Dawido - wybacz człowieku, ale takie przypominanie mi że miałem wstawić rozdział... Nazwijmy to spamem, będę usuwał. Lekko mnie to już irytuje. Człowieku, ja wiem że miałem wtedy wstawić rozdział.
Riura Nee - dzięki!
ps. Zacząłem modyfikować kilka rzeczy w notkach które uznałem za słabe, źle wykonane lub zbyt naiwne i zbyt szybko zrealizowane... Głównie dlatego że boję się Naryi ;_;
Zmodyfikowałem rozdział 21, więc prosiłbym was abyście jeszcze raz go zobaczyli. Jest to dosyć istotne, bo troszeczkę zmieniło parę faktów które pojawią się i w tym rozdziale. Zmiany są od wbicia Mikoto do klanu Hyuga.
Także część scen z Fuu i Naruto uznałem za zbyt... Płytkie. Tak więc je także zmodyfikowałem.
Nie bijcie, ok?
Druga sprawa!
Rozdziały będą się jednak pojawiać co około miesiąc (+/- tydzień, dwa) inaczej albo się nie wyrobię, albo rozdziały będą kiepskiej jakości.
Następnego rozdziału nie będzie prawdopodobnie najwcześniej aż do końca kwietnia!
Wiecie, muszę pisać na konkurs.
Także część scen z Fuu i Naruto uznałem za zbyt... Płytkie. Tak więc je także zmodyfikowałem.
Nie bijcie, ok?
Druga sprawa!
Rozdziały będą się jednak pojawiać co około miesiąc (+/- tydzień, dwa) inaczej albo się nie wyrobię, albo rozdziały będą kiepskiej jakości.
Następnego rozdziału nie będzie prawdopodobnie najwcześniej aż do końca kwietnia!
Wiecie, muszę pisać na konkurs.
Tajemnica przeklętej techniki
Poranek następnego dnia.
-Dobra, zostały jeszcze tylko wybuchowe notki. - stwierdził spokojnie Naruto, podchodząc do małej szafki w ścianie
Szybkim ruchem rozsunął zapieczętowane drzwiczki i spojrzał do wnętrza. Szafka była podzielona na pół poziomą, drewnianą półką na której leżało kilka pędzli, kałamarzy z atramentem oraz ze dwie książki. Pod nią natomiast znajdowały dziesiątki zwojów oraz dwie sterty kartek. Blondyn bez namysłu sięgnął dłonią w stronę tych ostatnich, wyciągając ich sporą ilość. Natychmiast odwrócił je i rozłożył w rękach, sprawdzając pieczęć znajdującą się na spodniej stronie. Po krótkiej chwili kiwnął jedynie głową i schował papierowe bomby do przyszykowanej kabury, zamykając i pieczętując wcześniej szafkę. Szybko rzucił okiem do wnętrza pokrowca, upewniając się że niczego nie zapomniał, a następnie przypiął go do lewej strony pasa. Wychodząc z pokoju złapał za swoje ostrze, które bez namysłu umiejscowił na plecach. Z przygotowanym do misji wyposażeniem zszedł po schodach na parter i po kilku sekundach wkroczył do kuchni. Przy stole na którym znajdowało się kilka kanapek siedział już przygotowany Sasuke, podczas gdy Mikoto zmywała naczynia.
-Gotowy? - rzucił szybko w stronę niebieskookiego młody Uchiha
-Tak, miałem trochę problemów ze znalezieniem bomb dymnych... - wyjaśnił siadając naprzeciwko i biorąc w dłoń jedną z kanapek - Po powrocie będę musiał zakupić nowe. - dodał, odgryzając kawałek pieczywa - Ble... Pomidor...
-O to się nie martw, Naruto. - odezwała się milcząca dotąd Mikoto - I tak muszę dzisiaj kupić trochę shurikenów, więc mogę też skoczyć po bomby. Ile potrzebujesz?
-Mogłabyś, kaa-san? Myślę że dwadzieścia sztuk wystarczy na jakiś czas. - odpowiedział uradowany
-Dobra. Załatwione. - stwierdziła, zakręcając wodę i siadając z kubkiem herbaty przy chłopakach - A więc gdzie ruszacie? - zapytała
-Taki-gakure. - odezwał się Sasuke
-Hmm... Taki, co? - wyszeptała biorąc łyk ciepłego naparu, lecz nagle jej oczy rozszerzyły się w szoku
Natychmiast odstawiła kubek i zniknęła z ogromną prędkością. Naruto i Sasuke spojrzeli na siebie zaskoczeni, po czym skierowali wzrok na drzwi kuchenne i ponownie spojrzeli w swoją stronę.
-To było... Szybkie. - zauważył niepewnie Uchiha, kończąc swoją kanapkę
-Taa... Zbierajmy się. Zostało nam dziesięć minut. - stwierdził jinchuuriki, niechętnie zjadając swoją kromkę i wstając od stołu
-Racja. Chodźmy! - odparł czarnowłosy, wychodząc z przyjacielem z kuchni i zatrzymując się przy wejściu
Po założeniu butów mieli już otworzyć drzwi, lecz nagle stanęli jakby sparaliżowani.
-Czekać mi tu! - ryknęła nagle z głębi domu starsza Uchiha
Obydwoje głośno przełknęli ślinę, zastygając w bezruchu. Po kilku sekundach z piętra zbiegła matka Sasuke, trzymając w prawej ręce mały zwój. Ciężko dysząc, pochyliła się w próbie złapania oddechu, jednocześnie wysuwając w kierunku jinchuurikiego trzymany przedmiot.
-Zwój?
-Huh... Znalazłam... - westchnęła z ulgą, prostując się - Fuu-chan zapomniała części ubrań które jej kupiłam. Co prawda w większości są to kimona i yukaty na uroczystości, ale wolałabym aby to ona je miała. Przekaż jej to, dobrze?
-Pewnie! - stwierdził z uśmiechem Naruto, chowając nowy zwój do kabury
-Pośpieszmy się, Naruto! - ponaglił blondyna Sasuke, wychodząc na zewnątrz
-Wiem! - odpowiedział, podążając za czarnowłosym - Kaa-san, nie przemęczaj się jak nas nie będzie, dobrze?
-Martwcie się lepiej o siebie! - stwierdziła, wychodząc przed drzwi - To wasza pierwsza misja rangi B! Macie mi wrócić w jednym kawałku, jasne?
-Tak jest! (x2) - odkrzyknęli z salutem, wskakując na pobliski dach
Natychmiast ruszyli z dużą prędkością w kierunku głównej bramy osady, przeskakując nad zadaszeniami i ulicami. Już po kilku minutach wylądowali na placu przed główną bramą. Pod ścianą stróżówki stał ich sensei, zaczytując się w pierwszej powieści z serii Icha Icha, a na ziemi obok niego siedział młody shinobi Taki. Sakura usadowiła się na wystającym ponad ziemię korzeniu pobliskiego drzewa. Naruto i Sasuke bez chwili zastanowienia zbliżyli się do reszty drużyny, unosząc dłonie w powitalnym geście.
