poczytam". I co? teraz wyczekiwaniem czekam na kolejne notki. Dobra teraz czeńść komentarza dotycząca komentarza.
OdpowiedzUsuńCzemuu?! Ja chce Fuu! Dobra ogar.Szkoda że Fuu wraca do swojej wioski. Ale mam nadzieje że zrobisz tak że i tak zamieszka w Konoha (nę umiem tego odmienić więc nie kombinuje). Jak czytałam retrospekcje Menmy to myślałam że to sprawka Tobiego. A takie pytanie. Czy w tym opowiadaniu Tobi będzie tym kim jest w mandzie i anime? Wracając do tematu zmyliło mnie jednak jego zaskoczenie i przerażenie. Choć może nie spodziewał się takich zniszczeń? Dobra nie będe gdybać ide opczajić inne blogi czy nie ma nowych notek. Życze dużo weny
Rei Ryuu
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńCzy będzie kontynuacia przygod naruto czy moze porzuciles tego bloga
Pozdrawiam
Mam lenia, ale dalej piszę ;)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńhahha mania zakupów ogarnęła kobiety, Menma będzie bardzo trudnym przeciwnikiem...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kiedy next rozdział nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy next roździał? Jeśli nie chce Ci się pisać opowiadania to napisz, że zawieszasz bloga... Bo wiesz, niektórzy czekają na nową notkę...
OdpowiedzUsuńGdzie nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńJa: O.O.... Ale co?
UsuńNaru: Jest już od... 2 tygodni?