-Ohayo Kakashi-sensei, Shibuki-san! - zawołał niebieskooki, przykuwając uwagę jounina
-Yo! - odparł z uśmiechem siwowłosy, chowając swoją lekturę do kabury
-O-ohayo... - przywitał się niepewnym głosem brązowowłosy, wstając z ziemi - Chyba możemy już ruszać, Hatake-san. - stwierdził widząc jak cała trójka nastolatków zebrała się przed swoim sensei
-Tak... Dobra, słuchajcie! - przemówił głośnym tonem skupiając na sobie całą uwagę - Shibuki-san nie wydobrzał jeszcze ze wszystkich odniesionych ran. Dotarcie do Taki zajmie nam więc znacznie więcej czasu. Do tego musimy dopilnować aby nikt mu nie zagroził w drodze do osady! - podsumował szybko cele misji - Będziemy się poruszać w formacji krzyżowej! Sakura, pójdziesz przodem. Będziesz wypatrywała ewentualnych przeciwników.
-Hai, sensei! - odparła bez namysłu
-Naruto i Sasuke, zajmiecie się obroną bokami i będziecie stanowić wparcie zarówno dla siebie jak i Sakury.
-Hai! (x2)
-Ja będę asekurował tyły. A jeśli wasza trójka nie będzie w stanie wygrać z napotkanym przeciwnikiem to zapewnię wam wsparcie... - podsumował - Wszystko jasne?
-Tak jest! (x3) - odkrzyknęli jednocześnie
-Huh... Twoja drużyna wydaje się być naprawdę zgrana, Hatake-san. - zauważył milczący do tej pory brązowowłosy, podchodząc do jounina
-Naprawdę? - zapytał retorycznie z nikłym uśmieszkiem formującym się na jego twarzy - Nie zawsze tak było... Ta trójka musiała włożyć mnóstwo ciężkiej pracy by choć częściowo naprawić relacje między sobą... Nawet teraz ich kontakty są dość oschłe, choć myślę że z czasem się do siebie zbliżą. - powiedział, spoglądając z nadzieją na drużynę - Polepszenie relacji między ludźmi wymaga mnóstwa czasu i pracy...
-Mnóstwa czasu, co? - wyszeptał, spoglądając w stronę lasu rozciągającego się za bramą
-No dobra, powinniśmy ruszać! - stwierdził Kakashi, ruszając razem z całą grupą w stronę wyjścia z osady
-Tak... Mimo ran chciałbym wrócić do wioski jak najszybciej, więc proszę, pospieszmy się. - odpowiedział natychmiast shinobi Taki, przyspieszając kroku
-Zrozumiano... No, ruchy!
-Hai, sensei! (x3) - odkrzyknęła jednocześnie cała drużyna 7, płynnie przechodząc w ustaloną formację
-Gotowy? - rzucił szybko w stronę niebieskookiego młody Uchiha
-Tak, miałem trochę problemów ze znalezieniem bomb dymnych... - wyjaśnił siadając naprzeciwko i biorąc w dłoń jedną z kanapek - Po powrocie będę musiał zakupić nowe. - dodał, odgryzając kawałek pieczywa - Ble... Pomidor...
-O to się nie martw, Naruto. - odezwała się milcząca dotąd Mikoto - I tak muszę dzisiaj kupić trochę shurikenów, więc mogę też skoczyć po bomby. Ile potrzebujesz?
-Mogłabyś, kaa-san? Myślę że dwadzieścia sztuk wystarczy na jakiś czas. - odpowiedział uradowany
-Dobra. Załatwione. - stwierdziła, zakręcając wodę i siadając z kubkiem herbaty przy chłopakach - A więc gdzie ruszacie? - zapytała
-Taki-gakure. - odezwał się Sasuke
-Hmm... Taki, co? - wyszeptała biorąc łyk ciepłego naparu, lecz nagle jej oczy rozszerzyły się w szoku
Natychmiast odstawiła kubek i zniknęła z ogromną prędkością. Naruto i Sasuke spojrzeli na siebie zaskoczeni, po czym skierowali wzrok na drzwi kuchenne i ponownie spojrzeli w swoją stronę.
-To było... Szybkie. - zauważył niepewnie Uchiha, kończąc swoją kanapkę
-Taa... Zbierajmy się. Zostało nam dziesięć minut. - stwierdził jinchuuriki, niechętnie zjadając swoją kromkę i wstając od stołu
-Racja. Chodźmy! - odparł czarnowłosy, wychodząc z przyjacielem z kuchni i zatrzymując się przy wejściu
Po założeniu butów mieli już otworzyć drzwi, lecz nagle stanęli jakby sparaliżowani.
-Czekać mi tu! - ryknęła nagle z głębi domu starsza Uchiha
Obydwoje głośno przełknęli ślinę, zastygając w bezruchu. Po kilku sekundach z piętra zbiegła matka Sasuke, trzymając w prawej ręce mały zwój. Ciężko dysząc, pochyliła się w próbie złapania oddechu, jednocześnie wysuwając w kierunku jinchuurikiego trzymany przedmiot.
-Zwój?
-Huh... Znalazłam... - westchnęła z ulgą, prostując się - Fuu-chan zapomniała części ubrań które jej kupiłam. Co prawda w większości są to kimona i yukaty na uroczystości, ale wolałabym aby to ona je miała. Przekaż jej to, dobrze?
-Pewnie! - stwierdził z uśmiechem Naruto, chowając nowy zwój do kabury
-Pośpieszmy się, Naruto! - ponaglił blondyna Sasuke, wychodząc na zewnątrz
-Wiem! - odpowiedział, podążając za czarnowłosym - Kaa-san, nie przemęczaj się jak nas nie będzie, dobrze?
-Martwcie się lepiej o siebie! - stwierdziła, wychodząc przed drzwi - To wasza pierwsza misja rangi B! Macie mi wrócić w jednym kawałku, jasne?
-Tak jest! (x2) - odkrzyknęli z salutem, wskakując na pobliski dach
Natychmiast ruszyli z dużą prędkością w kierunku głównej bramy osady, przeskakując nad zadaszeniami i ulicami. Już po kilku minutach wylądowali na placu przed główną bramą. Pod ścianą stróżówki stał ich sensei, zaczytując się w pierwszej powieści z serii Icha Icha, a na ziemi obok niego siedział młody shinobi Taki. Sakura usadowiła się na wystającym ponad ziemię korzeniu pobliskiego drzewa. Naruto i Sasuke bez chwili zastanowienia zbliżyli się do reszty drużyny, unosząc dłonie w powitalnym geście.
-Ohayo Kakashi-sensei, Shibuki-san! - zawołał niebieskooki, przykuwając uwagę jounina
-Yo! - odparł z uśmiechem siwowłosy, chowając swoją lekturę do kabury
-O-ohayo... - przywitał się niepewnym głosem brązowowłosy, wstając z ziemi - Chyba możemy już ruszać, Hatake-san. - stwierdził widząc jak cała trójka nastolatków zebrała się przed swoim sensei
-Tak... Dobra, słuchajcie! - przemówił głośnym tonem skupiając na sobie całą uwagę - Shibuki-san nie wydobrzał jeszcze ze wszystkich odniesionych ran. Dotarcie do Taki zajmie nam więc znacznie więcej czasu. Do tego musimy dopilnować aby nikt mu nie zagroził w drodze do osady! - podsumował szybko cele misji - Będziemy się poruszać w formacji krzyżowej! Sakura, pójdziesz przodem. Będziesz wypatrywała ewentualnych przeciwników.
-Hai, sensei! - odparła bez namysłu
-Naruto i Sasuke, zajmiecie się obroną bokami i będziecie stanowić wparcie zarówno dla siebie jak i Sakury.
-Hai! (x2)
-Ja będę asekurował tyły. A jeśli wasza trójka nie będzie w stanie wygrać z napotkanym przeciwnikiem to zapewnię wam wsparcie... - podsumował - Wszystko jasne?
-Tak jest! (x3) - odkrzyknęli jednocześnie
-Huh... Twoja drużyna wydaje się być naprawdę zgrana, Hatake-san. - zauważył milczący do tej pory brązowowłosy, podchodząc do jounina
-Naprawdę? - zapytał retorycznie z nikłym uśmieszkiem formującym się na jego twarzy - Nie zawsze tak było... Ta trójka musiała włożyć mnóstwo ciężkiej pracy by choć częściowo naprawić relacje między sobą... Nawet teraz ich kontakty są dość oschłe, choć myślę że z czasem się do siebie zbliżą. - powiedział, spoglądając z nadzieją na drużynę - Polepszenie relacji między ludźmi wymaga mnóstwa czasu i pracy...
-Mnóstwa czasu, co? - wyszeptał, spoglądając w stronę lasu rozciągającego się za bramą
-No dobra, powinniśmy ruszać! - stwierdził Kakashi, ruszając razem z całą grupą w stronę wyjścia z osady
-Tak... Mimo ran chciałbym wrócić do wioski jak najszybciej, więc proszę, pospieszmy się. - odpowiedział natychmiast shinobi Taki, przyspieszając kroku
-Zrozumiano... No, ruchy!
-Hai, sensei! (x3) - odkrzyknęła jednocześnie cała drużyna 7, płynnie przechodząc w ustaloną formację
*********
Tymczasem na szczycie góry Hokage.
-Powiedz mi jak ty to robisz, Nagato? - zapytał białowłosy Sannin, pochylając się nad barierką - Przebywasz w Konoha już ponad miesiąc, a nadal nikt nie wykrył twojej obecności.
-Heh. Bariera otaczająca osadę ma jedną, zasadniczą słabość... Wykrywa jedynie osoby które ją przekraczają. - odparł z uśmiechem, stając obok swojego senseia - Wykorzystałem zamieszanie wywołane atakiem Orochimaru by ominąć jej zabezpieczenia.
-Nawet jeśli to dalej pozostają zabezpieczenia wewnętrzne i sensorzy...
-Sensei, jestem z głównej gałęzi rodu Uzumaki. Ochrona wewnętrzna nie jest nawet w połowie tak zaawansowana jak bariera, więc odszukanie i wykorzystanie jej luk nie było trudne... - zauważył chytrze - A oszukanie sensorów dzięki moim tłumiącym czakrę pieczęciom również nie było zbyt wielkim wyzwaniem, chociaż przyznaję że nie doceniłem klanu Yamanaka.
-Eh... Mimo że nie posiadasz już Rinnegana to dalej mnie zadziwiasz... - podsumował białowłosy, odwracając się i opierając plecami o metalową barierkę - Więc... Co teraz zamierzasz?
-Do czasu aż nie zdecydujemy się zabrać poważnie za trening Naruto? - zapytał, a uzyskawszy od mężczyzny potwierdzenie kontynuował - Zajmę się obserwacją Danzo... Ten szakal stał się stanowczo zbyt śmiały od śmierci Sandaime Hokage...
-Tak... Wykorzystanie kontaktów w klanie Hyuuga oraz ich dziedziczki by wspomóc zamordowanie jinchuuriki Taki-gakure. - zaczął z niezadowolonym grymasem
-Prawdopodobnie chciał pozyskać Nanabiego... Gdyby 'Korzeń' posiadł biju, do tego tak potężne, to jego wpływy polityczne znacząco by wzrosły... - stwierdził rudowłosy, wodząc wzrokiem po budowlach osady - Nie można mu pozwolić na dalszą samowolkę!
-Wykorzystał genjutsu by kontrolować jednego z shinobi Konohy, dziedziczkę Hyuuga... Co prawda Hiashi nie zostawił na nim suchej nitki, ale mimo to udało mu się uniknąć kary. - zauważył z niezadowoleniem w głosie Jiraiya - Ma duże poparcie i szacunek starszyzny. Już samo to sprawia że jest praktycznie nietykalny...
-I dlatego ktoś musi patrzeć na łapy tego starego szakala. - odpowiedział szybko Uzumaki
-Jednak to zbyt duże ryzyko...
-Gdybyś to był ty, sensei, to rada pod wpływem jego nacisków mogła by nakazać ci zaprzestanie obserwacji... Tymczasem ja... - wyszeptał ,wyciągając dłoń w stronę horyzontu - Mnie tu po prostu formalnie nie ma... A poza tym nie jestem shinobi Konohy i mam rangę S. Pierwsi lepsi ANBU mnie nie dorwą.
-Eh... Oni nie są pierwszymi lepszymi, Nagato... - westchnął żabi Sannin - To wyszkoleni, wypruci z uczuć mordercy... Istne maszyny do zabijania.
-Miałem już z nimi do czynienia... Dam sobie radę. - stwierdził pewnym tonem głosu czerwonowłosy - Naruto wykonuje obecnie misję poza osadą, prawda?
-Tak... Akatsuki i Orochimaru nie wykonują na razie żadnych ruchów. Myślę że przynajmniej w tej chwili powinniśmy skupić się na Danzo, a Naruto zostawić Kakashiemu. - powiedział białowłosy, odpychając się od barierki i ruszając w stronę schodów
-Eh, racja... - westchnął niechętnie, odwracając się tyłem do metalowego płotka - Jiraiya-sensei, miej oko na starszyznę i radę. 'Korzeniem' i Danzo zajmę się sam. - dodał, przeskakując przez barierkę
-Phi... Szpaner. - syknął Jiraiya, widząc jak jego uczeń w chwili zetknięcia z pochyłą powierzchnią skały znika
Tydzień później, lasy Taki no Kuni.
-Na pewno jesteś w stanie już biec z taką prędkością, Shibuki-san? - zapytała biegnąca z przodu Sakura - Biegniemy już drugą godzinę, a z częścią twoich niezagojonych ran nie powinieneś się jeszcze przemęczać...
-Czuję się znacznie lepiej niż gdy wyruszaliśmy, Haruno-san. - odpowiedział spokojnie brązowowłosy - A poza tym jesteśmy już na terenie podlegającym pod Taki-gakure... Niedługo powinniśmy dotrzeć do celu. - dodał, przeskakując nad korzeniami które narosły na drogę
-Huh... Shibuki-san... Mogę cię o coś zapytać? - zaczął nagle niebieskooki
-Hmm? Oczywiście! O co chodzi, Uzumaki-san?
-Sprawdzałem wczoraj mapę i nie pamiętam by w kierunku w którym idziemy były jakiekolwiek zabudowania. - stwierdził, spoglądając na mężczyznę - Skoro nie kierujemy się do wioski to gdzie?
-Heh... Cóż, Taki-gakure jest... Specyficzna, nawet w porównaniu z pozostałymi osadami shinobi. - odparł natychmiastowo
-Specyficzna?
-Dokładne położenie głównej wioski jest trzymane w tajemnicy. Poza samymi shinobi Taki informacji o lokalizacji wejścia do osady nie posiada nikt. - wtrącił nagle Kakashi - Dzięki temu byli w stanie przetrwać Trzecią Wojnę bez ponoszenia tak ogromnych strat jak reszta mniejszych wiosek.
-Doinformowany jak na jounina przystało, Hatake-san. - podsumował z uśmiechem Shibuki - Jesteśmy prawie na miejscu... - dodał, skupiając wzrok na znajdującym się naprzeciw nich skalnym wzgórzu, zza którego dobiegał szum wody
Jednakże dokładne źródło hałasu pozostawało niezidentyfikowane z powodu gęstych koron drzew które ograniczały pole widzenia. Lecz gdy tylko drużyna wydostała się z kniei i dotarła na szczyt pagórka natychmiast dostrzegła źródło teraz już znacznie głośniejszego szumu.
-A więc powinienem chyba dopełnić honorów... - stwierdził brązowowłosy, wychodząc naprzód i wykonując lekki ukłon - Witam was w Taki-gakure! - dodał, rozpościerając ramiona na tle ogromnego wodospadu spływającego z wysokiego klifu
-Heh. Bariera otaczająca osadę ma jedną, zasadniczą słabość... Wykrywa jedynie osoby które ją przekraczają. - odparł z uśmiechem, stając obok swojego senseia - Wykorzystałem zamieszanie wywołane atakiem Orochimaru by ominąć jej zabezpieczenia.
-Nawet jeśli to dalej pozostają zabezpieczenia wewnętrzne i sensorzy...
-Sensei, jestem z głównej gałęzi rodu Uzumaki. Ochrona wewnętrzna nie jest nawet w połowie tak zaawansowana jak bariera, więc odszukanie i wykorzystanie jej luk nie było trudne... - zauważył chytrze - A oszukanie sensorów dzięki moim tłumiącym czakrę pieczęciom również nie było zbyt wielkim wyzwaniem, chociaż przyznaję że nie doceniłem klanu Yamanaka.
-Eh... Mimo że nie posiadasz już Rinnegana to dalej mnie zadziwiasz... - podsumował białowłosy, odwracając się i opierając plecami o metalową barierkę - Więc... Co teraz zamierzasz?
-Do czasu aż nie zdecydujemy się zabrać poważnie za trening Naruto? - zapytał, a uzyskawszy od mężczyzny potwierdzenie kontynuował - Zajmę się obserwacją Danzo... Ten szakal stał się stanowczo zbyt śmiały od śmierci Sandaime Hokage...
-Tak... Wykorzystanie kontaktów w klanie Hyuuga oraz ich dziedziczki by wspomóc zamordowanie jinchuuriki Taki-gakure. - zaczął z niezadowolonym grymasem
-Prawdopodobnie chciał pozyskać Nanabiego... Gdyby 'Korzeń' posiadł biju, do tego tak potężne, to jego wpływy polityczne znacząco by wzrosły... - stwierdził rudowłosy, wodząc wzrokiem po budowlach osady - Nie można mu pozwolić na dalszą samowolkę!
-Wykorzystał genjutsu by kontrolować jednego z shinobi Konohy, dziedziczkę Hyuuga... Co prawda Hiashi nie zostawił na nim suchej nitki, ale mimo to udało mu się uniknąć kary. - zauważył z niezadowoleniem w głosie Jiraiya - Ma duże poparcie i szacunek starszyzny. Już samo to sprawia że jest praktycznie nietykalny...
-I dlatego ktoś musi patrzeć na łapy tego starego szakala. - odpowiedział szybko Uzumaki
-Jednak to zbyt duże ryzyko...
-Gdybyś to był ty, sensei, to rada pod wpływem jego nacisków mogła by nakazać ci zaprzestanie obserwacji... Tymczasem ja... - wyszeptał ,wyciągając dłoń w stronę horyzontu - Mnie tu po prostu formalnie nie ma... A poza tym nie jestem shinobi Konohy i mam rangę S. Pierwsi lepsi ANBU mnie nie dorwą.
-Eh... Oni nie są pierwszymi lepszymi, Nagato... - westchnął żabi Sannin - To wyszkoleni, wypruci z uczuć mordercy... Istne maszyny do zabijania.
-Miałem już z nimi do czynienia... Dam sobie radę. - stwierdził pewnym tonem głosu czerwonowłosy - Naruto wykonuje obecnie misję poza osadą, prawda?
-Tak... Akatsuki i Orochimaru nie wykonują na razie żadnych ruchów. Myślę że przynajmniej w tej chwili powinniśmy skupić się na Danzo, a Naruto zostawić Kakashiemu. - powiedział białowłosy, odpychając się od barierki i ruszając w stronę schodów
-Eh, racja... - westchnął niechętnie, odwracając się tyłem do metalowego płotka - Jiraiya-sensei, miej oko na starszyznę i radę. 'Korzeniem' i Danzo zajmę się sam. - dodał, przeskakując przez barierkę
-Phi... Szpaner. - syknął Jiraiya, widząc jak jego uczeń w chwili zetknięcia z pochyłą powierzchnią skały znika
*********
Tydzień później, lasy Taki no Kuni.
-Na pewno jesteś w stanie już biec z taką prędkością, Shibuki-san? - zapytała biegnąca z przodu Sakura - Biegniemy już drugą godzinę, a z częścią twoich niezagojonych ran nie powinieneś się jeszcze przemęczać...
-Czuję się znacznie lepiej niż gdy wyruszaliśmy, Haruno-san. - odpowiedział spokojnie brązowowłosy - A poza tym jesteśmy już na terenie podlegającym pod Taki-gakure... Niedługo powinniśmy dotrzeć do celu. - dodał, przeskakując nad korzeniami które narosły na drogę
-Huh... Shibuki-san... Mogę cię o coś zapytać? - zaczął nagle niebieskooki
-Hmm? Oczywiście! O co chodzi, Uzumaki-san?
-Sprawdzałem wczoraj mapę i nie pamiętam by w kierunku w którym idziemy były jakiekolwiek zabudowania. - stwierdził, spoglądając na mężczyznę - Skoro nie kierujemy się do wioski to gdzie?
-Heh... Cóż, Taki-gakure jest... Specyficzna, nawet w porównaniu z pozostałymi osadami shinobi. - odparł natychmiastowo
-Specyficzna?
-Dokładne położenie głównej wioski jest trzymane w tajemnicy. Poza samymi shinobi Taki informacji o lokalizacji wejścia do osady nie posiada nikt. - wtrącił nagle Kakashi - Dzięki temu byli w stanie przetrwać Trzecią Wojnę bez ponoszenia tak ogromnych strat jak reszta mniejszych wiosek.
-Doinformowany jak na jounina przystało, Hatake-san. - podsumował z uśmiechem Shibuki - Jesteśmy prawie na miejscu... - dodał, skupiając wzrok na znajdującym się naprzeciw nich skalnym wzgórzu, zza którego dobiegał szum wody
Jednakże dokładne źródło hałasu pozostawało niezidentyfikowane z powodu gęstych koron drzew które ograniczały pole widzenia. Lecz gdy tylko drużyna wydostała się z kniei i dotarła na szczyt pagórka natychmiast dostrzegła źródło teraz już znacznie głośniejszego szumu.
-A więc powinienem chyba dopełnić honorów... - stwierdził brązowowłosy, wychodząc naprzód i wykonując lekki ukłon - Witam was w Taki-gakure! - dodał, rozpościerając ramiona na tle ogromnego wodospadu spływającego z wysokiego klifu
-G-gigantyczny... - wyjąkał Sasuke, spoglądając w górę, w miejsce skąd spływała woda
Poza ogromnym wodospadem, pomiędzy skałami i półkami skalnymi przepływały również mniejsze rzeczki formując po bokach mniejsze kaskady. Większość z nich wraz z głównym strumieniem wody wpadała do jeziorka u podnóża skarpy, z którego wypływała mała rzeka. Odpryskujące krople wody oraz lekka mgiełka w połączeniu ze światłem słonecznym formowały przy wodospadzie niewielką tęczę.
-Piękny... - szepnął młody jinchuuriki
-Oto i największa atrakcja turystyczna naszej osady, wielki wodospad Shoumyou. - oznajmił Shibuki, powolnym krokiem schodząc ze wzgórza w stronę tafli wody - Co powiecie na ciepłą herbatę i posiłek po podróży? W pobliżu jest herbaciarnia. Ja stawiam! - oznajmił, spoglądając przez ramię na drużynę siódmą
-Cóż... Chyba nie wypada odmówić. - stwierdził Kakashi, ruszając za przywódcą Taki - Idziecie? - zapytał odwracając głowę w stronę uczniów
-T-tak, sensei... - odpowiedziała po chwili Sakura, otrząsając się z oszołomienia wywołanego przez piękno oraz ogrom wodospadu i razem z pozostałą dwójką ruszając za swoim nauczycielem
Gdy jednak grupa przechodziła parę metrów od brzegu jeziora w oczy rzuciły się im liczne puste puszki i foliowe opakowania unoszące się na powierzchni wody.
-No nie... Znowu!? - jęknął załamany brązowowłosy, zauważając zaśmiecenie jeziora - No ileż można!?
-To miejsce... Często jest w takim stanie? - zapytała Sakura, zauważając kolejne odpadki wśród wysokich traw niedaleko od wody
-Niestety... Turyści z małą domieszką wandali potrafią napsuć krwi... - odpowiedział wyraźnie zirytowany - Co prawda aż taka ilość śmieci nie jest nagminnym problemem, ale i tak musimy regularnie oczyszczać całą okolicę...
-Zajmują się tym shinobi? - zadał pytanie Sasuke
-Przeważnie nie. Atrakcje turystyczne stanowią jeden z głównych środków utrzymania cywili, dlatego na ogół to oni dbają o jezioro oraz zabytki. - stwierdził natychmiast - Jednak wygląda na to że będę musiał przysłać tutaj jakaś drużynę... - nagle przerwał, a jego uwagę przykuł ruch w pobliskich krzakach
-Shibuki-sama! (x2) - krzyknęła nagle dwójka dzieci, wybiegając z zarośli - Ohayo! (x2)
-Aki! Iku! Uff... - odetchnął z ulgą, odkładając do kabury pospiesznie wyciągnięty kunai - Moglibyście się tak nie skradać!? - zganił chłopca i dziewczynkę
-Gomenasai! Chcieliśmy się dostać do jeziora jak najszybciej więc skorzystaliśmy ze skrótów. - odpowiedział czarnowłosy chłopczyk
-Kaa-chan poprosiła nas o posprzątanie części tych śmieci. - dodała brązowowłosa dziewczynka - Do wioski przyjechali jacyś ważni kupcy, i większość dorosłych jest zajęta.
-Rozumiem... Wiecie... Myślę że paru shinobi z Konohy chętnie wam pomoże, prawda? - zapytał z uśmiechem, odwracając głowę w stronę drużyny siódmej
-Ee... Co? - odparł niepewnie czarnowłosy
-Em... A co z tym obiecanym posiłkiem i herbatą po podróży? - zadał ostrożnie pytanie
-Herbaciarnia jest niedaleko. Przyniosę je tutaj. - odpowiedział spokojnie
-Shibuki-sama... Ten, no... Nasza zapłata obejmuje tylko eskortę, więc... - zaczęła różowo włosa, lecz lider Taki nie pozwolił jej skończyć
-Spokojnie, dopłacę! Możecie potraktować to jak zwykłe zlecenie rangi D. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko, Hatake-san? - zwrócił się w stronę siwowłosego
Momentalnie skupił się na nim również wzrok trójki uczniów.
-Przyjmujemy zadanie, Shibuki-san. - stwierdził z uśmiechem jounin, zaskarbiając sobie nienawistne spojrzenia reszty drużyny - Ale dopiszemy to do twojego rachunku.
-Eh... A tak chcieliśmy uciec od misji rangi D... - wyszeptał podłamany na duchu blondyn
-Arigatou! - podziękował nagle chłopiec - W niektórych punktach jeziora nurt wody jest bardzo silny i trochę się baliśmy tam podchodzić. - dodał, wyjmując z plecaka duży worek i ruszając razem z siostrą w stronę jeziora
-Szlag... - mruknął niechętnie Uzumaki - Nie mamy wyboru, prawda? - zapytał
-No trudno... - szepnął Sasuke, widząc 'niewinny' uśmiech senseia - Im szybciej zaczniemy tym szybciej uprzątniemy te wszystkie śmieci.
-Eh... Najlepiej będzie jeśli każdy z nas zacznie sprzątać określony obszar. - zaproponowała nagle Haruno - Sasuke-kun zajmie się północno-wschodnim brzegiem na prawo od wodospadu, Naruto oczyści obszar z którego wypływa rzeka, ja posprzątam obszar na lewo od wodospadu a Kakashi-sensei oraz Aki-kun i Iku-chan zaczną sprzątać brzeg...
-Przepraszam, ale nie mogę zostawić Shibukiego-san samego. Ostatecznie nasza misja eskorty wciąż trwa. - przerwał dziewczynie z przepraszającym uśmiechem na twarzy
-Eh... Wymigujesz się, co? - warknęła - Trudno... Więc gdy tylko skończymy oczyszczanie wody pomożemy wam na lądzie, dobrze? - dokończyła szybko
-Hai! (x2) - odparły jednocześnie dzieci, wyjmując z plecaka cztery worki i wręczając po jednym każdemu z członków drużyny siódmej
Same natomiast ruszyły w stronę wysokich traw z czwartym, zbierając po drodze kilka rozrzuconych papierów. Trójka shinobi z ciężkim westchnieniem ruszyła w kierunku jeziora.
-No dobrze. My chodźmy złożyć zamówienie do herbaciarni, Hatake-san. - stwierdził brązowowłosy, kierując się brzegiem w stronę drzew po lewej stronie wodospadu
-Shiii...
-Hej, słyszeliście to? - zapytał nagle młody jinchuuriki
-Hmm? Co takiego? - odparł przywódca Taki odwracając się w stronę chłopaka, który przykuł uwagę także reszty drużyny
-Taki jakby... Nie wiem, szept? - starał się znaleźć odpowiednie określenie dla usłyszanego odgłosu
-Buuu...
-Faktycznie coś słychać... - zauważył, siwowłosy, rozglądając się dookoła
Tymczasem twarz Shibukiego całkiem straciła swój kolor.
-Ja... Ja znam ten głos... - szepnął niepewnie, spoglądając w górę
-KIIIIIIIII!!!
-O cholera... - ryknął, gdy nagle niezidentyfikowany obiekt spadający z góry przyszpilił go do ziemi z siłą która wznieciła w powietrze niewielką chmurę pyłu
-Shibuki-san!? (x3) - krzyknęła zaskoczona trójka młodych shinobi z Konohy
-Auaaa... Boli... - jęknął w próbie podniesienia się z gleby
Jednakże ciężar na jego klatce piersiowej mu na to nie pozwolił. Po krótkiej chwili pył opadł na ziemię, ujawniając przyszpilającą chłopaka zielonowłosą dziewczynę.
-Ohayo, Shiubki... - warknęła złowrogo dziewczyna ze słodkim uśmieszkiem formującym się na jej twarzy
-F-Fuu... Po-posłuchaj, wszystko ci wyjaśnię...
-Hmm? Chętnie posłucham. - dodała groźnie - Wracam po treningu do domu i znajduję jedynie krótki liścik mówiący że udajesz się w delegację do innych wiosek.
-Rada na mnie naciskała... - odpowiedział natychmiast przepraszającym tonem - Musiałem wyruszyć już z rana... Przepraszam. - dodał, delikatnie rozczochrując jej włosy
-Eh... Następnym razem mów mi o tym. - dodała szeptem, wstając z kuzyna
-Dobrze. - odrzekł, dźwigając się z gleby - Przepraszam za to, Hatake-san.
-Nie, nie. Nic się nie stało. - odpowiedział brązowowłosemu przykuwając uwagę dziewczyny
-Huh? Ty jesteś...
-Hej, Fuu. - odezwał się nagle Naruto, zbliżając się w stronę trójki
-Na-Naruto? - zapytała niepewnie, odwracając wzrok w stronę chłopaka
Poza ogromnym wodospadem, pomiędzy skałami i półkami skalnymi przepływały również mniejsze rzeczki formując po bokach mniejsze kaskady. Większość z nich wraz z głównym strumieniem wody wpadała do jeziorka u podnóża skarpy, z którego wypływała mała rzeka. Odpryskujące krople wody oraz lekka mgiełka w połączeniu ze światłem słonecznym formowały przy wodospadzie niewielką tęczę.
-Piękny... - szepnął młody jinchuuriki
-Oto i największa atrakcja turystyczna naszej osady, wielki wodospad Shoumyou. - oznajmił Shibuki, powolnym krokiem schodząc ze wzgórza w stronę tafli wody - Co powiecie na ciepłą herbatę i posiłek po podróży? W pobliżu jest herbaciarnia. Ja stawiam! - oznajmił, spoglądając przez ramię na drużynę siódmą
-Cóż... Chyba nie wypada odmówić. - stwierdził Kakashi, ruszając za przywódcą Taki - Idziecie? - zapytał odwracając głowę w stronę uczniów
-T-tak, sensei... - odpowiedziała po chwili Sakura, otrząsając się z oszołomienia wywołanego przez piękno oraz ogrom wodospadu i razem z pozostałą dwójką ruszając za swoim nauczycielem
Gdy jednak grupa przechodziła parę metrów od brzegu jeziora w oczy rzuciły się im liczne puste puszki i foliowe opakowania unoszące się na powierzchni wody.
-No nie... Znowu!? - jęknął załamany brązowowłosy, zauważając zaśmiecenie jeziora - No ileż można!?
-To miejsce... Często jest w takim stanie? - zapytała Sakura, zauważając kolejne odpadki wśród wysokich traw niedaleko od wody
-Niestety... Turyści z małą domieszką wandali potrafią napsuć krwi... - odpowiedział wyraźnie zirytowany - Co prawda aż taka ilość śmieci nie jest nagminnym problemem, ale i tak musimy regularnie oczyszczać całą okolicę...
-Zajmują się tym shinobi? - zadał pytanie Sasuke
-Przeważnie nie. Atrakcje turystyczne stanowią jeden z głównych środków utrzymania cywili, dlatego na ogół to oni dbają o jezioro oraz zabytki. - stwierdził natychmiast - Jednak wygląda na to że będę musiał przysłać tutaj jakaś drużynę... - nagle przerwał, a jego uwagę przykuł ruch w pobliskich krzakach
-Shibuki-sama! (x2) - krzyknęła nagle dwójka dzieci, wybiegając z zarośli - Ohayo! (x2)
-Aki! Iku! Uff... - odetchnął z ulgą, odkładając do kabury pospiesznie wyciągnięty kunai - Moglibyście się tak nie skradać!? - zganił chłopca i dziewczynkę
-Gomenasai! Chcieliśmy się dostać do jeziora jak najszybciej więc skorzystaliśmy ze skrótów. - odpowiedział czarnowłosy chłopczyk
-Kaa-chan poprosiła nas o posprzątanie części tych śmieci. - dodała brązowowłosa dziewczynka - Do wioski przyjechali jacyś ważni kupcy, i większość dorosłych jest zajęta.
-Rozumiem... Wiecie... Myślę że paru shinobi z Konohy chętnie wam pomoże, prawda? - zapytał z uśmiechem, odwracając głowę w stronę drużyny siódmej
-Ee... Co? - odparł niepewnie czarnowłosy
-Em... A co z tym obiecanym posiłkiem i herbatą po podróży? - zadał ostrożnie pytanie
-Herbaciarnia jest niedaleko. Przyniosę je tutaj. - odpowiedział spokojnie
-Shibuki-sama... Ten, no... Nasza zapłata obejmuje tylko eskortę, więc... - zaczęła różowo włosa, lecz lider Taki nie pozwolił jej skończyć
-Spokojnie, dopłacę! Możecie potraktować to jak zwykłe zlecenie rangi D. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko, Hatake-san? - zwrócił się w stronę siwowłosego
Momentalnie skupił się na nim również wzrok trójki uczniów.
-Przyjmujemy zadanie, Shibuki-san. - stwierdził z uśmiechem jounin, zaskarbiając sobie nienawistne spojrzenia reszty drużyny - Ale dopiszemy to do twojego rachunku.
-Eh... A tak chcieliśmy uciec od misji rangi D... - wyszeptał podłamany na duchu blondyn
-Arigatou! - podziękował nagle chłopiec - W niektórych punktach jeziora nurt wody jest bardzo silny i trochę się baliśmy tam podchodzić. - dodał, wyjmując z plecaka duży worek i ruszając razem z siostrą w stronę jeziora
-Szlag... - mruknął niechętnie Uzumaki - Nie mamy wyboru, prawda? - zapytał
-No trudno... - szepnął Sasuke, widząc 'niewinny' uśmiech senseia - Im szybciej zaczniemy tym szybciej uprzątniemy te wszystkie śmieci.
-Eh... Najlepiej będzie jeśli każdy z nas zacznie sprzątać określony obszar. - zaproponowała nagle Haruno - Sasuke-kun zajmie się północno-wschodnim brzegiem na prawo od wodospadu, Naruto oczyści obszar z którego wypływa rzeka, ja posprzątam obszar na lewo od wodospadu a Kakashi-sensei oraz Aki-kun i Iku-chan zaczną sprzątać brzeg...
-Przepraszam, ale nie mogę zostawić Shibukiego-san samego. Ostatecznie nasza misja eskorty wciąż trwa. - przerwał dziewczynie z przepraszającym uśmiechem na twarzy
-Eh... Wymigujesz się, co? - warknęła - Trudno... Więc gdy tylko skończymy oczyszczanie wody pomożemy wam na lądzie, dobrze? - dokończyła szybko
-Hai! (x2) - odparły jednocześnie dzieci, wyjmując z plecaka cztery worki i wręczając po jednym każdemu z członków drużyny siódmej
Same natomiast ruszyły w stronę wysokich traw z czwartym, zbierając po drodze kilka rozrzuconych papierów. Trójka shinobi z ciężkim westchnieniem ruszyła w kierunku jeziora.
-No dobrze. My chodźmy złożyć zamówienie do herbaciarni, Hatake-san. - stwierdził brązowowłosy, kierując się brzegiem w stronę drzew po lewej stronie wodospadu
-Shiii...
-Hej, słyszeliście to? - zapytał nagle młody jinchuuriki
-Hmm? Co takiego? - odparł przywódca Taki odwracając się w stronę chłopaka, który przykuł uwagę także reszty drużyny
-Taki jakby... Nie wiem, szept? - starał się znaleźć odpowiednie określenie dla usłyszanego odgłosu
-Buuu...
-Faktycznie coś słychać... - zauważył, siwowłosy, rozglądając się dookoła
Tymczasem twarz Shibukiego całkiem straciła swój kolor.
-Ja... Ja znam ten głos... - szepnął niepewnie, spoglądając w górę
-KIIIIIIIII!!!
-O cholera... - ryknął, gdy nagle niezidentyfikowany obiekt spadający z góry przyszpilił go do ziemi z siłą która wznieciła w powietrze niewielką chmurę pyłu
-Shibuki-san!? (x3) - krzyknęła zaskoczona trójka młodych shinobi z Konohy
-Auaaa... Boli... - jęknął w próbie podniesienia się z gleby
Jednakże ciężar na jego klatce piersiowej mu na to nie pozwolił. Po krótkiej chwili pył opadł na ziemię, ujawniając przyszpilającą chłopaka zielonowłosą dziewczynę.
-Ohayo, Shiubki... - warknęła złowrogo dziewczyna ze słodkim uśmieszkiem formującym się na jej twarzy
-F-Fuu... Po-posłuchaj, wszystko ci wyjaśnię...
-Hmm? Chętnie posłucham. - dodała groźnie - Wracam po treningu do domu i znajduję jedynie krótki liścik mówiący że udajesz się w delegację do innych wiosek.
-Rada na mnie naciskała... - odpowiedział natychmiast przepraszającym tonem - Musiałem wyruszyć już z rana... Przepraszam. - dodał, delikatnie rozczochrując jej włosy
-Eh... Następnym razem mów mi o tym. - dodała szeptem, wstając z kuzyna
-Dobrze. - odrzekł, dźwigając się z gleby - Przepraszam za to, Hatake-san.
-Nie, nie. Nic się nie stało. - odpowiedział brązowowłosemu przykuwając uwagę dziewczyny
-Huh? Ty jesteś...
-Hej, Fuu. - odezwał się nagle Naruto, zbliżając się w stronę trójki
-Na-Naruto? - zapytała niepewnie, odwracając wzrok w stronę chłopaka
*********
Tymczasem.
-Khe, khe... Ble...
-Orochimaru-sama! - krzyknął siwowłosy chłopak, widząc jak jego mistrz wypluwa duże ilości krwi - Cholera... Niezwłocznie przygotuję mocniejszą porcję leków. - dodał, ustawiając się przy pobliskim stole na którym znajdowały się liczne medykamenty
-Hehe... To ciało wytrzyma jeszcze miesiąc, góra dwa... Musimy rozpocząć przygotowania do Fushi Tensei... - stwierdził, odwracając głowę w stronę czterech shinobi - A więc Sasuke-kun wykonuje misję w Taki no Kuni? - zapytał klęczącego w pobliżu łoża przywódcę Czwórki Dźwięku
-Hai, Orochimaru-sama. - odszepnął bez chwili namysłu siwowłosy - Czy mamy podjąć jakieś działania?
-Nie... Jest z nim Kakashi i ten lisi bachor... Nie dalibyście rady niczego dokonać... - oświadczył pewnie - Poza tym on musi do mnie przyjść z własnej woli... Jeśli tak się nie stanie to siły Konohy ruszą za nami w pogoń... A w moim obecnym stanie taka sytuacja nie była by na rękę.
-Rozumiem Orochimaru-sama. - odpowiedział pokornie Sakon - Ale... Jak zamierzasz tego dokonać?
-Hehe... Musimy podburzyć jego pewność siebie... Pokazać mu jak jest słaby... - zaczął z jadowitym wręcz uśmieszkiem - Pierwszą część zrobił za nas już Itachi... Poważne zranienie Sasuke oraz jego matki z pewnością przynajmniej częściowo udowodniło mu że jest zbyt słaby... Teraz muszę jedynie ponownie uderzyć w czuły punkt... Khe, khe...
-Proszę, Orochimaru-sama. - wyszeptał Yakushi, podając Sanninowi szklankę z rozpuszczonym lekiem
-Dziękuję Kabuto. - odparł, wypijając płyn... - Hehe... Długa zamierzasz się jeszcze ukrywać, dzieciaku?
-Widzę że twoje zmysły nie uległy stępieniu przez kiepski stan zdrowia, Orochimaru. - syknął męski głos z cienia w rogu pokoju
Po krótkiej chwili z czerni wyłonił się czarnowłosy chłopak w płaszczu i lisiej masce.
-Ty... - syknęła Tayuya, rozpoznając chłopaka
Momentalnie cała czwórka przybrała pozycję bojową. Jednak zamaskowany nie przejął się ich reakcją i ruszył w kierunku wężowego Sannina.
-Orochimaru, trzymaj swoje kundle na smyczy albo obedrę je z futra! - warknął, pozwalając swojej żądzy mordu rozlać się po pomieszczeniu
-Hehehe... Sakon, wystarczy. - powiedział w stronę swoich podwładnych
-H-hai... Orochimaru-sama... (x4) - syknęli jednogłośnie, odczuwając ogromną presję czakry i emocji czarnowłosego
-A zatem, Menma-kun...
-Uprzejmości na bok, Orochimaru... Interesuje mnie jedna z posiadanych przez ciebie technik. - stwierdził zimnym głosem - I jestem gotów słono za nią zapłacić...
-Kukuku... Naprawdę? Cóż, przybywasz w idealnym momencie... Khe, khe... - stwierdził, zanosząc się kaszlem - Hehehe... Jak sam widzisz moje ciało jest w fatalnym stanie... Każde z moich ciał jest w bardzo podobnym po upływie kilku lat... Dlatego muszę znaleźć sposób by opóźnić osłabianie moich kolejnych 'pojemników'... I postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Co masz na myśli? - zapytał Menma, lustrując Sannina wzrokiem
-Hehe... To raczej zadanie dla Akatsuki, ale jestem gotów oddać ci to czego pragniesz w zamian za wynajęcie ich. - stwierdził z chytrym uśmieszkiem
-Wiec co mają zrobić? - zadał pytanie wężowemu
-Kabuto!
-Hai. - szepnął okularnik, rzucając w stronę Uzumakiego mały zwój
Chłopak złapał go i bez namysłu rozwinął, szybko zagłębiając się w jego treść. Jego oczy momentalnie rozszerzyły się w zaskoczeniu.
-Haha... Sprytne. - stwierdził, chowając zlecenie do kabury - Umowa stoi... Ale spróbuj mnie wyrolować a...
-Spokojnie... Nie jestem głupi. Ściąganie na siebie większej uwagi Akatsuki nie jest mądre. - zauważył z uśmiechem - Pozostaje jedynie kwestia której chcesz techniki?
-Tej którą znalazłeś w zapomnianej świątyni w Yu no Kuni... - stwierdził, wywołując na twarzy Sannina szok - Chcę Jigoku no Kuchiyose!
***********************************************************************************
Ja: Fiu... W końcu!
Naru: Ale i tak zeszło szybciej niż zazwyczaj.
Fuu: Dziwisz się!? To jest dość krótkie.
Ja: Ale jest dość szybko...
Naru: Taa... Zmieniasz się w Polsat. Przerywasz w najlepszym momencie.
Ja: Wiem... No nic. Liczę że rozdział się podobał. Nie zapomnijcie skomentować!
Sayo.
ps. Jak skończą się anime z tego sezonu to zacznę pracę nad nowym Top 10!
Co do zakończenia-Ty polsacie!!!! Przypominanie-Ok psze pana.
OdpowiedzUsuńyay ... przeczytałem ... YAY ! Wraca Fuu-chan :D okay ... nie wiem co napisac więc tak:
OdpowiedzUsuńfaaaajneeeeee~
To tyle ... ._.
Życzę weny i CZASU na pisanie bo cholernie dobrze ci to idzie pozdro ;)
CZEMU W TAKIM MOMENCIE KONIEC??? Rozdział fajny ale jak na mój gust za mało akcji nic się niedziało do konca rozdziału czekam z niecierpliwościom nanastepny rozdział
OdpowiedzUsuńUhuhuhu ale akcja :D Baardzo podoba mi się rozdział. Wczoraj go czytałam, ale że byłam na wycieczce ni jak z napisaniem koma, bo szybko szybko! I tak dalej! Klocki lego wymiatają!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozmowa Ero-sannina z Nagato - taka "swojska?" Chyba tak mogę to określić.. Uzumaki chyba tak mają - szpan we krwi zrodzony. Nie?
Nie wiem co mam ci jeszcze powypisywać. Fajnie jak zawsze i w ogóle. No, ja kończę. Nie mam weny do komentarzy.
Pozdrawiam i czekam spokojnie na kolejny rozdział.
Opo zajefajne, oby tak dalej. Powodzenia z konkursem
OdpowiedzUsuńKoniec kwietnia tak blisko @u@
OdpowiedzUsuńCóż... Może się to lekko opóźnić... Ale na pocieszenie dostaniecie nowe Top 10 M&A!
UsuńCzy ty coś sugerujesz????
UsuńCzy do lipca coś tu się pojawi?
UsuńPodzielam twoje obawy dawido
UsuńKiedy rozdział nowy?
W chwili obecnej mam sporo nauki - sprawdziany + egzaminy zawodowe i ciężko jest coś napisać... Mimo wszystko Dawido nie powinieneś się martwić, tak samo ty Kowal. Rodział powinien pojawić się najpóźniej na zakończenie roku szkolnego... Tak wiem że później niż obecałem, ale jak już sam powiedziałem - egzaminy.
UsuńOk...Ale nadal się niepokoje
UsuńSpoko rozumie sam wiem jak to teraz jest XD
OdpowiedzUsuńHmm.Do zakończenia roku szkolnego 2 dni :/Znając życie autor na piątek nie zdąży
OdpowiedzUsuńRobso spóżniłeś się
Usuńnie wiąże już nadzieji że szybko rozdział się pojawi pozdrawiam autora ale ja już nie bardzo czuje klimat tego opowiadania 4 miesiące to troche czasu
OdpowiedzUsuńJa też nie
UsuńEch,żegnaj blogu.Będę cię wspominał.
UsuńZdarzały się przerwy z tego co pamiętam dłuższe niż pół roku, więc to nie aż tak źle... Tym razem problemem nie jest nawet brak weny, ale wspomnę o tym dopiero w rozdziale.
UsuńDawido - i tak wiem że wrócisz xD
Omg,w końcu od dwóch miesięcy robso dał znak życia.
OdpowiedzUsuńO.O
UsuńPoważnie już 2 miechy minęły???
O.O
Człowieku, nawet się nie zorientowałem...
Ok, autor żyje, jest dobrze. Jakieś konkrety kiedy notka?
UsuńTak robso ostatni znak tego że żyjesz dawałeś w maju.
UsuńRoboso moim zdaniem jak się za coś ma ktoś wziąść to trzeba być odpowiedzialny... ty niestety taki nie jesteś. Już lepiej skończyć bloga niż wymyślać powody "czemu mnie nie było". Blog super fajnie piszesz itd lecz to zbytnio nie ma sensu ;)
OdpowiedzUsuńMógłbym powiedzieć że anonimy głosu nie mają... ale trochę racji masz.
UsuńJednak muszę zapytać - pisałeś kiedyś opowiadania? Ale nie takie jednorazowe, w których po max 4-5 rozdziałach jest koniec. Mam na myśli takie w których fabuła jest przemyślana od początku do końca.
W wypadku takiego opowiadania muszę:
a)przemyśleć jak rozpocząć dobrze rozdział
b)przemyśleć co dokładnie mam napisać, obmyślić wszystkie szczegóły - walki, rozmowy
c)nie pogubić się w tym co do tej pory napisałem
d)skupić się na tym jednym wykreowanym universum... co proste nie jest...
Z perspektywy czytelnika może się to wydać proste, ale gdybyś znał wszystkie moje założenia co do tego opowiadania to by już takie się nie wydawało.
Z jednej strony doskonale rozumiem - czytelnik łatwo może się znudzić i po prostu "odpaść" od takiego opowiadania które długo się nie pojawia.
Z drugiej strony zrozum też autora.
I jeszcze jedno - proszę mi tu nie gadać o braku odpowiedzialności - gdybym był nieodpowiedzialny już jakiś rok temu zamieściłbym informacje że blog zostaje zawieszony na czas nieokreślony. Powód? Zmęczenie pisaniem tego jednego opowiadania. Sam momentami muszę czytać własne rozdziały żeby przypomnieć sobie część szczegółów... chyba wykreowałem świat odrobinkę większy niż chciałem... Albo wymagam od siebie zbyt wiele.
Na dodatek mam taki natłok pomysłów że nie potrafię się skoncentrować na tym blogu - za bardzo myślę nad innymi pomysłami - z tego też powodu stworzyłem drugi blog gdzie realizuję inny pomysł.
Eh... Idę spać. Nawet nie mam pewności czy to co tu napisałem ma jakiś logiczny sens - a ja już po prostu o tej godzinie nie myślę.
Dobra a kiedy nastempny rozdział?
UsuńMam być szczery? Nie wiem.
UsuńNa razie piszę rozdział na drugi blog, jak skończę to będę kontynuował pisanie tego na ten blog. A potem najprawdopodobniej będę wstawiał naprzemiennie - raz na ten, raz na tamten.
Siema teoche długo możesz na siebie czekać pisażu xd ciekawe kiedy następna notka rozumie przerwa miesiąc dwa nawet 5 miesięcy ale już prawie 8 miesięcy nie na rozdziału napisz chociaż notka że zawieszasz blog na czas nie określony bo nie masz weny na jego prowadzenie
OdpowiedzUsuńWitaj mój mistrzu. z niecierpliwością czekam na nowy rozdził tego opowiadania. szkoda było by go zakończyć już teraz bo opowieść jest bardzo wciągająca i zabawna
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj.
P.S. zaprszam na nowy rozdział na pieczecprzeznaczenia.blog.pl
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, a końcówka boska...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam nadzieję, że Orochimaru nie dostanie w swoje łapy Sasuke i czy Menma dostał zadanie ich zaatakować?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia